W DZIKIM BARSZCZU ZAPLĄTANI (KONSTANTY USENKO: 'BUSZUJĄCY W BARSZCZU')
A
A
A
Konstanty Usenko powrócił z kolejną, po rewelacyjnej „Oczami radzieckiej zabawki”, bardzo dobrą książką o kulturze współczesnej Rosji. „Usenkowszczyzna” literacka jest wielowymiarowa. To jednocześnie historia rozwoju nowych gatunków muzyki, opowieść o codzienności, wyrażonej w tekstach piosenek, krótki słownik terminów, które dla filologów rosyjskich są skrajnie egzotyczne (to nie jest elegancki rosyjski Puszkina ani sztampowy rosyjski dyrektora korpo). Rzecz o polityce. O tym, jak skrajnie podzielona na lewicę i prawicę scena muzyczna dotyka tych samych problemów, opisując radzieckie blokowiska z wielkiej płyty, na których kwitną handel narkotykami, przemoc, bieda i strach. Jak różnią się od siebie eleganckie, całkowicie zamknięte osiedla elit i nędzne budki falistej blachy, w których mieszkają gastarbeiterzy z byłych republik. Życie jednych i drugich miejsc staje się tematem bitw raperów. Opowieść rozpoczyna fantasmagoryczny obraz malej miejscowości przy trasie, w której wszystko „pożarł” tytułowy Barszcz Sosnowskiego. Krótki fragment oddaje sensualny i plastyczny styl Usenki: „Za stacją benzynową rozciągała się dżungla czterometrowych koprowatych mutantów, padały na nas ich kołysane wiatrem cienie. »Patrz, następna wieś wyżarta przez Barszcz!« Na przybudówce przy Parkingu u Afgańców (prowadzonego przez weteranów – inwalidów z Afganu) wisiał pstrokaty plakat makabrycznego freak show – stojące na sobie hipopotamy z doklejonymi w fotoszopie różowymi melonikami tworzyły piramidę zwierząt. »Cyrk Hipopotamów zaprasza!« Dalej stroboskopowo migotała czerwona dioda – to speluna dla tirowców pod szyldem »Z dala od żon i teściowych«” (s. 9).
„Buszujący w Barszczu” to opowieść o muzycznej scenie Rosji i krajów byłego bloku wschodniego, pierwszych eksperymentatorach i pionierach nowych gatunków. Można wyróżnić poziomy prowadzenia narracji. Jeden z nich stanowią cytaty tekstów piosenek – krótkie ilustracje, portrety generacji lat dziewięćdziesiątych z jej problemami, dylematami, wszechogarniającą biedą i powoli wynurzającą się z bagna nową elitą finansową. Punktem wyjścia zawsze jest muzyka. Potem przez pokazanie, jak poszczególne gatunki się rozwijały, Usenko podąża za losem samych twórców muzyki, pokazując ich twórczość na tle rosyjskiej codzienności. Codzienność, którą opisuje, potrafi być niezwykle groteskowa i skrajnie okrutna. Zespoły takie jak: SOŁOMIENNYJE JENOTY, BOMŻ, INSTRUKCYJA PO WYŻYWANIJU, GRAŻDANSKAJA OBORONA, MIORTWYJ TY, LISICZKIN CHLEB, OŻOG, TISZE PCZOŁ, DWIŻENIJE RADIKALNYCH ANARCHOKRAJEWIEDOW, NAZARBAYEV TERROR MACHIN, CHEMODAN CLAN, BRATJA PO RAZUMU – to zbiorowi bohaterowie. Zapis lęków, słów protestu, strachu przed jutrem, prodemokratycznych snów i skrajnie prawicowej nienawiści został ukryty w tekstach piosenek. Muzyka i cytowane przez Usenkę teksty fantastycznie groteskowych zespołów (w tej konkurencji niepodzielnie rządzą SOŁOMIENNYJE JENOTY) ilustrują muzyczną zmianę pokoleń i przemianę światopoglądową. Taka Rosja to kraj realizmu magicznego, świat niezwykle pomysłowych, utalentowanych i nieco szalonych artystów, palących radioaktywne konopie wychodowane w zamkniętym radzieckim mieście – placówce badawczej. Kraj muzycznych eksperymentów, żelbetonowych bloków, agresywnych starć pomiędzy subkulturami muzycznymi z różnych miast, rockowych festiwali przemieniających się w bitwy lub manifestacje. Rzeczywistość, która przyćmiewa wizje Strugackich i absurdalny postmodernizm Pielewina.
Dzięki „Oczami radzieckiej zabawki” i „Buszującemu w Barszczu” polski czytelnik może odchylić niezwykle ciężką (może nie żelazną, ale na pewno żelbetonową) kurtynę i poznać rosyjską scenę muzyczną, dla większości Polaków całkowicie obcą. Wręcz nieistniejącą. W radiu słuchamy cały czas tego, co wpycha Europie Wschodniej marketing amerykańskich wytwórni. Pierwszy z brzegu rodak zapytany o coś muzycznego z Rosji odpowie, że „nas nie dogoniat…”, wspominając duet Tatu (jeżeli jest poniżej trzydziestki), albo wykrzyknie: „Czajkowski!” (jeżeli trzydziestkę przekroczył i pamięta „Dziadka do orzechów” z zamierzchłych czasów zajęć z muzyki w głębokiej podstawówce). A Usenko daje nam klucz do poznania rosyjskiej kultury właśnie przez muzykę.
Co jest jeszcze ważne? Przypomnienie o tym, że w Rosji cały czas przedstawiciele opcji prodemokratycznej ścierają się z tymi, którzy widzą tylko autorytarne imperium. Usenko pisze o powrocie dekabrystów we współczesnej odsłonie, buntujących się przeciwko autorytarnej kontroli i poczuciu bezsilności wobec wszechogarniającej korupcji i nepotyzmu Kremla, bujnego niczym tytułowy Barszcz. To świadectwo tworzenia przez zwykłych ludzi społeczeństwa obywatelskiego. „Buszujący w Barszczu” jest ważnym dokumentem czasów przemiany i ostrzeżeniem przed tym, że mogą one zostać całkowicie zaprzepaszczone.
To jedna z tych pięknych opowieści o Rosji współczesnej, w której nie ma Rosji orientalnej i złej, szczerzącej nadpsute, acz ostre kły i mrużącej skośne, nabiegłe krwią kaprawe oczęta. Jako pokorny (acz sterany) czytelnik jestem nieco zmęczona wizją dzikiej Rosji, w której dzielny, polski reporter w bojówkach, znoszonej skórzanej kurtce, petem w zębach i ostatnią flaszką spirytusu w kieszeni rozpala ognisko pod silnikiem po to, żeby odpalić swojego mechanicznego rumaka przy -40 stopniach Celsjusza i ruszyć o zachodzie słońca jeszcze dalej na Wschód, by odszukać na Syberii ostatnich prawdziwych ludożerców. Reporter potem wraca i opowiada na wieczorze autorskim, jak jeszcze (przy okazji) załapał się na wspólne tańczenie lezginki z grupą separatystów z… (tu wymienić dowolną republikę byłego ZSRR) na podłodze chałupy, gdzie kłębiły się jadowite węże, a – jako prawdziwy mężczyzna – dał radę. Usenko „takich rzeczy” nie robi biednym nerwom czytelnika.
Autor szanuje bohaterów swoich historii (da się? da się), traktując muzyków o niełatwych biografiach i z często złamanym życiem ze spokojnym dystansem. Zdecydowanie warto książkę przeczytać, a potem szukać i słuchać wszystkiego, co było wcześniej nieznane – rozdział po rozdziale. Lektura obowiązkowa.
„Buszujący w Barszczu” to opowieść o muzycznej scenie Rosji i krajów byłego bloku wschodniego, pierwszych eksperymentatorach i pionierach nowych gatunków. Można wyróżnić poziomy prowadzenia narracji. Jeden z nich stanowią cytaty tekstów piosenek – krótkie ilustracje, portrety generacji lat dziewięćdziesiątych z jej problemami, dylematami, wszechogarniającą biedą i powoli wynurzającą się z bagna nową elitą finansową. Punktem wyjścia zawsze jest muzyka. Potem przez pokazanie, jak poszczególne gatunki się rozwijały, Usenko podąża za losem samych twórców muzyki, pokazując ich twórczość na tle rosyjskiej codzienności. Codzienność, którą opisuje, potrafi być niezwykle groteskowa i skrajnie okrutna. Zespoły takie jak: SOŁOMIENNYJE JENOTY, BOMŻ, INSTRUKCYJA PO WYŻYWANIJU, GRAŻDANSKAJA OBORONA, MIORTWYJ TY, LISICZKIN CHLEB, OŻOG, TISZE PCZOŁ, DWIŻENIJE RADIKALNYCH ANARCHOKRAJEWIEDOW, NAZARBAYEV TERROR MACHIN, CHEMODAN CLAN, BRATJA PO RAZUMU – to zbiorowi bohaterowie. Zapis lęków, słów protestu, strachu przed jutrem, prodemokratycznych snów i skrajnie prawicowej nienawiści został ukryty w tekstach piosenek. Muzyka i cytowane przez Usenkę teksty fantastycznie groteskowych zespołów (w tej konkurencji niepodzielnie rządzą SOŁOMIENNYJE JENOTY) ilustrują muzyczną zmianę pokoleń i przemianę światopoglądową. Taka Rosja to kraj realizmu magicznego, świat niezwykle pomysłowych, utalentowanych i nieco szalonych artystów, palących radioaktywne konopie wychodowane w zamkniętym radzieckim mieście – placówce badawczej. Kraj muzycznych eksperymentów, żelbetonowych bloków, agresywnych starć pomiędzy subkulturami muzycznymi z różnych miast, rockowych festiwali przemieniających się w bitwy lub manifestacje. Rzeczywistość, która przyćmiewa wizje Strugackich i absurdalny postmodernizm Pielewina.
Dzięki „Oczami radzieckiej zabawki” i „Buszującemu w Barszczu” polski czytelnik może odchylić niezwykle ciężką (może nie żelazną, ale na pewno żelbetonową) kurtynę i poznać rosyjską scenę muzyczną, dla większości Polaków całkowicie obcą. Wręcz nieistniejącą. W radiu słuchamy cały czas tego, co wpycha Europie Wschodniej marketing amerykańskich wytwórni. Pierwszy z brzegu rodak zapytany o coś muzycznego z Rosji odpowie, że „nas nie dogoniat…”, wspominając duet Tatu (jeżeli jest poniżej trzydziestki), albo wykrzyknie: „Czajkowski!” (jeżeli trzydziestkę przekroczył i pamięta „Dziadka do orzechów” z zamierzchłych czasów zajęć z muzyki w głębokiej podstawówce). A Usenko daje nam klucz do poznania rosyjskiej kultury właśnie przez muzykę.
Co jest jeszcze ważne? Przypomnienie o tym, że w Rosji cały czas przedstawiciele opcji prodemokratycznej ścierają się z tymi, którzy widzą tylko autorytarne imperium. Usenko pisze o powrocie dekabrystów we współczesnej odsłonie, buntujących się przeciwko autorytarnej kontroli i poczuciu bezsilności wobec wszechogarniającej korupcji i nepotyzmu Kremla, bujnego niczym tytułowy Barszcz. To świadectwo tworzenia przez zwykłych ludzi społeczeństwa obywatelskiego. „Buszujący w Barszczu” jest ważnym dokumentem czasów przemiany i ostrzeżeniem przed tym, że mogą one zostać całkowicie zaprzepaszczone.
To jedna z tych pięknych opowieści o Rosji współczesnej, w której nie ma Rosji orientalnej i złej, szczerzącej nadpsute, acz ostre kły i mrużącej skośne, nabiegłe krwią kaprawe oczęta. Jako pokorny (acz sterany) czytelnik jestem nieco zmęczona wizją dzikiej Rosji, w której dzielny, polski reporter w bojówkach, znoszonej skórzanej kurtce, petem w zębach i ostatnią flaszką spirytusu w kieszeni rozpala ognisko pod silnikiem po to, żeby odpalić swojego mechanicznego rumaka przy -40 stopniach Celsjusza i ruszyć o zachodzie słońca jeszcze dalej na Wschód, by odszukać na Syberii ostatnich prawdziwych ludożerców. Reporter potem wraca i opowiada na wieczorze autorskim, jak jeszcze (przy okazji) załapał się na wspólne tańczenie lezginki z grupą separatystów z… (tu wymienić dowolną republikę byłego ZSRR) na podłodze chałupy, gdzie kłębiły się jadowite węże, a – jako prawdziwy mężczyzna – dał radę. Usenko „takich rzeczy” nie robi biednym nerwom czytelnika.
Autor szanuje bohaterów swoich historii (da się? da się), traktując muzyków o niełatwych biografiach i z często złamanym życiem ze spokojnym dystansem. Zdecydowanie warto książkę przeczytać, a potem szukać i słuchać wszystkiego, co było wcześniej nieznane – rozdział po rozdziale. Lektura obowiązkowa.
Konstanty Usenko: „Buszujący w Barszczu. Kontrkultura Rosji sto lat po rewolucji”. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2018.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |