ZAPLATAJĄC 'PUSTYCH MYŚLI KOŃCE' (KRZYSZTOF KAMIL BACZYŃSKI: 'TEN CZAS. WIERSZE ZEBRANE')
A
A
A
Raz na jakiś czas wracam do poezji Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Przyznaję – wynika to raczej z pewnego czytelniczego sentymentu niż zainteresowań badawczych. Nie twierdzę jednak, że moim lekturom tych wierszy nie towarzyszyły zróżnicowane stadia – od fascynacji, po zdrowy dystans i świadomość, że ocenę poszczególnych tekstów powinno się oddzielić od biografii twórcy. Należy przyjrzeć się ewolucji tej twórczości, dostrzec pośpiech, nienaturalną wręcz potrzebę poetyckiej ekspresji i werbalizacji poszczególnych emocji. Oczywiście, nie można o biografii Baczyńskiego zapominać całkowicie, status ontologiczny wierszy autora „Elegii o… [chłopcu polskim]”, sposób obrazowania, dystynktywne cechy jego poetyki – wszystko to wyrosło na doświadczeniu wojennym, właściwie na doświadczaniu życia przez pryzmat wojny. Stąd pojawia się pytanie, czy to rzeczywiście „Ten czas”, jak sugeruje tytuł wydania, czy to odpowiedni czas, żeby czytać wiersze Baczyńskiego?
Wszystko w swoim czasie
Zacznę od drobnej, ale istotnej obserwacji, która jednocześnie nabierze znamion pewnego przytyku do wydawcy. Trudno mi bowiem jednoznacznie ocenić gest wznawiania znanej nam edycji wierszy zebranych Baczyńskiego w jubileuszowym roku, w którym obchodzimy setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Wszystko, co opatrzone zostaje tą „odświętną” etykietą, jest działaniem narażonym na dodatkowe dyskusje i dualność oceny. Zapewne świetnym promocyjnie chwytem była data premiery książki, dość zbieżna z rocznicą Powstania Warszawskiego. Choć niewypowiedziana przez wydawnictwo wprost, była to kampania udana. Poszukując książki w księgarniach w dniu premiery, w wielu miejscach usłyszałam, że książka się wyprzedała. Jeżeli miałaby za tym podążyć refleksja, że oto, w końcu, ludzie czytają poezję, nie ukrywam, byłabym zachwycona, pozostaję jednak sceptyczna, wręcz podejrzliwa wobec tego, czy Baczyński jest faktycznie czytany, odczytywany, czy to nowe, niezwykle estetyczne wydanie nie stanie się jedynie swoistym ozdobnikiem domowych biblioteczek. Mogę się w tej kwestii mylić, oby tak było.
Pomijając ów subiektywny odbiór, należy wspomnieć jednak, że wydawcy nie pokusili się o nową strategię reprezentacji poezji Baczyńskiego, ukazanie tej twórczości z innej perspektywy. Na tylnej stronie okładki, wytłuszczonym drukiem, został zamieszczony cytat: „Mamo, ja muszę bardzo szybko i w krótkim czasie przeżyć całe życie”. Po nim pojawia się kilka słów o żonie, matce, wojennej tematyce wierszy, miejscu Baczyńskiego w pokoleniowej formacji. Nie unieważniam tego odczytania, zwracam uwagę jedynie na fakt, że kiedy już mamy tak świetnie rozpoznane badawczo ujęcia kanoniczne dzieł danego twórcy, to może czas pokusić się o coś więcej (oczywiście bez agonicznych zaprzeczeń i usilnego „przykładania”: nieadekwatnej do tekstu metodologii – nie chodzi mi o przekreślanie dotychczas funkcjonujących znaczeń, a o rozszerzenie pola). Doceniam jednak brak wstępu czy posłowia, które zawsze jakoś profilują naszą lekturę – rezygnacja z tych elementów działa na korzyść wznowienia wierszy zebranych autora „Orfeusza w lesie”.
Czas okazuje się w kwestii tej książki kluczowy z jeszcze jednego powodu. Otrzymujemy bowiem jedynie odświeżoną graficznie edycję, którą już znamy. Jak informuje nota wydawnicza zamieszona na końcu książki: „Podstawą tej edycji jest dwutomowe wydanie »Utworów zebranych« Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (Kraków 1979) w opracowaniu Anieli Kmity-Piorunowej i Kazimierza Wyki” (s. 612). Wiersze ułożone są chronologicznie, wiersze niedatowane zgromadzono w drugiej części książki. Nie jest to wydanie krytyczne, nie wiemy, z którego tomu pochodzą dane wiersze, w którym czasopiśmie opublikowano je po raz pierwszy. Oczywiście, można uznać, że otwiera to czytelnikowi drogę do niezakłóconego poznania rozwoju samego poety, prześledzenia jego „poetyckiej drogi” (s. 612). Z drugiej strony jest to swoiste powielenie modelu już znanego, pozwalające na wydanie książki bez większego redaktorskiego, edytorskiego wysiłku.
Muszę przyznać, że poza tymi, kluczowymi, zastrzeżeniami koniecznie należy zauważyć, iż edycja pod względem estetyki, opracowania graficznego, przejrzystości nie pozostawia pola dla krytyki. Z omawianą książką po prostu obcuje się przyjemnie, a to w procesie lektury element równie ważny, jak przyswajana zawartość.
Baczyński po nowemu
Powróćmy jednak do inicjalnego pytania: czy to jeszcze ten czas, czas na czytanie wierszy Baczyńskiego? Czy da się przeczytać tę twórczość inaczej, jak znaczy zawarta w wierszach semantyka w roku 2018? Nie można bowiem nie zgodzić się z Aleksandrem Nawareckim, który przypomina: „wizerunek poety, jego nazwisko i dzieło, zrosło się z heroiczną rolą powstańca-straceńca i tworzy razem symboliczno-egzystencjalną całość, wzniosłą figurę losu” (Nawarecki 2009: 187). Przeglądając znane opracowania, artykuły, wstępy do poszczególnych wydań, stwierdzam, że po pierwsze: istnieje taka możliwość, po drugie: wielu już podjęło ten trud. Sam Nawarecki, w przytoczonym artykule, zaraz dekonstruuje mit Baczyńskiego. W oparciu o analogię jego biografii z życiem Mirona Białoszewskiego i badacz ukazuje legendę Baczyńskiego jako odseparowaną od materialnego życia. Wiele znaczeń tej poezji i tej biografii to wartość dodana po latach, przez czytelników, publicystykę, tych, którzy utracili przyjaciela. Na marginesach swoich lektur odsłaniali nam jednak Baczyńskiego nie-narodowego także Ireneusz Opacki, Kazimierz Wyka, Józef Lewandowski, który zwracał uwagę na rozliczenia z dwudziestoleciem międzywojennym i antysemityzmem, których dokonuje poeta, czy wreszcie Wiesław Budzyński i jego narracja o roli miłości w twórczości Baczyńskiego. O tej dualnej linii odczytania wierszy autora „Historii” przypomina nam Tomasz Żukowski w roku 2004, pisząc: „Licznym interpretacjom pisanym z perspektywy AK-owskiej legendy towarzyszą od niedawna sugestie wskazujące na jej szerszy, niedostrzegany dotąd kontekst” (Żukowski 2004: 145).
Baczyński obrósł w pewien mit, do którego przyczyniła się także pielęgnowana przez badaczy paralela ze Słowackim. W znacznej jednak mierze winna jego jednowymiarowemu funkcjonowaniu w naszej świadomości jest edukacja. W lekturze szkolnej zwykliśmy odczytywać poezję Baczyńskiego zgodnie z określonym i przez lata niezmiennym paradygmatem. Czy jednak twórczość ta służy tylko jako lekcja pewnej wrażliwości, obraz lęku kogoś, kto staje w obliczu realnego zagrożenia życia, tragedii przedwczesnej śmierci setek młodych ludzi? To lekcja niezwykle istotna, nie wiem jednak, czy odpowiednio przez współczesnego młodego odbiorcę rozumiana. Może Baczyński i jego dzieło to źródło innych jeszcze, nieodkrytych wciąż wartości i jakości, sposobów obrazowania, poetyckich chwytów, ewolucji literackiego warsztatu, odmiennego obrazu świata, który – choć mroczny, przerażający, okrutny i brutalny – posiadał także elementy niewysłowionego piękna.
Warto może w obliczu tej twórczości podjąć wyzwanie, które podejmowali już badacze, a którego nie podjęli wydawcy. Redaktorzy pozostali jednak przy formule otwartości i to jest klucz do lektury tej twórczości. Niewykluczone jednak, że jej sposoby odczytania nie ulegną już zmianie i Baczyński pozostanie w ogólnym obiegu poetą intensywnych emocji i spełnionej apokalipsy – tylko albo aż.
Literatura:
Baczyński K.K.: „Utwory wybrane”. Wybór i wstęp: K. Wyka. Kraków 1964.
Budzyński W.: „Taniec z Baczyńskim. Historia miłości Barbary i Krzysztofa Baczyńskich”. Warszawa 2001.
Lewandowski J.: „Szkło bolesne, obraz dni... Eseje nieprzedawnione”. Uppsala 1991.
Nawarecki A.: „Obok legendy: o wierszu Krzysztofa Kamila Baczyńskiego »Jerzy! mój przyjacielu...«” W: „Opowiedzieć historię : prace dedykowane profesorowi Stefanowi Zabierowskiemu”. Red. B. Gontarz, M. Krakowiak. Katowice 2009, s. 187-198.
Opacki I.: „Elegia optymistyczna. O poezji K.K. Baczyńskiego”. W: Idem: „Król Duch, Herostrates i codzienność”. Katowice 1997, s. 183—230.
Żukowski T.: „Kręgiem ostrym rozdarty na pół. O niektórych wierszach K.K. Baczyńskiego z lat 1942-1943”. W: „Teksty Drugie”, 3/2004, s. 145-162.
Wszystko w swoim czasie
Zacznę od drobnej, ale istotnej obserwacji, która jednocześnie nabierze znamion pewnego przytyku do wydawcy. Trudno mi bowiem jednoznacznie ocenić gest wznawiania znanej nam edycji wierszy zebranych Baczyńskiego w jubileuszowym roku, w którym obchodzimy setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Wszystko, co opatrzone zostaje tą „odświętną” etykietą, jest działaniem narażonym na dodatkowe dyskusje i dualność oceny. Zapewne świetnym promocyjnie chwytem była data premiery książki, dość zbieżna z rocznicą Powstania Warszawskiego. Choć niewypowiedziana przez wydawnictwo wprost, była to kampania udana. Poszukując książki w księgarniach w dniu premiery, w wielu miejscach usłyszałam, że książka się wyprzedała. Jeżeli miałaby za tym podążyć refleksja, że oto, w końcu, ludzie czytają poezję, nie ukrywam, byłabym zachwycona, pozostaję jednak sceptyczna, wręcz podejrzliwa wobec tego, czy Baczyński jest faktycznie czytany, odczytywany, czy to nowe, niezwykle estetyczne wydanie nie stanie się jedynie swoistym ozdobnikiem domowych biblioteczek. Mogę się w tej kwestii mylić, oby tak było.
Pomijając ów subiektywny odbiór, należy wspomnieć jednak, że wydawcy nie pokusili się o nową strategię reprezentacji poezji Baczyńskiego, ukazanie tej twórczości z innej perspektywy. Na tylnej stronie okładki, wytłuszczonym drukiem, został zamieszczony cytat: „Mamo, ja muszę bardzo szybko i w krótkim czasie przeżyć całe życie”. Po nim pojawia się kilka słów o żonie, matce, wojennej tematyce wierszy, miejscu Baczyńskiego w pokoleniowej formacji. Nie unieważniam tego odczytania, zwracam uwagę jedynie na fakt, że kiedy już mamy tak świetnie rozpoznane badawczo ujęcia kanoniczne dzieł danego twórcy, to może czas pokusić się o coś więcej (oczywiście bez agonicznych zaprzeczeń i usilnego „przykładania”: nieadekwatnej do tekstu metodologii – nie chodzi mi o przekreślanie dotychczas funkcjonujących znaczeń, a o rozszerzenie pola). Doceniam jednak brak wstępu czy posłowia, które zawsze jakoś profilują naszą lekturę – rezygnacja z tych elementów działa na korzyść wznowienia wierszy zebranych autora „Orfeusza w lesie”.
Czas okazuje się w kwestii tej książki kluczowy z jeszcze jednego powodu. Otrzymujemy bowiem jedynie odświeżoną graficznie edycję, którą już znamy. Jak informuje nota wydawnicza zamieszona na końcu książki: „Podstawą tej edycji jest dwutomowe wydanie »Utworów zebranych« Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (Kraków 1979) w opracowaniu Anieli Kmity-Piorunowej i Kazimierza Wyki” (s. 612). Wiersze ułożone są chronologicznie, wiersze niedatowane zgromadzono w drugiej części książki. Nie jest to wydanie krytyczne, nie wiemy, z którego tomu pochodzą dane wiersze, w którym czasopiśmie opublikowano je po raz pierwszy. Oczywiście, można uznać, że otwiera to czytelnikowi drogę do niezakłóconego poznania rozwoju samego poety, prześledzenia jego „poetyckiej drogi” (s. 612). Z drugiej strony jest to swoiste powielenie modelu już znanego, pozwalające na wydanie książki bez większego redaktorskiego, edytorskiego wysiłku.
Muszę przyznać, że poza tymi, kluczowymi, zastrzeżeniami koniecznie należy zauważyć, iż edycja pod względem estetyki, opracowania graficznego, przejrzystości nie pozostawia pola dla krytyki. Z omawianą książką po prostu obcuje się przyjemnie, a to w procesie lektury element równie ważny, jak przyswajana zawartość.
Baczyński po nowemu
Powróćmy jednak do inicjalnego pytania: czy to jeszcze ten czas, czas na czytanie wierszy Baczyńskiego? Czy da się przeczytać tę twórczość inaczej, jak znaczy zawarta w wierszach semantyka w roku 2018? Nie można bowiem nie zgodzić się z Aleksandrem Nawareckim, który przypomina: „wizerunek poety, jego nazwisko i dzieło, zrosło się z heroiczną rolą powstańca-straceńca i tworzy razem symboliczno-egzystencjalną całość, wzniosłą figurę losu” (Nawarecki 2009: 187). Przeglądając znane opracowania, artykuły, wstępy do poszczególnych wydań, stwierdzam, że po pierwsze: istnieje taka możliwość, po drugie: wielu już podjęło ten trud. Sam Nawarecki, w przytoczonym artykule, zaraz dekonstruuje mit Baczyńskiego. W oparciu o analogię jego biografii z życiem Mirona Białoszewskiego i badacz ukazuje legendę Baczyńskiego jako odseparowaną od materialnego życia. Wiele znaczeń tej poezji i tej biografii to wartość dodana po latach, przez czytelników, publicystykę, tych, którzy utracili przyjaciela. Na marginesach swoich lektur odsłaniali nam jednak Baczyńskiego nie-narodowego także Ireneusz Opacki, Kazimierz Wyka, Józef Lewandowski, który zwracał uwagę na rozliczenia z dwudziestoleciem międzywojennym i antysemityzmem, których dokonuje poeta, czy wreszcie Wiesław Budzyński i jego narracja o roli miłości w twórczości Baczyńskiego. O tej dualnej linii odczytania wierszy autora „Historii” przypomina nam Tomasz Żukowski w roku 2004, pisząc: „Licznym interpretacjom pisanym z perspektywy AK-owskiej legendy towarzyszą od niedawna sugestie wskazujące na jej szerszy, niedostrzegany dotąd kontekst” (Żukowski 2004: 145).
Baczyński obrósł w pewien mit, do którego przyczyniła się także pielęgnowana przez badaczy paralela ze Słowackim. W znacznej jednak mierze winna jego jednowymiarowemu funkcjonowaniu w naszej świadomości jest edukacja. W lekturze szkolnej zwykliśmy odczytywać poezję Baczyńskiego zgodnie z określonym i przez lata niezmiennym paradygmatem. Czy jednak twórczość ta służy tylko jako lekcja pewnej wrażliwości, obraz lęku kogoś, kto staje w obliczu realnego zagrożenia życia, tragedii przedwczesnej śmierci setek młodych ludzi? To lekcja niezwykle istotna, nie wiem jednak, czy odpowiednio przez współczesnego młodego odbiorcę rozumiana. Może Baczyński i jego dzieło to źródło innych jeszcze, nieodkrytych wciąż wartości i jakości, sposobów obrazowania, poetyckich chwytów, ewolucji literackiego warsztatu, odmiennego obrazu świata, który – choć mroczny, przerażający, okrutny i brutalny – posiadał także elementy niewysłowionego piękna.
Warto może w obliczu tej twórczości podjąć wyzwanie, które podejmowali już badacze, a którego nie podjęli wydawcy. Redaktorzy pozostali jednak przy formule otwartości i to jest klucz do lektury tej twórczości. Niewykluczone jednak, że jej sposoby odczytania nie ulegną już zmianie i Baczyński pozostanie w ogólnym obiegu poetą intensywnych emocji i spełnionej apokalipsy – tylko albo aż.
Literatura:
Baczyński K.K.: „Utwory wybrane”. Wybór i wstęp: K. Wyka. Kraków 1964.
Budzyński W.: „Taniec z Baczyńskim. Historia miłości Barbary i Krzysztofa Baczyńskich”. Warszawa 2001.
Lewandowski J.: „Szkło bolesne, obraz dni... Eseje nieprzedawnione”. Uppsala 1991.
Nawarecki A.: „Obok legendy: o wierszu Krzysztofa Kamila Baczyńskiego »Jerzy! mój przyjacielu...«” W: „Opowiedzieć historię : prace dedykowane profesorowi Stefanowi Zabierowskiemu”. Red. B. Gontarz, M. Krakowiak. Katowice 2009, s. 187-198.
Opacki I.: „Elegia optymistyczna. O poezji K.K. Baczyńskiego”. W: Idem: „Król Duch, Herostrates i codzienność”. Katowice 1997, s. 183—230.
Żukowski T.: „Kręgiem ostrym rozdarty na pół. O niektórych wierszach K.K. Baczyńskiego z lat 1942-1943”. W: „Teksty Drugie”, 3/2004, s. 145-162.
Krzysztof Kamil Baczyński: „Ten czas. Wiersze Zebrane”. Wydawnictwo Prószyński i S-ka. Warszawa 2018.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |