AMERYKAŃSKI GOTYK (RACHEL RISING. TOM 1: CIEŃ ŚMIERCI)
A
A
A
Nawiązując do myśli Platona: śmierć nie jest najgorszą rzeczą, jaka może nas spotkać. O prawdziwości tych słów przekonuje się Rachel, wygrzebując się z płytkiego grobu gdzieś w podmiejskim lesie. Dziewczynie udaje się wrócić do domu, gdzie wciąż prześladują ją przebłyski wspomnień przywołujących niewyraźną postać napastnika (a w zasadzie mordercy), któremu protagonistka zawdzięcza mało estetyczny ślad na szyi. Próba zrekonstruowania dramatycznych i wciąż niejasnych wydarzeń idzie jak po grudzie – na dodatek odwiedzeni przez Rachel znajomi albo zwracają uwagę, że wygląda inaczej (swoją drogą, trudno zignorować spojrzenie jej nienaturalnie zabarwionych oczu) lub mówią wprost, że nie jest tym, za kogo się podaje. Na szczęście w tej kryzysowej sytuacji zmartwychwstała piękność będzie mogła liczyć na swoją nieco oderwaną od rzeczywistości ciotkę Johnny (pracującą w domu pogrzebowym) oraz bliską sercu bohaterki Jet.
„Cień śmierci” otwiera bardzo dobrze zapowiadającą się serię (z punktu widzenia rodzimego czytelnika, bo mamy do czynienia z zamkniętym już tytułem) stworzoną przez Terry’ego Moore’a. Amerykański scenarzysta i rysownik w „Rachel Rising” zachęca do udziału w posępnej podróży do miasteczka Manson – miejsca skażonego przez przemoc, deprawację i zło w najczystszej postaci, posiadającego gros tajemnic oraz mało chlubnych kart w swojej historii. Nie bez znaczenia jest wszak, że na tej ziemi zamordowano setkę kobiet podejrzanych o uprawianie czarów. Ukazując perypetie tytułowej postaci o chwilowo dość niejednoznacznym statusie ontologicznym (ani to duch, ani zombie), Moore kreuje gęstą atmosferę, okazjonalnie rozładowywaną przez delikatne akcenty humorystyczne, manifestujące się przede wszystkim w warstwie dialogowej. Wartkie tempo akcji oraz obecność pobocznych wątków, zdolnych zmrozić krew i nastroszyć czuprynę u co wrażliwszych odbiorców, tylko przemawiają na korzyść recenzowanego komiksu.
„Rachel Rising” kusi również nienaganną szatą graficzną. Czarno-białe ilustracje skutecznie podbudowują senną i ponurą aurę konkretnych lokacji (zarówno wnętrz, jak i plenerów), a wiele kadrów doskonale obywa się bez słownego komentarza, urzekając precyzyjnością kompozycji oraz realistyczną kreską. Uhonorowany statuetkami Harveya oraz nominowany do Nagrody Eisnera, British Fantasy Society oraz Bram Stoker Award cykl Terry’ego Moore’a jest przykładem nastrojowej, trzymającej w napięciu opowieści grozy, która powinna znaleźć się na półce wszystkich amatorów inteligentnych horrorów. To wycieczka do domeny amerykańskiego gotyku, gdzie pod urokliwą, choć nieco melancholijną fasadą skrywają się zgnilizna i szaleństwo. Czytelnicy, którzy byli w „Miasteczku Twin Peaks”, znają różne warianty „Psychozy” oraz wiedzą, na czym polega „Teksańska masakra piłą łańcuchową”, poczują się tu jak w domu. Polecam!
„Cień śmierci” otwiera bardzo dobrze zapowiadającą się serię (z punktu widzenia rodzimego czytelnika, bo mamy do czynienia z zamkniętym już tytułem) stworzoną przez Terry’ego Moore’a. Amerykański scenarzysta i rysownik w „Rachel Rising” zachęca do udziału w posępnej podróży do miasteczka Manson – miejsca skażonego przez przemoc, deprawację i zło w najczystszej postaci, posiadającego gros tajemnic oraz mało chlubnych kart w swojej historii. Nie bez znaczenia jest wszak, że na tej ziemi zamordowano setkę kobiet podejrzanych o uprawianie czarów. Ukazując perypetie tytułowej postaci o chwilowo dość niejednoznacznym statusie ontologicznym (ani to duch, ani zombie), Moore kreuje gęstą atmosferę, okazjonalnie rozładowywaną przez delikatne akcenty humorystyczne, manifestujące się przede wszystkim w warstwie dialogowej. Wartkie tempo akcji oraz obecność pobocznych wątków, zdolnych zmrozić krew i nastroszyć czuprynę u co wrażliwszych odbiorców, tylko przemawiają na korzyść recenzowanego komiksu.
„Rachel Rising” kusi również nienaganną szatą graficzną. Czarno-białe ilustracje skutecznie podbudowują senną i ponurą aurę konkretnych lokacji (zarówno wnętrz, jak i plenerów), a wiele kadrów doskonale obywa się bez słownego komentarza, urzekając precyzyjnością kompozycji oraz realistyczną kreską. Uhonorowany statuetkami Harveya oraz nominowany do Nagrody Eisnera, British Fantasy Society oraz Bram Stoker Award cykl Terry’ego Moore’a jest przykładem nastrojowej, trzymającej w napięciu opowieści grozy, która powinna znaleźć się na półce wszystkich amatorów inteligentnych horrorów. To wycieczka do domeny amerykańskiego gotyku, gdzie pod urokliwą, choć nieco melancholijną fasadą skrywają się zgnilizna i szaleństwo. Czytelnicy, którzy byli w „Miasteczku Twin Peaks”, znają różne warianty „Psychozy” oraz wiedzą, na czym polega „Teksańska masakra piłą łańcuchową”, poczują się tu jak w domu. Polecam!
Terry Moore: „Rachel Rising. Tom 1: Cień śmierci” („Rachel Rising Volume 1: The Shadow of Death”). Tłumaczenie: Jan Olejniuk, Anna Urbańska. Wydawnictwo Fantasmagorie. Białystok 2017.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |