SIŁA ZŁEGO NA JEDNĄ (JESSICA JONES: WYZWOLONA! TOM 1)
A
A
A
Jessica Jones opuszcza mury więzienia, chociaż nie wie, czemu/komu zawdzięcza przedterminowe zwolnienie. Niedługo potem w siedzibie agencji detektywistycznej Alias Investigations bohaterka wdaje się w awanturę z Misty Knight domagającą się od protagonistki wyjawienia miejsca pobytu enigmatycznego dziecka, którym – czego dowiadujemy się wraz z rozwojem fabuły – jest córka Jessiki i Luke’a Cage’a. W międzyczasie Jones przyjmuje zlecenie od niejakiej Sophie Brownlee, przekonanej, że jej mąż nie jest (a właściwie przestał być) tym, za kogo się podaje. Wkrótce kobieta zostaje zamordowana, a narratorka niniejszej opowieści znajduje się na celowniku szefowej pewnej niebezpiecznej frakcji, pragnącej przeciągnąć panią detektyw na swoją stronę.
Ponoć pomysł na powrót charyzmatycznej bohaterki w ramach nowej, solowej serii komiksowej narodził się w trakcie rozmów Briana Michaela Bendisa z Melissą Rosenberg, scenarzystką Netflixowych przygód Jessiki Jones. Tym sposobem, po rewelacyjnym cyklu „Alias” (2001-2004) oraz nieco słabszym, jednak wciąż dostarczającym sporo satysfakcji „Pulsie” (2004-2006), Amerykanin w 2016 roku zaserwował swoim czytelnikom debiutancki odcinek „Wyzwolonej!”, której sześć pierwszych zeszytów stanowi treść twardookładkowego tomiku ukazującego się u nas nakładem wydawnictwa Mucha Comics.
Oczekiwania względem nowego projektu Bendisa z udziałem czupurnej śledczej były niemałe – tym bardziej, że do współpracy autor zaprosił starych znajomych w osobach rysownika Michaela Gaydosa oraz kolorysty Matta Hollingswortha, dzięki którym „Alias” zyskał znakomitą, neo-noirową otoczkę. Naturalnie brzmiące, soczyste dialogi, ciekawe sprawy rozwiązywane przez Jones plus ukazanie świata trykociarzy z perspektywy zwykłych (co niekoniecznie odnosi się do samej bohaterki) obywateli stanowiły o atrakcyjności serii, względem której „Wyzwolona!” jawi się jako… średniej klasy czytadło.
Zgadza się – siłą napędową niniejszego tomu są długie sekwencje dialogowe, ale nie wciągają w takim stopniu jak te znane z debiutanckiej serii. Co więcej, niniejsze wydawnictwo pozbawione jest etykietki „MAX” i wszelkie bluzgi zostały mocno utemperowane, co w znacznym stopniu pozbawiło narrację charakterystycznego pazura. Fakt – w tle (dosłownie!) przemykają wszelkiej maści trykociarze, a w centrum uwagi czytelnika niezmiennie pozostaje Jessika, która w imię większego dobra rzuca na szalę swoją reputację oraz przyszłość własnej rodziny (wątek dotyczący jej relacji z córką i raz po raz przybierające nieoczekiwany przebieg spotkania z Lukiem są mocnymi punktami tego albumu). Szkoda tylko, że występujące w pierwszym tomie „Wyzwolonej!” czarne charaktery budzą mieszane uczucia (wyjątkiem jest przerażający małżonek odpowiedzialny za śmierć zleceniodawczyni Jessiki), a sama oś fabularna podporządkowana została kluczowym wydarzeniom znanym z innych komiksowych opowieści ukazujących się pod szyldem Marvel NOW!
Niewątpliwym atutem serii „Alias” było skoncentrowanie się na śledztwach małego kalibru, rozgrywających się najczęściej w szarej strefie zlokalizowanej między żmudną codziennością zwykłych mieszkańców wielkomiejskiej dżungli a miejscami aktywności postaci w pstrokatych kostiumach. Mówiąc prościej: była to seria, którą z powodzeniem mogły przeczytać osoby nieśledzące bieżącej oferty amerykańskiego wydawcy. Tym razem jednak Bendis wprowadził do historii mnóstwo dodatkowych kontekstów sprawiających, że odbiorca nieznający chociażby epickich, rozpisanych na wiele tytułów „Tajnych wojen”, może poczuć się lekko zagubiony w tym gąszczu (nie)dopowiedzeń.
Niefortunny skrypt znalazł za to solidną oprawę graficzną, w czym zasługa przywołanych już Gaydosa i Hollingswortha. Pierwszy z nich za pomocą oszczędnej, realistycznej kreski (fizys niektórych postaci budzi słuszne skojarzenia z gwiazdami srebrnego ekranu – na przykład Jessica „Spider-Woman” Drew do złudzenia przypomina Jennifer Connelly) przekonująco oddaje zmienne scenerie wydarzeń, podczas gdy drugi nasyca kadry paletą stonowanych barw, świetnie współgrających z klimatem opowieści oraz sferą emocji protagonistki. Wisienką na tym nieco zakalcowatym torcie są za to malarskie okładki poszczególnych zeszytów przygotowane przez niezawodnego Davida Macka.
Reasumując: „Wyzwolona!” Jessica Jones póki co przypomina cień samej siebie, niemniej (być może) warto dać szansę kolejnym odsłonom tej – zamkniętej w trzech tomach – serii, będącej jednym z pożegnalnych tytułów Bendisa stworzonych pod szyldem Marvela.
Ponoć pomysł na powrót charyzmatycznej bohaterki w ramach nowej, solowej serii komiksowej narodził się w trakcie rozmów Briana Michaela Bendisa z Melissą Rosenberg, scenarzystką Netflixowych przygód Jessiki Jones. Tym sposobem, po rewelacyjnym cyklu „Alias” (2001-2004) oraz nieco słabszym, jednak wciąż dostarczającym sporo satysfakcji „Pulsie” (2004-2006), Amerykanin w 2016 roku zaserwował swoim czytelnikom debiutancki odcinek „Wyzwolonej!”, której sześć pierwszych zeszytów stanowi treść twardookładkowego tomiku ukazującego się u nas nakładem wydawnictwa Mucha Comics.
Oczekiwania względem nowego projektu Bendisa z udziałem czupurnej śledczej były niemałe – tym bardziej, że do współpracy autor zaprosił starych znajomych w osobach rysownika Michaela Gaydosa oraz kolorysty Matta Hollingswortha, dzięki którym „Alias” zyskał znakomitą, neo-noirową otoczkę. Naturalnie brzmiące, soczyste dialogi, ciekawe sprawy rozwiązywane przez Jones plus ukazanie świata trykociarzy z perspektywy zwykłych (co niekoniecznie odnosi się do samej bohaterki) obywateli stanowiły o atrakcyjności serii, względem której „Wyzwolona!” jawi się jako… średniej klasy czytadło.
Zgadza się – siłą napędową niniejszego tomu są długie sekwencje dialogowe, ale nie wciągają w takim stopniu jak te znane z debiutanckiej serii. Co więcej, niniejsze wydawnictwo pozbawione jest etykietki „MAX” i wszelkie bluzgi zostały mocno utemperowane, co w znacznym stopniu pozbawiło narrację charakterystycznego pazura. Fakt – w tle (dosłownie!) przemykają wszelkiej maści trykociarze, a w centrum uwagi czytelnika niezmiennie pozostaje Jessika, która w imię większego dobra rzuca na szalę swoją reputację oraz przyszłość własnej rodziny (wątek dotyczący jej relacji z córką i raz po raz przybierające nieoczekiwany przebieg spotkania z Lukiem są mocnymi punktami tego albumu). Szkoda tylko, że występujące w pierwszym tomie „Wyzwolonej!” czarne charaktery budzą mieszane uczucia (wyjątkiem jest przerażający małżonek odpowiedzialny za śmierć zleceniodawczyni Jessiki), a sama oś fabularna podporządkowana została kluczowym wydarzeniom znanym z innych komiksowych opowieści ukazujących się pod szyldem Marvel NOW!
Niewątpliwym atutem serii „Alias” było skoncentrowanie się na śledztwach małego kalibru, rozgrywających się najczęściej w szarej strefie zlokalizowanej między żmudną codziennością zwykłych mieszkańców wielkomiejskiej dżungli a miejscami aktywności postaci w pstrokatych kostiumach. Mówiąc prościej: była to seria, którą z powodzeniem mogły przeczytać osoby nieśledzące bieżącej oferty amerykańskiego wydawcy. Tym razem jednak Bendis wprowadził do historii mnóstwo dodatkowych kontekstów sprawiających, że odbiorca nieznający chociażby epickich, rozpisanych na wiele tytułów „Tajnych wojen”, może poczuć się lekko zagubiony w tym gąszczu (nie)dopowiedzeń.
Niefortunny skrypt znalazł za to solidną oprawę graficzną, w czym zasługa przywołanych już Gaydosa i Hollingswortha. Pierwszy z nich za pomocą oszczędnej, realistycznej kreski (fizys niektórych postaci budzi słuszne skojarzenia z gwiazdami srebrnego ekranu – na przykład Jessica „Spider-Woman” Drew do złudzenia przypomina Jennifer Connelly) przekonująco oddaje zmienne scenerie wydarzeń, podczas gdy drugi nasyca kadry paletą stonowanych barw, świetnie współgrających z klimatem opowieści oraz sferą emocji protagonistki. Wisienką na tym nieco zakalcowatym torcie są za to malarskie okładki poszczególnych zeszytów przygotowane przez niezawodnego Davida Macka.
Reasumując: „Wyzwolona!” Jessica Jones póki co przypomina cień samej siebie, niemniej (być może) warto dać szansę kolejnym odsłonom tej – zamkniętej w trzech tomach – serii, będącej jednym z pożegnalnych tytułów Bendisa stworzonych pod szyldem Marvela.
Brian Michael Bendis, Michael Gaydos, Matt Hollingsworth: „Jessica Jones: Wyzwolona! Tom 1” („Jessica Jones Vol 1: Uncaged!”). Tłumaczenie: Marek Starosta. Wydawnictwo Mucha Comics. Warszawa 2018.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |