CZAS NIEPEWNOŚCI (ZAKŁADNIK. HISTORIA UCIECZKI)
A
A
A
Noc z pierwszego na drugiego lipca 1997 roku Christophe André zapamięta na całe życie. Właśnie wtedy ów pracownik pozarządowej organizacji medycznej (zajmujący się sprawami finansowo-administracyjnymi) zostaje uprowadzony z jej siedziby znajdującej się w Nazraniu, na terenie Inguszetii (autonomicznej republiki Federacji Rosyjskiej graniczącej z Czeczenią). Czy agresorom chodzi o pieniądze ukryte w sejfie, do którego bohater ma klucz? Błyskawicznie okazuje się jednak, że sprawcom zależy na porwaniu konkretnego uczestnika akcji humanitarnej, dla którego rozpoczyna się kilkumiesięczny okres niepewności i żmudnego oczekiwania na spełnienie każdego z możliwych scenariuszy. Wszak będąc zakładnikiem, André nie potrafi przewidzieć, czy jego niewola kiedykolwiek się skończy ani czy wyjdzie z tej opresji cało.
Guy Delisle, niezrównany komiksowy kronikarz-obieżyświat sprawdzający się także w innych gatunkowych konwencjach (o czym wiedzą czytelnicy śledzący ofertę wydawniczą Kultury Gniewu), tym razem – mówiąc metaforycznie – usunął się w cień, przekazując obowiązek prowadzenia narracji bohaterowi swojej ponadczterystustronicowej powieści graficznej. Mimo imponujących gabarytów „Zakładnik. Historia ucieczki” jest kameralnym dziełem, gdzie znaczna część akcji rozgrywa się w pustym pokoju z materacem i grzejnikiem, do którego przykuty zostaje protagonista utworu.
Autor „Kronik jerozolimskich”, adaptując wspomnienia André, akcentuje wątek codziennej rutyny jakiej poddawany był uprowadzony mężczyzna (permanentne rozkuwanie i skuwanie, posiłki, wyjścia do łazienki, cykliczne zmiany lokum). Jednocześnie rewelacyjnie ukazuje procesy myślowe zachodzące w głowie bohatera, skrupulatnie odliczającego kolejne dni i noce spędzane w skrajnie niewygodnych pozycjach, starającego się rozeznać w sytuacji mimo bariery językowej oraz próbującego zrozumieć, dlaczego (mimo nieubłaganie mijających tygodni) porywacze – nie wykazujący względem Christophe’a otwartej wrogości – nie śpieszą się z przedstawieniem żądań okupu. W przypadku protagonisty recenzowanego albumu poczucie upokorzenia oraz budząca strach, frustrację i gniew wątpliwość co do dalszego przebiegu wydarzeń idzie w parze z godną podziwu determinacją, pozwalającą zakładnikowi przetrwać psychiczne katusze i odzyskać upragnioną wolność.
Delisle nie rezygnuje z ulubionej, cartoonowej kreski, oszczędnie, choć bez wątpienia realistycznie prezentując miejsca akcji. Za pomocą bezbłędnie skomponowanych, monochromatycznych kadrów (świetna zmiana planów, regularnie powracające zbliżenia i detale przedmiotów, obiektów, ale także twarzy, dłoni czy stóp André) twórca „Kronik birmańskich” ciekawie ukazuje upływ czasu oraz jego postrzeganie przez protagonistę utworu, wprowadzając do opowieści aurę napięcia, niepokoju i absurdu, ale także (mimo wszystko) solidną porcję humorystycznego dystansu. Reasumując: efekt piętnastoletniej pracy kanadyjskiego artysty to wyważona, przejmująca i dająca nadzieję human story, w której pobrzmiewają również bardziej uniwersalne treści. Polecam!
Guy Delisle, niezrównany komiksowy kronikarz-obieżyświat sprawdzający się także w innych gatunkowych konwencjach (o czym wiedzą czytelnicy śledzący ofertę wydawniczą Kultury Gniewu), tym razem – mówiąc metaforycznie – usunął się w cień, przekazując obowiązek prowadzenia narracji bohaterowi swojej ponadczterystustronicowej powieści graficznej. Mimo imponujących gabarytów „Zakładnik. Historia ucieczki” jest kameralnym dziełem, gdzie znaczna część akcji rozgrywa się w pustym pokoju z materacem i grzejnikiem, do którego przykuty zostaje protagonista utworu.
Autor „Kronik jerozolimskich”, adaptując wspomnienia André, akcentuje wątek codziennej rutyny jakiej poddawany był uprowadzony mężczyzna (permanentne rozkuwanie i skuwanie, posiłki, wyjścia do łazienki, cykliczne zmiany lokum). Jednocześnie rewelacyjnie ukazuje procesy myślowe zachodzące w głowie bohatera, skrupulatnie odliczającego kolejne dni i noce spędzane w skrajnie niewygodnych pozycjach, starającego się rozeznać w sytuacji mimo bariery językowej oraz próbującego zrozumieć, dlaczego (mimo nieubłaganie mijających tygodni) porywacze – nie wykazujący względem Christophe’a otwartej wrogości – nie śpieszą się z przedstawieniem żądań okupu. W przypadku protagonisty recenzowanego albumu poczucie upokorzenia oraz budząca strach, frustrację i gniew wątpliwość co do dalszego przebiegu wydarzeń idzie w parze z godną podziwu determinacją, pozwalającą zakładnikowi przetrwać psychiczne katusze i odzyskać upragnioną wolność.
Delisle nie rezygnuje z ulubionej, cartoonowej kreski, oszczędnie, choć bez wątpienia realistycznie prezentując miejsca akcji. Za pomocą bezbłędnie skomponowanych, monochromatycznych kadrów (świetna zmiana planów, regularnie powracające zbliżenia i detale przedmiotów, obiektów, ale także twarzy, dłoni czy stóp André) twórca „Kronik birmańskich” ciekawie ukazuje upływ czasu oraz jego postrzeganie przez protagonistę utworu, wprowadzając do opowieści aurę napięcia, niepokoju i absurdu, ale także (mimo wszystko) solidną porcję humorystycznego dystansu. Reasumując: efekt piętnastoletniej pracy kanadyjskiego artysty to wyważona, przejmująca i dająca nadzieję human story, w której pobrzmiewają również bardziej uniwersalne treści. Polecam!
Guy Delisle: „Zakładnik. Historia ucieczki” („S’enfuir. Récit d’un otage”). Tłumaczenie: Małgorzata Janczak. Wydawnictwo Kultura Gniewu. Warszawa 2017.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |