ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 marca 5 (269) / 2015

Marzena Boniecka,

POETYCKIE KOMUNIKATY (JULIA SZYCHOWIAK: 'INTRO')

A A A
Ja, ale czy Ty?

Tytuł tomiku Julii Szychowiak „Intro” przypomina skrót lub urwaną w połowie frazę. W zasadzie słowa w tej poezji zajmują niewiele miejsca. Natomiast sporo pozostawiają wokół siebie „pustej” przestrzeni. Nie znaczy to, że zastosowana przez poetkę zwięzłość formy równocześnie minimalizuje treść. Wręcz przeciwnie. Im bardziej oszczędna struktura tekstu, tym częściej czytelniczka/czytelnik ma do czynienia z nadmiarem zawartego w nim sensu. Dlatego zasadne wydaje się pytanie o to, jakie rejestry uruchamia taki zabieg poza tym, że odwzorowuje opóru języka wobec rzeczywistości? Być może nie o umiar i o wspomnianą oszczędność tutaj chodzi, a o pozory i sztukę (u)wodzenia czytelniczki i czytelnika za nos.

„Rytm jako nieśmiertelność” to w tomiku Szychowiak jeden z czterech wierszy opatrzonych wyraźnym, odrębnym tytułem zarówno w sensie graficznym, jak też znaczeniowym. Inaczej jest w przypadku pozostałych kilkunastu tekstów. Wyróżnia je zapis, w którym tytuł każdego z nich to umieszczona w kwadratowym nawiasie pierwsza fraza wiersza. Innymi słowy cytat jest częścią poezji, a poezja staje się formą cytatu. Strategia ta (przypadkowa czy też nie) zmierza do konstruowania poezji, która przywołując samą siebie, pretenduje do bycia samowystarczalną. To znaczy obojętną na istnienie odbiorcy?

Funkcjonuje w tekstach Szychowiak coś w rodzaju lirycznej nonszalancji, która ma swoje źródło w niebezpiecznej zabawie poetki z dosłownością. Gra ta ujawnia się zwłaszcza wtedy, gdy mamy do czynienia z formą biografizowania wierszy. Wierszy nierzadko poprzedzonych dedykacją dla osób z otoczenia autorki. Zabieg ten ma coś z prowokacji, która ma za zadanie testować wrażliwość, ale przede wszystkim domysły i wyobraźnię czytelników. Podjęte przez poetkę działania zdają się realizować zasadę, w myśl której szczerość bywa niekiedy bardziej sugestywna niż niejedna zawoalowana metafora. W wywiadzie zamieszczonym na internetowym portalu Biura Literackiego Szychowiak stwierdza: „Podniecająca jest myśl, że można mówić wprost, żyletką po oczach, przy pomocy niewielu słów” (zob. http://portliteracki.pl/przystan/teksty/rozmowa-marty-koronkiewicz-z-julia-szychowiak/). To zdanie, brzmiące trochę jak poetyckie credo, powraca również w „Intro”: „Piszę o tym, bo wabi mnie / ryzykowna szczerość” („[Noc z kobietą to jednak kosmos]”). Szorstki język, krótkie tekstowe cięcia wraz z minimalizacją stylistycznych środków wyrazu wymagają od nas najwyższego skupienia. Utrzymania uwagi tak, aby nic poza tekstem nie było w stanie jej rozproszyć. To trudne. Zwłaszcza wtedy, gdy poezja Szychowiak ujawnia wspomnianą przeze mnie wcześniej ironię poetyckiego świata. Niby mamy tę rzeczywistość na wyciągnięcie ręki, ale ostatecznie nawet jeśli jesteśmy bardzo blisko prawdy, to nie mamy nic. Zasilamy wówczas czynnie „Ministerstwo strat wewnętrznych” („[Ministerstwo strat wewnętrznych]”).

Ja i jego poetyckie komunikaty

Zwięzłości opisu w „Intro” towarzyszą często wersy stanowiące gry skojarzeń czy paronomazje. Działania te mają największe znaczenie wówczas, gdy dyskredytują powagę i patos słów-pomników, takich jak: Bóg, Honor, Ojczyzna, Człowiek. Zjawisko to można zaobserwować na przykład w wierszu: „Myślę, że poradziliśmy sobie / z tą grupą spoconych, ogromnych mężczyzn. // Gdybyśmy bili ludzi, / gdybyśmy byli ludźmi” („[Myślę, że poradzilibyśmy sobie]”) czy w przypadku tekstu: „Zwracam honor, / Boga / i Ojczyznę” („[Zwracam honor]”). Poetka tworzy poetyckie afisze, w których rozprawia się z bolączkami współczesnej, szarej i dobrze nam znanej codzienności. Jednak koncept komunikatu stosuje również w momentach, w których ma do przekazania treści bardziej subtelne, emocjonalne: „Uwielbiam na ciebie patrzeć, / powiedział. Tyle / go widziałam” („[Uwielbiam na ciebie patrzeć]”).

Poetycki komunikat zostaje więc przedstawiony w „Intro” jako specyficzna propozycja tego gatunku. Innymi słowy, ujęty w jego ramach tekst ma coś do przekazania, ale istnieje jakby niezależnie od tego, czy zostanie przez kogoś usłyszany, czy nie. Mimo to komunikacyjny potencjał wiersza jest wszechobecny w całym tomie. W tym zamyśle poetki, celowo przez nią zainicjowanym lub nie, najbardziej wyczuwa się jej obecność. Dlatego w przypadku niektórych tekstów mamy również do czynienia z liryką bezpośrednią. Nie zostaje ona jednak ukierunkowana w stronę przesadnej egzaltacji poetyckiego głosu, a przytłumiona (czy też wyciszona) przez wielość mikronarracji, z którymi mamy do czynienia w tomiku. W nich można się natknąć na motywy takie jak: nieśmiertelność, poezja, cielesność, które dzięki głęboko ukrytej w tekście funkcji nadawczej tworzą zbiór historii „napoczętych”. Niedokończonych w tym sensie, że brakuje w nich otwartego i bezpośredniego zwrócenia się podmiotu lirycznego w stronę odbiorcy. Niemniej wiersze jako zamknięte komunikaty w poezji Szychowiak stają się próbą wyjścia poza siebie. Paradoksalnie po to, by przez odniesienie się do kogoś (lub czegoś), móc jeszcze raz do siebie wrócić.

Jednak Ty

Podmiot liryczny wierszy Szychowiak często krąży wokół własnej przeszłości: „Gdy byłam mała wyobrażałam sobie, / że zwracać honor / to znaczy rzygać honorem // Nie pomyliłam się” („Rzeczywistość bez retuszu”). Praca jego pamięci wiąże się z mechanizmem wyparcia i zapomnienia: „Rano liczę palce, / reperuję pamięć” („[Rano liczę palce]”), „Tylko nie zapomnij / tego, co się nie wydarzyło” („[Musisz się już ubierać]”). A jeśli już pojawią się w tych tekstach konkretne obrazy i wspomnienia, to na ogół mają one niejasny oraz melancholijny charakter. Zniekształcone, dzieją się trochę jakby na granicy szaleństwa i realności: „Prawdopodobnie / będę odrobinę samotna / w tych dniach […] Nie będzie można tego potwierdzić. // Na nagich ramionach / nawiązany kaftan” („[Prawdopodobnie]”) lub: „Dawno nikt jej nie dotykał” („[Dawno nikt jej nie dotykał]”). Jednak pisanie w „Intro” to nie tyle proces przepracowania czy symbolizowania straty, co efekt zrywania strupów, pozostawiania blizny.

Teraźniejszość jest w tych wierszach zlokalizowana wokół motywu trwania oraz nieśmiertelności podmiotu i poezji. Mimo to wspomnienie przeszłości zaburza co jakiś czas porządek „teraz”. Dzieje się tak, gdy poetka używa wtrąceń, przywołując wtedy głosy innych postaci: „Uwielbiam na ciebie patrzeć. / powiedział. Tyle / go widziałam” ([„Uwielbiam na ciebie patrzeć]”). Mieszanie porządków czasowych to niejednokrotnie zwrot podmiotu w stronę tych, których nie ma. Oparta na przytoczeniach i przywoływaniu cudzych wypowiedzi, poetycka zabawa ma jeszcze jeden zasadniczy wariant. Służy także poetce w momentach, gdy modyfikuje i przemieszcza ona swoje własne, wcześniejsze teksty – jak w wierszu „Jesteśmy”.

Niemniej naruszenie czasowych porządków wpływa na jeszcze mocniejsze zacieranie granic pomiędzy tym, co wyreżyserowane, a tym, co prawdziwe w poezji Szychowiak. Motywy życia jako wielkiej sceny, ludzi jako aktorów jest również silnie obecny w lirykach poetki: „Powtarzam, możemy być / aktorami tylko w swoich rękach. // Nie zasypiam z tą myślą, ale / budzę się” („[Rano liczę palce]”) czy też: „Sprzedano trzy bilety, / przedstawienie nie odbyło się. / Bilety oddano” („[Apokalypsis]”). Tak przedstawiona w „Intro” rzeczywistość, w której poetka akcentuje pozory jest nie mniej odrealniona od tej, która realizuje się w wspomnianych wcześniej słowach: Bóg, Honor, Ojczyzna.

Ona

W tych krótkich, ciasnych wierszowych anonsach Szychowiak istnieje sens, który je „rozsadza”, odważnie przekraczając introwertyczny charakter tej poezji. Dzieje się to wówczas, gdy wiersz balansuje na krawędzi subtelnego erotyku. Poetka sięga po aspekty kobiecości, czyniąc je domeną tekstu, nieograniczonym (nienazwanym) jeszcze znaczeniem: „Noc z kobietą to jednak kosmos” („[Noc z kobietą to jednak Kosmos]”). Dlatego tekstualne w „Intro” staje się cielesne i zawieszające dosłowność języka. W tym sensie, że w doświadczeniu spotkania z kobietą podmiot wierszy Szychowiak wykracza poza logikę i ciężar zwyczajnej codzienności, pozwala mu o niej zapomnieć i na chwilę samemu nie-istnieć: „Noc z kobietą to jednak kosmos. / Przyglądać się jak wypina biały brzuch, / przez moment // zachowywać się, jakby psychiki nie było.” („[Noc z kobietą to jednak kosmos]”).

W pęknięciu języka odzwierciedla się także dystans bohaterki wobec samej siebie, a także wobec skóry i roli, w których przyszło jej żyć: „Jestem bardzo kobietą. Swoją matką i córką, / gdybym była mężczyzną, / wkładałabym jej do ręki nóż przed wyjściem. // Żoną, która nigdy mnie nie kochała / i jej otwartymi ustami. // Mogłabym być rzeką, ile razy byś nie wszedł, // nie zdążysz mnie wypić.” („[Jestem bardzo kobietą]”). Bycie bardzo kobietą w „Intro” to przyglądanie się społecznym konstruktom, a trochę świadome pokazywanie wszystkiego tego, co składa się na „kobiecość”, czyli życia (tożsamości, doświadczenia) innych kobiet. Tam gdzie zaczyna się „kobieta”, tam swój początek ma metafora pisania jako niewyczerpanego źródła (rozkoszy). Stąd już o krok do przestrzeni bardzo intymnej, w której uprawianie poezji staje się formą (samo)przyjemności. Dotyk ciała w wierszach Szychowiak jest równoznaczny więc z dotykiem kartki papieru: „Dawno nikt jej nie dotykał. // Dotykając siebie, była w miejscach, // cieplejszych od słońca. // Jej zachwycone ręce wkrótce to opiszą, // a ona to przeczyta.” („[Dawno nikt jej nie dotykał]”). Ona jest zarazem adresatką i tematem tej poezji, ale mimo to jej obecność nie chroni bohaterki wierszy przed uczuciem samotności i ryzykiem popadnięcia w domniemane szaleństwo. Obydwa stany wydają się tutaj nierozerwalnie powiązane. Czytamy więc: „Schizofrenia jest jak przebiśnieg na twardej, / zmrożonej ziemi. // Jeszcze nie wiem, jak o niej mówić, / żeby nie skończyć / za wcześnie.” („[Schizofrenia jest jak przebiśnieg]”) oraz: „Na moich nagich ramionach / niezwiązany kaftan” („[Prawdopodobnie]”). Można sądzić, że projektuje się w „Intro” życzenie ucieczki podmiotu lirycznego przed własnym rozsądkiem, pragnienie, aby wyłączyć uzależnione od schematów myślenie. Dlatego schizofrenia staje się zwiastunem przywrócenia poetyckiej wyobraźni do życia. Jednocześnie szansą dla bohaterki wierszy, aby na jakiś czas uwolnić się od rzeczywistości. Należy jednak pamiętać, że nic w świecie budowanym przez poetkę nie dzieje się na pewno. Naturalnie, na tym właśnie polega właściwość poetyckiego słowa, ale u Szychowiak kategoria prawdopodobieństwa miesza się w kolorycie ze wspomnianą przeze mnie oczywistością. To niewątpliwie siła tego tomiku. Ukryta w wierszach pozorna obojętność, ich powściągliwość i „małomówność” wyrażona wersami typu: „Musisz się już ubierać. I iść. / Takie jest moje życie, nie wiem / jak inne”, wymaga kontrapunktu i umowy z czytelnikiem/czytelniczką chociażby w postaci poetyckiego nakazu: „Tylko nie zapomnij / tego, co się nie wydarzyło” („[Musisz się już ubierać]”).

Jeszcze raz komunikat

Julia Szychowiak w „Intro” kroczy swoimi, dobrze czytelnikowi i czytelniczce, znanymi ścieżkami. Widać w tomiku skłonność do lingwistycznych zabaw oraz tak często podkreślany przez krytyków literacki patronat Miłobędzkiej. Jednak poezja autorki „Intro” zobowiązuje do czegoś jeszcze. Do tego, aby docenić zawartą w niej strategię uniku: wyjścia „ja” od siebie, rzucenia komunikatu i znowu szybkiego powrotu „ja” do siebie”. Ten strach przed odkryciem (interpretacją?) nie jest wcale łatwy do uchwycenia. Krucha materia wierszy, na pierwszy rzut oka szczelnie zamknięta, posiada małe pęknięcia. Trzeba więc wykazać się czytelniczą wrażliwością, aby tego nie przeoczyć i nie dać się zwieść pozorom prawdy. Niby wykłada się nam wszystko na tacy, tnie żyletką po oczach, ale w rzeczywistości to tylko utrudnia widzenie. Trochę jak w grafice Wojtka Świerdzewskiego, zwłaszcza w rysunku umieszczonym na ostatniej stronie tomiku Szychowiak. Oko naprzeciw oka. Bardzo blisko siebie. Taka odległość zaciera przecież oglądany obraz.
Julia Szychowiak: „Intro”. Biuro Literackie. Wrocław 2015.