WIĘCEJ PYTAŃ NIŻ ODPOWIEDZI (TOMASZ ROŻEK: 'CZŁOWIEK')
A
A
A
„Karol Darwin jest nam dziś bliższy niż kiedykolwiek” – pisał Joseph Carroll (Carroll 2011: 271). I rzeczywiście, coraz częściej przypominamy sobie o naszej zwierzęcej proweniencji. Przypominamy, ponieważ praktycznie cała historia naszej kultury i filozofii jest opowieścią o zapominaniu tej niezwykle cennej informacji. Jeśli mówimy dziś „człowiek”, to rzadziej mamy na myśli pewien rodzaj ssaków, a częściej bliżej nieokreśloną „istotę” (nie mówiąc już o pojawiającej się w tym kontekście kategorii „osoby”). Ten rodzaj myślenia przyniósł nam jednak wypreparowanie, wyabstrahowanie z rzeczywistości. To dziedzictwo, które najlepiej kojarzy nam się z myślą Kartezjusza, ma korzenie o wiele wcześniejsze – możemy ich poszukiwać już w tzw. rewolucji poznawczej, która miała miejsce ok. 70 000 lat temu. Wtedy to zaczęliśmy myśleć abstrakcyjnie i tworzyć swój własny obraz, spoglądać na siebie z zewnątrz.
Współcześni myśliciele – zwłaszcza zgromadzeni pod znakiem posthumanizmu – coraz częściej odrzucają tę wyabstrahowaną perspektywę. Mocnym akcentem są słowa Michela Foucaulta o człowieku jako wynalazku, którego historia jest krótka, „a koniec, być może, bliski” (Foucault 2005: 220). Owa bliskość wiąże się niewątpliwie właśnie z uświadamianiem sobie tego, że jesteśmy bytami ucieleśnionymi, a nie jedynie konceptualnymi. Dlaczego jednak „krótka historia”? Sam Foucault wyprowadza pochodzenie dzisiejszej koncepcji „człowieka” z nowożytności, jednak nawet gdybyśmy spojrzeli nań z perspektywy wspomnianej już rewolucji poznawczej, to wciąż jest to niezwykle krótki okres wobec tego, który upłynął od momentu, w którym na Ziemi zaczęło się życie, czyli ok. 3,8 miliarda lat temu. W wychodzeniu z tego abstrakcyjnego myślenia o człowieku i przypominaniu sobie o byciu częścią królestwa zwierząt, a nawet szerzej – świata przyrody – pomagają nam dziś naukowcy zwracający uwagę właśnie na biologiczną stronę naszej egzystencji. I nie chodzi tu o neuronauki czy socjobiologię, ale przede wszystkim o coraz popularniejsze publikacje takich badaczy ewolucji jak np. Frans de Waal czy Robin Dunbar. Wydana ostatnio książka tego drugiego, „Człowiek: biografia”, została dostrzeżona nie tylko przez środowisko akademickie, ale również prasę codzienną czy publicystyczną. Świadczy to o rosnącej fascynacji człowiekiem-zwierzęciem, którego funkcjonowanie pozostaje wciąż niewiadomą. Jak się bowiem okazuje, to właśnie my sami pozostajemy dla siebie największą zagadką. By znaleźć jej rozwiązanie, powinniśmy zapewne lepiej przyjrzeć się naszej bardziej „naturalnej” twarzy.
W nurt tego typu publikacji niewątpliwie wpisuje się książka „Człowiek” Tomasza Rożka. Jej autor jest fizykiem, znanym popularyzatorem nauki, związanym z wieloma redakcjami gazet i programami telewizyjnymi (w najbliższym czasie na antenę TVP2 ma powrócić popularnonaukowy program „Sonda”, którego nową odsłonę – „Sonda 2” – poprowadzi właśnie Rożek). Wydawane przez niego książki oraz prowadzony videoblog „Nauka – to lubię!” mają na celu przybliżanie nieakademickim odbiorcom wiedzy o świecie w przystępny sposób. Jego dotychczasowe publikacje nie tylko zyskały sobie miano „kultowych”, ale były też szeroko nagradzane. „Człowiek” to środkowa część trylogii, która stara się zebrać wiedzę o nas samych i otaczającym nas świecie. Jej pierwszą część stanowił „Kosmos”, a trzecia dotyczyć będzie zjawisk w skali mikro.
Sam „Człowiek” w swojej formie przypomina szkolny podręcznik, jednak jego przewaga nad tradycyjnymi szkolnymi publikacjami zawiera się w kilku elementach. Przede wszystkim jest to książka ciekawie zaprojektowana. Już sama ilustracja łańcucha DNA znajdująca się na krawędziach stron, zachęca by sięgnąć po tę publikację. W środku natomiast znajdziemy spójną i przemyślaną kolorystycznie oprawę graficzną, rysunki oraz ilustracje, które bynajmniej nie męczą wzroku z powodu nadmiaru bodźców, a stanowią raczej rozrywkę dla oka. Za całość projektu odpowiada to/studio, które stworzyło też wcześniejszą książkę Rożka. Łatwo zauważyć, że mamy tu do czynienia z nauką w wersji pop. „Człowiek” został podzielony na trzy części (w każdej z nich znajduje się rozdział napisany przez Rożka oraz przeprowadzony przez niego wywiad z naukowcem). Mają one odpowiadać na trzy pytania znajdujące się w tytule obrazu Paula Gauguina „Skąd przychodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?”. Dlatego też kolejne części książki zajmują się: pochodzeniem człowieka w kontekście ewolucji, funkcjonowaniem naszych genów oraz mózgu, a także przyszłością związaną z technologią. Podręcznikowy układ publikacji Rożka przejawia się również w samej formie „aplikacji wiedzy”. Oprócz głównego tekstu znajdziemy tu w miarę obszerne przypisy rozwijające najciekawsze pojęcia, jak również strony poświęcone naukowym dygresjom, będące raczej zadawaniem pytań „na marginesie”, których celem jest zachęcenie do dalszych poszukiwań. Ważny element książki stanowią także opatrzone komentarzami ilustracje, których stosunek do głównego tekstu zamyka się najczęściej w proporcji 2:1. Jeśli jednak pamiętamy o popularnonaukowym charakterze książki oraz jej głównym odbiorcy, jakim jest młodzież, tego rodzaju zabieg nie powinien nas szczególnie razić.
Jak natomiast wygląda kwestia samej treści? Przede wszystkim warto zwrócić uwagę, że Rożkowi udaje się pisać o sprawach nauki prostym, a jednocześnie niezwykle plastycznym i obrazowym językiem. Nierzadko można odnieść wrażenie „rozmowy z kolegą”. Znika ono w przypadku wywiadów z naukowcami, którymi są Marek Konarzewski, Marek Kaczmarzyk i Ryszard Tadeusiewicz, jednak autorowi nawet ich wypowiedzi udaje się zredagować w przystępny, nieakademicki sposób. Podczas gdy celem głównego tekstu jest uszeregowanie naszej wiedzy o człowieku i otaczającym go świecie, wywiady mają pokazać złożoność omawianych zjawisk. To, co z pozoru może wydawać się „proste”, przestaje takie być po konfrontacji z innymi perspektywami. Widać tu dobrze, jak niewiele jesteśmy w stanie powiedzieć „na pewno”, jak stan wiedzy nieustannie się zmienia, odsłaniając nowe, niezbadane obszary.
Głównym walorem książki Rożka jest przypomnienie o ucieleśnieniu człowieka, a także podkreślenie jego relacji z otaczającym go światem. Nie bez powodu autor rozpoczyna pierwszy rozdział „Człowieka” od przytoczenia historii Ziemi i zwrócenia uwagi na zasiedlające ją byty. W zasadzie stawia znak równości pomiędzy jednokomórkowymi bakteriami, zwierzętami, roślinami i człowiekiem. Już na początku otrzymujemy więc lekcję pokory, o którą tak bardzo zabiega posthumanizm. Tymczasem Rożek zwraca także uwagę na różnorodność życia oraz niemożliwość zamknięcia go w zasobach ludzkiej wiedzy: „Po około 4 miliardach lat istnienia życia na Ziemi liczba gatunków i ich różnorodność są wręcz oszałamiające. Na naszej planecie odkryto prawie 10 milionów różnych gatunków roślin i zwierząt. (…) Z szacunków wynika, że podane powyżej liczby to tylko nikła część całości. Prawie 90 procent gatunków lądowych nie zostało jeszcze przez nas odkrytych. Do odkrycia pozostaje także ponad 90 procent gatunków żyjących w wodach” (s. 20). Autor obala także kolejne mity dotyczące ewolucji człowieka, zwracając jednocześnie naszą uwagę na to, iż wszyscy reprezentujemy ten sam gatunek – bez względu na kolor skóry, płeć, miejsce zamieszkania czy wygląd. Jednym z ważniejszych wniosków pojawiających się w książce, nie tylko w tekście Rożka, ale też w wywiadach, jest podkreślanie potrzeby współpracy pomiędzy ludźmi. Niejednokrotnie przywołana zostaje zależność jednostki od grupy i odwrotnie. Wniosek jest więc znaczący – powinniśmy budować mosty i burzyć mury, walczyć z uprzedzeniami i nie pozwalać na dyskryminację. To funkcjonowanie w grupie i współpraca umożliwiły nam bowiem rozwój. Człowiek w rozumieniu Rożka nie ma więc hermetycznie zamkniętej definicji, nie jest twierdzą dostępną dla nielicznych, jak bywało to w historii filozofii. Autor książki postrzega go w najszerszym z możliwych sposobów – jako biologiczny rodzaj, a nie abstrakcyjną kategorię myślenia.
Dostrzeżenie, iż człowiek stanowi część natury, jest ważne także z punktu widzenia naszych relacji z roślinami i zwierzętami. Także tutaj Rożek stara się obalać największe mity związane z naszym współistnieniem na Ziemi (odpowiada chociażby na pytanie, dlaczego pies nie rozpoznaje siebie w lustrze). Nieoceniona jest tu rola jego rozmówców, a przede wszystkim dr. Marka Kaczmarzyka. To właśnie on zwraca uwagę na dobór słów w mówieniu o człowieku, a także na niemożliwość powiedzenia, gdzie „zaczyna się człowiek, a kończy biologia” (s. 133). Wszystko, co żyje, stanowi element wspólnego świata, funkcjonuje według tych samych procesów i wywodzi się z tej samej historii. Na zadane przewrotnie pytanie, czy byliśmy kiedyś jaszczurką, naukowiec odpowiada: „Co to znaczy »my«? Nasz materiał genetyczny stanowi produkt procesu selekcji. (…) Od momentu, kiedy pierwszy zapis genetyczny pojawił się w jakimś pierwotnym organizmie, przed ponad trzema miliardami lat, podczas wszystkich następnych etapów rozwoju tego organizmu musiał on przekazywać swoje geny następnym. (…) W sensie historycznym byliśmy więc wszystkim” (s. 120). Tak więc „Człowiek”, choć tytuł mógłby sugerować co innego, uczy nas zarzucenia myślenia o nas jako władcach świata. Przypomina nam nie tylko, że jesteśmy zwierzętami, ale także, że jesteśmy po prostu jednym z wielu bytów zamieszkujących planetę. Owszem, autor szuka wyjątkowości człowieka, ale nie jest to wyjątkowość hierarchizująca, wykraczająca poza nas samych, a raczej taka, jakiej możemy doszukiwać się wewnątrz zjawiska, jakim jest – biologicznie rozumiany – człowiek.
Także stosunek do technologii odbiega w książce Rożka od prostego schematyzowania naszych relacji z maszynami. Rozpatruje on zarówno kwestie internetu rzeczy, jak i cyborgizacji czy sztucznej inteligencji. Ma wiele wątpliwości, choć nie jest technosceptykiem. Wydaje się jednak, że nie można go zaliczyć również do grupy technofilów. Jego podejście do tego tematu jest umiarkowane i analityczne. Stara się zadawać ważne pytania – chociażby w kontekście społecznego oddziaływania technologii. Przede wszystkim jednak postrzega technologię jako kolejny z ważnych elementów świata, w jakim żyje człowiek. Choć pisze o historycznej budowie relacji człowiek – maszyna, to zwraca też uwagę na jej współczesną przemianę. Tym samym próbuje pokazać samodzielność technologii oraz jej wpływ na nas samych (wystarczy tu przywołać przykład naszych kciuków, których stawy już zaczęły ulegać przemianom pod wpływem padów do gier czy smartfonów). Jak pisze: „Coraz częściej pozwalamy, żeby elektronika podejmowała za nas decyzje, na przykład w czasie jazdy samochodem” (s. 162). Spojrzenie autora wykracza poza schematy, dzięki czemu zadawane przez niego pytania są nie tylko ciekawe, ale i ważne – jak chociażby w przypadku zastanawiania się nad kwestią, czy człowiek może zarazić się wirusem komputerowym. Choć z pozoru problem ten wydaje się niezbyt poważny, to gdy pomyślimy o protezach, implantach czy rozrusznikach serca, zaczyna nabierać wagi.
„Człowiekowi” można na pewno zarzucić powtórzenia (nie w sensie gramatycznym, a treściowym), które zdarzają się zbyt często. Nietrudno przez to odnieść wrażenie, iż wywiady nie łączą się z tekstem Rożka i były przeprowadzane osobno, a tu zostały jedynie wykorzystane. Czasem książka traci więc spójność i czytanie jej „od deski do deski” może momentami irytować. Na pewno nie czuć tego przy wybiórczej lekturze konkretnych, interesujących nas fragmentów. Owa wybiórczość – choć trudno powiedzieć, czy projektowana przez autora – wiąże się także z brakiem połączeń pomiędzy częściami. Można czasem odnieść wrażenie niewykorzystywania np. w części trzeciej wiedzy wyniesionej z części pierwszej. Nie dzieje się to permanentnie, jednak kiedy już się zdarza, staje się aż nazbyt widoczne.
Nie zmienia to jednak faktu, że „Człowiek” Tomasza Rożka jest pozycją ważną. Przede wszystkim stanowi znaczącą próbę demitologizacji rodzaju ludzkiego i przywrócenia nam myślenia o ucieleśnieniu. Jest jednocześnie lekcją „istnienia w relacjach”, myślenia o sobie jako części świata – ale części równorzędnej z innymi. I to nie tylko w kontekście innych zwierząt, ale też roślin, mikroorganizmów czy technologii. Idealnie wpisuje się więc we współczesne posthumanistyczne refleksje. O ile jednak akademikom spod tego znaku zarzuca się czasem oderwanie od rzeczywistości i zamykanie się w swoim środowisku, o tyle Rożek tworzy coś w rodzaju podręcznika dla młodzieży. Propaguje tym samym świadome uczestnictwo w otaczającej nas rzeczywistości. W rzeczywistości, w której człowiek to zaledwie jeden z bytów, jednak najbardziej dla nas zagadkowy.
LITERATURA:
Foucault M.: „Słowa i rzeczy. Archeologia nauk humanistycznych”. T. 2. Przeł. T. Komendant. Gdańsk 2005.
Carroll J.: „Reading Human Nature. Literary Darwinism in Theory and Practice”. Albany 2011.
Współcześni myśliciele – zwłaszcza zgromadzeni pod znakiem posthumanizmu – coraz częściej odrzucają tę wyabstrahowaną perspektywę. Mocnym akcentem są słowa Michela Foucaulta o człowieku jako wynalazku, którego historia jest krótka, „a koniec, być może, bliski” (Foucault 2005: 220). Owa bliskość wiąże się niewątpliwie właśnie z uświadamianiem sobie tego, że jesteśmy bytami ucieleśnionymi, a nie jedynie konceptualnymi. Dlaczego jednak „krótka historia”? Sam Foucault wyprowadza pochodzenie dzisiejszej koncepcji „człowieka” z nowożytności, jednak nawet gdybyśmy spojrzeli nań z perspektywy wspomnianej już rewolucji poznawczej, to wciąż jest to niezwykle krótki okres wobec tego, który upłynął od momentu, w którym na Ziemi zaczęło się życie, czyli ok. 3,8 miliarda lat temu. W wychodzeniu z tego abstrakcyjnego myślenia o człowieku i przypominaniu sobie o byciu częścią królestwa zwierząt, a nawet szerzej – świata przyrody – pomagają nam dziś naukowcy zwracający uwagę właśnie na biologiczną stronę naszej egzystencji. I nie chodzi tu o neuronauki czy socjobiologię, ale przede wszystkim o coraz popularniejsze publikacje takich badaczy ewolucji jak np. Frans de Waal czy Robin Dunbar. Wydana ostatnio książka tego drugiego, „Człowiek: biografia”, została dostrzeżona nie tylko przez środowisko akademickie, ale również prasę codzienną czy publicystyczną. Świadczy to o rosnącej fascynacji człowiekiem-zwierzęciem, którego funkcjonowanie pozostaje wciąż niewiadomą. Jak się bowiem okazuje, to właśnie my sami pozostajemy dla siebie największą zagadką. By znaleźć jej rozwiązanie, powinniśmy zapewne lepiej przyjrzeć się naszej bardziej „naturalnej” twarzy.
W nurt tego typu publikacji niewątpliwie wpisuje się książka „Człowiek” Tomasza Rożka. Jej autor jest fizykiem, znanym popularyzatorem nauki, związanym z wieloma redakcjami gazet i programami telewizyjnymi (w najbliższym czasie na antenę TVP2 ma powrócić popularnonaukowy program „Sonda”, którego nową odsłonę – „Sonda 2” – poprowadzi właśnie Rożek). Wydawane przez niego książki oraz prowadzony videoblog „Nauka – to lubię!” mają na celu przybliżanie nieakademickim odbiorcom wiedzy o świecie w przystępny sposób. Jego dotychczasowe publikacje nie tylko zyskały sobie miano „kultowych”, ale były też szeroko nagradzane. „Człowiek” to środkowa część trylogii, która stara się zebrać wiedzę o nas samych i otaczającym nas świecie. Jej pierwszą część stanowił „Kosmos”, a trzecia dotyczyć będzie zjawisk w skali mikro.
Sam „Człowiek” w swojej formie przypomina szkolny podręcznik, jednak jego przewaga nad tradycyjnymi szkolnymi publikacjami zawiera się w kilku elementach. Przede wszystkim jest to książka ciekawie zaprojektowana. Już sama ilustracja łańcucha DNA znajdująca się na krawędziach stron, zachęca by sięgnąć po tę publikację. W środku natomiast znajdziemy spójną i przemyślaną kolorystycznie oprawę graficzną, rysunki oraz ilustracje, które bynajmniej nie męczą wzroku z powodu nadmiaru bodźców, a stanowią raczej rozrywkę dla oka. Za całość projektu odpowiada to/studio, które stworzyło też wcześniejszą książkę Rożka. Łatwo zauważyć, że mamy tu do czynienia z nauką w wersji pop. „Człowiek” został podzielony na trzy części (w każdej z nich znajduje się rozdział napisany przez Rożka oraz przeprowadzony przez niego wywiad z naukowcem). Mają one odpowiadać na trzy pytania znajdujące się w tytule obrazu Paula Gauguina „Skąd przychodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?”. Dlatego też kolejne części książki zajmują się: pochodzeniem człowieka w kontekście ewolucji, funkcjonowaniem naszych genów oraz mózgu, a także przyszłością związaną z technologią. Podręcznikowy układ publikacji Rożka przejawia się również w samej formie „aplikacji wiedzy”. Oprócz głównego tekstu znajdziemy tu w miarę obszerne przypisy rozwijające najciekawsze pojęcia, jak również strony poświęcone naukowym dygresjom, będące raczej zadawaniem pytań „na marginesie”, których celem jest zachęcenie do dalszych poszukiwań. Ważny element książki stanowią także opatrzone komentarzami ilustracje, których stosunek do głównego tekstu zamyka się najczęściej w proporcji 2:1. Jeśli jednak pamiętamy o popularnonaukowym charakterze książki oraz jej głównym odbiorcy, jakim jest młodzież, tego rodzaju zabieg nie powinien nas szczególnie razić.
Jak natomiast wygląda kwestia samej treści? Przede wszystkim warto zwrócić uwagę, że Rożkowi udaje się pisać o sprawach nauki prostym, a jednocześnie niezwykle plastycznym i obrazowym językiem. Nierzadko można odnieść wrażenie „rozmowy z kolegą”. Znika ono w przypadku wywiadów z naukowcami, którymi są Marek Konarzewski, Marek Kaczmarzyk i Ryszard Tadeusiewicz, jednak autorowi nawet ich wypowiedzi udaje się zredagować w przystępny, nieakademicki sposób. Podczas gdy celem głównego tekstu jest uszeregowanie naszej wiedzy o człowieku i otaczającym go świecie, wywiady mają pokazać złożoność omawianych zjawisk. To, co z pozoru może wydawać się „proste”, przestaje takie być po konfrontacji z innymi perspektywami. Widać tu dobrze, jak niewiele jesteśmy w stanie powiedzieć „na pewno”, jak stan wiedzy nieustannie się zmienia, odsłaniając nowe, niezbadane obszary.
Głównym walorem książki Rożka jest przypomnienie o ucieleśnieniu człowieka, a także podkreślenie jego relacji z otaczającym go światem. Nie bez powodu autor rozpoczyna pierwszy rozdział „Człowieka” od przytoczenia historii Ziemi i zwrócenia uwagi na zasiedlające ją byty. W zasadzie stawia znak równości pomiędzy jednokomórkowymi bakteriami, zwierzętami, roślinami i człowiekiem. Już na początku otrzymujemy więc lekcję pokory, o którą tak bardzo zabiega posthumanizm. Tymczasem Rożek zwraca także uwagę na różnorodność życia oraz niemożliwość zamknięcia go w zasobach ludzkiej wiedzy: „Po około 4 miliardach lat istnienia życia na Ziemi liczba gatunków i ich różnorodność są wręcz oszałamiające. Na naszej planecie odkryto prawie 10 milionów różnych gatunków roślin i zwierząt. (…) Z szacunków wynika, że podane powyżej liczby to tylko nikła część całości. Prawie 90 procent gatunków lądowych nie zostało jeszcze przez nas odkrytych. Do odkrycia pozostaje także ponad 90 procent gatunków żyjących w wodach” (s. 20). Autor obala także kolejne mity dotyczące ewolucji człowieka, zwracając jednocześnie naszą uwagę na to, iż wszyscy reprezentujemy ten sam gatunek – bez względu na kolor skóry, płeć, miejsce zamieszkania czy wygląd. Jednym z ważniejszych wniosków pojawiających się w książce, nie tylko w tekście Rożka, ale też w wywiadach, jest podkreślanie potrzeby współpracy pomiędzy ludźmi. Niejednokrotnie przywołana zostaje zależność jednostki od grupy i odwrotnie. Wniosek jest więc znaczący – powinniśmy budować mosty i burzyć mury, walczyć z uprzedzeniami i nie pozwalać na dyskryminację. To funkcjonowanie w grupie i współpraca umożliwiły nam bowiem rozwój. Człowiek w rozumieniu Rożka nie ma więc hermetycznie zamkniętej definicji, nie jest twierdzą dostępną dla nielicznych, jak bywało to w historii filozofii. Autor książki postrzega go w najszerszym z możliwych sposobów – jako biologiczny rodzaj, a nie abstrakcyjną kategorię myślenia.
Dostrzeżenie, iż człowiek stanowi część natury, jest ważne także z punktu widzenia naszych relacji z roślinami i zwierzętami. Także tutaj Rożek stara się obalać największe mity związane z naszym współistnieniem na Ziemi (odpowiada chociażby na pytanie, dlaczego pies nie rozpoznaje siebie w lustrze). Nieoceniona jest tu rola jego rozmówców, a przede wszystkim dr. Marka Kaczmarzyka. To właśnie on zwraca uwagę na dobór słów w mówieniu o człowieku, a także na niemożliwość powiedzenia, gdzie „zaczyna się człowiek, a kończy biologia” (s. 133). Wszystko, co żyje, stanowi element wspólnego świata, funkcjonuje według tych samych procesów i wywodzi się z tej samej historii. Na zadane przewrotnie pytanie, czy byliśmy kiedyś jaszczurką, naukowiec odpowiada: „Co to znaczy »my«? Nasz materiał genetyczny stanowi produkt procesu selekcji. (…) Od momentu, kiedy pierwszy zapis genetyczny pojawił się w jakimś pierwotnym organizmie, przed ponad trzema miliardami lat, podczas wszystkich następnych etapów rozwoju tego organizmu musiał on przekazywać swoje geny następnym. (…) W sensie historycznym byliśmy więc wszystkim” (s. 120). Tak więc „Człowiek”, choć tytuł mógłby sugerować co innego, uczy nas zarzucenia myślenia o nas jako władcach świata. Przypomina nam nie tylko, że jesteśmy zwierzętami, ale także, że jesteśmy po prostu jednym z wielu bytów zamieszkujących planetę. Owszem, autor szuka wyjątkowości człowieka, ale nie jest to wyjątkowość hierarchizująca, wykraczająca poza nas samych, a raczej taka, jakiej możemy doszukiwać się wewnątrz zjawiska, jakim jest – biologicznie rozumiany – człowiek.
Także stosunek do technologii odbiega w książce Rożka od prostego schematyzowania naszych relacji z maszynami. Rozpatruje on zarówno kwestie internetu rzeczy, jak i cyborgizacji czy sztucznej inteligencji. Ma wiele wątpliwości, choć nie jest technosceptykiem. Wydaje się jednak, że nie można go zaliczyć również do grupy technofilów. Jego podejście do tego tematu jest umiarkowane i analityczne. Stara się zadawać ważne pytania – chociażby w kontekście społecznego oddziaływania technologii. Przede wszystkim jednak postrzega technologię jako kolejny z ważnych elementów świata, w jakim żyje człowiek. Choć pisze o historycznej budowie relacji człowiek – maszyna, to zwraca też uwagę na jej współczesną przemianę. Tym samym próbuje pokazać samodzielność technologii oraz jej wpływ na nas samych (wystarczy tu przywołać przykład naszych kciuków, których stawy już zaczęły ulegać przemianom pod wpływem padów do gier czy smartfonów). Jak pisze: „Coraz częściej pozwalamy, żeby elektronika podejmowała za nas decyzje, na przykład w czasie jazdy samochodem” (s. 162). Spojrzenie autora wykracza poza schematy, dzięki czemu zadawane przez niego pytania są nie tylko ciekawe, ale i ważne – jak chociażby w przypadku zastanawiania się nad kwestią, czy człowiek może zarazić się wirusem komputerowym. Choć z pozoru problem ten wydaje się niezbyt poważny, to gdy pomyślimy o protezach, implantach czy rozrusznikach serca, zaczyna nabierać wagi.
„Człowiekowi” można na pewno zarzucić powtórzenia (nie w sensie gramatycznym, a treściowym), które zdarzają się zbyt często. Nietrudno przez to odnieść wrażenie, iż wywiady nie łączą się z tekstem Rożka i były przeprowadzane osobno, a tu zostały jedynie wykorzystane. Czasem książka traci więc spójność i czytanie jej „od deski do deski” może momentami irytować. Na pewno nie czuć tego przy wybiórczej lekturze konkretnych, interesujących nas fragmentów. Owa wybiórczość – choć trudno powiedzieć, czy projektowana przez autora – wiąże się także z brakiem połączeń pomiędzy częściami. Można czasem odnieść wrażenie niewykorzystywania np. w części trzeciej wiedzy wyniesionej z części pierwszej. Nie dzieje się to permanentnie, jednak kiedy już się zdarza, staje się aż nazbyt widoczne.
Nie zmienia to jednak faktu, że „Człowiek” Tomasza Rożka jest pozycją ważną. Przede wszystkim stanowi znaczącą próbę demitologizacji rodzaju ludzkiego i przywrócenia nam myślenia o ucieleśnieniu. Jest jednocześnie lekcją „istnienia w relacjach”, myślenia o sobie jako części świata – ale części równorzędnej z innymi. I to nie tylko w kontekście innych zwierząt, ale też roślin, mikroorganizmów czy technologii. Idealnie wpisuje się więc we współczesne posthumanistyczne refleksje. O ile jednak akademikom spod tego znaku zarzuca się czasem oderwanie od rzeczywistości i zamykanie się w swoim środowisku, o tyle Rożek tworzy coś w rodzaju podręcznika dla młodzieży. Propaguje tym samym świadome uczestnictwo w otaczającej nas rzeczywistości. W rzeczywistości, w której człowiek to zaledwie jeden z bytów, jednak najbardziej dla nas zagadkowy.
LITERATURA:
Foucault M.: „Słowa i rzeczy. Archeologia nauk humanistycznych”. T. 2. Przeł. T. Komendant. Gdańsk 2005.
Carroll J.: „Reading Human Nature. Literary Darwinism in Theory and Practice”. Albany 2011.
Tomasz Rożek: „Człowiek”. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2015.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |