BÓG JANEK? ('JESTEM BOGIEM')
A
A
A
W swojej najnowszej serii Hubert Ronek sprowadza Boga na Ziemię, wrzuca go w wir dyskusji z ludźmi, stawia pytania i próbuje dać odpowiedzi. A wszystko to bez nadęcia, za to z szeregiem ciekawych spostrzeżeń oraz specyficznym humorem. „Jestem Bogiem” to również spory sukces autora na gruncie crowdfundingowym – jego komiks zebrał ponad 4000 złotych na portalu PolakPotrafi.pl, dzięki czemu mógł ukazać się w wersji z interesującymi dodatkami.
Bohaterem utworu jest Jan Zygfryd Reśniak: „żałośnie przeciętny mężczyzna w średnim wieku”, który nagle oznajmia wszem i wobec, że jest Bogiem. Nie będąc do końca przekonany co do tej ryzykownej tezy, testuje swoje zdolności, skacząc z dziesiątego piętra czy tworząc zastępy zombie. Pierwszy tom cyklu to w głównej mierze dramat szpitalny, rozgrywający się na ul. Dożynkowej w Lublinie. Właśnie tam trafia poturbowany Reśniak, tam też pojawiają się postaci, które okażą się bardzo ważne dla fabuły komiksu: lubieżny ordynator oddziału, pacjent ze złamanym paznokciem, armia nieumarłych…
Pośród tych wszystkich person najistotniejsza jest Mariola – narzeczona głównego bohatera, która z kobiety wątpiącej przeobraża się w osobę mocno wierzącą, szukającą tropów biblijnych i wprowadzającą je w życie. Jednocześnie jest ona motorem napędowym wydarzeń. To z miłości do niej Reśniak skacze z dachu oraz (być może z tego samego powodu) roi sobie, że jest Stwórcą. Bo mimo stanowczego tytułu autor wielokrotnie daje nam do zrozumienia, że to niekoniecznie Bóg zamieszkał w ciele Jana Zygfryda.
Jest w komiksie Ronka dużo z „Królestwa” Larsa von Triera, ale jeszcze więcej z filmów Marka Koterskiego. Szyk przestawny, powtórzenia, synonimy – elementy „koterszczyzny” spełniają swoje zadanie, nadając dialogom płynność i humorystyczny ton. Autor opracował scenariusz bardzo dogłębnie i choć warstwa rysunkowa wydaje się radośnie spontaniczna, cały komiks jest należycie przemyślany. Ma to źródło w wieloletnich ćwiczeniach artysty, będących poszukiwaniem mitycznego „własnego stylu”. Na kartach „Jestem Bogiem” Hubert Ronek potwierdza, że już go odnalazł.
Obrana metoda pracy pozwoliła autorowi postawić na szybkość i regularność. Zamiast co dwa lata płodzić kolejne dopieszczone tomy opowieści, planuje w kilkumiesięcznych odstępach serwować kolejne elementy swojej układanki (najbliższy epizod, również wsparty akcją crowdfundingową, powinien ukazać się w sierpniu). Co ciekawe, wokół „Jestem Bogiem” została stworzona okołokomiksowa otoczka związana z gadżetami. Osoby, które poparły projekt, razem z komiksem otrzymały plakat, figurkę, bonusową opowieść graficzną czy też oryginalną planszę. Jak widać, wyobraźnia autora zaowocowała również na płaszczyźnie biznesowej.
W trakcie lektury czytelnik czuje, że „Jestem Bogiem” to komiks Huberta Ronka. Dochodzą tu bowiem do głosu osobiste emocje autora, doświadczenia i przemyślenia, pozwalające uznać recenzowaną pozycję za jego najdojrzalsze dzieło. Po drugą część sięgnę z pełnym zaufaniem i autentyczną ciekawością, co też w życiu Jana Zygfryda Reśniaka i jego Marioli jeszcze się wydarzy.
Bohaterem utworu jest Jan Zygfryd Reśniak: „żałośnie przeciętny mężczyzna w średnim wieku”, który nagle oznajmia wszem i wobec, że jest Bogiem. Nie będąc do końca przekonany co do tej ryzykownej tezy, testuje swoje zdolności, skacząc z dziesiątego piętra czy tworząc zastępy zombie. Pierwszy tom cyklu to w głównej mierze dramat szpitalny, rozgrywający się na ul. Dożynkowej w Lublinie. Właśnie tam trafia poturbowany Reśniak, tam też pojawiają się postaci, które okażą się bardzo ważne dla fabuły komiksu: lubieżny ordynator oddziału, pacjent ze złamanym paznokciem, armia nieumarłych…
Pośród tych wszystkich person najistotniejsza jest Mariola – narzeczona głównego bohatera, która z kobiety wątpiącej przeobraża się w osobę mocno wierzącą, szukającą tropów biblijnych i wprowadzającą je w życie. Jednocześnie jest ona motorem napędowym wydarzeń. To z miłości do niej Reśniak skacze z dachu oraz (być może z tego samego powodu) roi sobie, że jest Stwórcą. Bo mimo stanowczego tytułu autor wielokrotnie daje nam do zrozumienia, że to niekoniecznie Bóg zamieszkał w ciele Jana Zygfryda.
Jest w komiksie Ronka dużo z „Królestwa” Larsa von Triera, ale jeszcze więcej z filmów Marka Koterskiego. Szyk przestawny, powtórzenia, synonimy – elementy „koterszczyzny” spełniają swoje zadanie, nadając dialogom płynność i humorystyczny ton. Autor opracował scenariusz bardzo dogłębnie i choć warstwa rysunkowa wydaje się radośnie spontaniczna, cały komiks jest należycie przemyślany. Ma to źródło w wieloletnich ćwiczeniach artysty, będących poszukiwaniem mitycznego „własnego stylu”. Na kartach „Jestem Bogiem” Hubert Ronek potwierdza, że już go odnalazł.
Obrana metoda pracy pozwoliła autorowi postawić na szybkość i regularność. Zamiast co dwa lata płodzić kolejne dopieszczone tomy opowieści, planuje w kilkumiesięcznych odstępach serwować kolejne elementy swojej układanki (najbliższy epizod, również wsparty akcją crowdfundingową, powinien ukazać się w sierpniu). Co ciekawe, wokół „Jestem Bogiem” została stworzona okołokomiksowa otoczka związana z gadżetami. Osoby, które poparły projekt, razem z komiksem otrzymały plakat, figurkę, bonusową opowieść graficzną czy też oryginalną planszę. Jak widać, wyobraźnia autora zaowocowała również na płaszczyźnie biznesowej.
W trakcie lektury czytelnik czuje, że „Jestem Bogiem” to komiks Huberta Ronka. Dochodzą tu bowiem do głosu osobiste emocje autora, doświadczenia i przemyślenia, pozwalające uznać recenzowaną pozycję za jego najdojrzalsze dzieło. Po drugą część sięgnę z pełnym zaufaniem i autentyczną ciekawością, co też w życiu Jana Zygfryda Reśniaka i jego Marioli jeszcze się wydarzy.
Hubert Ronek: „Jestem Bogiem”. Autor wydał własnym sumptem. 2014.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |