CZARODZIEJSKI DUET I RODZIMY KOWBOJ (TYMEK I MISTRZ. TOM 1 / BINIO BILL KRĘCI WESTERN I... W KOSMOS!)
A
A
A
W ramach (skierowanej przede wszystkim do młodszych czytelników) serii Krótkie Gatki Kultura Gniewu przypomina dwie komiksowe marki, których nie trzeba specjalnie rekomendować nieco starszym miłośnikom rodzimych opowieści graficznych.
Czarodziejski duet („Tymek i Mistrz. Tom 1”)
Siłą połączonych artystycznych żywiołów scenarzysty Rafała Skarżyckiego oraz rysownika Tomka Lwa Leśniaka powstał onegdaj przezabawny cykl z udziałem pary bohaterów, których – chwilami uroczo surrealistyczne – perypetie ukazywały się na łamach „Komiksowa” (specjalnego dodatku do „Gazety Wyborczej”), potem zaś pod szyldem Egmont Polska. Teraz roztargniony Mistrz i jego rezolutny, choć okazjonalnie niesforny uczeń Tymek powracają w ekskluzywnej reedycji swoich przygód. A trzeba wam wiedzieć, że siwobrody mag wraz z łebskim okularnikiem nie mogą narzekać na brak karkołomnych wyzwań (także tych zapewnianych przez dyszącego pragnieniem zemsty maga Złego Psuja i jego sepleniącego pomagiera Popsuja), śmiałych misji oraz epickich przedsięwzięć.
Złowroga mumia, płaczliwy olbrzym, cwany dżin, sympatyczny wilkołak, strachliwy cyklop, dystyngowany wampir, wygadany potwór morski czy Rycerz Bez Trwogi, który bardzo chciałby doświadczyć zawartej w jego przydomku emocji – to zaledwie wyimek z cudacznej menażerii przewijającej się na stronach tego albumu. Autorzy „Jeża Jerzego” w mig pozyskują sympatię czytelnika zarówno bezpretensjonalną, skrzącą się od dowcipu oraz kapitalnych puent narracją, jak i cartoonową oprawą wizualną, oferującą ciepłą, przyjemną dla oka paletę barw. Okraszony dodatkami (w tym obcojęzyczną wersją przygód czarodziejskiego duetu opublikowaną w legendarnym belgijskim magazynie komiksowym „Spirou”) pierwszy zbiorczy tom perypetii „Tymka i Mistrza” z pewnością ucieszy szerokie grono miłośników humorystycznej fantasy.
Rodzimy kowboj („Binio Bill kręci western i… w kosmos!”)
Jerzy Wróblewski – urodzony w Inowrocławiu, lecz przez całe życie związany z Bydgoszczą scenarzysta i rysownik – z powodzeniem odnajdywał się w repertuarze sensacyjno-kryminalnym (miał na koncie ilustracje do dwudziestu czterech zeszytów dokumentujących niezapomniane sprawy rozwiązywane przez dzielnego kapitana MO Jana Żbika, ale także do albumów „Figurki z Tilos” lub „Skradziony skarb”), historyczno-przygodowym (vide: „Herman Cortes i podbój Meksyku”), a nawet w projektach będących adaptacjami wybranych zagadnień z greckiej mitologii czy Starego Testamentu („Legendy wyspy Labiryntu”, „Biblia”). Warto jednak podkreślić, że w twórczości Wróblewskiego równie istotne były graficzne opowieści rodem z Dzikiego Zachodu. Nic zresztą dziwnego, wszak artysta od wczesnej młodości chłonął literackie i filmowe westerny, które potem z równą pasją rysował (wystarczy przywołać takie tytuły, jak „Tom Texas”, „Ringo”, „Rycerze prerii” czy „Przyjaciele Roda Taylora”).
W 1975 roku rozpoczął prace nad parodystyczną opowieścią, osadzoną w scenerii pogranicznego miasteczka Rio Klawo, w którym obowiązki szeryfa miał pełnić nasz rodak Zbigniew Bilecki, zgodnie z amerykańską nomenklaturą zmieniającego personalia na „Binio Bill”. Niestety, ani wydawnictwo Sport i Turystyka, ani komiksowy magazyn „Relax” – z którymi autor regularnie współpracował – z różnych przyczyn nie zdecydowały się na publikację proponowanego epizodu. Charyzmatyczny stróż prawa czekał na oficjalny debiut do roku 1980, kiedy to swoje podwoje otworzyła przed B.B. harcerska gazeta nastolatków „Świat Młodych”. I był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Od tamtej pory, w latach 1980-1986, Jerzy Wróblewski opublikował siedem historii z chwackim szeryfem w roli głównej, z przerwami pracując nad dalszymi przygodami bohatera aż do swojej śmierci (artysta zmarł 10 sierpnia 1991 roku), pozostawiając potomnym „Binio Billa… i Szalonego Heronimo” – album opublikowany dopiero w 2007 roku nakładem specjalnie stworzonego na tę okoliczność wydawnictwa BB-Team.
W sygnowanej logiem Kultury Gniewu publikacji znalazły się dwa niezależne epizody (datowane na lata 1983-1984), wyraźnie zróżnicowane pod względem metrażu. Tytułowe „Binio Bill kręci western… i leci w kosmos” ukazuje okoliczności, w jakich protagonista zostaje gwiazdą kina kowbojskiego (grając u boku blond śliczności o imieniu Dolly Donsey, która znajdzie się w nie lada opałach), a następnie – wraz z ekranową partnerką towarzyszącą mu podczas zasłużonego urlopu – pada ofiarą porwania przez kosmitów. I to nie byle jakich! Wszak gładkogłowi przybysze z planety Kedan (wyprzedzający Ziemian pod względem wiedzy i techniki o całe tysiąclecie) mają poważny problem z reprezentującymi niższy poziom ewolucji mieszkańcami Bery, na którą para protagonistów zostaje wysłana z misją ratunkową. Natomiast w trzystronicowym „Binio Bill i ciocia Patty” poznajemy krewną sympatycznego szeryfa, nie podejrzewającego, że za przybyciem matrony do Rio Klawo kryją się mało chlubne pobudki.
Niezaprzeczalna znajomość gatunkowych konwencji, komizm w trzech odmianach (postaci, sytuacyjny i słowny), z werwą rozrysowane sceny pojedynków, pościgów i kaskaderskich ewolucji oraz zacna, kreskówkowa powierzchowność bohaterów – perypetie długowłosego stróża prawa naprawdę dobrze znoszą upływ czasu, mając realną szansę na podbicie serc kolejnego pokolenia czytelników. Bo u tych nieco starszych Binio Bill już dawno wymościł sobie nostalgiczną niszę.
Czarodziejski duet („Tymek i Mistrz. Tom 1”)
Siłą połączonych artystycznych żywiołów scenarzysty Rafała Skarżyckiego oraz rysownika Tomka Lwa Leśniaka powstał onegdaj przezabawny cykl z udziałem pary bohaterów, których – chwilami uroczo surrealistyczne – perypetie ukazywały się na łamach „Komiksowa” (specjalnego dodatku do „Gazety Wyborczej”), potem zaś pod szyldem Egmont Polska. Teraz roztargniony Mistrz i jego rezolutny, choć okazjonalnie niesforny uczeń Tymek powracają w ekskluzywnej reedycji swoich przygód. A trzeba wam wiedzieć, że siwobrody mag wraz z łebskim okularnikiem nie mogą narzekać na brak karkołomnych wyzwań (także tych zapewnianych przez dyszącego pragnieniem zemsty maga Złego Psuja i jego sepleniącego pomagiera Popsuja), śmiałych misji oraz epickich przedsięwzięć.
Złowroga mumia, płaczliwy olbrzym, cwany dżin, sympatyczny wilkołak, strachliwy cyklop, dystyngowany wampir, wygadany potwór morski czy Rycerz Bez Trwogi, który bardzo chciałby doświadczyć zawartej w jego przydomku emocji – to zaledwie wyimek z cudacznej menażerii przewijającej się na stronach tego albumu. Autorzy „Jeża Jerzego” w mig pozyskują sympatię czytelnika zarówno bezpretensjonalną, skrzącą się od dowcipu oraz kapitalnych puent narracją, jak i cartoonową oprawą wizualną, oferującą ciepłą, przyjemną dla oka paletę barw. Okraszony dodatkami (w tym obcojęzyczną wersją przygód czarodziejskiego duetu opublikowaną w legendarnym belgijskim magazynie komiksowym „Spirou”) pierwszy zbiorczy tom perypetii „Tymka i Mistrza” z pewnością ucieszy szerokie grono miłośników humorystycznej fantasy.
Rodzimy kowboj („Binio Bill kręci western i… w kosmos!”)
Jerzy Wróblewski – urodzony w Inowrocławiu, lecz przez całe życie związany z Bydgoszczą scenarzysta i rysownik – z powodzeniem odnajdywał się w repertuarze sensacyjno-kryminalnym (miał na koncie ilustracje do dwudziestu czterech zeszytów dokumentujących niezapomniane sprawy rozwiązywane przez dzielnego kapitana MO Jana Żbika, ale także do albumów „Figurki z Tilos” lub „Skradziony skarb”), historyczno-przygodowym (vide: „Herman Cortes i podbój Meksyku”), a nawet w projektach będących adaptacjami wybranych zagadnień z greckiej mitologii czy Starego Testamentu („Legendy wyspy Labiryntu”, „Biblia”). Warto jednak podkreślić, że w twórczości Wróblewskiego równie istotne były graficzne opowieści rodem z Dzikiego Zachodu. Nic zresztą dziwnego, wszak artysta od wczesnej młodości chłonął literackie i filmowe westerny, które potem z równą pasją rysował (wystarczy przywołać takie tytuły, jak „Tom Texas”, „Ringo”, „Rycerze prerii” czy „Przyjaciele Roda Taylora”).
W 1975 roku rozpoczął prace nad parodystyczną opowieścią, osadzoną w scenerii pogranicznego miasteczka Rio Klawo, w którym obowiązki szeryfa miał pełnić nasz rodak Zbigniew Bilecki, zgodnie z amerykańską nomenklaturą zmieniającego personalia na „Binio Bill”. Niestety, ani wydawnictwo Sport i Turystyka, ani komiksowy magazyn „Relax” – z którymi autor regularnie współpracował – z różnych przyczyn nie zdecydowały się na publikację proponowanego epizodu. Charyzmatyczny stróż prawa czekał na oficjalny debiut do roku 1980, kiedy to swoje podwoje otworzyła przed B.B. harcerska gazeta nastolatków „Świat Młodych”. I był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Od tamtej pory, w latach 1980-1986, Jerzy Wróblewski opublikował siedem historii z chwackim szeryfem w roli głównej, z przerwami pracując nad dalszymi przygodami bohatera aż do swojej śmierci (artysta zmarł 10 sierpnia 1991 roku), pozostawiając potomnym „Binio Billa… i Szalonego Heronimo” – album opublikowany dopiero w 2007 roku nakładem specjalnie stworzonego na tę okoliczność wydawnictwa BB-Team.
W sygnowanej logiem Kultury Gniewu publikacji znalazły się dwa niezależne epizody (datowane na lata 1983-1984), wyraźnie zróżnicowane pod względem metrażu. Tytułowe „Binio Bill kręci western… i leci w kosmos” ukazuje okoliczności, w jakich protagonista zostaje gwiazdą kina kowbojskiego (grając u boku blond śliczności o imieniu Dolly Donsey, która znajdzie się w nie lada opałach), a następnie – wraz z ekranową partnerką towarzyszącą mu podczas zasłużonego urlopu – pada ofiarą porwania przez kosmitów. I to nie byle jakich! Wszak gładkogłowi przybysze z planety Kedan (wyprzedzający Ziemian pod względem wiedzy i techniki o całe tysiąclecie) mają poważny problem z reprezentującymi niższy poziom ewolucji mieszkańcami Bery, na którą para protagonistów zostaje wysłana z misją ratunkową. Natomiast w trzystronicowym „Binio Bill i ciocia Patty” poznajemy krewną sympatycznego szeryfa, nie podejrzewającego, że za przybyciem matrony do Rio Klawo kryją się mało chlubne pobudki.
Niezaprzeczalna znajomość gatunkowych konwencji, komizm w trzech odmianach (postaci, sytuacyjny i słowny), z werwą rozrysowane sceny pojedynków, pościgów i kaskaderskich ewolucji oraz zacna, kreskówkowa powierzchowność bohaterów – perypetie długowłosego stróża prawa naprawdę dobrze znoszą upływ czasu, mając realną szansę na podbicie serc kolejnego pokolenia czytelników. Bo u tych nieco starszych Binio Bill już dawno wymościł sobie nostalgiczną niszę.
Rafał Skarżycki, Tomek Lew Leśniak: „Tymek i Mistrz. Tom 1”. Wydawnictwo Kultura Gniewu. Warszawa 2016.
Jerzy Wróblewski: „Binio Bill kręci western i… w kosmos!”. Wydawnictwo Kultura Gniewu. Warszawa 2016.
Jerzy Wróblewski: „Binio Bill kręci western i… w kosmos!”. Wydawnictwo Kultura Gniewu. Warszawa 2016.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |