GDY SPADAJĄ ANIOŁY (ŚWIETLISTA BRYGADA)
A
A
A
W dniach 17-23 grudnia 1944 roku belgijskie miasteczko St. Vith stało się polem walki, na którym (wsparci ciężkim sprzętem wojskowym) amerykańscy spadochroniarze stawili opór kontynuującej tryumfalny pochód armii niemieckiej. Chociaż mimo bohaterskiej obrony alianci ostatecznie zostali zmuszeni przez hitlerowców do odwrotu, ta część bitwy o Ardeny (mimo taktycznego zwycięstwa oddziałów III Rzeszy) przyniosła agresorom spore opóźnienie, wpływające na dalszy przebieg ofensywy. Tyle historia – teraz czas na przypowieść.
Przenieśmy się raz jeszcze w zimowe okolice St. Vith, do pokrytego śniegiem lasu, gdzie w okopach, pośród cmentarnych nagrobków stacjonuje brygada żołnierzy rodem ze Stanów Zjednoczonych. Jednym z nich jest szeregowy Chris Stavros, będący świeżo upieczonym wdowcem (o czym poświadcza trzymany w dłoni wojaka telegram), który za wszelką cenę chce wrócić do USA, by zaopiekować się rannym w wypadku synem. Chociaż boleśnie doświadczony przez życie bohater swoją wiarę utracił już dawno temu, wymownie milczące do tej pory niebiosa postanawiają odpowiedzieć – i to w zaiste epickim stylu.
Otóż zarówno amerykańska jednostka bojowa, jak i podążający jej śladem nazistowscy szturmowcy stają się świadkami bezpardonowego, podniebnego starcia dwóch mistycznych bytów, z impetem kończących lot pośród białego pustkowia. Jedna z istot gubi w trakcie agonu swój miecz, który w nieodpowiednich rękach może doprowadzić do wydarzeń, o jakich nie śniło się teologom. Zaczyna się gorączkowy wyścig z czasem, gdzie stawka jest większa niż życie, śmierć, a nawet jednostkowe zbawienie.
„Świetlista Brygada” to trzymające w napięciu połączenie dramatu wojennego z makabryczną opowieścią grozy oraz metafizycznym dreszczowcem. Przyznaję, mamy do czynienia z nad wyraz gęstą mieszanką gatunków, która nie wszystkim przypadnie do gustu. Scenariusz Petera J. Tomasiego przekonuje potoczystością narracji, (w miarę) wiarygodnymi profilami psychologicznymi bohaterów oraz zmyślnym igraniem z konwencjami – co odnosi się także do ciekawie zaakcentowanych w komiksie wątków superbohaterskich. Naturalnie, w recenzowanym albumie czytelnik napotka sporo motywów (wywiedzionych z ksiąg Starego i Nowego Testamentu, jak również z apokryfów), których reinterpretacja może wprawić w zdumienie lub wywołać uśmiech – chwilami politowania, częściej jednak szczery.
Ilustrator Peter Snejbjerg świetnie odnalazł się w brutalnej, heroiczno-religijnej poetyce (podobne doświadczenia przyniosła mu praca przy „Byłem bogiem” według skryptu Johna Arcudiego). Rozpoznawalny styl duńskiego artysty wprowadza do historii aurę drapieżności, znajdującą odzwierciedlenie w kompozycji poszczególnych kadrów i plansz, skądinąd klimatycznie pokolorowanych przez Bjarne Hansena.
„Świetlista Brygada” jest przykładem militarnego danse macabre w jego najbardziej werystycznej odsłonie, skąpanej w posoce i udekorowanej odpryskami mózgoczaszki. Patos, wzruszenia, szok i stosunkowo szybko ustępujące uczucie niedowierzania – graficzna parabola tria T.-S.-H. powinna przyszpilić serca fanów „Parszywej dwunastki”, „Szeregowca Ryana” i „Commando”, jak również tych, którym nieobce są knowania „Lucyfera” czy determinacja „Armii Boga”.
Przenieśmy się raz jeszcze w zimowe okolice St. Vith, do pokrytego śniegiem lasu, gdzie w okopach, pośród cmentarnych nagrobków stacjonuje brygada żołnierzy rodem ze Stanów Zjednoczonych. Jednym z nich jest szeregowy Chris Stavros, będący świeżo upieczonym wdowcem (o czym poświadcza trzymany w dłoni wojaka telegram), który za wszelką cenę chce wrócić do USA, by zaopiekować się rannym w wypadku synem. Chociaż boleśnie doświadczony przez życie bohater swoją wiarę utracił już dawno temu, wymownie milczące do tej pory niebiosa postanawiają odpowiedzieć – i to w zaiste epickim stylu.
Otóż zarówno amerykańska jednostka bojowa, jak i podążający jej śladem nazistowscy szturmowcy stają się świadkami bezpardonowego, podniebnego starcia dwóch mistycznych bytów, z impetem kończących lot pośród białego pustkowia. Jedna z istot gubi w trakcie agonu swój miecz, który w nieodpowiednich rękach może doprowadzić do wydarzeń, o jakich nie śniło się teologom. Zaczyna się gorączkowy wyścig z czasem, gdzie stawka jest większa niż życie, śmierć, a nawet jednostkowe zbawienie.
„Świetlista Brygada” to trzymające w napięciu połączenie dramatu wojennego z makabryczną opowieścią grozy oraz metafizycznym dreszczowcem. Przyznaję, mamy do czynienia z nad wyraz gęstą mieszanką gatunków, która nie wszystkim przypadnie do gustu. Scenariusz Petera J. Tomasiego przekonuje potoczystością narracji, (w miarę) wiarygodnymi profilami psychologicznymi bohaterów oraz zmyślnym igraniem z konwencjami – co odnosi się także do ciekawie zaakcentowanych w komiksie wątków superbohaterskich. Naturalnie, w recenzowanym albumie czytelnik napotka sporo motywów (wywiedzionych z ksiąg Starego i Nowego Testamentu, jak również z apokryfów), których reinterpretacja może wprawić w zdumienie lub wywołać uśmiech – chwilami politowania, częściej jednak szczery.
Ilustrator Peter Snejbjerg świetnie odnalazł się w brutalnej, heroiczno-religijnej poetyce (podobne doświadczenia przyniosła mu praca przy „Byłem bogiem” według skryptu Johna Arcudiego). Rozpoznawalny styl duńskiego artysty wprowadza do historii aurę drapieżności, znajdującą odzwierciedlenie w kompozycji poszczególnych kadrów i plansz, skądinąd klimatycznie pokolorowanych przez Bjarne Hansena.
„Świetlista Brygada” jest przykładem militarnego danse macabre w jego najbardziej werystycznej odsłonie, skąpanej w posoce i udekorowanej odpryskami mózgoczaszki. Patos, wzruszenia, szok i stosunkowo szybko ustępujące uczucie niedowierzania – graficzna parabola tria T.-S.-H. powinna przyszpilić serca fanów „Parszywej dwunastki”, „Szeregowca Ryana” i „Commando”, jak również tych, którym nieobce są knowania „Lucyfera” czy determinacja „Armii Boga”.
Peter J. Tomasi, Peter Snejbjerg, Bjarne Hansen: „Świetlista Brygada” („Light Brigade”). Tłumaczenie: Jacek Drewnowski. Wydawnictwo Mucha Comics. Warszawa 2015.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |