ODKĄD COŚ ISTNIEJE, ODTĄD TEGO NIE MA' (LÁSZLÓ DARVASI: 'KWIATOŻERCY')
A
A
A
Wokół. Literatura Europy Środkowej
Wielowątkowe, obszerne powieści z wyraźnie zarysowanym kontekstem historycznym zupełnie nie przystają do szybkiego tempa współczesnego życia. Wymagające czasu i skupienia, są dziś często zastępowane łatwiejszymi i mniej skomplikowanymi lekturami. László Darvasi, węgierski pisarz i dziennikarz, laureat Nagrody im. Sándora Máraiego, w swojej liczącej ponad sześćset stron powieści „Kwiatożercy” odcina się od teraźniejszości. Po pierwsze, jego książka przypomina stylem dawne powieści. Autorowi, dzięki temu, że poza główną historią wprowadził wiele wątków pobocznych, udało się nakreślić wielowymiarowy portret obyczajowy Węgrów oraz innych nacji zamieszkujących tereny tego kraju. Psychologiczna konstrukcja bohaterów także przywodzi na myśl wielkie powieści – postaci są niejednoznaczne, kierowane namiętnościami i uwikłane w skomplikowane relacje z ludźmi i ze światem. Losy bohaterów są splecione z losami politycznymi kraju, a wielka historia narodu uzupełnia historię opisywanych jednostek. Po drugie, Darvasi umieszcza akcję w XIX wieku, jednym z najciekawszych okresów historii Węgier. Szeged, miasto, w którym rozgrywa się akcja „Kwiatożerców”, jest miejscem niezwykle interesującym ze względu na swoją wielokulturowość. W XIX wieku zamieszkiwali je Węgrzy, Cyganie, Żydzi, Niemcy, a w ujęciu Darvasiego także fantastyczni przedstawiciele świata natury: Korzenna Pani, Harfiarz Traw, Pan Listek i Pan Robak. Pisarz opowiada o przedziwnej symbiozie wszystkich grup, ale także o antagonizmach i różnicach między nimi. Wprowadzenie nieco baśniowych postaci ma zaś wydźwięk nostalgiczny. Darvasi zabiera czytelnika w podróż do rzeczywistości, w której ludzie byli bardziej spojeni z naturą oraz światem legend, poezji i wyobrażeń. Korzenna Pani wraz z Panem Listkiem i Panem Robakiem wyrażają niezadowolenie związane z nadejściem „twardszej, większej i głośniejszej” nowoczesności. „Kwiatożercy” to powieść wymagająca od współczesnego czytelnika przestawienia się na zupełnie inny rejestr odbiorczy i próba skłonienia go do myślenia innymi kategoriami.
Powieść Darvasiego jest opowiedziana z kilku perspektyw. Bohaterką pierwszej części jest mieszkająca w Szeged Klára, dziewczyna obdarzona niecodzienną wyobraźnią i wrażliwością. Klára ma bardzo dobry kontakt z ojcem, zawdzięcza mu cudowne, pełne przygód dzieciństwo, natomiast jej relacja z matką, osobą samotną i nieszczęśliwą, jest bardzo chłodna. Klára dorasta, poznaje Imrego, zafascynowanego kwiatami naukowca, i zostaje jego żoną. Imre i Klára wyróżniają się na tle podległego konwenansom społeczeństwa niczym kolorowe kwiaty na szarym tle. Zakochani potrafią przez wiele dni nie wychodzić z łóżka, nie jeść ani nie pić, tylko opowiadać sobie o tym, co mogliby robić. Wyobraźnia pary jest silniejsza od potrzeb ich ciał, a mowa zastępuje im pożywienie. Imre i Klára wierzą w moc słów, wyznają „zasadę, że ich słowa mogą wszystko. Jeśli zechcą, mogą opowiedzieć świat od początku, opisać go na nowo” (s. 272). Mimo tego, że łączy ich siła poezji, nie są szczęśliwym małżeństwem. Klára ma romans z bratem Imrego, impulsywnym i nieprzewidywalnym Péterem. Fascynuje ją także Ádám, nieśmiały chłopak określany mianem „cienia”. Jednak życie pary rujnuje dopiero decyzja Imrego o wygłoszeniu wykładu o kwiatach, który – choć brzmi niewinnie – pełni rolę manifestacji politycznej, za którą grozi mu więzienie, a nawet kara śmierci. Choć bohaterowi udaje się po latach więzienia powrócić do domu, nie potrafi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, zupełnie różnej od życia, które zostawił.
Kolejne części pokazują historię Kláry, Imrego, Ádáma i Pétera z perspektywy mężczyzn oraz króla Cyganów, Gilagóga. Każdy segment nie tylko pozwala lepiej zrozumieć przyczyny opisanych wcześniej wydarzeń, ale także pokazuje, jak ścisłe są związki między bohaterami, z czego oni sami nie zdają sobie sprawy. Ważnym bohaterem jest też doktor Schütz, dobry duch Kláry i Imrego, który zawdzięcza życie jednemu z protagonistów. Bohater ten oczywiście nie wie, że komuś pomógł, wręcz przeciwnie, dla niego to wydarzenie jest związane z negatywnymi wspomnieniami i z karą. Na początku „Kwiatożerców” ojciec mówi Klárze: „Czemu nigdy nie możemy dokładnie powiedzieć, co się z nami dzieje? Ponieważ z naszym losem nieprzerwanie zlewają się inne” (s. 20). To zdanie mogłoby stanowić swoiste motto powieści. Każdy z dopuszczonych do głosu bohaterów jest zagubiony, w poszukiwaniu wolności staje się więźniem własnych namiętności. Relacje z innymi, pełne okrucieństwa i egoizmu, są główną przyczyną cierpień przedstawionych osób. Postaci nie wiedzą, jaki wpływ na ich życie mają inni, że każdy ich ruch powoduje zmianę losu, nieznanej nawet, drugiej osoby. Darvasi traktuje wszystkich bohaterów jak jeden organizm, żyjący w – często destrukcyjnej – symbiozie.
Bohaterowie „Kwiatożerców” mają wpływ nie tylko na siebie – ich losy splatają się z wielką historią. Na kartach powieści pojawiają się postaci kształtujące dzieje Węgier, m.in. Lajos Kossuth, przywódca rewolucji węgierskiej, Johann Franz Kempen, austriacki oficer, oraz István Széchenyi, hrabia i polityk, który w opowieści Darvasiego przyjeżdża do Pesztu i publicznie zjada kwiat. Najważniejszą datą w „Kwiatożercach”, ale też w węgierskiej historii, jest 15 marca 1848 roku. To dzień wybuchu powstania węgierskiego oraz narodzin Habreda, cygańskiego dziecka nazywanego „prawdomównym”, który pełni rolę wieszcza, choć umie wypowiedzieć tylko jedno zdanie: „Dajcie pieniędzy!”. Syn Kláry, spóźnione dziecko rewolucji, rodzi się 15 października tego samego roku. Historia Węgier łączy się też z głównym motywem powieści – kwiaty rosną na miejscach bitew.
Tu należy postawić najważniejsze pytanie – czego metaforą są kwiaty? Wolności? Namiętności? Bólu? Kwiaty powracają w powieści w najróżniejszych konfiguracjach. Imre, podczas przesłuchania, w odpowiedzi na zadawane pytania wygłasza naukowy wykład o różnych gatunkach kwiatów. Somnakaj, córka cygańskiego króla, podczas choroby wypluwa z siebie róże i tulipany. Kwiaty pojawiają się także w miejscu ran bohaterów oraz w legendzie opowiadanej przez Imrego, wedle której węgierskim żołnierzom kat wtyka między wargi kwiat. W jednej z anegdot pojawia się opis zbrodni Heliogabala, który udusił swojego kuzyna oraz pozostałych gości spadającą na nich lawiną różanych płatków. Kwiaty są więc w „Kwiatożercach” związane z okrucieństwem, bólem, ale także indywidualizmem. O jednym z bohaterów mówi się, że „jest jak kwiat, który nie dba o nikogo” (s. 266). Kwiaty są metaforą, która podkreśla egoizm bohaterów oraz ich związki, jak mówi Imre: „wszystkie relacje międzyludzkie można zobrazować za pomocą stosunków między organizmami roślinnymi” (s. 308). Jedzenie kwiatów jest zaś synonimem wolności oraz elementem miłosnej gry. Kobiety często pytają mężczyzn o to, czy ci jedli wcześniej kwiaty. Przyznanie się do ich niejedzenia jest jednoznaczne z seksualnym niedoświadczeniem, często bywa powodem wstydu. Jedzenie kwiatów jest działalnością wywrotową, to manifestacja własnej odrębności i niezgody na życie pod społeczne dyktando. Kwiaty w odczycie Imrego mają nawet wymiar polityczny. Opowiadając o nich, badacz zwraca uwagę na problem nierówności społecznej i dyskryminację cygańskiej społeczności.
Umiejscowienie akcji w czasach powstania węgierskiego pozwoliło autorowi uchwycić ostatnie chwile cywilizacji związanej z naturą i światem wyobrażeń. Bohaterowie powieści są świadomi zbliżającej się apokalipsy: rozwoju przemysłu i kresu – zastępowanej nauką – fantazji. We wspomnianym we wstępie fragmencie zamieszkujące las postaci są coraz bardziej rozczarowane światem. Nadchodzące zmiany dostrzega też główny bohater: „upojona swym postępem materia zacznie pożerać baśnie, ciągnął Imre, nawet jeśli na paru gankach wciąż furkoczą na wietrze warkocze papryki, tylko niewielu ludzi rozumie ich melodię. Inna będzie miara dobra i zła, piękna i brzydoty” (s. 277).
Wielkim atutem „Kwiatożerców” jest psychologiczna budowa postaci. To osoby, które dają się ponieść swoim namiętnościom, często okrutne, jednak bardzo prawdziwe i wiarygodne. Darvasi opowiada o dwóch siłach napędowych, które wygrywają w bohaterach z poezją i wyobraźnią – seksie i okrucieństwie. Dwa najszczęśliwsze momenty w życiu Ádáma i Pétera są związane z przemocą i śmiercią. Ten pierwszy, wrażliwy i nieśmiały, bez powodu mocno dusi jaszczurkę, aż w końcu ją zabija, co daje mu nieporównywalną z niczym satysfakcję. Péter przytula się do własnej matki tak mocno, że zaczyna ją dusić, co też jest dla niego źródłem wielkiej przyjemności i momentem, w którym czuje prawdziwą bliskość drugiej osoby. Bohaterowie „Kwiatożerców” odrzucają, ale też budzą współczucie. Darvasi dba o to, aby czytelnik rozumiał przyczyny zachowań każdej postaci, zdradza wszystkie pobudki i traumatyczne zdarzenia, które ukształtowały ich osobowość, przez co czytelnik nie postrzega ich jednoznacznie negatywnie, ale budzi się w nim pełne zrozumienie dla dokonywanych przez nie wyborów i czynów.
Wymienione przeze mnie szczątki fabuły i motywy nie wyczerpują całego bogactwa „Kwiatożerców”. To powieść pełna mądrości, emocji i poezji, a jej autorowi udało uchwycić się nie tylko wielokulturowość Węgier, ale też wielowymiarowość życia. Książka Darvasiego pełna jest sprzeczności. Podczas gdy Klára i Imre wierzą, że słowami mogą stworzyć świat na nowo, cygańscy bohaterowie uważają, że „odkąd coś istnieje, odtąd tego nie ma” (s. 306) i ten niemal surrealistyczny manifest wolności pozwala im cieszyć się z tego, że nie mają nic. Tak jak napisałam we wstępie, „Kwiatożercy” są zaprzeczeniem współczesnej literatury. Nie tylko wymagają czasu i skupienia, ale też skłaniają do przemyśleń i zostają bardzo długo w umyśle czytelnika, nie dając mu szans na szybkie „pożarcie” kolejnej lektury. Sądzę, że warto wykorzystać wakacyjną nadwyżkę czasu na tak soczyście napisany i wciągający powrót do przeszłości. Być może przeczytanie „Kwiatożerców” pozwoli czytelnikowi zobaczyć rzeczywistość w zupełnie nowym świetle.
Powieść Darvasiego jest opowiedziana z kilku perspektyw. Bohaterką pierwszej części jest mieszkająca w Szeged Klára, dziewczyna obdarzona niecodzienną wyobraźnią i wrażliwością. Klára ma bardzo dobry kontakt z ojcem, zawdzięcza mu cudowne, pełne przygód dzieciństwo, natomiast jej relacja z matką, osobą samotną i nieszczęśliwą, jest bardzo chłodna. Klára dorasta, poznaje Imrego, zafascynowanego kwiatami naukowca, i zostaje jego żoną. Imre i Klára wyróżniają się na tle podległego konwenansom społeczeństwa niczym kolorowe kwiaty na szarym tle. Zakochani potrafią przez wiele dni nie wychodzić z łóżka, nie jeść ani nie pić, tylko opowiadać sobie o tym, co mogliby robić. Wyobraźnia pary jest silniejsza od potrzeb ich ciał, a mowa zastępuje im pożywienie. Imre i Klára wierzą w moc słów, wyznają „zasadę, że ich słowa mogą wszystko. Jeśli zechcą, mogą opowiedzieć świat od początku, opisać go na nowo” (s. 272). Mimo tego, że łączy ich siła poezji, nie są szczęśliwym małżeństwem. Klára ma romans z bratem Imrego, impulsywnym i nieprzewidywalnym Péterem. Fascynuje ją także Ádám, nieśmiały chłopak określany mianem „cienia”. Jednak życie pary rujnuje dopiero decyzja Imrego o wygłoszeniu wykładu o kwiatach, który – choć brzmi niewinnie – pełni rolę manifestacji politycznej, za którą grozi mu więzienie, a nawet kara śmierci. Choć bohaterowi udaje się po latach więzienia powrócić do domu, nie potrafi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, zupełnie różnej od życia, które zostawił.
Kolejne części pokazują historię Kláry, Imrego, Ádáma i Pétera z perspektywy mężczyzn oraz króla Cyganów, Gilagóga. Każdy segment nie tylko pozwala lepiej zrozumieć przyczyny opisanych wcześniej wydarzeń, ale także pokazuje, jak ścisłe są związki między bohaterami, z czego oni sami nie zdają sobie sprawy. Ważnym bohaterem jest też doktor Schütz, dobry duch Kláry i Imrego, który zawdzięcza życie jednemu z protagonistów. Bohater ten oczywiście nie wie, że komuś pomógł, wręcz przeciwnie, dla niego to wydarzenie jest związane z negatywnymi wspomnieniami i z karą. Na początku „Kwiatożerców” ojciec mówi Klárze: „Czemu nigdy nie możemy dokładnie powiedzieć, co się z nami dzieje? Ponieważ z naszym losem nieprzerwanie zlewają się inne” (s. 20). To zdanie mogłoby stanowić swoiste motto powieści. Każdy z dopuszczonych do głosu bohaterów jest zagubiony, w poszukiwaniu wolności staje się więźniem własnych namiętności. Relacje z innymi, pełne okrucieństwa i egoizmu, są główną przyczyną cierpień przedstawionych osób. Postaci nie wiedzą, jaki wpływ na ich życie mają inni, że każdy ich ruch powoduje zmianę losu, nieznanej nawet, drugiej osoby. Darvasi traktuje wszystkich bohaterów jak jeden organizm, żyjący w – często destrukcyjnej – symbiozie.
Bohaterowie „Kwiatożerców” mają wpływ nie tylko na siebie – ich losy splatają się z wielką historią. Na kartach powieści pojawiają się postaci kształtujące dzieje Węgier, m.in. Lajos Kossuth, przywódca rewolucji węgierskiej, Johann Franz Kempen, austriacki oficer, oraz István Széchenyi, hrabia i polityk, który w opowieści Darvasiego przyjeżdża do Pesztu i publicznie zjada kwiat. Najważniejszą datą w „Kwiatożercach”, ale też w węgierskiej historii, jest 15 marca 1848 roku. To dzień wybuchu powstania węgierskiego oraz narodzin Habreda, cygańskiego dziecka nazywanego „prawdomównym”, który pełni rolę wieszcza, choć umie wypowiedzieć tylko jedno zdanie: „Dajcie pieniędzy!”. Syn Kláry, spóźnione dziecko rewolucji, rodzi się 15 października tego samego roku. Historia Węgier łączy się też z głównym motywem powieści – kwiaty rosną na miejscach bitew.
Tu należy postawić najważniejsze pytanie – czego metaforą są kwiaty? Wolności? Namiętności? Bólu? Kwiaty powracają w powieści w najróżniejszych konfiguracjach. Imre, podczas przesłuchania, w odpowiedzi na zadawane pytania wygłasza naukowy wykład o różnych gatunkach kwiatów. Somnakaj, córka cygańskiego króla, podczas choroby wypluwa z siebie róże i tulipany. Kwiaty pojawiają się także w miejscu ran bohaterów oraz w legendzie opowiadanej przez Imrego, wedle której węgierskim żołnierzom kat wtyka między wargi kwiat. W jednej z anegdot pojawia się opis zbrodni Heliogabala, który udusił swojego kuzyna oraz pozostałych gości spadającą na nich lawiną różanych płatków. Kwiaty są więc w „Kwiatożercach” związane z okrucieństwem, bólem, ale także indywidualizmem. O jednym z bohaterów mówi się, że „jest jak kwiat, który nie dba o nikogo” (s. 266). Kwiaty są metaforą, która podkreśla egoizm bohaterów oraz ich związki, jak mówi Imre: „wszystkie relacje międzyludzkie można zobrazować za pomocą stosunków między organizmami roślinnymi” (s. 308). Jedzenie kwiatów jest zaś synonimem wolności oraz elementem miłosnej gry. Kobiety często pytają mężczyzn o to, czy ci jedli wcześniej kwiaty. Przyznanie się do ich niejedzenia jest jednoznaczne z seksualnym niedoświadczeniem, często bywa powodem wstydu. Jedzenie kwiatów jest działalnością wywrotową, to manifestacja własnej odrębności i niezgody na życie pod społeczne dyktando. Kwiaty w odczycie Imrego mają nawet wymiar polityczny. Opowiadając o nich, badacz zwraca uwagę na problem nierówności społecznej i dyskryminację cygańskiej społeczności.
Umiejscowienie akcji w czasach powstania węgierskiego pozwoliło autorowi uchwycić ostatnie chwile cywilizacji związanej z naturą i światem wyobrażeń. Bohaterowie powieści są świadomi zbliżającej się apokalipsy: rozwoju przemysłu i kresu – zastępowanej nauką – fantazji. We wspomnianym we wstępie fragmencie zamieszkujące las postaci są coraz bardziej rozczarowane światem. Nadchodzące zmiany dostrzega też główny bohater: „upojona swym postępem materia zacznie pożerać baśnie, ciągnął Imre, nawet jeśli na paru gankach wciąż furkoczą na wietrze warkocze papryki, tylko niewielu ludzi rozumie ich melodię. Inna będzie miara dobra i zła, piękna i brzydoty” (s. 277).
Wielkim atutem „Kwiatożerców” jest psychologiczna budowa postaci. To osoby, które dają się ponieść swoim namiętnościom, często okrutne, jednak bardzo prawdziwe i wiarygodne. Darvasi opowiada o dwóch siłach napędowych, które wygrywają w bohaterach z poezją i wyobraźnią – seksie i okrucieństwie. Dwa najszczęśliwsze momenty w życiu Ádáma i Pétera są związane z przemocą i śmiercią. Ten pierwszy, wrażliwy i nieśmiały, bez powodu mocno dusi jaszczurkę, aż w końcu ją zabija, co daje mu nieporównywalną z niczym satysfakcję. Péter przytula się do własnej matki tak mocno, że zaczyna ją dusić, co też jest dla niego źródłem wielkiej przyjemności i momentem, w którym czuje prawdziwą bliskość drugiej osoby. Bohaterowie „Kwiatożerców” odrzucają, ale też budzą współczucie. Darvasi dba o to, aby czytelnik rozumiał przyczyny zachowań każdej postaci, zdradza wszystkie pobudki i traumatyczne zdarzenia, które ukształtowały ich osobowość, przez co czytelnik nie postrzega ich jednoznacznie negatywnie, ale budzi się w nim pełne zrozumienie dla dokonywanych przez nie wyborów i czynów.
Wymienione przeze mnie szczątki fabuły i motywy nie wyczerpują całego bogactwa „Kwiatożerców”. To powieść pełna mądrości, emocji i poezji, a jej autorowi udało uchwycić się nie tylko wielokulturowość Węgier, ale też wielowymiarowość życia. Książka Darvasiego pełna jest sprzeczności. Podczas gdy Klára i Imre wierzą, że słowami mogą stworzyć świat na nowo, cygańscy bohaterowie uważają, że „odkąd coś istnieje, odtąd tego nie ma” (s. 306) i ten niemal surrealistyczny manifest wolności pozwala im cieszyć się z tego, że nie mają nic. Tak jak napisałam we wstępie, „Kwiatożercy” są zaprzeczeniem współczesnej literatury. Nie tylko wymagają czasu i skupienia, ale też skłaniają do przemyśleń i zostają bardzo długo w umyśle czytelnika, nie dając mu szans na szybkie „pożarcie” kolejnej lektury. Sądzę, że warto wykorzystać wakacyjną nadwyżkę czasu na tak soczyście napisany i wciągający powrót do przeszłości. Być może przeczytanie „Kwiatożerców” pozwoli czytelnikowi zobaczyć rzeczywistość w zupełnie nowym świetle.
László Darvasi: „Kwiatożercy”. Przeł. Karolina Wilamowska. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 2015.
"artPapier" objął książkę patronatem medialnym.
"artPapier" objął książkę patronatem medialnym.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |