
'AFORYZM - TRIUMF SPĘKANEGO JA...' (EMIL CIORAN: 'WYZNANIA I ANATEMY')
A
A
A
Piszący o książce „Wyznania i anatemy” Emila Ciorana stoi przed nie lada wyzwaniem i to bynajmniej nie dlatego, że dzieło rumuńskiego filozofa obrosło już lawiną komentarzy i recenzji. Rzecz raczej w delikatnej, aforystycznej materii, jaką otrzymujemy w tym ostatnim wydanym za życia Ciorana tomie. Czy bowiem pisanie o aforyzmach nie jest w jakimś stopniu praktyką przemocową? Czy nie przypomina zbędnej eksplikacji, podczas gdy aforyzm – jak poucza Jacques Derrida – „wyrokuje prawdę w formie sądu ostatecznego” (Derrida 1998: 7)? Czy ów samowystarczalny gatunek zachęca do mnożenia wątpliwości i interpretacji? Derrida kategorycznie twierdzi, że w „aforyzmie nie ma miejsca na pytanie” (Derrida 1998: 8), trudno mi jednak uwspólnić tę aforystyczną w gruncie rzeczy myśl z lekturą „Wyznań i anatem”. Znaczyłoby to wszak, że nie pozostawiła śladu, żadnego afektu, tymczasem stanowczość sądów Ciorana nie eliminuje ich wieloznaczności; przeciwnie – autorytatywność tonu filozofa idzie w parze z dyskusyjnością, pewność – z szukaniem wspólnoty, jakkolwiek paradoksalnie to nie brzmi. Paradoks zresztą wydaje się jednym z kluczy do tej książki.
Jeśli z jednej strony aforyzm cechować ma lekkość i zwinność, swoista „ptasia natura”, jak nazywa tę przypadłość Zbigniew Kadłubek (Kadłubek 2018: 36), a z drugiej – zgodnie z grecką etymologią – ma być znakiem dzielenia (apo), ograniczenia i definiowania (horizo), to myśli Ciorana uznać można za niezwykle sugestywną egzemplifikację obu biegunów gatunku. Bez trudu pośród aforyzmów zebranych w „Wyznaniach i anatemach” znajdziemy refleksje subtelne, a zarazem skonstruowane tak precyzyjnie, że niepojęte wydaje się naruszenie ich stylistycznego i myślowego szyku („Orgazm jest paroksyzmem; rozpacz również. Pierwszy trwa chwilę; druga życie całe” [s. 66]) . Zakotwiczają się wówczas w pamięci jak skrzydlate słowa, prawie jak bon moty, bo Cioran, ten największy z mizantropów, nie stroni też od humoru, na przykład w takim ironicznym przemyśleniu: „Kandinsky utrzymuje, że żółty jest kolorem życia. … Teraz łatwo zrozumieć, dlaczego ten kolor tak razi w oczy” (s. 19–20). Ale filozof nie ukrywa przed nami samoświadomości gatunkowej, jednocześnie sugerując, że genologiczne niuanse i różnice między aforyzmem, sentencją, maksymą i skrzydlatym słowem czy fragmentem potrafi wygrać i dostosować do własnego „pisma filozofii”: „Mówicie: okruchy, ulotne myśli. Czy można je nazwać ulotnymi, kiedy chodzi o obsesje, a zatem myśli, których właściwością jest właśnie to, że nie ulatują!” (s. 27). Obsesja i wykrzyknik – tymi dwoma elementami Cioran trafnie określa zawartość „Wyznań i anatem”, a zarazem włącza swój ostatni tom w całość dzieła, zebrane aforyzmy bowiem wywodzą się bezpośrednio z rzeczy już napisanych. Tematycznie zatem nie znajdziemy tam (pozornie) nic nowego; to raczej przerabianie wyartykułowanego już po wielokroć, a powracającego jak natręctwo i mania. W tym sensie „Wyznania i anatemy” zyskują status nie dodatku do dzieła Ciorana, ale integralnie związanego z nim myślowo tomu, który wnosi wszakże nową perspektywę, widoczną właśnie w gatunkowym wyborze.
Aforyzm jest jak wykrzyknik, nadaje kształt, pęta to, co ulotne i efemeryczne, i stawia piszącego wobec nierozstrzygalnego chyba dylematu – co cenić wyżej: swobodną myśl czy precyzyjne słowo, które ją oddaje? Cioran zwierza się niejako z orbitowania między tymi biegunami: „Kochać tylko niedookreśloną myśl, która nie przeradza się w słowo, i myśl jak błysk flesza, która może zaistnieć tylko poprzez słowo. Majaczenie i aforyzm” (s. 70). Nie można zapominać, że wybór aforyzmów, a nie prześwitów myśli, poprzedza u Ciorana zmiana języka, co stanowi dodatkowy asumpt do dowartościowania efektu uzyskanego w omawianym tomie. Jeśli bowiem aforyzmy z definicji zakładają czytelnicze olśnienie, gwarantowane przez sprawność językową i klarowność wysłowienia, to zmierzenie się z gatunkiem tak wymagającym w ramach drugiego języka wydaje się – potencjalnie – szczególnie karkołomne. Cioran odnotowuje zatem, chociaż chyba nieco kokieteryjnie: „Dla pisarza zmiana języka jest jak pisanie miłosnego listu z pomocą słownika” (s. 61), bo przecież ani przez chwilę nie mamy wrażenia, by przedkładanym aforyzmom brakowało polotu. Refleksje, które ostatecznie znalazły się w tomie „Wyznania i anatemy”, wypreparowane z powstających latami zapisków, są jak literackie precjoza – niebanalne w przekazywanej myśli i doskonałe w stylistycznym zorganizowaniu. Kiedy więc rumuński filozof osiadły we Francji konstatuje: „Nie zamieszkuje się kraju, mieszka się w języku. Ojczyzna to właśnie to, nic innego” (s. 30), czytelnik ma niezbitą pewność, że Cioran odnalazł we francuszczyźnie własne miejsce. Jednocześnie autor „Upadku w czas” dostrzega, że poza aspektem zadomowienia się w obcym języku ma do dyspozycji coś jeszcze – szczególny dystans wobec słów z nowego rejestru: „W zapożyczonym języku jest się świadomym słów, istnieją one nie w nas, ale na zewnątrz nas. Ten przedział między nami a naszym środkiem wyrazu wyjaśnia, dlaczego tak trudno, a może nie sposób być poetą w innym języku niż własny. Jak dokopać się do substancji słów, które nie są w nas zakorzenione? Przybysz żyje na powierzchni słowa, zbyt późno wyuczony język nie potrafi przełożyć tej podziemnej agonii, z której emanuje poezja” (s. 236).
Cyzelowanie słów jest u Ciorana – o czym zaświadcza wiele aforyzmów – praktyką nocną, uprawianą podczas bezsennych godzin, nieodłącznych towarzyszy filozofa: „Stracić sen oraz zmienić język. Dwa doświadczenia, jedno niezależne od nas, drugie świadome. Sam na sam z nocami i ze słowami” (s. 47) – zapisuje filozof to podwójne wydziedziczenie, które go ukształtowało. Bezsenność wydaje się tutaj doświadczeniem o szczególnym znaczeniu, nadaje bowiem mocy i intensywności przeżyciom, które następnie przyjmują kształt jasnych i ostrych refleksji. Nie śpiąc, Cioran może pielęgnować swoje rany: „Bardziej niż czas lekarstwem na smutek jest sen, natomiast bezsenność, która zwielokrotnia każdą zwykłą przeciwność losu, przekształcając ją w cios przeznaczenia, czuwa nad naszymi ranami i nie pozwala im się zabliźnić” (s. 130). Właśnie to powiązanie pisania czy „polerowania” aforyzmów z wyznawaną filozofią powoduje, że nie można „Wyznań i anatem” czytać tylko jak intelektualnej czy stylistycznej zabawy. Zapisane myśli są pokłosiem życia naznaczonego pesymizmem, kontemplowaniem rozpaczy, dramatem egzystencji, samotnością, przewrotnym dowartościowaniem choroby – tym wszystkim, co stanowi credo Ciorana. Aforyzm okazuje się ponadto adekwatną formułą do wyrażenia rozbitego „ja”. Cioran, nie uprawiając gatunków fikcjonalnych, znajduje – przewrotnie – wolność w ramach formy zamkniętej, najbardziej lapidarnej, w gruncie rzeczy skrajnej: „Powieściopisarz czy dramaturg mają wielkie szczęście – przekonuje Cioran – albowiem wypowiadając się za pośrednictwem swych dzieł, mogą uwolnić się od własnych wewnętrznych konfliktów, a jeszcze bardziej od wszystkich tych postaci, które spierają się w ich wnętrzu! Inaczej jest z eseistą spętanym regułami niewdzięcznego gatunku zmuszającymi autora do wyrażania swojego niedostosowania i do zaprzeczania sobie raz po raz. Więcej swobody ma się w aforyzmie – triumfie spękanego ja…” (s. 185). To kolejny paradoks – swoboda aforyzmu, dzięki której rozbita podmiotowość filozofa próbuje znaleźć drogę scalenia.
Aforyzm – jeszcze raz posłuchajmy Derridy – „nigdy nie pojawia się sam, nigdy nie chadza w pojedynkę. Należy do logiki serialnej” (Derrida 1998: 6). Refleksje Ciorana zostały zebrane w sześciu częściach, noszących sugestywne, chciałoby się powiedzieć na wskroś „cioranowskie”, tytuły: „Na obrzeżach istnienia”, „Złamani”, „Magia rozczarowania”, „Twarzą ku chwilom”, „Irytacje” oraz „Ta zgubna przenikliwość”. Trudno jednak uznać te podziały za wyraźne granice myśli filozofa; bliżej mi do sądu, że ważniejsza jest obsesyjność tej książki, która pozwala na swobodne przemieszczanie się poszczególnych aforyzmów, swoiste wędrowanie tematów, i tym samym uprawomocnia lekturę wyrywkową, zrywającą z autorskim porządkiem. Docieramy z Cioranem do kolejnego paradoksu gatunku: samotności aforyzmu, skupienia na sobie, a jednocześnie – domagania się istnienia w podobnym otoczeniu, jakby w konkurencji z sąsiadującą myślą blask aforyzmu miał tym bardziej zwracać czytelniczą uwagę. Znów sądy Derridy wydają się adekwatnie oddawać istotę kompozycji książki Ciorana: „(…) spotkanie [aforyzmu – M.Ł.] z innym aforyzmem zależy nieodmiennie od przypadku, od tego, co się trafi, na dobre lub złe. Nie ma tu nic absolutnie pewnego, ani powiązania, ani porządku” (Derrida 1998: 7). Dlatego czytam „Wyznania i anatemy” jak dzieło w ruchu, szukam wzajemnych powiązań i oświetleń myśli ponad podziałami rozdziałów, tropię przeglądanie się poszczególnych refleksji w sobie czy nawet we fragmentach „Zeszytów”.
Ale istotnym spoiwem tej książki są wspominane już natrętnie powracające i przemieszczające się tematy, dla których figurami porządkującymi mogą być słowa z tytułu: wyznania i anatemy. Książka jest bowiem jak wyznanie wiary i to w podwójnym sensie: Cioran zwierza się ze spraw i doznań najbardziej osobistych, zamienia nachalne pytania i wątpliwości w błyskotliwe konstatacje, nie gubiąc przy tym konfesyjnego, intymnego zaangażowania, poświadczanego ciałem. Druga strona wyznania otwiera się na aspekt religijny, stanowiąc wyzwanie i dla filozofa, i dla czytelnika. Ta tematyka wikła Ciorana w kolejne paradoksy, uruchamiając bieguny – od rozważań na temat postaci Chrystusa, przez kabałę, po buddyzm. „Nadużywam słowa »Bóg«, stosuję je często, zbyt często – przyznaje – Czynię tak, ilekroć dochodzę do jakiejś skrajności i potrzebuję słowa na określenie tego, co następuje potem. Wolę »Bóg« niż »Niepojęte«” (s. 34). Religijne poszukiwania autora „Pokusy istnienia” wydobywają z aforyzmów wieloznaczność, migotliwość, otwierają na filozoficzne błądzenie wśród paradoksów i wykluczających się możliwości, dzięki czemu Cioran raczej rozsiewa sensy, mnoży je, czyniąc poszczególne aforyzmy punktem wyjścia do dalszego sporu z samym sobą, ludźmi czy innymi filozofami. Z kolei angażujące i dobitne sądy autora pozwalają uchwycić sens drugiego członu wykorzystanego w tytule. Cień przekleństwa kładzie się wszak na całym jego pisarstwie; myśli rumuńskiego filozofa przypominają rzucane inwektywy, tyleż piętnujące wyroki losu, co narażające się – przez gwałtowność konstatacji – na podobną reakcję: „»Pana prawdy są nieznośne«. – »Takimi są dla pana« – wypaliłem w odpowiedzi temu niewiniątku. Miałem jednak ochotę dodać: »Dla mnie też«, zamiast grać niewzruszonego…” (s. 124). Anatemy mają bowiem wartość miecza obusiecznego; uderzają w odbiorcę, ale i wikłają ich autora w nierozstrzygalne dylematy – oznajmiają, by w kolejnych fragmentach zdradzić sens czy uwikłać go w następny paradoks.
Siła aforyzmów i fragmentów Ciorana zebranych w „Wyznaniach i anatemach” daje się opisać na różnych poziomach. Dla mnie najbardziej interesujące pozostają dwa. Pierwszy wymiar wiąże się z wiarą w siłę przebłysku. Jeśli blisko tysiąc stron „Zeszytów”, notatek z lat 1957–1972, wydaje się czytelnikowi wyzwaniem ponad miarę, to niejako odfiltrowane, wyklarowane „Wyznania i anatemy” przedstawiają Ciorana w najwyższej formie, doskonale przełożonego, a zarazem wtajemniczającego w zawiłości swej filozofii i obsesji. Autor tego tomu jawi się jak ktoś świadomy potrzeby powstrzymania własnego gadulstwa: „Po kilkugodzinnym gadulstwie ogarnia mnie pustka – przyznawał – Pustka i wstyd. Czyż nie jest rzeczą nieprzyzwoitą rozpościerać przed innymi swoje tajemnice, obnażać swoje jestestwo, opowiadać i opowiadać o sobie, gdy najpełniejszych chwil życia doznaliśmy w ciszy, w czasie postrzegania ciszy?” (s. 147). Wybierając aforyzm, Cioran zdaje się zbliżać do bieguna ciszy. Drugi wymiar lektury odsyła do silnie obecnej w jego dziele opozycji życie-śmierć. Tyleż pesymista, co witalista; piewca rozpaczy i tropiący piękno; przekonany o bezsensie i tragizmie, a jednak czuły na zachwyt. Aforyzmy są zatem dla mnie jak znaki życia i śmierci. Pointa niech należy raz jeszcze do znawcy gatunku, Deriddy, który zwrócił uwagę właśnie na tę grę przeciwieństw: „Pozostawiając ślad, aforyzm prze-żywa, żyje o wiele dłużej niż w teraźniejszości i żyje ponad życie. Wyrok śmierci. Aforyzm zadaje i niesie ze sobą śmierć, by jednak o tym zawyrokować, zawiesza ją i odracza” (Derrida 1998: 10).
LITERATURA
Derrida J.: „Niewczesne aforyzmy”. Przeł. M.P. Markowski „Literatura na Świecie” 1998, nr 11-12.
Jaudeau S.: „Cioran, czyli ostatni człowiek”. Przeł. A. Charędziak. Mikołów 2014.
Kadłubek Z.: „Aforyzm”. W: „Ilustrowany słownik terminów literackich. Historia, anegdota, etymologia”. Red. Z. Kadłubek, B. Mytych-Forajter, A. Nawarecki. Gdańsk 2018.
Jeśli z jednej strony aforyzm cechować ma lekkość i zwinność, swoista „ptasia natura”, jak nazywa tę przypadłość Zbigniew Kadłubek (Kadłubek 2018: 36), a z drugiej – zgodnie z grecką etymologią – ma być znakiem dzielenia (apo), ograniczenia i definiowania (horizo), to myśli Ciorana uznać można za niezwykle sugestywną egzemplifikację obu biegunów gatunku. Bez trudu pośród aforyzmów zebranych w „Wyznaniach i anatemach” znajdziemy refleksje subtelne, a zarazem skonstruowane tak precyzyjnie, że niepojęte wydaje się naruszenie ich stylistycznego i myślowego szyku („Orgazm jest paroksyzmem; rozpacz również. Pierwszy trwa chwilę; druga życie całe” [s. 66]) . Zakotwiczają się wówczas w pamięci jak skrzydlate słowa, prawie jak bon moty, bo Cioran, ten największy z mizantropów, nie stroni też od humoru, na przykład w takim ironicznym przemyśleniu: „Kandinsky utrzymuje, że żółty jest kolorem życia. … Teraz łatwo zrozumieć, dlaczego ten kolor tak razi w oczy” (s. 19–20). Ale filozof nie ukrywa przed nami samoświadomości gatunkowej, jednocześnie sugerując, że genologiczne niuanse i różnice między aforyzmem, sentencją, maksymą i skrzydlatym słowem czy fragmentem potrafi wygrać i dostosować do własnego „pisma filozofii”: „Mówicie: okruchy, ulotne myśli. Czy można je nazwać ulotnymi, kiedy chodzi o obsesje, a zatem myśli, których właściwością jest właśnie to, że nie ulatują!” (s. 27). Obsesja i wykrzyknik – tymi dwoma elementami Cioran trafnie określa zawartość „Wyznań i anatem”, a zarazem włącza swój ostatni tom w całość dzieła, zebrane aforyzmy bowiem wywodzą się bezpośrednio z rzeczy już napisanych. Tematycznie zatem nie znajdziemy tam (pozornie) nic nowego; to raczej przerabianie wyartykułowanego już po wielokroć, a powracającego jak natręctwo i mania. W tym sensie „Wyznania i anatemy” zyskują status nie dodatku do dzieła Ciorana, ale integralnie związanego z nim myślowo tomu, który wnosi wszakże nową perspektywę, widoczną właśnie w gatunkowym wyborze.
Aforyzm jest jak wykrzyknik, nadaje kształt, pęta to, co ulotne i efemeryczne, i stawia piszącego wobec nierozstrzygalnego chyba dylematu – co cenić wyżej: swobodną myśl czy precyzyjne słowo, które ją oddaje? Cioran zwierza się niejako z orbitowania między tymi biegunami: „Kochać tylko niedookreśloną myśl, która nie przeradza się w słowo, i myśl jak błysk flesza, która może zaistnieć tylko poprzez słowo. Majaczenie i aforyzm” (s. 70). Nie można zapominać, że wybór aforyzmów, a nie prześwitów myśli, poprzedza u Ciorana zmiana języka, co stanowi dodatkowy asumpt do dowartościowania efektu uzyskanego w omawianym tomie. Jeśli bowiem aforyzmy z definicji zakładają czytelnicze olśnienie, gwarantowane przez sprawność językową i klarowność wysłowienia, to zmierzenie się z gatunkiem tak wymagającym w ramach drugiego języka wydaje się – potencjalnie – szczególnie karkołomne. Cioran odnotowuje zatem, chociaż chyba nieco kokieteryjnie: „Dla pisarza zmiana języka jest jak pisanie miłosnego listu z pomocą słownika” (s. 61), bo przecież ani przez chwilę nie mamy wrażenia, by przedkładanym aforyzmom brakowało polotu. Refleksje, które ostatecznie znalazły się w tomie „Wyznania i anatemy”, wypreparowane z powstających latami zapisków, są jak literackie precjoza – niebanalne w przekazywanej myśli i doskonałe w stylistycznym zorganizowaniu. Kiedy więc rumuński filozof osiadły we Francji konstatuje: „Nie zamieszkuje się kraju, mieszka się w języku. Ojczyzna to właśnie to, nic innego” (s. 30), czytelnik ma niezbitą pewność, że Cioran odnalazł we francuszczyźnie własne miejsce. Jednocześnie autor „Upadku w czas” dostrzega, że poza aspektem zadomowienia się w obcym języku ma do dyspozycji coś jeszcze – szczególny dystans wobec słów z nowego rejestru: „W zapożyczonym języku jest się świadomym słów, istnieją one nie w nas, ale na zewnątrz nas. Ten przedział między nami a naszym środkiem wyrazu wyjaśnia, dlaczego tak trudno, a może nie sposób być poetą w innym języku niż własny. Jak dokopać się do substancji słów, które nie są w nas zakorzenione? Przybysz żyje na powierzchni słowa, zbyt późno wyuczony język nie potrafi przełożyć tej podziemnej agonii, z której emanuje poezja” (s. 236).
Cyzelowanie słów jest u Ciorana – o czym zaświadcza wiele aforyzmów – praktyką nocną, uprawianą podczas bezsennych godzin, nieodłącznych towarzyszy filozofa: „Stracić sen oraz zmienić język. Dwa doświadczenia, jedno niezależne od nas, drugie świadome. Sam na sam z nocami i ze słowami” (s. 47) – zapisuje filozof to podwójne wydziedziczenie, które go ukształtowało. Bezsenność wydaje się tutaj doświadczeniem o szczególnym znaczeniu, nadaje bowiem mocy i intensywności przeżyciom, które następnie przyjmują kształt jasnych i ostrych refleksji. Nie śpiąc, Cioran może pielęgnować swoje rany: „Bardziej niż czas lekarstwem na smutek jest sen, natomiast bezsenność, która zwielokrotnia każdą zwykłą przeciwność losu, przekształcając ją w cios przeznaczenia, czuwa nad naszymi ranami i nie pozwala im się zabliźnić” (s. 130). Właśnie to powiązanie pisania czy „polerowania” aforyzmów z wyznawaną filozofią powoduje, że nie można „Wyznań i anatem” czytać tylko jak intelektualnej czy stylistycznej zabawy. Zapisane myśli są pokłosiem życia naznaczonego pesymizmem, kontemplowaniem rozpaczy, dramatem egzystencji, samotnością, przewrotnym dowartościowaniem choroby – tym wszystkim, co stanowi credo Ciorana. Aforyzm okazuje się ponadto adekwatną formułą do wyrażenia rozbitego „ja”. Cioran, nie uprawiając gatunków fikcjonalnych, znajduje – przewrotnie – wolność w ramach formy zamkniętej, najbardziej lapidarnej, w gruncie rzeczy skrajnej: „Powieściopisarz czy dramaturg mają wielkie szczęście – przekonuje Cioran – albowiem wypowiadając się za pośrednictwem swych dzieł, mogą uwolnić się od własnych wewnętrznych konfliktów, a jeszcze bardziej od wszystkich tych postaci, które spierają się w ich wnętrzu! Inaczej jest z eseistą spętanym regułami niewdzięcznego gatunku zmuszającymi autora do wyrażania swojego niedostosowania i do zaprzeczania sobie raz po raz. Więcej swobody ma się w aforyzmie – triumfie spękanego ja…” (s. 185). To kolejny paradoks – swoboda aforyzmu, dzięki której rozbita podmiotowość filozofa próbuje znaleźć drogę scalenia.
Aforyzm – jeszcze raz posłuchajmy Derridy – „nigdy nie pojawia się sam, nigdy nie chadza w pojedynkę. Należy do logiki serialnej” (Derrida 1998: 6). Refleksje Ciorana zostały zebrane w sześciu częściach, noszących sugestywne, chciałoby się powiedzieć na wskroś „cioranowskie”, tytuły: „Na obrzeżach istnienia”, „Złamani”, „Magia rozczarowania”, „Twarzą ku chwilom”, „Irytacje” oraz „Ta zgubna przenikliwość”. Trudno jednak uznać te podziały za wyraźne granice myśli filozofa; bliżej mi do sądu, że ważniejsza jest obsesyjność tej książki, która pozwala na swobodne przemieszczanie się poszczególnych aforyzmów, swoiste wędrowanie tematów, i tym samym uprawomocnia lekturę wyrywkową, zrywającą z autorskim porządkiem. Docieramy z Cioranem do kolejnego paradoksu gatunku: samotności aforyzmu, skupienia na sobie, a jednocześnie – domagania się istnienia w podobnym otoczeniu, jakby w konkurencji z sąsiadującą myślą blask aforyzmu miał tym bardziej zwracać czytelniczą uwagę. Znów sądy Derridy wydają się adekwatnie oddawać istotę kompozycji książki Ciorana: „(…) spotkanie [aforyzmu – M.Ł.] z innym aforyzmem zależy nieodmiennie od przypadku, od tego, co się trafi, na dobre lub złe. Nie ma tu nic absolutnie pewnego, ani powiązania, ani porządku” (Derrida 1998: 7). Dlatego czytam „Wyznania i anatemy” jak dzieło w ruchu, szukam wzajemnych powiązań i oświetleń myśli ponad podziałami rozdziałów, tropię przeglądanie się poszczególnych refleksji w sobie czy nawet we fragmentach „Zeszytów”.
Ale istotnym spoiwem tej książki są wspominane już natrętnie powracające i przemieszczające się tematy, dla których figurami porządkującymi mogą być słowa z tytułu: wyznania i anatemy. Książka jest bowiem jak wyznanie wiary i to w podwójnym sensie: Cioran zwierza się ze spraw i doznań najbardziej osobistych, zamienia nachalne pytania i wątpliwości w błyskotliwe konstatacje, nie gubiąc przy tym konfesyjnego, intymnego zaangażowania, poświadczanego ciałem. Druga strona wyznania otwiera się na aspekt religijny, stanowiąc wyzwanie i dla filozofa, i dla czytelnika. Ta tematyka wikła Ciorana w kolejne paradoksy, uruchamiając bieguny – od rozważań na temat postaci Chrystusa, przez kabałę, po buddyzm. „Nadużywam słowa »Bóg«, stosuję je często, zbyt często – przyznaje – Czynię tak, ilekroć dochodzę do jakiejś skrajności i potrzebuję słowa na określenie tego, co następuje potem. Wolę »Bóg« niż »Niepojęte«” (s. 34). Religijne poszukiwania autora „Pokusy istnienia” wydobywają z aforyzmów wieloznaczność, migotliwość, otwierają na filozoficzne błądzenie wśród paradoksów i wykluczających się możliwości, dzięki czemu Cioran raczej rozsiewa sensy, mnoży je, czyniąc poszczególne aforyzmy punktem wyjścia do dalszego sporu z samym sobą, ludźmi czy innymi filozofami. Z kolei angażujące i dobitne sądy autora pozwalają uchwycić sens drugiego członu wykorzystanego w tytule. Cień przekleństwa kładzie się wszak na całym jego pisarstwie; myśli rumuńskiego filozofa przypominają rzucane inwektywy, tyleż piętnujące wyroki losu, co narażające się – przez gwałtowność konstatacji – na podobną reakcję: „»Pana prawdy są nieznośne«. – »Takimi są dla pana« – wypaliłem w odpowiedzi temu niewiniątku. Miałem jednak ochotę dodać: »Dla mnie też«, zamiast grać niewzruszonego…” (s. 124). Anatemy mają bowiem wartość miecza obusiecznego; uderzają w odbiorcę, ale i wikłają ich autora w nierozstrzygalne dylematy – oznajmiają, by w kolejnych fragmentach zdradzić sens czy uwikłać go w następny paradoks.
Siła aforyzmów i fragmentów Ciorana zebranych w „Wyznaniach i anatemach” daje się opisać na różnych poziomach. Dla mnie najbardziej interesujące pozostają dwa. Pierwszy wymiar wiąże się z wiarą w siłę przebłysku. Jeśli blisko tysiąc stron „Zeszytów”, notatek z lat 1957–1972, wydaje się czytelnikowi wyzwaniem ponad miarę, to niejako odfiltrowane, wyklarowane „Wyznania i anatemy” przedstawiają Ciorana w najwyższej formie, doskonale przełożonego, a zarazem wtajemniczającego w zawiłości swej filozofii i obsesji. Autor tego tomu jawi się jak ktoś świadomy potrzeby powstrzymania własnego gadulstwa: „Po kilkugodzinnym gadulstwie ogarnia mnie pustka – przyznawał – Pustka i wstyd. Czyż nie jest rzeczą nieprzyzwoitą rozpościerać przed innymi swoje tajemnice, obnażać swoje jestestwo, opowiadać i opowiadać o sobie, gdy najpełniejszych chwil życia doznaliśmy w ciszy, w czasie postrzegania ciszy?” (s. 147). Wybierając aforyzm, Cioran zdaje się zbliżać do bieguna ciszy. Drugi wymiar lektury odsyła do silnie obecnej w jego dziele opozycji życie-śmierć. Tyleż pesymista, co witalista; piewca rozpaczy i tropiący piękno; przekonany o bezsensie i tragizmie, a jednak czuły na zachwyt. Aforyzmy są zatem dla mnie jak znaki życia i śmierci. Pointa niech należy raz jeszcze do znawcy gatunku, Deriddy, który zwrócił uwagę właśnie na tę grę przeciwieństw: „Pozostawiając ślad, aforyzm prze-żywa, żyje o wiele dłużej niż w teraźniejszości i żyje ponad życie. Wyrok śmierci. Aforyzm zadaje i niesie ze sobą śmierć, by jednak o tym zawyrokować, zawiesza ją i odracza” (Derrida 1998: 10).
LITERATURA
Derrida J.: „Niewczesne aforyzmy”. Przeł. M.P. Markowski „Literatura na Świecie” 1998, nr 11-12.
Jaudeau S.: „Cioran, czyli ostatni człowiek”. Przeł. A. Charędziak. Mikołów 2014.
Kadłubek Z.: „Aforyzm”. W: „Ilustrowany słownik terminów literackich. Historia, anegdota, etymologia”. Red. Z. Kadłubek, B. Mytych-Forajter, A. Nawarecki. Gdańsk 2018.
Emil Cioran: „Wyznania i anatemy”. Przeł. Krzysztof Jarosz. Wydawnictwo Aletheia. Warszawa 2018.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |