W GŁĘBI LASU (ARTUR URBANOWICZ: 'GAŁĘZISTE')
A
A
A
Anna Żuk, ordynatorka oddziału onkologii w poznańskim szpitalu, odwiedza grób ojca pochowanego na cmentarzu w Studzienicznej. Kolejnym punktem na mapie podróży bohaterki są Nowinki, do których lekarka próbuje dojechać leśnym skrótem. Niestety, samochód szybko grzęźnie w błocie, więc kobiecie nie pozostaje nic innego, jak ruszyć pod osłoną mroku (oraz w strugach deszczu) opuszczoną ścieżką, na końcu której czeka tajemnicza, milcząca postać – równie złowieszcza jak całe otoczenie.
Karolina Górska i Tomek Wawrentowicz w ramach okołoświątecznego (Wielkanoc) wypadu na łono natury odwiedzają Suwalszczyznę. Gdy okazuje się, że zamówiona kwatera jest niedostępna, właścicielka lokalu (w ramach rekompensaty) proponuje parze darmowy pobyt u zaprzyjaźnionych gospodarzy mieszkających w Białodębach. Przybywających w Warszawy turystów z iście staropolską gościnnością przyjmuje Natalia Prus, ponętna blondynka, która od razu wpada w oko protagoniście (zresztą z wzajemnością). Aurę serdeczności psuje nieco obecność mrukliwej babci (zachowanie staruszki można zrozumieć, wszak jest świeżo upieczoną wdową), a klimat beztroski – fakt, że w domu wciąż znajdują się zwłoki dziadka Jerzego. Krótka wyprawa na położone w sąsiedztwie cmentarzysko Jaćwingów zaczyna umacniać bohaterów w przekonaniu, że trafili do wyjątkowego zakątka, o którym nie słyszeli nawet rezydenci okolicznych miejscowości.
Ukazujące się pod szyldem oficyny Vesper „Gałęziste” Artura Urbanowicza to nowa wersja powieści (oryginalnie wydanej w 2015 roku nakładem Novea Res) uhonorowanej Nagrodą Polskiej Literatury Grozy im. Stefana Grabińskiego. Niniejsza edycja jest, według słów samego autora, literackim remakiem oryginalnego tekstu, poddanego gruntownej redakcji. Przepisanie większości dialogów, korekta stylistyczno-językowa oraz usunięcie dłużyzn to najważniejsze, choć nie jedyne zmiany, jakie wprowadzono do utworu, którego treść skądinąd nie uległa zmianie. Warto jednak zaznaczyć, że twórca „Grzesznika” inaczej poprowadził tym razem pewne wątki, dodając kilka motywów potęgujących aurę niesamowitości i grozy (podkręcając przy okazji dynamikę zdarzeń), jak również łagodząc nieco charakter Wawrentowicza.
Niewątpliwym atutem niniejszej powieści – posiadającej naprawdę solidnie zawiązaną perypetię – są wyraziste profile bohaterów, mających swoje historie, bagaż doświadczeń oraz wyraziste, często antagonizujące ze sobą światopoglądy. Urbanowicz w przekonujący sposób zarysowuje relacje między Karoliną i Tomkiem (wspomniany wyjazd miał być tak naprawdę przyczynkiem do szczerej rozmowy na temat ich związku, w którym coś ewidentnie zaczyna się psuć), zmyślnie wykorzystując motywy zaczerpnięte z różnych odmian literackiego i filmowego horroru. Odludne miejsca, upiorny las, tajemnicze cmentarzysko, pradawny kult, złowrogie widma uchwycone na fotografiach czy koszmar czający się na dnie tytułowego jeziora – autor „Inkuba” z jednej strony co rusz mruga do czytelnika, z drugiej natomiast w sugestywny sposób kreuje aurę napięcia, zaszczucia oraz paranoi, garściami czerpiąc przy tym z treści legend, baśni i podań Suwalszczyzny.
Urbanowicz realistycznie ukazuje tło wydarzeń – wszystkie miejscowości przywoływane w powieści (poza Białodębami) istnieją naprawdę – przykuwając uwagę odbiorcy bardzo przystępnym stylem narracji oraz mnogością zagadek, których odkrywanie dostarcza czytelnikowi nie lada satysfakcji. Pisarz przemyca w „Gałęzistym” szereg podpowiedzi, co nie zmienia faktu, że aby je wyłapać, musimy zachować wzmożony stan uważności. A dla dociekliwych autor przygotował także specjalne notatki (dostępne na jego oficjalnym fanpage’u) rzucające nieco więcej światła na fabularne niuanse recenzowanej powieści, okraszonej szczyptą pieprzyku i posiadającej sporo kapitalnych twistów.
Abstrahując od autorskich komentarzy, „Gałęziste” jest przykładem dzieła, które swoją siłę oddziaływania zawdzięcza właśnie niedopowiedzeniu, charakteryzującym zarówno niektóre z postaci występujące w niniejszej powieści, jak również prawdziwą naturę uwiecznionych w niej wydarzeń. Zgadzam się również z literaturoznawcą Krzysztofem Grudnikiem (redaktorem rzeczonego tomu), który w obszernym posłowiu zwraca uwagę na ciekawie przedstawiony wątek burzliwej interakcji między odmiennymi światopoglądami: paradygmat naukowy (reprezentowany przez Tomka, zadeklarowanego ateistę) ściera się tu z paradygmatem monoteizmu (żarliwa wiara Karoliny), a te z kolei skonfrontowane zostają z pogańskim politeizmem.
Zamknięte w twardej okładce (rewelacyjny projekt graficzny Dawida Boldysa), liczące grubo ponad czterysta stron dzieło Urbanowicza – okraszone nastrojowymi ilustracjami Michała Loranca chwilami autentycznie wywołującymi ciarki – to pozycja obowiązkowa dla tych, którzy cenią sobie z ducha klasyczne opowieści grozy, posiadające przy okazji całkiem pokaźny pazur. Warto!
Karolina Górska i Tomek Wawrentowicz w ramach okołoświątecznego (Wielkanoc) wypadu na łono natury odwiedzają Suwalszczyznę. Gdy okazuje się, że zamówiona kwatera jest niedostępna, właścicielka lokalu (w ramach rekompensaty) proponuje parze darmowy pobyt u zaprzyjaźnionych gospodarzy mieszkających w Białodębach. Przybywających w Warszawy turystów z iście staropolską gościnnością przyjmuje Natalia Prus, ponętna blondynka, która od razu wpada w oko protagoniście (zresztą z wzajemnością). Aurę serdeczności psuje nieco obecność mrukliwej babci (zachowanie staruszki można zrozumieć, wszak jest świeżo upieczoną wdową), a klimat beztroski – fakt, że w domu wciąż znajdują się zwłoki dziadka Jerzego. Krótka wyprawa na położone w sąsiedztwie cmentarzysko Jaćwingów zaczyna umacniać bohaterów w przekonaniu, że trafili do wyjątkowego zakątka, o którym nie słyszeli nawet rezydenci okolicznych miejscowości.
Ukazujące się pod szyldem oficyny Vesper „Gałęziste” Artura Urbanowicza to nowa wersja powieści (oryginalnie wydanej w 2015 roku nakładem Novea Res) uhonorowanej Nagrodą Polskiej Literatury Grozy im. Stefana Grabińskiego. Niniejsza edycja jest, według słów samego autora, literackim remakiem oryginalnego tekstu, poddanego gruntownej redakcji. Przepisanie większości dialogów, korekta stylistyczno-językowa oraz usunięcie dłużyzn to najważniejsze, choć nie jedyne zmiany, jakie wprowadzono do utworu, którego treść skądinąd nie uległa zmianie. Warto jednak zaznaczyć, że twórca „Grzesznika” inaczej poprowadził tym razem pewne wątki, dodając kilka motywów potęgujących aurę niesamowitości i grozy (podkręcając przy okazji dynamikę zdarzeń), jak również łagodząc nieco charakter Wawrentowicza.
Niewątpliwym atutem niniejszej powieści – posiadającej naprawdę solidnie zawiązaną perypetię – są wyraziste profile bohaterów, mających swoje historie, bagaż doświadczeń oraz wyraziste, często antagonizujące ze sobą światopoglądy. Urbanowicz w przekonujący sposób zarysowuje relacje między Karoliną i Tomkiem (wspomniany wyjazd miał być tak naprawdę przyczynkiem do szczerej rozmowy na temat ich związku, w którym coś ewidentnie zaczyna się psuć), zmyślnie wykorzystując motywy zaczerpnięte z różnych odmian literackiego i filmowego horroru. Odludne miejsca, upiorny las, tajemnicze cmentarzysko, pradawny kult, złowrogie widma uchwycone na fotografiach czy koszmar czający się na dnie tytułowego jeziora – autor „Inkuba” z jednej strony co rusz mruga do czytelnika, z drugiej natomiast w sugestywny sposób kreuje aurę napięcia, zaszczucia oraz paranoi, garściami czerpiąc przy tym z treści legend, baśni i podań Suwalszczyzny.
Urbanowicz realistycznie ukazuje tło wydarzeń – wszystkie miejscowości przywoływane w powieści (poza Białodębami) istnieją naprawdę – przykuwając uwagę odbiorcy bardzo przystępnym stylem narracji oraz mnogością zagadek, których odkrywanie dostarcza czytelnikowi nie lada satysfakcji. Pisarz przemyca w „Gałęzistym” szereg podpowiedzi, co nie zmienia faktu, że aby je wyłapać, musimy zachować wzmożony stan uważności. A dla dociekliwych autor przygotował także specjalne notatki (dostępne na jego oficjalnym fanpage’u) rzucające nieco więcej światła na fabularne niuanse recenzowanej powieści, okraszonej szczyptą pieprzyku i posiadającej sporo kapitalnych twistów.
Abstrahując od autorskich komentarzy, „Gałęziste” jest przykładem dzieła, które swoją siłę oddziaływania zawdzięcza właśnie niedopowiedzeniu, charakteryzującym zarówno niektóre z postaci występujące w niniejszej powieści, jak również prawdziwą naturę uwiecznionych w niej wydarzeń. Zgadzam się również z literaturoznawcą Krzysztofem Grudnikiem (redaktorem rzeczonego tomu), który w obszernym posłowiu zwraca uwagę na ciekawie przedstawiony wątek burzliwej interakcji między odmiennymi światopoglądami: paradygmat naukowy (reprezentowany przez Tomka, zadeklarowanego ateistę) ściera się tu z paradygmatem monoteizmu (żarliwa wiara Karoliny), a te z kolei skonfrontowane zostają z pogańskim politeizmem.
Zamknięte w twardej okładce (rewelacyjny projekt graficzny Dawida Boldysa), liczące grubo ponad czterysta stron dzieło Urbanowicza – okraszone nastrojowymi ilustracjami Michała Loranca chwilami autentycznie wywołującymi ciarki – to pozycja obowiązkowa dla tych, którzy cenią sobie z ducha klasyczne opowieści grozy, posiadające przy okazji całkiem pokaźny pazur. Warto!
Artur Urbanowicz: „Gałęziste”. Wydawnictwo Vesper. Czerwonak 2019.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |