POD MARTWYM NIEBEM (SKAZANE NA SIEBIE)
A
A
A
Esther Levy samotnie wychowuje córkę, która nie pamięta już swojego ojca, walczącego na froncie II wojny światowej. Kiedy w 1945 roku Károly wraca do domu, zastaje jedynie puste mieszkanie. Czekająca na weterana wiadomość o tragicznej śmierci jego ukochanych szczęśliwie okazuje się fałszywa. Opierając się na dość wątłych poszlakach, mężczyzna rusza śladem Esther, która przytłoczona nasilającymi się represjami ze strony hitlerowskiego okupanta rok wcześniej opuściła wraz z Lisą Budapeszt, dosłownie paląc za sobą przeszłość. Jako „wieśniaczka z bękartem” szuka odtąd schronienia na sielskiej prowincji. Niestety, szybko przekonuje się o iluzoryczności swoich planów. W czasie dramatycznej tułaczki bohaterki doświadczają od napotkanych ludzi zarówno dobra, jak i zła – w obu przypadkach manifestujących się w najmniej oczekiwanym momencie.
„Skazane na siebie” Miriam Katin to przybierająca formę rysunkowego pamiętnika autobiograficzna opowieść o rodzinnej odysei uwiecznionej na tle (po)wojennej zawieruchy. Przejmujące zimno, głód, gorycz upokorzenia oraz potencjalność nagłej śmierci (najpierw z rąk nazistów, potem sowietów) towarzyszą matce autorki w jej codziennej walce o przetrwanie, będącej równocześnie wyrazem przekonania o samotności człowieka w obliczu fatum. Otwierająca komiksową narrację ponura parafraza początkowych wersetów Księgi Rodzaju wprowadza do utworu pierwiastek filozoficzno-teologicznej dysputy, analizującej kwestię wiary oraz sensu życia w czasach, gdy pozornie nie ma już nadziei, ale także koncentrującej się wokół pytania o (nie)istnienie/(nie)obecność Boga, przede wszystkim zaś o jego milczenie w obliczu (także) doświadczenia Shoah.
„Czy w psim niebie jest psi bóg?” – jak słusznie zauważa w posłowiu filozofka Shoshana Ronen, pytanie małej Lisy o dalsze losy jej ukochanego Reksia wykracza poza sferę eschatologii (choć czytelnie eksponowany w opowieści motyw psa symbolizuje także niewinną, ufną wiarę dziecka w boską opatrzność), generując egzystencjalną refleksję nad paradoksami conditio humana oraz miejscem człowieka w(e wszech)świecie. Miriam Katin, wprowadzając dwie płaszczyzny narracji – opowieść dokumentującą czas jej wędrówki z matką oraz nowojorskie epizody ukazujące dalsze losy autorki zakładającej własną rodzinę – odsłania przed czytelnikiem mechanizm międzypokoleniowego dyskursu, w znaczący sposób wpływającego na (samo)świadomość jednostek/zbiorowości oraz ich historyczno-kulturową tożsamość, nie mówiąc już o kwestii religijnego światopoglądu.
Nie licząc sporadycznych barwnych dominant oraz pastelowej kolorystki amerykańskich reminiscencji, album stylizowany na czarno-biały szkicownik w duchu „Córki Mendla” Martina Lemelmana oraz „Josel. 19 kwietnia 1943” Joe Kuberta, urzeka delikatną, chwilami nieco karykaturalną kreską, idealnie współgrającą z aurą tej kameralnej historii. „Skazane na siebie” doskonale sprawdzają się jako melodramatyczna przypowieść o utraconej niewinności, ale także studium nieprzezwyciężonego kryzysu wiary.
„Skazane na siebie” Miriam Katin to przybierająca formę rysunkowego pamiętnika autobiograficzna opowieść o rodzinnej odysei uwiecznionej na tle (po)wojennej zawieruchy. Przejmujące zimno, głód, gorycz upokorzenia oraz potencjalność nagłej śmierci (najpierw z rąk nazistów, potem sowietów) towarzyszą matce autorki w jej codziennej walce o przetrwanie, będącej równocześnie wyrazem przekonania o samotności człowieka w obliczu fatum. Otwierająca komiksową narrację ponura parafraza początkowych wersetów Księgi Rodzaju wprowadza do utworu pierwiastek filozoficzno-teologicznej dysputy, analizującej kwestię wiary oraz sensu życia w czasach, gdy pozornie nie ma już nadziei, ale także koncentrującej się wokół pytania o (nie)istnienie/(nie)obecność Boga, przede wszystkim zaś o jego milczenie w obliczu (także) doświadczenia Shoah.
„Czy w psim niebie jest psi bóg?” – jak słusznie zauważa w posłowiu filozofka Shoshana Ronen, pytanie małej Lisy o dalsze losy jej ukochanego Reksia wykracza poza sferę eschatologii (choć czytelnie eksponowany w opowieści motyw psa symbolizuje także niewinną, ufną wiarę dziecka w boską opatrzność), generując egzystencjalną refleksję nad paradoksami conditio humana oraz miejscem człowieka w(e wszech)świecie. Miriam Katin, wprowadzając dwie płaszczyzny narracji – opowieść dokumentującą czas jej wędrówki z matką oraz nowojorskie epizody ukazujące dalsze losy autorki zakładającej własną rodzinę – odsłania przed czytelnikiem mechanizm międzypokoleniowego dyskursu, w znaczący sposób wpływającego na (samo)świadomość jednostek/zbiorowości oraz ich historyczno-kulturową tożsamość, nie mówiąc już o kwestii religijnego światopoglądu.
Nie licząc sporadycznych barwnych dominant oraz pastelowej kolorystki amerykańskich reminiscencji, album stylizowany na czarno-biały szkicownik w duchu „Córki Mendla” Martina Lemelmana oraz „Josel. 19 kwietnia 1943” Joe Kuberta, urzeka delikatną, chwilami nieco karykaturalną kreską, idealnie współgrającą z aurą tej kameralnej historii. „Skazane na siebie” doskonale sprawdzają się jako melodramatyczna przypowieść o utraconej niewinności, ale także studium nieprzezwyciężonego kryzysu wiary.
Miriam Katin: „Skazane na siebie” („We Are On Our Own. A Memoir by Miriam Katin”). Tłumaczenie: Wojciech Szot. Wydawnictwo Komiksowe. Warszawa 2014.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |