TA (NIE) NASZA MŁODOŚĆ (ANNA CIEPLAK: 'MA BYĆ CZYSTO')
A
A
A
„Miasto moje, a w nim…”
Sięgając po powieść Anny Cieplak, sądziłam, że będzie to lekturowe doświadczenie może ciekawe, ale wypełnione poczuciem obcości. Jeśli pominąć – od pewnego czasu raczej frustrujący niż uroczy – nałóg „jeżycjadowy”, doświadczenia z prozą o młodzieży miałam przez ostatnie lata raczej żadne. Tymczasem „Ma być czysto” okazało się zaskakująco bliskie moim czytelniczym gustom, mojej wrażliwości i… mojej lokalizacji. Dopiero w trakcie lektury dowiedziałam się bowiem, że akcja powieści rozgrywa się w moim mieście.
Po takim odkryciu trudno się było uwolnić od obsesyjnego śledzenia „dąbrowskości” książki. Na zmianę wzruszałam się znanymi punktami topograficznymi czy lokalnymi określeniami (jak „pomnik Hendriksa” albo „wiejska strzała” – autobus jadący do zakątków odległych od centrum), konfrontowałam swoją wiedzę o „dobrych” i „złych” dzielnicach z wizją autorki, denerwowałam się nieścisłościami (detale dotyczące tras autobusów, lokalizacji szkoły sportowej czy fakt, że dni miasta od lat są w parku Hallera, a nie parku „Zielona”). Dąbrowa Górnicza nieczęsto staje się tłem powieści, a Zagłębie w literaturze to głównie obrazki z wiersza Władysława Broniewskiego i „Ludzi bezdomnych” (chociaż Sosnowiec od paru lat odczarowuje na szczęście Zbigniew Białas), emocje „miejskie” musiały się więc podczas czytania pojawić. Udało mi się jednak na tyle przekroczyć mój nagle obudzony lokalny patriotyzm, by dostrzec w „Ma być czysto” coś więcej. Cieplak interesująco i z empatią zarysowuje tu świat nastolatków, sięgając czasem po młodzieżowy język i słuchane przez gimnazjalistów piosenki. I chociaż parę razy przydały mi się, przezornie zamieszczone przez autorkę, przypisy do niektórych modnych wśród piętnastolatków tekstów, a sama – co widać po śródtytułach tej recenzji – wybierając śpiewane cytaty, ląduję raczej w latach 90. i dawniej, to rzeczywistość „Ma być czysto” okazała się dla mnie zaskakująco zrozumiała nie tylko w partiach poświęconych dorosłym postaciom.
„Młodość szybko się zabliźni”?
Dwie nastoletnie bohaterki na pierwszy rzut oka mogą się wydać przerażające. Żyją w świecie tajemniczych socialmedialnych rytuałów (na przykład „obgadują jedną dziewczynę z klasy, że dodaje to samo na snapa i Instagrama” [s. 44]), ich przyjaźń podszyta jest obustronną zazdrością, a relacje z chłopakami to pod wieloma względami spełnienie najgorszego koszmaru rodziców czuwających nad niewinnością ukochanych córeczek. Ale nie o oburzenie tu chodzi.
Na przykładzie Oliwki i Julki pisarka pokazuje, że już od dziecka człowiek wikła się w klasowość, stereotypy, dyskryminację. Gimnazjalne realia, w których jest się tym, co się ma lub co zamieści się „na snapie”, doskonale sprawdzają się jako sposób pokazania problemów nierówności społecznych oraz – co podkreśla dedykacja: „Dziewczynom, o których mówi się źle” (s. 5) – płciowych. W skrócie: biedni są za to samo karani surowiej niż bogaci, a dziewczyny – surowej niż chłopcy. Nastolatki przygotowują się do sprostania oczekiwaniom, także tym erotycznym (Oliwka seks oralny z kolegą motywuje: „Zrobiła, bo później chciała to powtórzyć z kimś lepszym. Już bez poczucia, że nie umie” [s. 11]), a związki damsko-męskie w większości pozbawione są romantycznych uczuć. Seks, o ile nie jest wymuszony przemocą fizyczną, to tylko kolejny rytuał, a posiadanie partnera wiąże się nie z miłością, lecz – jak dbanie o profile w mediach społecznościowych – z budowaniem marki („Karol ma dziewiętnaście lat i zachowuje się tak, jakby nie kumał, że Julka potrzebuje, żeby publicznie jej dotykał albo chociaż złapał za rękę. O to przecież chodzi” [s. 227]).
Mając bogaty materiał na książkę dydaktyczną, piętnującą „tę dzisiejszą młodzież”, Cieplak idzie na szczęście w innym kierunku. Obserwuje, ale nie potępia. Szkicuje wpływy (rodzinne, medialne, środowiskowe), które kształtują młodzież. Potrafi pokazać, że codzienność gimnazjalistów wymaga odwagi, której niejednemu dorosłemu by zabrakło. Oliwka i Julka jawią się jako osoby pogubione, niedojrzałe do ponoszenia konsekwencji pewnych towarzyskich wyborów, ale i rokujące nieźle, gdy tylko pozwalają sobie na zrzucenie masek założonych na użytek rówieśniczego otoczenia. Takie nienastawione na jednowymiarową krytykę pisanie w połączeniu z otwartym odbiorem książki, który też sobie na łatwość osądu nie pozwala, sprawić może, że czytelnik „Ma być czysto” nie zostanie wcale na końcu z przekonaniem, że świat zmierza do zguby, bo sportretowane przez Cieplak pokolenie przejmie nad nim kiedyś władzę. Zwłaszcza że generacje starsze wcale nie wyglądają w powieści na te, które wiedzą, jak żyć.
„Zorganizowani i poważni, uczesani i przezorni”?
Obok wspomnianych nastolatek główną bohaterką powieści jest Magda – nieoficjalna (bo nieślubna, a przez to w oczach innych niepełna) macocha Julki. Cieplak ciekawie zarysowuje postać młodej kobiety, która wiążąc się ze starszym partnerem, została obsadzona w stygmatyzowanej roli „tej drugiej” i „złej macochy”, ale próbuje nawiązać z przybraną córką więź, a przy tym nie dać się wciągnąć w rozgrywki z byłą żoną Maćka. Magda się stara, ale generację dzisiejszych trzydziestolatków opisano bez idealizacji. Najwyraźniej warto na przykład uniknąć szkolnego zjazdu, bo „Podobno w tym momencie życia wszyscy emanują swoją zajebistością i sukcesami, a później im mija. Warto więc odczekać kilka lat” (s. 187).
Magda wykazuje dużo zrozumienia dla problemów Julki i Oliwki: „Ogólnie Magda nie zazdrościła im wieku, bo mieć piętnaście lat to jak mieć przed sobą perspektywę przynajmniej pięciu lat uporczywych zaburzeń urojeniowych, których nie da się niczym wyleczyć” (s. 57). I chociaż pewne pokoleniowe różnice i ją zaskakują, to równocześnie w wielu partiach książki właśnie ta postać, poprzez wspomnienia własnych nastoletnich wybryków i emocji, pozwala czytelnikowi spojrzeć na młodzieńcze błędy nie jako na objaw zdziczenia obyczajów (choć granice wiekowe pewnych zachowań się przesunęły), ale na kolejną wariację tego, że młodzi – niezależnie do pokolenia – są więźniami własnych kompleksów, opinii rówieśników, marzeń o wielkiej przyjaźni i pierwszej miłości, trudnych seksualnych wtajemniczeń i nierealnych oczekiwań dorosłych. Zmieniły się rekwizyty, a rozgrywka w dużej mierze przeniosła się do internetu, ale podstawowe motywacje i lęki pozostały zaskakująco podobne. Dlatego Magda może na podstawie kilkunastu lat dłuższego doświadczenia życiowego doradzać Julce choćby: „Chłopcy wcale tak dużo nie mogą. Tylko tak nam się czasem wydaje” (s 192). Ale w praktyce i tak wszyscy bohaterowie „Ma być czysto” muszą się uczyć na własnych błędach. Te jednak w wersji Cieplak są po prostu częścią życia, skutkiem społecznych uwikłań i wewnętrznych niepewności. Autorka tłumaczy w wywiadzie, że na swoje bohaterki stara się „patrzeć z szacunkiem i jakimś rodzajem czułości, mimo że powierzchownie często ocenia się je jednoznacznie negatywnie. Jednak one (…) radzą sobie w sytuacjach bardzo trudnych, dla większości z nas wręcz niewyobrażalnych. Reagują tak, jak potrafią i mogą” (krytykapolityczna.pl).
„Ona ma siłę. Nie wiesz jak wielką”
W tej dobrze skonstruowanej, wciągającej książce da się wskazać drobne mankamenty. Mnogość wątków nie daje autorce możliwości pogłębienia niektórych postaci. Cierpią na tym zwłaszcza bohaterowie męscy. Jeszcze w przypadku Dawida ta niejednoznaczność wypada frapująco, ale żal, że tak niewiele, w porównaniu z dokładniejszą charakterystyką postaci kobiecych, dowiadujemy się o motywacjach Maćka czy Karola. Niepotrzebnie też wplata Cieplak w swoją opowieść wywód o szkodliwości obowiązkowej katechezy oraz doraźne polityczne porównanie („[…] tak jak wystawili kiedyś na ratunek Ogórek” [s. 78]). I nie chodzi tu o lewicowość, która jest w książkę – co zresztą zapowiada już wybór wydawnictwa – wpisana. Rzecz w tym, że światopoglądową i gospodarczą lewicowość młoda pisarka potrafi przecież uzasadniać znacznie ciekawiej losem bohaterek (dowodzącym lepiej niż jakikolwiek wykład konieczności walki z nierównościami oraz prowadzenia edukacji seksualnej) czy celnymi spostrzeżeniami (gdy Magda z Maćkiem i jego była żona przypadkiem trafiają do tego samego kurortu, diagnoza brzmi: „Pech albo klasowość” [s. 260]). Kilkakrotnie miałam też wrażenie, że autorka myli imiona Oliwki i Julki, zamieniając je miejscami, a jeden z bohaterów raz jest kuzynem (s. 101), raz wujkiem Oliwki (s. 102). Redakcyjnie należałoby także zadbać o wyjustowanie całości tekstu (pojawiają się miejsca pod tym względem zaniedbane).
Te drobne narzekania to jednak tylko efekt chęci wskazania, że może być jeszcze lepiej – ale naprawdę już jest bardzo dobrze. Warto do listy zalet dodać to, że Cieplak prezentuje celne diagnozy w rodzaju: „Poza tym atmosfera raczej 2D niż 4.0.” (s. 174), a czasem nawet gry rodem z poezji Stanisława Barańczaka (stosunek Magdy do Dnia Matki: „Musiała obchodzić to święto dookoła” [s. 191] – przypomina diagnozę „Obchodzę urodziny / z daleka i na palcach” [Barańczak 2007: 231]). A ponury przebieg wydarzeń udaje się pisarce rozładowywać humorem – na przykład po przekazaniu koleżance wiadomości o zerwaniu z chłopakiem załamana Julka „W odpowiedzi otrzymała kilka memów, które Paulo Coelho napisał dla nastolatek z Dąbrowy Górniczej po uciekaniu przed pierwszym w życiu stosunkiem przez las” (s. 239-240).
Ciekawi mnie, jak na „Ma być czysto” reagują gimnazjaliści, czy widzą się w tej książce. Natomiast jako osoba w wieku Magdy pochłonęłam powieść w jeden dzień, odnotowując nieliczne braki tylko z recenzenckiego obowiązku, a sercem będąc po stronie zalet. Cechujące młodą pisarkę zmysł obserwacji, szczerość, empatia, brak pretensjonalności stylu i unikanie poczucia wyższości dają świetny efekt. Cieplak proponuje naprawdę dobrą książkę o pogubionych, ale twardych bohaterkach. I jakaś uniwersalna siła tkwi w takiej wizji życia, w której nieumiejąca pływać Oliwka wyjaśnia, jak dopływała do brzegu, gdy koledzy wrzucali ją do wody: „Zwyczajnie. Machałam rękami i jakoś się udawało” (s. 261).
LITERATURA:
Barańczak S.: „Wiersze zebrane”. Kraków 2007.
„Dziewczyny, o których mówi się źle”. Z Anną Cieplak rozmawia Agnieszka Muras. http://krytykapolityczna.pl/kultura/czytaj-dalej/dziewczyny-o-ktorych-mowi-sie-zle/
Sięgając po powieść Anny Cieplak, sądziłam, że będzie to lekturowe doświadczenie może ciekawe, ale wypełnione poczuciem obcości. Jeśli pominąć – od pewnego czasu raczej frustrujący niż uroczy – nałóg „jeżycjadowy”, doświadczenia z prozą o młodzieży miałam przez ostatnie lata raczej żadne. Tymczasem „Ma być czysto” okazało się zaskakująco bliskie moim czytelniczym gustom, mojej wrażliwości i… mojej lokalizacji. Dopiero w trakcie lektury dowiedziałam się bowiem, że akcja powieści rozgrywa się w moim mieście.
Po takim odkryciu trudno się było uwolnić od obsesyjnego śledzenia „dąbrowskości” książki. Na zmianę wzruszałam się znanymi punktami topograficznymi czy lokalnymi określeniami (jak „pomnik Hendriksa” albo „wiejska strzała” – autobus jadący do zakątków odległych od centrum), konfrontowałam swoją wiedzę o „dobrych” i „złych” dzielnicach z wizją autorki, denerwowałam się nieścisłościami (detale dotyczące tras autobusów, lokalizacji szkoły sportowej czy fakt, że dni miasta od lat są w parku Hallera, a nie parku „Zielona”). Dąbrowa Górnicza nieczęsto staje się tłem powieści, a Zagłębie w literaturze to głównie obrazki z wiersza Władysława Broniewskiego i „Ludzi bezdomnych” (chociaż Sosnowiec od paru lat odczarowuje na szczęście Zbigniew Białas), emocje „miejskie” musiały się więc podczas czytania pojawić. Udało mi się jednak na tyle przekroczyć mój nagle obudzony lokalny patriotyzm, by dostrzec w „Ma być czysto” coś więcej. Cieplak interesująco i z empatią zarysowuje tu świat nastolatków, sięgając czasem po młodzieżowy język i słuchane przez gimnazjalistów piosenki. I chociaż parę razy przydały mi się, przezornie zamieszczone przez autorkę, przypisy do niektórych modnych wśród piętnastolatków tekstów, a sama – co widać po śródtytułach tej recenzji – wybierając śpiewane cytaty, ląduję raczej w latach 90. i dawniej, to rzeczywistość „Ma być czysto” okazała się dla mnie zaskakująco zrozumiała nie tylko w partiach poświęconych dorosłym postaciom.
„Młodość szybko się zabliźni”?
Dwie nastoletnie bohaterki na pierwszy rzut oka mogą się wydać przerażające. Żyją w świecie tajemniczych socialmedialnych rytuałów (na przykład „obgadują jedną dziewczynę z klasy, że dodaje to samo na snapa i Instagrama” [s. 44]), ich przyjaźń podszyta jest obustronną zazdrością, a relacje z chłopakami to pod wieloma względami spełnienie najgorszego koszmaru rodziców czuwających nad niewinnością ukochanych córeczek. Ale nie o oburzenie tu chodzi.
Na przykładzie Oliwki i Julki pisarka pokazuje, że już od dziecka człowiek wikła się w klasowość, stereotypy, dyskryminację. Gimnazjalne realia, w których jest się tym, co się ma lub co zamieści się „na snapie”, doskonale sprawdzają się jako sposób pokazania problemów nierówności społecznych oraz – co podkreśla dedykacja: „Dziewczynom, o których mówi się źle” (s. 5) – płciowych. W skrócie: biedni są za to samo karani surowiej niż bogaci, a dziewczyny – surowej niż chłopcy. Nastolatki przygotowują się do sprostania oczekiwaniom, także tym erotycznym (Oliwka seks oralny z kolegą motywuje: „Zrobiła, bo później chciała to powtórzyć z kimś lepszym. Już bez poczucia, że nie umie” [s. 11]), a związki damsko-męskie w większości pozbawione są romantycznych uczuć. Seks, o ile nie jest wymuszony przemocą fizyczną, to tylko kolejny rytuał, a posiadanie partnera wiąże się nie z miłością, lecz – jak dbanie o profile w mediach społecznościowych – z budowaniem marki („Karol ma dziewiętnaście lat i zachowuje się tak, jakby nie kumał, że Julka potrzebuje, żeby publicznie jej dotykał albo chociaż złapał za rękę. O to przecież chodzi” [s. 227]).
Mając bogaty materiał na książkę dydaktyczną, piętnującą „tę dzisiejszą młodzież”, Cieplak idzie na szczęście w innym kierunku. Obserwuje, ale nie potępia. Szkicuje wpływy (rodzinne, medialne, środowiskowe), które kształtują młodzież. Potrafi pokazać, że codzienność gimnazjalistów wymaga odwagi, której niejednemu dorosłemu by zabrakło. Oliwka i Julka jawią się jako osoby pogubione, niedojrzałe do ponoszenia konsekwencji pewnych towarzyskich wyborów, ale i rokujące nieźle, gdy tylko pozwalają sobie na zrzucenie masek założonych na użytek rówieśniczego otoczenia. Takie nienastawione na jednowymiarową krytykę pisanie w połączeniu z otwartym odbiorem książki, który też sobie na łatwość osądu nie pozwala, sprawić może, że czytelnik „Ma być czysto” nie zostanie wcale na końcu z przekonaniem, że świat zmierza do zguby, bo sportretowane przez Cieplak pokolenie przejmie nad nim kiedyś władzę. Zwłaszcza że generacje starsze wcale nie wyglądają w powieści na te, które wiedzą, jak żyć.
„Zorganizowani i poważni, uczesani i przezorni”?
Obok wspomnianych nastolatek główną bohaterką powieści jest Magda – nieoficjalna (bo nieślubna, a przez to w oczach innych niepełna) macocha Julki. Cieplak ciekawie zarysowuje postać młodej kobiety, która wiążąc się ze starszym partnerem, została obsadzona w stygmatyzowanej roli „tej drugiej” i „złej macochy”, ale próbuje nawiązać z przybraną córką więź, a przy tym nie dać się wciągnąć w rozgrywki z byłą żoną Maćka. Magda się stara, ale generację dzisiejszych trzydziestolatków opisano bez idealizacji. Najwyraźniej warto na przykład uniknąć szkolnego zjazdu, bo „Podobno w tym momencie życia wszyscy emanują swoją zajebistością i sukcesami, a później im mija. Warto więc odczekać kilka lat” (s. 187).
Magda wykazuje dużo zrozumienia dla problemów Julki i Oliwki: „Ogólnie Magda nie zazdrościła im wieku, bo mieć piętnaście lat to jak mieć przed sobą perspektywę przynajmniej pięciu lat uporczywych zaburzeń urojeniowych, których nie da się niczym wyleczyć” (s. 57). I chociaż pewne pokoleniowe różnice i ją zaskakują, to równocześnie w wielu partiach książki właśnie ta postać, poprzez wspomnienia własnych nastoletnich wybryków i emocji, pozwala czytelnikowi spojrzeć na młodzieńcze błędy nie jako na objaw zdziczenia obyczajów (choć granice wiekowe pewnych zachowań się przesunęły), ale na kolejną wariację tego, że młodzi – niezależnie do pokolenia – są więźniami własnych kompleksów, opinii rówieśników, marzeń o wielkiej przyjaźni i pierwszej miłości, trudnych seksualnych wtajemniczeń i nierealnych oczekiwań dorosłych. Zmieniły się rekwizyty, a rozgrywka w dużej mierze przeniosła się do internetu, ale podstawowe motywacje i lęki pozostały zaskakująco podobne. Dlatego Magda może na podstawie kilkunastu lat dłuższego doświadczenia życiowego doradzać Julce choćby: „Chłopcy wcale tak dużo nie mogą. Tylko tak nam się czasem wydaje” (s 192). Ale w praktyce i tak wszyscy bohaterowie „Ma być czysto” muszą się uczyć na własnych błędach. Te jednak w wersji Cieplak są po prostu częścią życia, skutkiem społecznych uwikłań i wewnętrznych niepewności. Autorka tłumaczy w wywiadzie, że na swoje bohaterki stara się „patrzeć z szacunkiem i jakimś rodzajem czułości, mimo że powierzchownie często ocenia się je jednoznacznie negatywnie. Jednak one (…) radzą sobie w sytuacjach bardzo trudnych, dla większości z nas wręcz niewyobrażalnych. Reagują tak, jak potrafią i mogą” (krytykapolityczna.pl).
„Ona ma siłę. Nie wiesz jak wielką”
W tej dobrze skonstruowanej, wciągającej książce da się wskazać drobne mankamenty. Mnogość wątków nie daje autorce możliwości pogłębienia niektórych postaci. Cierpią na tym zwłaszcza bohaterowie męscy. Jeszcze w przypadku Dawida ta niejednoznaczność wypada frapująco, ale żal, że tak niewiele, w porównaniu z dokładniejszą charakterystyką postaci kobiecych, dowiadujemy się o motywacjach Maćka czy Karola. Niepotrzebnie też wplata Cieplak w swoją opowieść wywód o szkodliwości obowiązkowej katechezy oraz doraźne polityczne porównanie („[…] tak jak wystawili kiedyś na ratunek Ogórek” [s. 78]). I nie chodzi tu o lewicowość, która jest w książkę – co zresztą zapowiada już wybór wydawnictwa – wpisana. Rzecz w tym, że światopoglądową i gospodarczą lewicowość młoda pisarka potrafi przecież uzasadniać znacznie ciekawiej losem bohaterek (dowodzącym lepiej niż jakikolwiek wykład konieczności walki z nierównościami oraz prowadzenia edukacji seksualnej) czy celnymi spostrzeżeniami (gdy Magda z Maćkiem i jego była żona przypadkiem trafiają do tego samego kurortu, diagnoza brzmi: „Pech albo klasowość” [s. 260]). Kilkakrotnie miałam też wrażenie, że autorka myli imiona Oliwki i Julki, zamieniając je miejscami, a jeden z bohaterów raz jest kuzynem (s. 101), raz wujkiem Oliwki (s. 102). Redakcyjnie należałoby także zadbać o wyjustowanie całości tekstu (pojawiają się miejsca pod tym względem zaniedbane).
Te drobne narzekania to jednak tylko efekt chęci wskazania, że może być jeszcze lepiej – ale naprawdę już jest bardzo dobrze. Warto do listy zalet dodać to, że Cieplak prezentuje celne diagnozy w rodzaju: „Poza tym atmosfera raczej 2D niż 4.0.” (s. 174), a czasem nawet gry rodem z poezji Stanisława Barańczaka (stosunek Magdy do Dnia Matki: „Musiała obchodzić to święto dookoła” [s. 191] – przypomina diagnozę „Obchodzę urodziny / z daleka i na palcach” [Barańczak 2007: 231]). A ponury przebieg wydarzeń udaje się pisarce rozładowywać humorem – na przykład po przekazaniu koleżance wiadomości o zerwaniu z chłopakiem załamana Julka „W odpowiedzi otrzymała kilka memów, które Paulo Coelho napisał dla nastolatek z Dąbrowy Górniczej po uciekaniu przed pierwszym w życiu stosunkiem przez las” (s. 239-240).
Ciekawi mnie, jak na „Ma być czysto” reagują gimnazjaliści, czy widzą się w tej książce. Natomiast jako osoba w wieku Magdy pochłonęłam powieść w jeden dzień, odnotowując nieliczne braki tylko z recenzenckiego obowiązku, a sercem będąc po stronie zalet. Cechujące młodą pisarkę zmysł obserwacji, szczerość, empatia, brak pretensjonalności stylu i unikanie poczucia wyższości dają świetny efekt. Cieplak proponuje naprawdę dobrą książkę o pogubionych, ale twardych bohaterkach. I jakaś uniwersalna siła tkwi w takiej wizji życia, w której nieumiejąca pływać Oliwka wyjaśnia, jak dopływała do brzegu, gdy koledzy wrzucali ją do wody: „Zwyczajnie. Machałam rękami i jakoś się udawało” (s. 261).
LITERATURA:
Barańczak S.: „Wiersze zebrane”. Kraków 2007.
„Dziewczyny, o których mówi się źle”. Z Anną Cieplak rozmawia Agnieszka Muras. http://krytykapolityczna.pl/kultura/czytaj-dalej/dziewczyny-o-ktorych-mowi-sie-zle/
Anna Cieplak: „Ma być czysto”. Wydawnictwo Krytyki Politycznej. Warszawa 2016.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |