ŚLISKI TEMAT (PIEŚŃ APOLLA. TOM 1)
A
A
A
Trudno recenzować wydaną po latach klasykę japońskiego komiksu, której autora porównuje się z Waltem Disneyem lub wprost nazywa Bogiem Mangi. Trudno z wielu powodów: chociażby dlatego, że od premiery „Pieśni Apolla” minęło już czterdzieści pięć lat. Co więcej – jako admiratorce zgoła innych gatunków komiksowych – nie łatwo było mi zachować krytyczny obiektywizm. Recenzowany album, choć powstał ponad cztery dekady temu, zawiera w sobie niemal wszystkie cechy mangi, które prowokują krytykę ze strony dojrzałych czytelników i jednocześnie budzą zachwyt młodszego pokolenia. „Pieśń Apolla” zdążyła się zestarzeć, jednak w głównej mierze pokryła ją zaledwie szlachetna patyna czasu, która dodaje całości przyjemnego, vintage’owego sznytu (mam nadzieję, że znawcy mangi wybaczą mi ten ton nowicjusza). Mimo widocznego schematu, na którego podstawie skonstruowano opowieść, dzieło Osamu Tezuki nie jest ani tandetne ani – przynajmniej na poziomie pierwszego tomu – naiwnie moralizatorskie.
Shougo Chikaishi to nienawistny nastolatek, gotów uśmiercić każde stworzenie przejawiające zdolność do okazywania szeroko rozumianej miłości. Autor komiksu posiłkuje się freudowską teorią temat sceny prymarnej i tego, w jaki sposób determinuje ona późniejszy rozwój dziecka. Dlatego protagonistę (przeświadczonego o tym, że miłość jest uczuciem z gruntu nieodwzajemnionym) czeka długa droga, zanim na nowo nauczy się kochać. Na szczęście terapeutyczne przesłanie komiksu zostało z powodzeniem przyćmione przez szaleńczą jazdę fabularnego rollercoastera. Akcja „Pieśni Apolla” rozgrywa się w ciągu kilkunastu dekad. Dzięki pewnemu szalenie „skutecznemu sposobowi na wszelkie zaburzenia” (także psychiczne), chłopiec doświadcza niekończącej się podróży w czasie i przestrzeni, trafiając między innymi na pole bitwy czy bezludną wyspę. Za każdym razem jednak towarzyszy mu kobieta, której piękno bohater początkowo odrzuca i przed którą – na pewnym etapie wędrówki – będzie musiał się otworzyć.
Może się wydawać, że postać Shougo jest skrajną wersją Aleksa z „Mechanicznej pomarańczy”. Biorąc jednak pod uwagę rok wydania mangi, bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ten, w którym to właśnie Stanley Kubrick po przeczytaniu „Pieśni Apolla’ postanowił dodać bohaterowi książki Anthony’ego Burgessa sporą dawkę swobody seksualnej, podrasowując przy tym jego i tak już niemałą słabość do przemocy. Jeśli rzeczywiście tak było, może to jedynie świadczyć o tym, jak ważny dla historii komiksu jest album Tezuki.
Warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki wykorzystano w albumie charakterystyczną, mangową estetykę. Narysowany w latach 70. utwór ma w sobie dużo z europejskiego komiksu tamtych lat. Widać to w sylwetkach postaci, w ich wystylizowanych fryzurach czy ówczesnych strojach. W połączeniu z niepowtarzalnymi twarzami, jakimi obdarzył swoich bohaterów Tezuka, trudno dziwić się porównaniom artysty do Walta Disneya. Ci, który nie lubią w mangach braku detali na dalszych planach (lub w rysowaniu mniej ważnych postaci), powinni docenić fakt, że w wielu scenach Japończyk zarysowuje tło w równie szczegółowy sposób, co elementy pierwszoplanowe. Jego styl jest spójny i konsekwentny. „Pieśń Apolla” to zachwycająca galeria osobowości, której autor nie stroni od przesady oraz „typów” postaci, równie okrojonych i prostych, co te w komedii dell’arte. Jeśli jednak spojrzeć na nie z perspektywy młodego, nieprzystosowanego młodzieńca, od lat tłumiącego miłosne żądze, świat pełen skrajnie złych lub skrajnie dobrych person wydaje się całkowicie wiarygodny.
Wydany nakładem oficyny J.P. Fantastica album Osamu Tezuki raczej nie zmieni pobłażliwych opinii na temat mangi, wciąż pokutujących wśród wielu polskich czytelników. Szkoda, bo naprawdę warto, aby opowieści takie jak ta wyszły poza swoją niszę. Tych zaś, którzy cenią orientalny smak komiksów z Kraju Kwitnącej Wiśni, nie trzeba będzie przekonywać do sięgnięcia po „Pieśń Apolla” oraz cierpliwego oczekiwania na drugi, ostatni tom tej klasycznej pozycji.
Shougo Chikaishi to nienawistny nastolatek, gotów uśmiercić każde stworzenie przejawiające zdolność do okazywania szeroko rozumianej miłości. Autor komiksu posiłkuje się freudowską teorią temat sceny prymarnej i tego, w jaki sposób determinuje ona późniejszy rozwój dziecka. Dlatego protagonistę (przeświadczonego o tym, że miłość jest uczuciem z gruntu nieodwzajemnionym) czeka długa droga, zanim na nowo nauczy się kochać. Na szczęście terapeutyczne przesłanie komiksu zostało z powodzeniem przyćmione przez szaleńczą jazdę fabularnego rollercoastera. Akcja „Pieśni Apolla” rozgrywa się w ciągu kilkunastu dekad. Dzięki pewnemu szalenie „skutecznemu sposobowi na wszelkie zaburzenia” (także psychiczne), chłopiec doświadcza niekończącej się podróży w czasie i przestrzeni, trafiając między innymi na pole bitwy czy bezludną wyspę. Za każdym razem jednak towarzyszy mu kobieta, której piękno bohater początkowo odrzuca i przed którą – na pewnym etapie wędrówki – będzie musiał się otworzyć.
Może się wydawać, że postać Shougo jest skrajną wersją Aleksa z „Mechanicznej pomarańczy”. Biorąc jednak pod uwagę rok wydania mangi, bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ten, w którym to właśnie Stanley Kubrick po przeczytaniu „Pieśni Apolla’ postanowił dodać bohaterowi książki Anthony’ego Burgessa sporą dawkę swobody seksualnej, podrasowując przy tym jego i tak już niemałą słabość do przemocy. Jeśli rzeczywiście tak było, może to jedynie świadczyć o tym, jak ważny dla historii komiksu jest album Tezuki.
Warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki wykorzystano w albumie charakterystyczną, mangową estetykę. Narysowany w latach 70. utwór ma w sobie dużo z europejskiego komiksu tamtych lat. Widać to w sylwetkach postaci, w ich wystylizowanych fryzurach czy ówczesnych strojach. W połączeniu z niepowtarzalnymi twarzami, jakimi obdarzył swoich bohaterów Tezuka, trudno dziwić się porównaniom artysty do Walta Disneya. Ci, który nie lubią w mangach braku detali na dalszych planach (lub w rysowaniu mniej ważnych postaci), powinni docenić fakt, że w wielu scenach Japończyk zarysowuje tło w równie szczegółowy sposób, co elementy pierwszoplanowe. Jego styl jest spójny i konsekwentny. „Pieśń Apolla” to zachwycająca galeria osobowości, której autor nie stroni od przesady oraz „typów” postaci, równie okrojonych i prostych, co te w komedii dell’arte. Jeśli jednak spojrzeć na nie z perspektywy młodego, nieprzystosowanego młodzieńca, od lat tłumiącego miłosne żądze, świat pełen skrajnie złych lub skrajnie dobrych person wydaje się całkowicie wiarygodny.
Wydany nakładem oficyny J.P. Fantastica album Osamu Tezuki raczej nie zmieni pobłażliwych opinii na temat mangi, wciąż pokutujących wśród wielu polskich czytelników. Szkoda, bo naprawdę warto, aby opowieści takie jak ta wyszły poza swoją niszę. Tych zaś, którzy cenią orientalny smak komiksów z Kraju Kwitnącej Wiśni, nie trzeba będzie przekonywać do sięgnięcia po „Pieśń Apolla” oraz cierpliwego oczekiwania na drugi, ostatni tom tej klasycznej pozycji.
Osamu Tezuka: „Pieśń Apolla. Tom 1” („Apollo no uta”). Tłumaczenie: Michał Żmijewski. Wydawnictwo J.P. Fantastica. Mierzyn 2015.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |