WYCIECZKA DO ŚWIATA NORWESKIEGO DESIGNU (MCK: LOGIKA LOKALNOŚCI)
A
A
A
Wystawa „Logika lokalności” prezentowana w Międzynarodowym Centrum Kultury przybliża norweski design i zarazem zestawia go z polską wytwórczością użytkową. Na ekspozycji zostały zebrane obiekty z ostatnich 15 lat, często nagradzane w konkursach lub przygotowywane w ramach wydarzeń artystycznych. Wszystkie prace mają wspólny mianownik, na który składają się tytułowe pojęcia „logika” oraz „lokalność”. O ile to pierwsze wynika z definicji samego produktu designerskiego – jego funkcjonalności oraz użyteczności, o tyle drugie jest tutaj bardziej umowne. Bo „lokalność” – najogólniej ujmowana jako mniejsza społeczność, podgrupa narodowa – miesza się w tym przypadku z kosmopolityzmem powtarzających się motywów, technik oraz zastosowań prezentowanych na wystawie prac, które często wychodzą poza ramy polskiej cepeliady i norweskiej sztuki użytkowej, zaglądając nawet do odległej Japonii (np. stojak na gazety projektu Torbjørna Anderssena nawiązujący do taboretu autorstwa Japończyka Sōriego Yanagiego).
Skąd ten design?
Wywodzi się on z tradycji ludowo-rzemieślniczej XX wieku reprezentowanej przez angielskie Arts&Crafts oraz polską Cepelię. Jest dzieckiem rewolucji przemysłowej, produkcji masowej oraz rodzimych rzemiosł i rękodzieła, które – zapominane, ponownie przywracane i różnie definiowane – były odmiennie wykorzystywane w zależności od czasu, przestrzeni czy potrzeb politycznych (np. na rzecz władz i ich potrzeb propagandowych) bądź ekonomicznych (np. ze względu na ubóstwo lub odwołania do tradycji). I właśnie te pokrewieństwa, wynikające ze sposobu tworzenia oraz bezpośredniego odwołania do „ręki artysty-twórcy-rzemieślnika” zostały zaprezentowane w jednym z rozdziałów wystawy, zatytułowanym „Metoda i warsztat”. Tradycyjne techniki, wśród których można wyróżnić garncarstwo, snycerstwo czy szydełkowanie, zrastają się tu z nowoczesnym materiałem, przedmiot modelowany jest według „współczesnego oka” nasyconego modą na minimalizm przestrzenny i surowość materiału, a efekt zostaje opatrzony dziś mocno pożądaną etykietką „hand made”.
Co jednak łączy działalność współczesnych polskich i norweskich projektantów? Oprócz odwołań do technik warsztatowych, z pewnością cytaty z ornamentyki ludowej (dawnej i tradycyjnej), wytwórczość oraz silne inspiracje światem przyrody, które często przeradzają się w ekologiczne podejście do obiektu.
Stawiając pierwszy krok w ramach wycieczki do norweskiego świata designu, otrzymujemy odpowiedni ekwipunek w postaci butów trekkingowych oraz wariacji na temat kijków nordic walking i rodzimego, wędrownego kosturu, które eksponowane są przy wejściu wystawy. Zamiana materiału syntetycznego na drewniany jest pierwszą sugestią, że wycieczka odbywa się równolegle w dwóch kierunkach – ku przyszłości sztuki użytkowej, rozwijającej się na gruncie tradycyjnym, oraz ku przeszłości, która wkrada się (a czasami nawet dominuje) produkt nowoczesny.
Swojska ludowa ornamentyka
To właśnie dzięki niej powracamy do beztroskiego czasu dzieciństwa. Ten come back umożliwia nam nie tyle sam „Konik na biegunach” zaprojektowany przez Marcina Korka (konik na biegunach, szkło artystyczne, sodowe, 2009), co jego motywy zdobnicze. Polne kwiaty, wycinaka ludowa, ornamentyka szydełkowa sprawiają, że czujemy się „jak u babci”. Obok inspirowanego pasiakiem łowickim dywanu (Joanna Rusin, dywan z filcu, 2005), znajdziemy norweską wersję przenoszenia motywów ludowych do współczesnych elementów odzieżowych i tekstylnych dekoracji wnętrz. W Norwegii kwiatki z bunad (strojów ludowych) wkradają się na męskie krawaty (projekt firmy SPTZBRGN, wełna, 2009), a motyw Róży Selbu, popularnej na norweskich swetrach do przedmiotów dekoracyjnych (Vibeke Skar i Ida Noemi, porcelanowa lampa, 2010). Owo cytowanie często ewoluuje w całkowite przetwarzanie i reinterpretację tradycyjnych, nieraz zapomnianych przedmiotów, powołując je do życia na nowo, używając innego materiału bądź „podrasowując” niektóre elementy. W ten sposób srebrna, zdobiona metodą filigranu brosza przemienia się w wykonaną metodą odlewu broszkę z tworzywa sztucznego (broszki, Siri Berrefjord, tworzywo sztuczne, 2016).
Moda na eko
Obcowanie z tradycją, rzemiosłem i ręcznym wytwórstwem łączy się mocno z odwołaniami do świata natury, które mogą się odbywać na dwóch płaszczyznach: przetwarzania w formie „recyklingu” materiałów już używanych bądź całych (niewykorzystanych lub możliwych do ponownego wykorzystania) produktów, a także samej inspiracji światem fauny i flory, również na zasadzie cytowania motywu ze świata przyrody lub stosowania materiału naturalnego (drewno, trzcina, trawy). Dzięki temu drewniana paleta może stać się półką na książki, biurkiem albo zegarem (Anna Karwacińska, zegar, 2016; Amy Hunting, półka, 2010; Erlend Leirdal, meble, 2007), a doniczka z kwiatami częścią lampy (Zuzanna Malinowska i Marcin Wroński, lampy, 2012).
Z drugiej strony, pufa do siedzenia może przybrać formę kamienia (Mirosław, Magdalena, Zofia i Jakub Kosma Popławscy, poduszki z filcu, 2010), parawan zamienić się w drzewo (Radek Nowakowski, parawan z tkaniny i drewna, 2014), a szklaną paterę da się wypełnić słomą (Grupa Projektowa Wzorowo, patera, 2010). Wystawa doskonale pokazuje, że rzemiosło artystyczne nie tyle powstaje z kolan i powoli raczkuje, co pędzi, nie patrząc pod nogi, z uniesioną głową. Dodatkowo kłuje w bok, mówiąc, że istnieje coś poza „słowiańsko-polską” wytwórczością ludową zdominowaną przez motyw czerwonego maku i drewnianego kogucika.
Stian Korntved Ruud odbył podróż po podzielonej (już w czasach Wikingów) na okręgi (fylke) Norwegii, zebrał różne gatunki drzew, a następnie wystrugał z nich 19 wariacji na temat łyżki, by przygotować instalację „Fylker” (2016). Na podobnej zasadzie widz odbywa podróż po poszczególnych panelach wystawy, aby odkryć wariację na temat przedmiotów, których używa na co dzień, a które często nie zwracają jego uwagi. Warto na koniec dodać, że zwrot ku przeszłości jest możliwy dzięki zgromadzonym przez muzea etnograficzne (tu głównie: Muzeum Etnograficzne im. Stanisława Udzieli w Krakowie, Nordenfjeldske Kunstindustrimuseum oraz Sverresborg Trøndelag Folkemuseum) nieartystycznym (i przez to często ignorowanym) artefaktom, które są inspiracją i punktem zapalnym dla powstających neoludowych trendów (nie tylko designerskich!).
Skąd ten design?
Wywodzi się on z tradycji ludowo-rzemieślniczej XX wieku reprezentowanej przez angielskie Arts&Crafts oraz polską Cepelię. Jest dzieckiem rewolucji przemysłowej, produkcji masowej oraz rodzimych rzemiosł i rękodzieła, które – zapominane, ponownie przywracane i różnie definiowane – były odmiennie wykorzystywane w zależności od czasu, przestrzeni czy potrzeb politycznych (np. na rzecz władz i ich potrzeb propagandowych) bądź ekonomicznych (np. ze względu na ubóstwo lub odwołania do tradycji). I właśnie te pokrewieństwa, wynikające ze sposobu tworzenia oraz bezpośredniego odwołania do „ręki artysty-twórcy-rzemieślnika” zostały zaprezentowane w jednym z rozdziałów wystawy, zatytułowanym „Metoda i warsztat”. Tradycyjne techniki, wśród których można wyróżnić garncarstwo, snycerstwo czy szydełkowanie, zrastają się tu z nowoczesnym materiałem, przedmiot modelowany jest według „współczesnego oka” nasyconego modą na minimalizm przestrzenny i surowość materiału, a efekt zostaje opatrzony dziś mocno pożądaną etykietką „hand made”.
Co jednak łączy działalność współczesnych polskich i norweskich projektantów? Oprócz odwołań do technik warsztatowych, z pewnością cytaty z ornamentyki ludowej (dawnej i tradycyjnej), wytwórczość oraz silne inspiracje światem przyrody, które często przeradzają się w ekologiczne podejście do obiektu.
Stawiając pierwszy krok w ramach wycieczki do norweskiego świata designu, otrzymujemy odpowiedni ekwipunek w postaci butów trekkingowych oraz wariacji na temat kijków nordic walking i rodzimego, wędrownego kosturu, które eksponowane są przy wejściu wystawy. Zamiana materiału syntetycznego na drewniany jest pierwszą sugestią, że wycieczka odbywa się równolegle w dwóch kierunkach – ku przyszłości sztuki użytkowej, rozwijającej się na gruncie tradycyjnym, oraz ku przeszłości, która wkrada się (a czasami nawet dominuje) produkt nowoczesny.
Swojska ludowa ornamentyka
To właśnie dzięki niej powracamy do beztroskiego czasu dzieciństwa. Ten come back umożliwia nam nie tyle sam „Konik na biegunach” zaprojektowany przez Marcina Korka (konik na biegunach, szkło artystyczne, sodowe, 2009), co jego motywy zdobnicze. Polne kwiaty, wycinaka ludowa, ornamentyka szydełkowa sprawiają, że czujemy się „jak u babci”. Obok inspirowanego pasiakiem łowickim dywanu (Joanna Rusin, dywan z filcu, 2005), znajdziemy norweską wersję przenoszenia motywów ludowych do współczesnych elementów odzieżowych i tekstylnych dekoracji wnętrz. W Norwegii kwiatki z bunad (strojów ludowych) wkradają się na męskie krawaty (projekt firmy SPTZBRGN, wełna, 2009), a motyw Róży Selbu, popularnej na norweskich swetrach do przedmiotów dekoracyjnych (Vibeke Skar i Ida Noemi, porcelanowa lampa, 2010). Owo cytowanie często ewoluuje w całkowite przetwarzanie i reinterpretację tradycyjnych, nieraz zapomnianych przedmiotów, powołując je do życia na nowo, używając innego materiału bądź „podrasowując” niektóre elementy. W ten sposób srebrna, zdobiona metodą filigranu brosza przemienia się w wykonaną metodą odlewu broszkę z tworzywa sztucznego (broszki, Siri Berrefjord, tworzywo sztuczne, 2016).
Moda na eko
Obcowanie z tradycją, rzemiosłem i ręcznym wytwórstwem łączy się mocno z odwołaniami do świata natury, które mogą się odbywać na dwóch płaszczyznach: przetwarzania w formie „recyklingu” materiałów już używanych bądź całych (niewykorzystanych lub możliwych do ponownego wykorzystania) produktów, a także samej inspiracji światem fauny i flory, również na zasadzie cytowania motywu ze świata przyrody lub stosowania materiału naturalnego (drewno, trzcina, trawy). Dzięki temu drewniana paleta może stać się półką na książki, biurkiem albo zegarem (Anna Karwacińska, zegar, 2016; Amy Hunting, półka, 2010; Erlend Leirdal, meble, 2007), a doniczka z kwiatami częścią lampy (Zuzanna Malinowska i Marcin Wroński, lampy, 2012).
Z drugiej strony, pufa do siedzenia może przybrać formę kamienia (Mirosław, Magdalena, Zofia i Jakub Kosma Popławscy, poduszki z filcu, 2010), parawan zamienić się w drzewo (Radek Nowakowski, parawan z tkaniny i drewna, 2014), a szklaną paterę da się wypełnić słomą (Grupa Projektowa Wzorowo, patera, 2010). Wystawa doskonale pokazuje, że rzemiosło artystyczne nie tyle powstaje z kolan i powoli raczkuje, co pędzi, nie patrząc pod nogi, z uniesioną głową. Dodatkowo kłuje w bok, mówiąc, że istnieje coś poza „słowiańsko-polską” wytwórczością ludową zdominowaną przez motyw czerwonego maku i drewnianego kogucika.
Stian Korntved Ruud odbył podróż po podzielonej (już w czasach Wikingów) na okręgi (fylke) Norwegii, zebrał różne gatunki drzew, a następnie wystrugał z nich 19 wariacji na temat łyżki, by przygotować instalację „Fylker” (2016). Na podobnej zasadzie widz odbywa podróż po poszczególnych panelach wystawy, aby odkryć wariację na temat przedmiotów, których używa na co dzień, a które często nie zwracają jego uwagi. Warto na koniec dodać, że zwrot ku przeszłości jest możliwy dzięki zgromadzonym przez muzea etnograficzne (tu głównie: Muzeum Etnograficzne im. Stanisława Udzieli w Krakowie, Nordenfjeldske Kunstindustrimuseum oraz Sverresborg Trøndelag Folkemuseum) nieartystycznym (i przez to często ignorowanym) artefaktom, które są inspiracją i punktem zapalnym dla powstających neoludowych trendów (nie tylko designerskich!).
„Logika lokalności”. Kuratorki: Monika Rydiger, Solveig Lønmo. Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie. 17.12.2016-26.03.2017.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |