ESENCJA ŚWIADOMOŚCI (SHUZO KUKI: 'STRUKTURA IKI')
A
A
A
„Struktura iki” Shūzō Kuki to kolejna odsłona japońskiej serii wydawnictwa Karakter. Serii niezwykłej, bo nie tylko spójnej pod względem graficznym, ale i przypominającej najważniejszych myślicieli Japonii. Dla osób interesujących się kulturą tego regionu pojęcie iki będzie brzmieć znajomo – tekst Kuki po raz pierwszy w Polsce ukazał się w antologii pod redakcją Krystyny Wilkoszewskiej „Estetyka życia i piękno umierania” (2005). Tymczasem dla czytelników dopiero odkrywających estetykę Japonii lektura tej malutkiej książeczki będzie niewątpliwie interesującym doświadczeniem.
Shūzō pochodził z arystokratycznej rodziny, a jego ojciec był wysoko postawionym urzędnikiem w japońskim Ministerstwie Kultury i Edukacji. Spory skandal towarzyski wywołał romans matki Kuki ze słynnym autorem „Księgi herbaty”, Kakuzō Okakurą. Przez wiele lat domniemywano, czy to przypadkiem Okakura nie jest prawdziwym ojcem Shuzo, jednak po pewnym czasie plotki na temat prywatnego życia rodziny Kuki ucichły (s. 5).
Kuki studiował filozofię na Uniwersytecie Tokijskim, później kontynuował swoją edukację w Europie pod czujnym okiem mistrzów: Husserla, Bergsona, Rickerta i Heideggera. Echa wspomnianych myślicieli raz po raz wybrzmiewają w treści „Struktury iki”, która stanowi próbę opisu charakterystycznej tylko dla Japonii kategorii estetycznej, jaką jest właśnie iki. Pojęcie to nie ma żadnego odzwierciedlenia w kulturze i językach Zachodu, co więcej, stanowi element subiektywnego doświadczenia, które skutecznie wymyka się jakiejkolwiek obiektywizacji. Iki to po prostu wyraz świadomości, choć czytając dzieło Kuki nie można oprzeć się wrażeniu, że chodzi tu nawet bardziej o esencję tego, czym tak naprawdę wspomniana świadomość jest.
Kuki, opisując kategorię iki, odwołuje się zarówno do sfery emocjonalnej, jak i artystycznej, włączając także do swoich rozważań ubiór. Filozof wskazuje trzy najważniejsze cechy iki. Pierwszą z nich jest kokieteria, zalotność (bitai), kolejną jest hardość, buta (ikiji), a ostatnią wyrzeczenie, rezygnacja (akairame). Pierwszą z tych cech Kuki opisuje w kontekście uczuciowości, podając przykład zalotów, które posiadają najwięcej uroku i niczym niewymuszonego flirtu podszytego subtelnym erotyzmem. Te wszystkie wrażenia znikają w momencie zdobycia ukochanej osoby. I w tej właśnie chwili nic już nie jest iki. Dlaczego? Bo najważniejszym jego elementem staje się przysłowiowy taniec godowy, w którym kobieta i mężczyzna przeżywają apogeum zalotności, zmysłowości – to właśnie te doświadczenia definiują tę kategorię estetyczną. Innymi słowy, najbardziej podniecające staje się w tym przypadku gonienie króliczka niż usidlenie go w ponurej, ciemnej norze.
Kolejną cechą iki jest wspomniana wyżej hardość, którą Kuki traktuje bardziej jako wyniosłość, dumę, nie tylko w kontekście ideałów moralnych związanych z japońskimi wojownikami, ale także wobec płci przeciwnej. Zapomnijcie o prostactwie czy braku ogłady. Iki to „brawura, zawadiactwo i rycerskość” (s. 32), czyli z jednej strony nierozważność, buńczuczność, z drugiej romantyczność, a jeszcze z trzeciej wspomniana duma, którą należy zachować do końca i w każdej sytuacji. Nie wolno tracić rezonu, nawet wtedy, kiedy wisi w powietrzu groźba śmierci.
Tymczasem ostatnia cecha iki, czyli wyrzeczenie, ma ścisły związek z uwolnieniem się od spraw doczesnych. W iki nie ma miejsca na przywiązanie czy złudzenia. Iki bliskie jest cierpieniu, które pojawia się znienacka, jakby mimochodem, pod warstwą uśmiechu i pozornie dobrego samopoczucia. Cierpienie generuje poznanie, a to właśnie ono odsłania prawdziwe oblicze iki.
Kiedy Kuki dokonuje podziału tej kategorii estetycznej, nie można oprzeć się wrażeniu, że to tajemnicze pojęcie jest pełne przeciwieństw, które jednak tworzą nierozerwalną całość. Iki wydaje się takim stanem pośrednim, nieoczywistym, trudnym do werbalizacji, ale jednocześnie silnie odczuwalnym. Iki jest jednocześnie szlachetne, jak i wyrafinowane, łagodne i ostre, słodkie i gorzkie, gorące i chłodne, ale żadna z cech nie dominuje na drugą, co tworzy w ten sposób zupełnie inny jakościowo konglomerat.
A jak iki odnosi się do sztuki? Kuki przede wszystkim odwołuje się do wzornictwa, barw i architektury. Iki stają się na przykład pionowe paski na odzieży. Dlaczego? Bo to właśnie one tworzą pewnego rodzaju relacyjność i pozbawione są siły ciążenia. Jak pisze Kuki, „paski pionowe mają lekkość drobnego deszczu lub »witek wierzbowych« opadających ku ziemi siłą ziemskiego przyciągania. Wiąże się z tym pewien efekt wizualny – obiekty widziane w polu pasków poziomych sprawiają wrażenie, jak gdyby rozciągały się wszerz i wydają się szersze, zaś w przypadku pasków pionowych wodzimy za nimi wzrokiem z góry na dół, co sprawia, że robią wrażenie węższych. Konkludując paski pionowe wyrażają iki lepiej niż paski poziome (…), mają także więcej lekkości i wyrafinowania” (s. 81) - podsumowuje Kuki.
Kolorami iki stają się barwy, które nie są intensywne czy drażniące oko swoją jaskrawością – to nie jest w dobrym guście. A o kolorze różowym to już naprawę nie wypada myśleć. Iki lubuje się w odcieniach niebieskiego, fioletowego, brązowego i mysiego. Dzieje się tak dlatego, jak pisze Kuki, „że adaptacja naszej siatkówki do zmniejszonej intensywności światła nie pozwala dojrzeć czerwieni, kolorów pomarańczowych i żółtych. Serce pogrążając się w mroku, traci na te kolory wrażliwość. W przeciwieństwie do nich kolory z rodziny zieleni, niebieskich i fioletów, dzięki zdolności adaptacji naszej duszy do widzenia w ciemności, nadal pozostają widoczne” (s. 93). Innymi słowy, barwy dostrzegalne zarówno za dnia, jak i nocy, stają się iki.
Iki są również pawilony herbaciane ze zmysłowo pachnącymi matami do medytacji i otaczającymi je ogrodami. Iki jest wszystko to, co w chodzi ze sobą, podobnie jak paski na tkaninach, w relację, na przykład bambus i drewno, kształty i kolory, jak i to, co pozornie się wyklucza. Iki nie znosi linii krzywych i nadmiernego stopnia komplikacji, jeśli idzie o architekturę. Wszystko ma być proste i jednocześnie wyrafinowane, zachwycając swoim nieoczywistym pięknem.
Lektura „Struktury iki” to wciągająca podróż w kierunku japońskiej świadomości, którą określa specyficzny sposób patrzenia na otaczającą rzeczywistość. Kuki bardzo silnie w swojej książce podkreśla narodowy kontekst iki, w którym objawia się zarówno byt, jak i struktura Japonii. Bo iki nie jest niczym innym, jak „etnicznie określonym smakiem” (s. 108), ale, jeśli pójść dalej, także językiem, bo żeby pisać, jak i mówić o iki, trzeba potrafić umiejętnie werbalizować wrażenia, subtelne zmiany, zmysłowe niedopowiedzenia w taki sposób, aby słowa nie zostały jedynie na czubku języka w sferze osobistych przeczuć, ale stały się sposobem na opisywanie tego, co nieoczywiste, ale zarazem tak intensywnie odczuwane. Ale najpierw trzeba nauczyć się tego rodzaju niuanse dostrzegać i obserwować. A w tej trudnej sztuce Japończycy są najlepsi.
Shūzō pochodził z arystokratycznej rodziny, a jego ojciec był wysoko postawionym urzędnikiem w japońskim Ministerstwie Kultury i Edukacji. Spory skandal towarzyski wywołał romans matki Kuki ze słynnym autorem „Księgi herbaty”, Kakuzō Okakurą. Przez wiele lat domniemywano, czy to przypadkiem Okakura nie jest prawdziwym ojcem Shuzo, jednak po pewnym czasie plotki na temat prywatnego życia rodziny Kuki ucichły (s. 5).
Kuki studiował filozofię na Uniwersytecie Tokijskim, później kontynuował swoją edukację w Europie pod czujnym okiem mistrzów: Husserla, Bergsona, Rickerta i Heideggera. Echa wspomnianych myślicieli raz po raz wybrzmiewają w treści „Struktury iki”, która stanowi próbę opisu charakterystycznej tylko dla Japonii kategorii estetycznej, jaką jest właśnie iki. Pojęcie to nie ma żadnego odzwierciedlenia w kulturze i językach Zachodu, co więcej, stanowi element subiektywnego doświadczenia, które skutecznie wymyka się jakiejkolwiek obiektywizacji. Iki to po prostu wyraz świadomości, choć czytając dzieło Kuki nie można oprzeć się wrażeniu, że chodzi tu nawet bardziej o esencję tego, czym tak naprawdę wspomniana świadomość jest.
Kuki, opisując kategorię iki, odwołuje się zarówno do sfery emocjonalnej, jak i artystycznej, włączając także do swoich rozważań ubiór. Filozof wskazuje trzy najważniejsze cechy iki. Pierwszą z nich jest kokieteria, zalotność (bitai), kolejną jest hardość, buta (ikiji), a ostatnią wyrzeczenie, rezygnacja (akairame). Pierwszą z tych cech Kuki opisuje w kontekście uczuciowości, podając przykład zalotów, które posiadają najwięcej uroku i niczym niewymuszonego flirtu podszytego subtelnym erotyzmem. Te wszystkie wrażenia znikają w momencie zdobycia ukochanej osoby. I w tej właśnie chwili nic już nie jest iki. Dlaczego? Bo najważniejszym jego elementem staje się przysłowiowy taniec godowy, w którym kobieta i mężczyzna przeżywają apogeum zalotności, zmysłowości – to właśnie te doświadczenia definiują tę kategorię estetyczną. Innymi słowy, najbardziej podniecające staje się w tym przypadku gonienie króliczka niż usidlenie go w ponurej, ciemnej norze.
Kolejną cechą iki jest wspomniana wyżej hardość, którą Kuki traktuje bardziej jako wyniosłość, dumę, nie tylko w kontekście ideałów moralnych związanych z japońskimi wojownikami, ale także wobec płci przeciwnej. Zapomnijcie o prostactwie czy braku ogłady. Iki to „brawura, zawadiactwo i rycerskość” (s. 32), czyli z jednej strony nierozważność, buńczuczność, z drugiej romantyczność, a jeszcze z trzeciej wspomniana duma, którą należy zachować do końca i w każdej sytuacji. Nie wolno tracić rezonu, nawet wtedy, kiedy wisi w powietrzu groźba śmierci.
Tymczasem ostatnia cecha iki, czyli wyrzeczenie, ma ścisły związek z uwolnieniem się od spraw doczesnych. W iki nie ma miejsca na przywiązanie czy złudzenia. Iki bliskie jest cierpieniu, które pojawia się znienacka, jakby mimochodem, pod warstwą uśmiechu i pozornie dobrego samopoczucia. Cierpienie generuje poznanie, a to właśnie ono odsłania prawdziwe oblicze iki.
Kiedy Kuki dokonuje podziału tej kategorii estetycznej, nie można oprzeć się wrażeniu, że to tajemnicze pojęcie jest pełne przeciwieństw, które jednak tworzą nierozerwalną całość. Iki wydaje się takim stanem pośrednim, nieoczywistym, trudnym do werbalizacji, ale jednocześnie silnie odczuwalnym. Iki jest jednocześnie szlachetne, jak i wyrafinowane, łagodne i ostre, słodkie i gorzkie, gorące i chłodne, ale żadna z cech nie dominuje na drugą, co tworzy w ten sposób zupełnie inny jakościowo konglomerat.
A jak iki odnosi się do sztuki? Kuki przede wszystkim odwołuje się do wzornictwa, barw i architektury. Iki stają się na przykład pionowe paski na odzieży. Dlaczego? Bo to właśnie one tworzą pewnego rodzaju relacyjność i pozbawione są siły ciążenia. Jak pisze Kuki, „paski pionowe mają lekkość drobnego deszczu lub »witek wierzbowych« opadających ku ziemi siłą ziemskiego przyciągania. Wiąże się z tym pewien efekt wizualny – obiekty widziane w polu pasków poziomych sprawiają wrażenie, jak gdyby rozciągały się wszerz i wydają się szersze, zaś w przypadku pasków pionowych wodzimy za nimi wzrokiem z góry na dół, co sprawia, że robią wrażenie węższych. Konkludując paski pionowe wyrażają iki lepiej niż paski poziome (…), mają także więcej lekkości i wyrafinowania” (s. 81) - podsumowuje Kuki.
Kolorami iki stają się barwy, które nie są intensywne czy drażniące oko swoją jaskrawością – to nie jest w dobrym guście. A o kolorze różowym to już naprawę nie wypada myśleć. Iki lubuje się w odcieniach niebieskiego, fioletowego, brązowego i mysiego. Dzieje się tak dlatego, jak pisze Kuki, „że adaptacja naszej siatkówki do zmniejszonej intensywności światła nie pozwala dojrzeć czerwieni, kolorów pomarańczowych i żółtych. Serce pogrążając się w mroku, traci na te kolory wrażliwość. W przeciwieństwie do nich kolory z rodziny zieleni, niebieskich i fioletów, dzięki zdolności adaptacji naszej duszy do widzenia w ciemności, nadal pozostają widoczne” (s. 93). Innymi słowy, barwy dostrzegalne zarówno za dnia, jak i nocy, stają się iki.
Iki są również pawilony herbaciane ze zmysłowo pachnącymi matami do medytacji i otaczającymi je ogrodami. Iki jest wszystko to, co w chodzi ze sobą, podobnie jak paski na tkaninach, w relację, na przykład bambus i drewno, kształty i kolory, jak i to, co pozornie się wyklucza. Iki nie znosi linii krzywych i nadmiernego stopnia komplikacji, jeśli idzie o architekturę. Wszystko ma być proste i jednocześnie wyrafinowane, zachwycając swoim nieoczywistym pięknem.
Lektura „Struktury iki” to wciągająca podróż w kierunku japońskiej świadomości, którą określa specyficzny sposób patrzenia na otaczającą rzeczywistość. Kuki bardzo silnie w swojej książce podkreśla narodowy kontekst iki, w którym objawia się zarówno byt, jak i struktura Japonii. Bo iki nie jest niczym innym, jak „etnicznie określonym smakiem” (s. 108), ale, jeśli pójść dalej, także językiem, bo żeby pisać, jak i mówić o iki, trzeba potrafić umiejętnie werbalizować wrażenia, subtelne zmiany, zmysłowe niedopowiedzenia w taki sposób, aby słowa nie zostały jedynie na czubku języka w sferze osobistych przeczuć, ale stały się sposobem na opisywanie tego, co nieoczywiste, ale zarazem tak intensywnie odczuwane. Ale najpierw trzeba nauczyć się tego rodzaju niuanse dostrzegać i obserwować. A w tej trudnej sztuce Japończycy są najlepsi.
Shūzō Kuki: „Strukura iki”. Przeł. Henryk Lipszyc. Wydawnictwo Karakter. Kraków 2017.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |