
WIERSZE
A
A
A
Elegia na odejście analogowego sygnału
Dziecko budzące się w ramionach
zapachu łajna przy mleczarni, z chwiejną
metryką kranówy i łydek słowiańsko
podrapanych o faszynę, dziecko naturalnie
karmione papierosowym dymem
i cykaniem świerszczy wielkości
serdecznego palca, po których, tak sobie
myśli niecenzuralnie, pestycydy zostawiły tu
mniej niż po Żydach, synek nieodrodny
komandora Koeniga z serialu o kosmosie
i Matki Boskiej na obrazie
wędrującym po domach, chłopiec
z mokrego plakatu, z deszczowego invitra,
ucharakteryzowany na urzędnika życia,
pana na rubrykach, ekonoma
godzin pańszczyźnianych, z którymi, aż mu
trochę wstyd, kiedyś był po imieniu,
razem szli na łachy, łaskotani
w stopy przez frasobliwie
wąsate kiełbie, częstował ich kartoflanką
pan Henio, ogrodnik utracjusz.
Międzyczasy
Kroję piersi kurczęce na obiad i myślę o tym co
gdyby tak po prostu, w sympatycznej zgrzewce
było coś bardziej ludzkiego, z włosów albo tłuszczu,
i o tym nic, które się waha między jeszcze a już.
Rozkosze gościnności
Komu w drogę i kto w dom. Obaj zbyt się cisną
na usta, żeby się w nich minęli jak trzeba,
a nie jak nie można. Co chcą przez siebie powiedzieć,
to brzmi skandalicznie, z mroczną rozkoszą,
od której drżyjcie tabloidylle.
Komu strugać z deszczu
arkę wyszukiwarki, arkę na wargach opinii,
za przeproszeniem, publicznej, łajbę z lajków,
z werdyktów, z ikry popiskującej w iPhonach,
łuskanej przez najdłuższe tipsy. I kto by się uśmiał
w cuglach nieziemskiego googla, w oku żetonu
czyniącego zadość z automatu.
Komu kruszcie się
ruszta grillów i żegnaj ładzie na blatach,
bo kto by szarpał bas, zderzał androny, temperował
kredki apokalipsy. Komu przed zwrotem
słynnego z bujności kredytu kto ucieka w Greka,
permanentnie parabazując, chronicznie
katechrezując, malwersując sumienne wpłaty
na poczet moralnej wyższości.
Kto nieme,
z nieobliczalnym obliczem, komu ma wyjść na zero
z gardeł maklerom i z brzuchatych serwerów,
żeby tym swoim nic gościć na fonii i wizji, buszować
w hektarach pseudodionizji. Komu w podprogach,
w najwklęśniejszych meniskach kto by iskał iskry
twarzy z ponurych fabryk, siorbał najuboższą łyżką
mistykę statystyk, w odbezpieczeniowym
obracał się towarzystwie, w dreszczu
derridium tremens.
Komu szczęść może
nawet w arce z wody, bo kto wie, czy jak mus,
to się nie zamustruje straszny mieszczuch,
co rościł sobie radość, a został ze szklanką ody.
Tren
Kiedy księżyc ma brzuch w tę stronę, co D, to dużeje,
a kiedy w tę stronę, co C, to cienieje. Tak samo z tobą,
odkąd ubrany w to, co mi mówiłeś, wybierasz się
na ten świat. Trwa niedziela mojego ucha,
a duch twojego ciała jest ciałem twojego ducha.
Pocztówka od Sylvii Kristel
Łaska matka. Łuska matka. Maska matka.
Córce twarz: welon w szkwale
i między uda wichrowa drabina.
W słowach łatwiej znaleźć
pokrycie niż w faktach.
Wszechnica wszeteczności obniżyła próg.
Draska matka. Córce ślina
i jej niebotyczny nakład
i jej nieodparty druk.
18.10.2012
Wiersze pochodzą z tomu „Pocztówki dźwiękowe” wydanego w październiku 2014 roku przez Instytut Mikołowski.
Fot. Gabriela Szubstarska
Dziecko budzące się w ramionach
zapachu łajna przy mleczarni, z chwiejną
metryką kranówy i łydek słowiańsko
podrapanych o faszynę, dziecko naturalnie
karmione papierosowym dymem
i cykaniem świerszczy wielkości
serdecznego palca, po których, tak sobie
myśli niecenzuralnie, pestycydy zostawiły tu
mniej niż po Żydach, synek nieodrodny
komandora Koeniga z serialu o kosmosie
i Matki Boskiej na obrazie
wędrującym po domach, chłopiec
z mokrego plakatu, z deszczowego invitra,
ucharakteryzowany na urzędnika życia,
pana na rubrykach, ekonoma
godzin pańszczyźnianych, z którymi, aż mu
trochę wstyd, kiedyś był po imieniu,
razem szli na łachy, łaskotani
w stopy przez frasobliwie
wąsate kiełbie, częstował ich kartoflanką
pan Henio, ogrodnik utracjusz.
Międzyczasy
Kroję piersi kurczęce na obiad i myślę o tym co
gdyby tak po prostu, w sympatycznej zgrzewce
było coś bardziej ludzkiego, z włosów albo tłuszczu,
i o tym nic, które się waha między jeszcze a już.
Rozkosze gościnności
Komu w drogę i kto w dom. Obaj zbyt się cisną
na usta, żeby się w nich minęli jak trzeba,
a nie jak nie można. Co chcą przez siebie powiedzieć,
to brzmi skandalicznie, z mroczną rozkoszą,
od której drżyjcie tabloidylle.
Komu strugać z deszczu
arkę wyszukiwarki, arkę na wargach opinii,
za przeproszeniem, publicznej, łajbę z lajków,
z werdyktów, z ikry popiskującej w iPhonach,
łuskanej przez najdłuższe tipsy. I kto by się uśmiał
w cuglach nieziemskiego googla, w oku żetonu
czyniącego zadość z automatu.
Komu kruszcie się
ruszta grillów i żegnaj ładzie na blatach,
bo kto by szarpał bas, zderzał androny, temperował
kredki apokalipsy. Komu przed zwrotem
słynnego z bujności kredytu kto ucieka w Greka,
permanentnie parabazując, chronicznie
katechrezując, malwersując sumienne wpłaty
na poczet moralnej wyższości.
Kto nieme,
z nieobliczalnym obliczem, komu ma wyjść na zero
z gardeł maklerom i z brzuchatych serwerów,
żeby tym swoim nic gościć na fonii i wizji, buszować
w hektarach pseudodionizji. Komu w podprogach,
w najwklęśniejszych meniskach kto by iskał iskry
twarzy z ponurych fabryk, siorbał najuboższą łyżką
mistykę statystyk, w odbezpieczeniowym
obracał się towarzystwie, w dreszczu
derridium tremens.
Komu szczęść może
nawet w arce z wody, bo kto wie, czy jak mus,
to się nie zamustruje straszny mieszczuch,
co rościł sobie radość, a został ze szklanką ody.
Tren
Kiedy księżyc ma brzuch w tę stronę, co D, to dużeje,
a kiedy w tę stronę, co C, to cienieje. Tak samo z tobą,
odkąd ubrany w to, co mi mówiłeś, wybierasz się
na ten świat. Trwa niedziela mojego ucha,
a duch twojego ciała jest ciałem twojego ducha.
Pocztówka od Sylvii Kristel
Łaska matka. Łuska matka. Maska matka.
Córce twarz: welon w szkwale
i między uda wichrowa drabina.
W słowach łatwiej znaleźć
pokrycie niż w faktach.
Wszechnica wszeteczności obniżyła próg.
Draska matka. Córce ślina
i jej niebotyczny nakład
i jej nieodparty druk.
18.10.2012
Wiersze pochodzą z tomu „Pocztówki dźwiękowe” wydanego w październiku 2014 roku przez Instytut Mikołowski.
Fot. Gabriela Szubstarska
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |