
PRAGNIENIE NIEŚMIERTELNOŚCI. NIEŚMIERTELNOŚĆ PRAGNIEŃ (HANYA YANAGIHARA: 'LUDZIE NA DRZEWACH')
A
A
A
Każdy, kto kiedykolwiek zetknął się z żółwiem, dostrzegł z pewnością jego osobliwość. Poprzecinana kreskami zmarszczek głowa – zatopiona niejako w skorupie – oraz krótkie, silne i mięsiste łapy czynią z żółwia stworzenie dinozauropodobne (choć jakże powolne!), a jego mądre spojrzenie wywołuje wrażenie spoglądania w oczy niezwykle doświadczonego życiowo człowieka. Dopełnijmy jeszcze obraz informacjami dotyczącymi dożywanego wieku żółwi, a zarysuje się przed nami portret istoty wyjątkowej – choć nie nieśmiertelnej, to przynajmniej wyjątkowo długowiecznej. Tymże zwierzętom Hanya Yanagihara nadaje w swojej powieści „Ludzie na drzewach” status niezwykły. Bo czyż można sobie wyobrazić bardziej „wdzięczne” stworzenie noszące w sobie potencjalny gen nieśmiertelności niż właśnie żółw?
Kiedy student medycyny Abraham Norton Perina w niewielkim laboratorium poddaje doświadczeniom myszy i psy, w dżunglach dalekich, mikronezyjskich wysp błądzą ludzie, którzy pamiętają wydarzenia sięgające wieku wstecz. Gdy badacz dołącza do ekipy naukowej wyprawiającej się w owe niezbadane obszary Oceanu Spokojnego, mieszkańcy wysp kultywują obrzędy silnie deprecjonowane w kulturze Zachodu jako niemoralne i nieetyczne. Podróż ta odmieni każdy chyba aspekt życia Periny. Młody badacz, wrzucony w odmienną tradycję, zderzony z tak różną cywilizacją, nie tylko zdobędzie szansę zapisania się w dziejach jako wybitny lekarz, ale także poznania siebie i tych zakamarków własnej osobowości (zwłaszcza seksualności), które najpewniej zechciałoby się okleić etykietą z napisem „tabu”. Nagrodę Nobla przyniesie mu zbadanie syndromu Seleny, a więc odpowiedź na pytanie, czy rytualne spożywanie świętego – w uznaniu tubylców – mięsa gatunku żółwia zamieszkującego jedynie maleńki obszar wyspy zapewni to, o czym marzyli alchemicy; odrzucenie zaś – oskarżenie o pedofilię.
Nie jest to bynajmniej zdradzenie w kilku zdaniach fabuły książki Yanagihary. Czytelnik bowiem zostaje wprowadzony w sedno sprawy już na samym starcie powieści – Perinę poznajemy jako starszego mężczyznę mającego odbyć karę za wykorzystywanie seksualne nieletnich. Uznany naukowiec, noblista opiekujący się kilkudziesięciorgiem przysposobionych, pochodzących z mikronezyjskich wysp dzieci, zaczyna w więzieniu pisać na prośbę przyjaciela rodzaj biografii. Przyjaciel ten – doktor Roland Kubodera – przyjmuje zaś na siebie rolę „edytora” tychże zapisków. Narracja powieści jest zatem prowadzona w bardzo interesujący sposób: z jednej bowiem strony odbiorca chłonie opowieść życia Nortona Periny, z drugiej zaś ma do czynienia z dopełnieniami Kubodery, który w przypisach komentuje wypowiedzi przyjaciela, a nawet miejscami cenzuruje tekst. „Edytor” zachowuje przy tym „standardy naukowe” – odnotowuje między innymi pełne przypisy bibliograficzne do nieistniejących rzecz jasna pozycji z zakresu medycyny, antropologii i innych nauk (w dużej mierze autorstwa głównego bohatera powieści). Narracja „Ludzi na drzewach” przypomina po trosze utwory Josepha Conrada, a wywód powieści wydaje się nieco w stylu Charlesa Marlowa.
Odniesienie do bohatera „Jądra ciemności” nie jest jedynym nawiązaniem, jakie przywołuje się w trakcie lektury. Pragnienie nieśmiertelności rodem z dzieł Goethego, pewne wątki jawiące się jako postkolonialne czy freudowską symbolikę przetyka skandalizujący „smaczek”: postać Periny nosi wiele cech D.C. Gajduska, noblisty z zakresu fizjologii i medycyny za współodkrycie prionów, ukaranego za pedofilię („Ludzi na drzewach” reklamowano jako fabularyzowaną biografię Gajduska). Jedną z fundamentalnych wątpliwości staje się zatem pytanie o spectrum postępowania jednostek uważanych za wybitne.
Czym więc przyciąga czytelników powieść Yanagihary? Historią życia kontrowersyjnego geniusza? Poruszaniem tematów tabu? Próbą odpowiedzi na pytanie o powinności ludzi i ich stosunek do moralności i etyki? Opowieściami o przedziwnych mieszkańcach wysp pacyficznych i ich obyczajach? Pokusą odnalezienia eliksiru nieśmiertelności? Zapewne wszystkim po trochu. Lektura „Ludzi na drzewach” z pewnością pozostanie w pamięci czytelników przede wszystkim za sprawą swojej specyfiki.
Kiedy student medycyny Abraham Norton Perina w niewielkim laboratorium poddaje doświadczeniom myszy i psy, w dżunglach dalekich, mikronezyjskich wysp błądzą ludzie, którzy pamiętają wydarzenia sięgające wieku wstecz. Gdy badacz dołącza do ekipy naukowej wyprawiającej się w owe niezbadane obszary Oceanu Spokojnego, mieszkańcy wysp kultywują obrzędy silnie deprecjonowane w kulturze Zachodu jako niemoralne i nieetyczne. Podróż ta odmieni każdy chyba aspekt życia Periny. Młody badacz, wrzucony w odmienną tradycję, zderzony z tak różną cywilizacją, nie tylko zdobędzie szansę zapisania się w dziejach jako wybitny lekarz, ale także poznania siebie i tych zakamarków własnej osobowości (zwłaszcza seksualności), które najpewniej zechciałoby się okleić etykietą z napisem „tabu”. Nagrodę Nobla przyniesie mu zbadanie syndromu Seleny, a więc odpowiedź na pytanie, czy rytualne spożywanie świętego – w uznaniu tubylców – mięsa gatunku żółwia zamieszkującego jedynie maleńki obszar wyspy zapewni to, o czym marzyli alchemicy; odrzucenie zaś – oskarżenie o pedofilię.
Nie jest to bynajmniej zdradzenie w kilku zdaniach fabuły książki Yanagihary. Czytelnik bowiem zostaje wprowadzony w sedno sprawy już na samym starcie powieści – Perinę poznajemy jako starszego mężczyznę mającego odbyć karę za wykorzystywanie seksualne nieletnich. Uznany naukowiec, noblista opiekujący się kilkudziesięciorgiem przysposobionych, pochodzących z mikronezyjskich wysp dzieci, zaczyna w więzieniu pisać na prośbę przyjaciela rodzaj biografii. Przyjaciel ten – doktor Roland Kubodera – przyjmuje zaś na siebie rolę „edytora” tychże zapisków. Narracja powieści jest zatem prowadzona w bardzo interesujący sposób: z jednej bowiem strony odbiorca chłonie opowieść życia Nortona Periny, z drugiej zaś ma do czynienia z dopełnieniami Kubodery, który w przypisach komentuje wypowiedzi przyjaciela, a nawet miejscami cenzuruje tekst. „Edytor” zachowuje przy tym „standardy naukowe” – odnotowuje między innymi pełne przypisy bibliograficzne do nieistniejących rzecz jasna pozycji z zakresu medycyny, antropologii i innych nauk (w dużej mierze autorstwa głównego bohatera powieści). Narracja „Ludzi na drzewach” przypomina po trosze utwory Josepha Conrada, a wywód powieści wydaje się nieco w stylu Charlesa Marlowa.
Odniesienie do bohatera „Jądra ciemności” nie jest jedynym nawiązaniem, jakie przywołuje się w trakcie lektury. Pragnienie nieśmiertelności rodem z dzieł Goethego, pewne wątki jawiące się jako postkolonialne czy freudowską symbolikę przetyka skandalizujący „smaczek”: postać Periny nosi wiele cech D.C. Gajduska, noblisty z zakresu fizjologii i medycyny za współodkrycie prionów, ukaranego za pedofilię („Ludzi na drzewach” reklamowano jako fabularyzowaną biografię Gajduska). Jedną z fundamentalnych wątpliwości staje się zatem pytanie o spectrum postępowania jednostek uważanych za wybitne.
Czym więc przyciąga czytelników powieść Yanagihary? Historią życia kontrowersyjnego geniusza? Poruszaniem tematów tabu? Próbą odpowiedzi na pytanie o powinności ludzi i ich stosunek do moralności i etyki? Opowieściami o przedziwnych mieszkańcach wysp pacyficznych i ich obyczajach? Pokusą odnalezienia eliksiru nieśmiertelności? Zapewne wszystkim po trochu. Lektura „Ludzi na drzewach” z pewnością pozostanie w pamięci czytelników przede wszystkim za sprawą swojej specyfiki.
Hanya Yanagihara: „Ludzie na drzewach”. Przeł. Jolanta Kozak. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2017.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |