LODÓWKA KNAUSGARDA (KARL OVE KNAUSGARD: 'MOJA WALKA 4')
A
A
A
W jednym z wywiadów Karl Ove Knausgård porównał swoje książki do wielokrotnego otwierania tej samej lodówki w celu sprawdzania, co jest w środku. Cóż, jeżeli pisarz miał rację, używając tego porównania, to jest posiadaczem najprawdopodobniej najbardziej zajmującej lodówki na świecie, gdyż od każdego kolejnego tomu „Mojej walki” nie sposób się oderwać.
Autor czyni rzecz niezwykłą, mianowicie opisując jeden dzień na prawie trzystu stronach, jest w stanie tak zaczarować czytelnika, że ten nie może się oderwać od powieści ani na chwilę, gdyż z zapartym tchem śledzi losy bohatera, któremu autor nadał swoją tożsamość. To najprawdopodobniej ten zabieg pozwolił Knausgårdowi wykreować świat, w którym emocje są autentyczne, a prawdziwe potrzeby nieskrywane. „Moja walka” zachwyca opisem ulotnej codzienności niczym dawni, japońscy mistrzowie haiku. To właśnie dlatego powieść ma tak hipnotyzujący charakter. Cała seria jest też bardzo intymna, niemal dosłownie „wchodzimy Knausgårdowi do łóżka”, gdyż autor nie ucieka przed opisem najbardziej nawet wstydliwych aspektów młodości.
W czwartym tomie widzimy kolejny wycinek z życia Karla Ovego. Autor już na wstępie zaznacza, czego w szczególności będzie dotyczyła ta część: „Zamiast tego otworzyłem w swoim życiu nowy podrozdział. Nosił tytuł »Pijaństwo i nadzieja na cudzołóstwo«”. Wydaje mi się, że trudno byłoby znaleźć bardziej trafne określenie przygód z tej części., w której możemy spojrzeć na świat oczami osiemnastolatka (lecz także szesnastolatka ze względu na bardzo swobodne poruszanie się w czasie oraz pogardę dla chronologii). Karl Ove – świeżo upieczony maturzysta, postanawia zrobić rok przerwy w zdobywaniu edukacji i przyjmuje posadę nauczyciela w Håfjord – maleńkiej wiosce na północy Norwegii. Bohater zamierza czas ten spędzić przede wszystkim na pisaniu, gdyż – jak wielokrotnie powtarza – jedynym, czego pragnie, jest zostanie wielkim pisarzem, co najmniej na miarę Kundery lub Hemingwaya. Niestety, aby to osiągnąć, potrzebuje odpowiednich warunków, uważa, iż Norwegia nie jest wystarczająco inspirująca i planuje wyjazd na południe Europy. Aby tego dokonać, niezbędne są jednak środki finansowe, których bohater chwilowo nie posiada. Dla młodego Knausgårda etap nauczania jest więc jedynie koniecznym i nieco uciążliwym środkiem do celu – wyjazdu na którąś z greckich wysp i powrotu z „gotową powieścią w plecaku”.
Niestety, Karl Ove jest też zwykłym nastoletnim chłopcem, więc pomimo wielokrotnych obietnic składanych samemu sobie, że będzie oddawał się tylko pisarstwu (powtarza, że „Jeśli coś ma z tego wyjść, muszę się temu całkowicie poświęcić”), zazwyczaj pierwszeństwo przed maszyną do pisania obejmują kolejno: znajomi, imprezy, alkohol i kobiety, a raczej dziewczynki, gdyż obiekty uczuć Knausgårda zazwyczaj nie mają nawet ukończonych szesnastu lat. Staje się to potem źródłem problemów, ale także inspiracji dla bohatera. Karl Ove pragnie się również usamodzielnić i prowadzić dekadencki styl życia, który w jego wykonaniu polega głównie na upijaniu się do nieprzytomności oraz na podbojach miłosnych sprawiających mu chyba największe kłopoty.
W tej części, tak jak we wszystkich wcześniejszych, przewija się również motyw destrukcyjnego ojca. Śledzimy jego odejście od rodziny oraz związek z nową kobietą, a także narodzenie córki, które świętuje rzecz jasna w towarzystwie napojów wysokoprocentowych. W ten sam sposób ojciec Karla Ovego przeżywa każdy sukces, każdą chwilę radości i porażki. Czytelnik obserwuje więc początki jego alkoholizmu, pierwsze wejście na autodestrukcyjną ścieżkę, która zaprowadzi go do upokarzającej śmierci w otoczeniu butelek i smrodu, którą znamy już z pierwszego tomu. W czwartym tomie obserwujemy jednak również drugą, nieznaną nam wcześniej stronę ojca. Po spożyciu „kilku głębszych” zmienia się on bowiem w osobę bardzo sentymentalną i wrażliwą. Początkowo zabiega o uwagę swoich synów, jednak gdy starszy Yngve postanawia całkowicie zerwać z nim stosunki, skupia się tylko na młodszym. Karl Ove, choć świadomy ogromnej krzywdy, którą ojciec mu wyrządził, stara się utrzymywać z nim dobry kontakt, jest szczęśliwy, że ojciec wreszcie zwraca na niego uwagę. Nieustannie go odwiedza oraz prowadzi z nim rozmowy telefoniczne, pomimo wahań nastroju rodzica, który zależny jest od ilości spożytego alkoholu.
Jeżeli chodzi o relacje rodzinne, to prócz przyjemnie prostych stosunków z matką, opierających się na miłości i zaufaniu, czwartym tom przedstawia nam jeszcze sytuację z dziadkami ze strony ojca. Szesnastoletni wówczas Karl Ove odwiedza ich dość często, głównie dlatego, że jako osoba mało lubiana często czuje się samotny albo znudzony. Jak przystało na dziadków, dostaje zazwyczaj obiad i trochę pieniędzy. Jednak po pewnym czasie oznajmiają oni matce bohatera, że ma do nich nigdy więcej nie przychodzić, bo „zawsze jest głodny, jakby nigdy nie jadł, niechlujny i zawsze żebrze u nich o pieniądze”. Wyjątkowo okrutne stwierdzenie wskazuje na to, że cechy ojca Karla Ovego nie wzięły się bynajmniej znikąd.
Codzienność młodego pisarza jest zwyczajna, wręcz banalna, tak że każdy czytelnik przypominając sobie lata najwcześniejszej dorosłości może się z nią utożsamiać. W tomie widzimy Karla Ove-licealistę oraz młodego nauczyciela, obserwujemy więc okres, w którym człowiekowi najbardziej zależy na zdaniu innych, na tym, by być lubianym, by być w centrum wydarzeń. Bohater również nie przechodzi przez ten trudny okres z łatwością, ciągle daje się ranić ojcu, zabiegając o jego zainteresowanie; cierpi z powodu zawodów miłosnych oraz braku szacunku kolegów. By pokazać, że jest „kimś”, wypija ogromne ilości alkoholu, pozuje na wielkiego dziennikarza oraz udaje znawcę od spraw seksu.
Karl Ove Knausgård wraca więc w czwartym tomie jako młody człowiek, który z jednej strony intensywnie dąży do tego, by spełnić swoje marzenie o byciu „wielkim” pisarzem ,a z drugiej z rozbrajającą szczerością stwierdza: „Koniec końców chodziło mi wyłącznie o jedno. Chciałem się przespać z jakąś dziewczyną. Tylko tego pragnąłem”. Z tego powodu zapewne znajdziemy w książce niezliczoną ilość jego seksualnych niewypałów. Choć trzeba przyznać, że bohater na brak możliwości narzekać nie może, to jednak wszystkie jego próby kończą się złośliwymi uśmieszkami dziewcząt. Opisy te, choć w sumie zabawne, to pokazują wzrastający poziom frustracji oraz wstydu u młodego bohatera. Autor nie ucieka więc od najbardziej intymnych czy wręcz wstydliwych opisów i tak jak w poprzednich tomach przedstawia zdarzenia oraz emocje z rozbrajającą szczerością.
Jak w każdym z poprzednich tomów, nie zabrakło tu oczywiście muzyki i książek, które stanowią, oprócz kobiet i alkoholu oczywiście, centrum zainteresowań Karla Ovego. I choć wielu rzeczy można mu odmówić, tak dobrego gustu na pewno nie, więc proponuję puścić jedną z jego ulubionych płyt – „My Life in the Bush of Ghosts” Briana Eno i Davida Byrne’a, usiąść w fotelu z kubkiem kawy (albo z kieliszkiem wina, jeżeli chcemy doświadczać lektury bardziej w stylu młodego bohatera) i oddać się lekturze.
Autor czyni rzecz niezwykłą, mianowicie opisując jeden dzień na prawie trzystu stronach, jest w stanie tak zaczarować czytelnika, że ten nie może się oderwać od powieści ani na chwilę, gdyż z zapartym tchem śledzi losy bohatera, któremu autor nadał swoją tożsamość. To najprawdopodobniej ten zabieg pozwolił Knausgårdowi wykreować świat, w którym emocje są autentyczne, a prawdziwe potrzeby nieskrywane. „Moja walka” zachwyca opisem ulotnej codzienności niczym dawni, japońscy mistrzowie haiku. To właśnie dlatego powieść ma tak hipnotyzujący charakter. Cała seria jest też bardzo intymna, niemal dosłownie „wchodzimy Knausgårdowi do łóżka”, gdyż autor nie ucieka przed opisem najbardziej nawet wstydliwych aspektów młodości.
W czwartym tomie widzimy kolejny wycinek z życia Karla Ovego. Autor już na wstępie zaznacza, czego w szczególności będzie dotyczyła ta część: „Zamiast tego otworzyłem w swoim życiu nowy podrozdział. Nosił tytuł »Pijaństwo i nadzieja na cudzołóstwo«”. Wydaje mi się, że trudno byłoby znaleźć bardziej trafne określenie przygód z tej części., w której możemy spojrzeć na świat oczami osiemnastolatka (lecz także szesnastolatka ze względu na bardzo swobodne poruszanie się w czasie oraz pogardę dla chronologii). Karl Ove – świeżo upieczony maturzysta, postanawia zrobić rok przerwy w zdobywaniu edukacji i przyjmuje posadę nauczyciela w Håfjord – maleńkiej wiosce na północy Norwegii. Bohater zamierza czas ten spędzić przede wszystkim na pisaniu, gdyż – jak wielokrotnie powtarza – jedynym, czego pragnie, jest zostanie wielkim pisarzem, co najmniej na miarę Kundery lub Hemingwaya. Niestety, aby to osiągnąć, potrzebuje odpowiednich warunków, uważa, iż Norwegia nie jest wystarczająco inspirująca i planuje wyjazd na południe Europy. Aby tego dokonać, niezbędne są jednak środki finansowe, których bohater chwilowo nie posiada. Dla młodego Knausgårda etap nauczania jest więc jedynie koniecznym i nieco uciążliwym środkiem do celu – wyjazdu na którąś z greckich wysp i powrotu z „gotową powieścią w plecaku”.
Niestety, Karl Ove jest też zwykłym nastoletnim chłopcem, więc pomimo wielokrotnych obietnic składanych samemu sobie, że będzie oddawał się tylko pisarstwu (powtarza, że „Jeśli coś ma z tego wyjść, muszę się temu całkowicie poświęcić”), zazwyczaj pierwszeństwo przed maszyną do pisania obejmują kolejno: znajomi, imprezy, alkohol i kobiety, a raczej dziewczynki, gdyż obiekty uczuć Knausgårda zazwyczaj nie mają nawet ukończonych szesnastu lat. Staje się to potem źródłem problemów, ale także inspiracji dla bohatera. Karl Ove pragnie się również usamodzielnić i prowadzić dekadencki styl życia, który w jego wykonaniu polega głównie na upijaniu się do nieprzytomności oraz na podbojach miłosnych sprawiających mu chyba największe kłopoty.
W tej części, tak jak we wszystkich wcześniejszych, przewija się również motyw destrukcyjnego ojca. Śledzimy jego odejście od rodziny oraz związek z nową kobietą, a także narodzenie córki, które świętuje rzecz jasna w towarzystwie napojów wysokoprocentowych. W ten sam sposób ojciec Karla Ovego przeżywa każdy sukces, każdą chwilę radości i porażki. Czytelnik obserwuje więc początki jego alkoholizmu, pierwsze wejście na autodestrukcyjną ścieżkę, która zaprowadzi go do upokarzającej śmierci w otoczeniu butelek i smrodu, którą znamy już z pierwszego tomu. W czwartym tomie obserwujemy jednak również drugą, nieznaną nam wcześniej stronę ojca. Po spożyciu „kilku głębszych” zmienia się on bowiem w osobę bardzo sentymentalną i wrażliwą. Początkowo zabiega o uwagę swoich synów, jednak gdy starszy Yngve postanawia całkowicie zerwać z nim stosunki, skupia się tylko na młodszym. Karl Ove, choć świadomy ogromnej krzywdy, którą ojciec mu wyrządził, stara się utrzymywać z nim dobry kontakt, jest szczęśliwy, że ojciec wreszcie zwraca na niego uwagę. Nieustannie go odwiedza oraz prowadzi z nim rozmowy telefoniczne, pomimo wahań nastroju rodzica, który zależny jest od ilości spożytego alkoholu.
Jeżeli chodzi o relacje rodzinne, to prócz przyjemnie prostych stosunków z matką, opierających się na miłości i zaufaniu, czwartym tom przedstawia nam jeszcze sytuację z dziadkami ze strony ojca. Szesnastoletni wówczas Karl Ove odwiedza ich dość często, głównie dlatego, że jako osoba mało lubiana często czuje się samotny albo znudzony. Jak przystało na dziadków, dostaje zazwyczaj obiad i trochę pieniędzy. Jednak po pewnym czasie oznajmiają oni matce bohatera, że ma do nich nigdy więcej nie przychodzić, bo „zawsze jest głodny, jakby nigdy nie jadł, niechlujny i zawsze żebrze u nich o pieniądze”. Wyjątkowo okrutne stwierdzenie wskazuje na to, że cechy ojca Karla Ovego nie wzięły się bynajmniej znikąd.
Codzienność młodego pisarza jest zwyczajna, wręcz banalna, tak że każdy czytelnik przypominając sobie lata najwcześniejszej dorosłości może się z nią utożsamiać. W tomie widzimy Karla Ove-licealistę oraz młodego nauczyciela, obserwujemy więc okres, w którym człowiekowi najbardziej zależy na zdaniu innych, na tym, by być lubianym, by być w centrum wydarzeń. Bohater również nie przechodzi przez ten trudny okres z łatwością, ciągle daje się ranić ojcu, zabiegając o jego zainteresowanie; cierpi z powodu zawodów miłosnych oraz braku szacunku kolegów. By pokazać, że jest „kimś”, wypija ogromne ilości alkoholu, pozuje na wielkiego dziennikarza oraz udaje znawcę od spraw seksu.
Karl Ove Knausgård wraca więc w czwartym tomie jako młody człowiek, który z jednej strony intensywnie dąży do tego, by spełnić swoje marzenie o byciu „wielkim” pisarzem ,a z drugiej z rozbrajającą szczerością stwierdza: „Koniec końców chodziło mi wyłącznie o jedno. Chciałem się przespać z jakąś dziewczyną. Tylko tego pragnąłem”. Z tego powodu zapewne znajdziemy w książce niezliczoną ilość jego seksualnych niewypałów. Choć trzeba przyznać, że bohater na brak możliwości narzekać nie może, to jednak wszystkie jego próby kończą się złośliwymi uśmieszkami dziewcząt. Opisy te, choć w sumie zabawne, to pokazują wzrastający poziom frustracji oraz wstydu u młodego bohatera. Autor nie ucieka więc od najbardziej intymnych czy wręcz wstydliwych opisów i tak jak w poprzednich tomach przedstawia zdarzenia oraz emocje z rozbrajającą szczerością.
Jak w każdym z poprzednich tomów, nie zabrakło tu oczywiście muzyki i książek, które stanowią, oprócz kobiet i alkoholu oczywiście, centrum zainteresowań Karla Ovego. I choć wielu rzeczy można mu odmówić, tak dobrego gustu na pewno nie, więc proponuję puścić jedną z jego ulubionych płyt – „My Life in the Bush of Ghosts” Briana Eno i Davida Byrne’a, usiąść w fotelu z kubkiem kawy (albo z kieliszkiem wina, jeżeli chcemy doświadczać lektury bardziej w stylu młodego bohatera) i oddać się lekturze.
Karl Ove Knausgård: „Moja walka 4”. Przeł. Iwona Zimnicka. Wydawnictwo Literackie. Katowice 2016.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |