CUDOWNA JADWIGA SPOGLĄDA ZZA FIRANKI (PIOTR NESTEROWICZ: 'CUDOWNA')
A
A
A
Okładka. Na czarno-białym zdjęciu Jadwiga jedzie na rowerze, ale nie widać jej zbyt dobrze, zamazane są kontury i rysy twarzy dziewczynki. Okno. Niewyraźny cień postaci ubranej w białą komunijną sukienkę. Tylko czasem przystaje i na chwilę rozsuwa okiennice. Czekają na to zgromadzone na podwórku tłumy. Wszyscy chcą zobaczyć dziewczynkę, której objawiła się Matka Boska.
W małym miasteczku Zabłudowie, gdzieś przy wschodniej granicy Polski, Jadwiga Jakubowska doznaje objawienia. Czterokrotnie spotyka się z Matką Boską, która prosi ludzi o szczerą modlitwę. Każdemu z tych objawień towarzyszy coraz większa liczba wiernych, tłumnie przyjeżdżających do Zabłudowa, by uczestniczyć w niezwykłych wydarzeniach. Czasem uda im się coś zobaczyć: wirujące słońce, twarz Matki Boskiej odbitą w żywicy lub cudowne uzdrowienie. Powtarzane z ust do ust pytania „czy te objawienia są prawdziwe? czy można wierzyć małej, biednej dziewczynce w tak ważnej sprawie?” często cytowane przez Piotra Nesterowicza nie są jednak głównym tematem książki „Cudowna”. Autor starannie opiera się pokusie odpowiedzi na pytanie, czy cud zdarzył się naprawdę – zastanawia się raczej, komu był potrzebny. Nesterowicz ucieka przed teologicznymi rozważeniami i skłania się ku budowaniu intrygującego socjologicznego studium objawienia. Reporter stale zmienia punkty widzenia, dbając o to, aby prawo do głosu zyskali wszyscy uczestniczący w opisywanych wydarzeniach. Tworzy także okazję do tego, by wypowiedzi różnych grup miały możliwość rozbrzmieć na kartach tej książki. Pozwala także mówić tym, którzy przez członków własnej społeczności są pozbawieni prawa do budowania własnej reprezentacji.
W chronologicznie prowadzonej narracji, która toczy się od chwil bezpośrednio poprzedzających pierwsze objawienie aż po dorosłe życie Jadwigi i współczesną recepcję cudu, zmieniają się co chwila punkty widzenia i grupy, na których skupia się reporter. Milicja, miejscowe władze, kler, mieszkańcy Zabłudowa, przyjezdni i rodzina Jakubowskich mają swoje miejsce w tej opowieści. Z kart książki czytelnik dowiaduje się, w jaki sposób są w nią zaangażowani, jak niezwykłe wydarzenie wpływa na ich codzienne życie. Reporter wie, jak ubierali się, gdy szli na cudowną łąkę; wie, komu pielgrzymi zadeptali pole; kto został oskarżony o nielegalny handel wierszami o Matce Boskiej. Chwyta się wszystkich wątków i idzie za kolejnymi nićmi, zbierając je w kłębek gotowej opowieści. Imponujące się wyniki przeprowadzonych przez niego badań i sposób prowadzenia narracji, w której ciągle kontrastowane są poszczególne historie, a każde wydarzenie zostaje przedstawione z przynajmniej dwóch stron. Poszczególnym grupom autor przypisuje różne języki prezentowania charakterystycznych dla nich poglądów. I tak milicja i władza posługują się oficjalnym językiem rozkazów, siła lokalnej społeczności leży w głosie plotki, zaś księża na bieg wydarzeń mogą wpływać słowami głoszonymi z ambony. Jednak w tym systemie typowych komentarzy językowych znajduje się pewna wyrwa.
Reporter nie jest tu jedynym podglądaczem. Cudowna Jadwiga siedzi za oknem, trochę niewidoczna zza firanki przypatruje się akcji. Dziewczyna będąca w centrum zdarzeń staje się ich świadkiem. Jak wirus wkradający się w sprawny system, podważa zasady jego działania po to, by następnie wycofać się i pozwolić sprawom toczyć się. Nie tylko jest obiektem obserwacji (pielgrzymów, milicji, księży…). Sama ma na nich bardzo dobry widok.
Nesterowicz konsekwentnie konfrontuje aktywność pojawiających się wokół cudu postaci z biernością głównej bohaterki objawień. Już na pierwszej stronie książki dziewczynka zostaje zestawiona z otaczającymi ją ludźmi w złożonym z kilku przymiotników opisie: „Ona: spięta, poważna, wystraszona. Oni: rozgrzani, podekscytowani, radośni”. Jadwiga jest jak sprężyna wydarzeń, która została rzucona gdzieś w kąt i pozbawiona podmiotowości stała się tylko przedmiotem opisu, nie aktywnym decydentem. Inna poprzez swoje objawienia, oddzielona od reszty dziewczyna zdaje się ginąć w tej historii zawsze schowana za kimś, zawsze od kogoś zależna i niepotrafiąca wypracować własnego języka komunikacji ze społecznością. Kobietom proszącym ją o chwilę rozmowy o Matce Boskiej opowiada, że nie może mówić, ponieważ je cukierka. Jej język nie jest językiem władzy, milicji, kościoła, nie pasuje także do podniosłego stylu narracji prowadzonego przez inne osoby, które doznały objawień.
Jadwigę poznajemy poprzez kolejne plotki i pogłoski, a o jej wyglądzie dowiadujemy się z opisów poczynionych na podstawie nagrań i zdjęć. W nurcie coraz szybciej przepływających zdarzeń zdaje się być niewyraźną, zarysowaną cienką linią postacią, która cytuje jedynie nie swoje słowa. Nie da się ukryć, że Jadwiga jest inna – nie pasuje do pozostałych bohaterów, wybrana przez Matkę Boską nie spełnia również pokładanych w niej przez społeczność nadziei. Nie staje się ani święta, ani mądra, ani wyjątkowa. Objawienia sprawiają, że zawsze znajduje się w stanie niedookreślonym, opisać ją można najlepiej przez przeczenia. Nie jest normalnym członkiem lokalnej społeczności, nie zostaje zakonnicą, długo nie jest żoną ojca swoich dzieci, nie zadomawia się w Warszawie, nie w pełni wraca do Zabłudowa. W miasteczku nie rozmawia się z nią tylko o niej.
Jadwiga dostaje jednak swoje miejsce w tej opowieści, a każdy kolejny rozdział jest zakończony dwoma, trzema stronami zbudowanymi z urywków jej wypowiedzi, które mają charakter komentarzy do przedstawionych w danej części zdarzeń. To jedyne fragmenty nie obarczone żadnymi wyjaśnieniami reportera. Dorosła już teraz kobieta opowiada o swoim życiu. Krótkie fragmenty jej wypowiedzi tworzą mozaikę z której możemy złożyć wizerunek Jadwigi budowany w kontraście do opowieści o cudzie. Dwie nitki narracji mieszają się tu ze sobą: intymne wspomnienia kobiety przeplatają się z historią cudu należącego do dużych zbiorowości. Dzięki temu zabiegowi reportera Jadwiga odzyskuje wreszcie głos, zaś odseparowanie jej wspomnień od innych opowieści nie tylko podkreśla inność, ale także daje jej szansę na samodzielność, której pozbawiona została w czasie dziania się historii cudu. Dziewczyna również zyskuje tu prawo do posiadania własnej opowieści, która zostaje zrelacjonowana nieco z boku, cichym ale wyraźnym głosem.
W czasie lektury „Cudownej” czytelnik ma ciągły problem z uwierzeniem w opowieści bohaterów. Każde zdanie zostaje natychmiast podważone, a poszczególne historie nie są spójne. Ktoś kłamie, ktoś zmienia fakty, a może po prostu wspólna prawda nie istnieje, a każdy użyty przez reportera język opowiada o przeżyciach spójnych tylko w jego ramach. Objawienia mijają, ludzie pamiętają, widok zza okna dalej jest niewyraźny. Powoli rozsuwamy firankę by widzieć dokładniej, poznajemy kolejne twarze, słyszymy głosy. Dzięki wytrwałej pracy Piotra Nesterowicza widok mamy najlepszy. Na miejsce ukazania się Matki Boskiej nie możemy jedynie spojrzeć oczami Jadwigi.
W małym miasteczku Zabłudowie, gdzieś przy wschodniej granicy Polski, Jadwiga Jakubowska doznaje objawienia. Czterokrotnie spotyka się z Matką Boską, która prosi ludzi o szczerą modlitwę. Każdemu z tych objawień towarzyszy coraz większa liczba wiernych, tłumnie przyjeżdżających do Zabłudowa, by uczestniczyć w niezwykłych wydarzeniach. Czasem uda im się coś zobaczyć: wirujące słońce, twarz Matki Boskiej odbitą w żywicy lub cudowne uzdrowienie. Powtarzane z ust do ust pytania „czy te objawienia są prawdziwe? czy można wierzyć małej, biednej dziewczynce w tak ważnej sprawie?” często cytowane przez Piotra Nesterowicza nie są jednak głównym tematem książki „Cudowna”. Autor starannie opiera się pokusie odpowiedzi na pytanie, czy cud zdarzył się naprawdę – zastanawia się raczej, komu był potrzebny. Nesterowicz ucieka przed teologicznymi rozważeniami i skłania się ku budowaniu intrygującego socjologicznego studium objawienia. Reporter stale zmienia punkty widzenia, dbając o to, aby prawo do głosu zyskali wszyscy uczestniczący w opisywanych wydarzeniach. Tworzy także okazję do tego, by wypowiedzi różnych grup miały możliwość rozbrzmieć na kartach tej książki. Pozwala także mówić tym, którzy przez członków własnej społeczności są pozbawieni prawa do budowania własnej reprezentacji.
W chronologicznie prowadzonej narracji, która toczy się od chwil bezpośrednio poprzedzających pierwsze objawienie aż po dorosłe życie Jadwigi i współczesną recepcję cudu, zmieniają się co chwila punkty widzenia i grupy, na których skupia się reporter. Milicja, miejscowe władze, kler, mieszkańcy Zabłudowa, przyjezdni i rodzina Jakubowskich mają swoje miejsce w tej opowieści. Z kart książki czytelnik dowiaduje się, w jaki sposób są w nią zaangażowani, jak niezwykłe wydarzenie wpływa na ich codzienne życie. Reporter wie, jak ubierali się, gdy szli na cudowną łąkę; wie, komu pielgrzymi zadeptali pole; kto został oskarżony o nielegalny handel wierszami o Matce Boskiej. Chwyta się wszystkich wątków i idzie za kolejnymi nićmi, zbierając je w kłębek gotowej opowieści. Imponujące się wyniki przeprowadzonych przez niego badań i sposób prowadzenia narracji, w której ciągle kontrastowane są poszczególne historie, a każde wydarzenie zostaje przedstawione z przynajmniej dwóch stron. Poszczególnym grupom autor przypisuje różne języki prezentowania charakterystycznych dla nich poglądów. I tak milicja i władza posługują się oficjalnym językiem rozkazów, siła lokalnej społeczności leży w głosie plotki, zaś księża na bieg wydarzeń mogą wpływać słowami głoszonymi z ambony. Jednak w tym systemie typowych komentarzy językowych znajduje się pewna wyrwa.
Reporter nie jest tu jedynym podglądaczem. Cudowna Jadwiga siedzi za oknem, trochę niewidoczna zza firanki przypatruje się akcji. Dziewczyna będąca w centrum zdarzeń staje się ich świadkiem. Jak wirus wkradający się w sprawny system, podważa zasady jego działania po to, by następnie wycofać się i pozwolić sprawom toczyć się. Nie tylko jest obiektem obserwacji (pielgrzymów, milicji, księży…). Sama ma na nich bardzo dobry widok.
Nesterowicz konsekwentnie konfrontuje aktywność pojawiających się wokół cudu postaci z biernością głównej bohaterki objawień. Już na pierwszej stronie książki dziewczynka zostaje zestawiona z otaczającymi ją ludźmi w złożonym z kilku przymiotników opisie: „Ona: spięta, poważna, wystraszona. Oni: rozgrzani, podekscytowani, radośni”. Jadwiga jest jak sprężyna wydarzeń, która została rzucona gdzieś w kąt i pozbawiona podmiotowości stała się tylko przedmiotem opisu, nie aktywnym decydentem. Inna poprzez swoje objawienia, oddzielona od reszty dziewczyna zdaje się ginąć w tej historii zawsze schowana za kimś, zawsze od kogoś zależna i niepotrafiąca wypracować własnego języka komunikacji ze społecznością. Kobietom proszącym ją o chwilę rozmowy o Matce Boskiej opowiada, że nie może mówić, ponieważ je cukierka. Jej język nie jest językiem władzy, milicji, kościoła, nie pasuje także do podniosłego stylu narracji prowadzonego przez inne osoby, które doznały objawień.
Jadwigę poznajemy poprzez kolejne plotki i pogłoski, a o jej wyglądzie dowiadujemy się z opisów poczynionych na podstawie nagrań i zdjęć. W nurcie coraz szybciej przepływających zdarzeń zdaje się być niewyraźną, zarysowaną cienką linią postacią, która cytuje jedynie nie swoje słowa. Nie da się ukryć, że Jadwiga jest inna – nie pasuje do pozostałych bohaterów, wybrana przez Matkę Boską nie spełnia również pokładanych w niej przez społeczność nadziei. Nie staje się ani święta, ani mądra, ani wyjątkowa. Objawienia sprawiają, że zawsze znajduje się w stanie niedookreślonym, opisać ją można najlepiej przez przeczenia. Nie jest normalnym członkiem lokalnej społeczności, nie zostaje zakonnicą, długo nie jest żoną ojca swoich dzieci, nie zadomawia się w Warszawie, nie w pełni wraca do Zabłudowa. W miasteczku nie rozmawia się z nią tylko o niej.
Jadwiga dostaje jednak swoje miejsce w tej opowieści, a każdy kolejny rozdział jest zakończony dwoma, trzema stronami zbudowanymi z urywków jej wypowiedzi, które mają charakter komentarzy do przedstawionych w danej części zdarzeń. To jedyne fragmenty nie obarczone żadnymi wyjaśnieniami reportera. Dorosła już teraz kobieta opowiada o swoim życiu. Krótkie fragmenty jej wypowiedzi tworzą mozaikę z której możemy złożyć wizerunek Jadwigi budowany w kontraście do opowieści o cudzie. Dwie nitki narracji mieszają się tu ze sobą: intymne wspomnienia kobiety przeplatają się z historią cudu należącego do dużych zbiorowości. Dzięki temu zabiegowi reportera Jadwiga odzyskuje wreszcie głos, zaś odseparowanie jej wspomnień od innych opowieści nie tylko podkreśla inność, ale także daje jej szansę na samodzielność, której pozbawiona została w czasie dziania się historii cudu. Dziewczyna również zyskuje tu prawo do posiadania własnej opowieści, która zostaje zrelacjonowana nieco z boku, cichym ale wyraźnym głosem.
W czasie lektury „Cudownej” czytelnik ma ciągły problem z uwierzeniem w opowieści bohaterów. Każde zdanie zostaje natychmiast podważone, a poszczególne historie nie są spójne. Ktoś kłamie, ktoś zmienia fakty, a może po prostu wspólna prawda nie istnieje, a każdy użyty przez reportera język opowiada o przeżyciach spójnych tylko w jego ramach. Objawienia mijają, ludzie pamiętają, widok zza okna dalej jest niewyraźny. Powoli rozsuwamy firankę by widzieć dokładniej, poznajemy kolejne twarze, słyszymy głosy. Dzięki wytrwałej pracy Piotra Nesterowicza widok mamy najlepszy. Na miejsce ukazania się Matki Boskiej nie możemy jedynie spojrzeć oczami Jadwigi.
Piotr Nesterowicz: „Cudowna”. Dowody na istnienie. Warszawa 2014.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |