ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lipca 13 (277) / 2015

Przemysław Pieniążek,

KIM SĄ TE DZIEWCZYNY? (LADY S. / EPOXY)

A A A
Lubelska oficyna Kubusse proponuje czytelnikom dwa spotkania z legendą europejskiego komiksu, Jeanem Van Hamme, w ramach których belgijski scenarzysta prezentuje całkiem odmienne oblicza.

Graficzne antesterie („Epoxy”)

Wydane po raz pierwszy w 1968 roku „Epoxy” to scenopisarski debiut przyszłego twórcy przygód Thorgala Aegirssona. Debiut drapieżny, przesycony lekką aurą dekadencji, oniryzmu oraz erotycznego napięcia. Bohaterką albumu jest tytułowa dziewczyna (równie atrakcyjna, co nie grzesząca inteligencją), którą poznajemy w czasie jej samotnego rejsu po jednym z greckich mórz. Niestety, łódka protagonistki zostaje staranowana przez luksusowy jacht, będący de facto pływającym przybytkiem rozkoszy (mówiąc eufemistycznie). Długowłosą piękność wyławia z wody ciemnoskóra domina z monoklem w oku. Zgodnie z jej zapewnieniem, Epoxy oczekuje niejaki Koltar: ukryty w kulistym obiekcie jegomość, którego odrażająca fizyczność do końca pozostaje w sferze niedopowiedzenia – przynajmniej z punktu widzenia czytelnika. Wołająca o pomstę do nieba orgia nie pozostaje bez odzewu za sprawą wprowadzonego (bardzo dosłownie) motywu deus ex machina. Budząc się na obcej plaży, roznegliżowana bohaterka od razu wpada w tarapaty. Pochwycona przez grupę Amazonek, Epoxy trafia przed oblicze królowej Hipolity, nie potrafiącej oprzeć się urodzie tajemniczej istoty. A to dopiero początek perypetii dziewczyny, na własnej skórze przekonującej się o wyjątkowej żywotności starożytnych mitów, sprzyjających szeregowi biseksualnych doświadczeń.

Senne marzenie inspirowane kolorytem lokalnym, fantazja zrodzona w zaburzonym umyśle czy może krótkotrwała koniunkcja dwóch światów? Van Hamme nie formułuje jednoznacznie brzmiącej interpretacji mistyczno-erotycznego przeżycia Epoxy, skutecznie wpadającej w oko Tezeuszowi, centaurowi Furalowi, a nawet chyżonogiemu Hermesowi. Prowadząc bohaterkę mitologicznym szlakiem (ciągnącym się od przybytku Dionizosa aż do samego Tartaru), scenarzysta „XIII” proponuje czytelnikowi swobodną refleksję nad rolą archetypów drzemiących w zbiorowej nieświadomości kolejnych pokoleń i przypominających o sobie w najmniej oczekiwanym momencie. Zwieńczona przewrotnym zakończeniem „Epoxy” wiele zawdzięcza oprawie wizualnej przygotowanej przez belgijskiego grafika Paula Cuveliera, którego charakterystyczna kreska świetnie koresponduje z senną aurą utworu (bazującego na przygaszonej kolorystyce Bertranda Denouleta), jak również kapitalnie sprawdza się w konwencji opowieści z pieprzykiem – sugestywna wizja bachanaliów jest tego dobrym, choć nie jedynym przykładem. Całość doprawiona została szczyptą humoru oraz zalążkami motywów, które Van Hamme twórczo rozwijał w swoich późniejszych pracach (rzecz jasna, w tych zorientowanych wokół tematu szeroko rozumianej fantastyki). Mówiąc krótko: miłe dobrego początki!

Zagadkowa piękność (Lady S.)

James Earl Fitzroy, specjalny wysłannik amerykańskiego departamentu stanu, przybywa do Brukseli na szczyt NATO w towarzystwie Suzan – swojej współpracowniczki oraz adoptowanej córki w jednej atrakcyjnej osobie. Kiedy dyplomata omawia wraz z ambasadorem palący temat Turcji (kraj uzależnia swoją dalszą obecność w sojuszu od przyjęcia w poczet państw członkowskich Unii Europejskiej), jego dwudziestopięcioletnia pociecha o godnych pozazdroszczenia talentach lingwistycznych spędza średnio romantyczny wieczór z Ralphem Ellingtonem – zauroczonym bohaterką attaché kulturalnym. W trakcie kolacji Suzan wymyka się z restauracji, by w hotelu spotkać się z Antonem Griwenko: przyjacielem z dzieciństwa, który wedle wszelkich przesłanek od dawna powinien być martwy, podobnie jak przeszłość protagonistki. Wszak Nowozelandka Suzan McKenzie to nikt inny jak urodzona w Estonii Szania Rivkas: córka niezwykle uzdolnionego biogenetyka oraz nauczycielki, do których śmierci bezpośrednio przyczyniło się KGB. To właśnie Anton, złodziej co się zowie, przygarnął dwunastoletnią dziewczynkę, wdrażając ją w tajniki swojej profesji. Splot dramatycznych wydarzeń rozdzielił młodych zbiegów, każdemu z nich oferując zgoła odmienny los i szansę na nowy początek. Problem polega na tym, że pojawienie się Griwenki akurat w tym czasie nie jest dziełem przypadku: bohater trzymany jest bowiem w przysłowiowym szachu przez tajemniczego jegomościa, któremu bardzo zależy na zwerbowaniu Suzan/Szaniuszki. Wykradzenie tajnego dossier (wskazującego na wspólne interesy wyższego oficera tureckiego i gruzińskiej mafii) to pierwsza misja zlecona byłej włamywaczce, przejawiającej wyjątkową skłonność do nieposłuszeństwa.

Zeszyty „Na zdorowje, Szaniuszka!” oraz „Na zdrowie, Suzie!” wprowadzają czytelnika w realia sensacyjno-szpiegowskiej serii „Lady S.”, w ramach której Jean Van Hamme potwierdza swoją smykałkę do pisania ciekawych historii. Oparta na licznych retrospekcjach narracja plus sprawnie budowana dramaturgia łagodnie i niepostrzeżenie przykuwa uwagę odbiorcy, który w finale drugiego epizodu raczej nie będzie żałował czasu poświęconego na lekturę. Przyzwoicie zarysowane profile psychologiczne postaci (przede wszystkim głównej bohaterki), wartka, choć nie epatująca fajerwerkami akcja oraz misternie nakreślony wątek polityczno-wywiadowczy stanowią główne atuty belgijskiej propozycji solidnie narysowanej i bezbłędnie pokolorowanej przez zdolnego rzemieślnika, Philippe Aymonda. Jeśli o mnie chodzi, wypatruję kolejnego spotkania z „Lady S.”.
Jean Van Hamme, Paul Cuvelier: „Epoxy” („Epoxy”). Tłumaczenie: Jakub Syty. Wydawnictwo Kubusse. Lublin 2015.
Jean Van Hamme, Philippe Aymond: „Lady S. Na zdorowje, Szaniuszka!/ Lady S. Na zdrowie, Suzie!” („Lady S. Na Zdorovié, Shaniouchka! / Lady S. À ta santé, Suzie”). Tłumaczenie: Jakub Syty. Wydawnictwo Kubusse. Lublin 2015.