KWESTIA HONORU (FECHMISTRZ)
A
A
A
Francuski scenarzysta Xavier Dorison nie zawodzi i razem ze swoim rodakiem Joëlem Parnotte’em przedstawia solidny dramat historyczno-przygodowy, w którym werystycznie ukazane sceny pojedynków nie przesłaniają refleksji na temat honoru, poświęcenia i obrony wartości cenniejszych niż życie.
Swoją opowieść współtwórca „Sanktuarium” rozpoczyna w roku 1531, gdy w Europie następuje czas kulturowych przemian, a do głosu coraz silniej dochodzą wyznawcy idei protestanckiej. Światopoglądowe spory między zwolennikami Reformy a katolickimi „papistami” stanowią ciekawe, choć dość oszczędnie zarysowane tło wydarzeń, których bohaterem jest Hans Stalhoffer – doświadczony królewski fechmistrz, stający do pojedynku z młodszym od siebie hrabią Maleztrazą. Wynik starcia ma zarówno wyłonić mistrza, który nauczy walczyć samego Franciszka I, jak i wybrać oręż, który odtąd stanie się jedyną oficjalną bronią królewskich pojedynków. Jednak gdy krwawe starcie z mieczem i rapierem w rolach głównych przynosi jedynie częściowe rozstrzygnięcie, mściwy arystokrata wypatruje kolejnej szansy na – tym razem – definitywne zakończenie konfliktu.
Zanim jednak do tego dojdzie, Stalhoffer (początkowo bez przekonania) decyduje się pomóc zaprzyjaźnionemu chirurgowi Gawinowi z Bremy, który razem z młodym uczniem Casprem stara się dotrzeć do Szwajcarii z niezwykle cennym manuskryptem – egzemplarzem Nowego Testamentu przetłumaczonego na język francuski. Heretycki lekarz liczy także na to, że Hans pojedzie do Paryża, gdzie ponownie uda mu się objąć stanowisko królewskiego fechmistrza. Gdyby tak się stało, Stalhoffer mógłby skorzystać z prima favora, dzięki której druk Biblii w nowym przekładzie stałby się faktem. Problem w tym, że za trójką wędrowców podąża nienawistny Maleztraza, a na górskim szlaku nie brakuje niebezpieczeństw.
„Fechmistrz” jest przykładem trzymającej w napięciu historii, gdzie religijne dysputy, ciekawie zarysowane profile bohaterów (dobrze poprowadzony wątek dotyczący przemiany protagonisty) oraz wzorowo budowana dramaturgia idą w parze z bezbłędnymi sekwencjami soczysto-mięsistych pojedynków rozgrywających się w klimatycznie zakomponowanych scenografiach (skąpane w deszczu bądź pokryte śnieżnym puchem leśne lokacje). W tym przypadku słowa uznania należą się grafikowi Joëlowi Parnotte, który – podobnie jak Dorison – wykorzystał wiele cennych uwag ze strony Lutza Horvatha: instruktora europejskich średniowiecznych sztuk walki i emerytowanego szermierza, który przekazał autorom techniczną wiedzę dotyczącą posługiwania się mieczem, ale także pomógł w zrozumieniu stanu umysłu rycerza z okresu późnego średniowiecza. Reasumując: zacna lektura nieźle łącząca ważkie refleksje z walorem stricte rozrywkowym. Genialny storyboard mogący posłużyć za punkt wyjścia dla intrygującej produkcji kinowej.
Swoją opowieść współtwórca „Sanktuarium” rozpoczyna w roku 1531, gdy w Europie następuje czas kulturowych przemian, a do głosu coraz silniej dochodzą wyznawcy idei protestanckiej. Światopoglądowe spory między zwolennikami Reformy a katolickimi „papistami” stanowią ciekawe, choć dość oszczędnie zarysowane tło wydarzeń, których bohaterem jest Hans Stalhoffer – doświadczony królewski fechmistrz, stający do pojedynku z młodszym od siebie hrabią Maleztrazą. Wynik starcia ma zarówno wyłonić mistrza, który nauczy walczyć samego Franciszka I, jak i wybrać oręż, który odtąd stanie się jedyną oficjalną bronią królewskich pojedynków. Jednak gdy krwawe starcie z mieczem i rapierem w rolach głównych przynosi jedynie częściowe rozstrzygnięcie, mściwy arystokrata wypatruje kolejnej szansy na – tym razem – definitywne zakończenie konfliktu.
Zanim jednak do tego dojdzie, Stalhoffer (początkowo bez przekonania) decyduje się pomóc zaprzyjaźnionemu chirurgowi Gawinowi z Bremy, który razem z młodym uczniem Casprem stara się dotrzeć do Szwajcarii z niezwykle cennym manuskryptem – egzemplarzem Nowego Testamentu przetłumaczonego na język francuski. Heretycki lekarz liczy także na to, że Hans pojedzie do Paryża, gdzie ponownie uda mu się objąć stanowisko królewskiego fechmistrza. Gdyby tak się stało, Stalhoffer mógłby skorzystać z prima favora, dzięki której druk Biblii w nowym przekładzie stałby się faktem. Problem w tym, że za trójką wędrowców podąża nienawistny Maleztraza, a na górskim szlaku nie brakuje niebezpieczeństw.
„Fechmistrz” jest przykładem trzymającej w napięciu historii, gdzie religijne dysputy, ciekawie zarysowane profile bohaterów (dobrze poprowadzony wątek dotyczący przemiany protagonisty) oraz wzorowo budowana dramaturgia idą w parze z bezbłędnymi sekwencjami soczysto-mięsistych pojedynków rozgrywających się w klimatycznie zakomponowanych scenografiach (skąpane w deszczu bądź pokryte śnieżnym puchem leśne lokacje). W tym przypadku słowa uznania należą się grafikowi Joëlowi Parnotte, który – podobnie jak Dorison – wykorzystał wiele cennych uwag ze strony Lutza Horvatha: instruktora europejskich średniowiecznych sztuk walki i emerytowanego szermierza, który przekazał autorom techniczną wiedzę dotyczącą posługiwania się mieczem, ale także pomógł w zrozumieniu stanu umysłu rycerza z okresu późnego średniowiecza. Reasumując: zacna lektura nieźle łącząca ważkie refleksje z walorem stricte rozrywkowym. Genialny storyboard mogący posłużyć za punkt wyjścia dla intrygującej produkcji kinowej.
Xavier Dorison, Joël Parnotte: „Fechmistrz” („Le maître d’armes”). Tłumaczenie: Jakub Syty. Wydawnictwo Taurus Media. Piaseczno 2017.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |