SNY I PRZYPOWIEŚCI (PODRÓŻE FRANKA)
A
A
A
James William Woodring to urodzony w Los Angeles (aktualnie mieszkający w Seattle) autor komiksów, malarz, pisarz oraz projektant zabawek. Ów artystyczny samouk już w dzieciństwie trapiony był przez halucynacje: nad jego łóżkiem unosiły się ponoć bełkoczące twarze. Na domiar złego, mały Jim miał obsesję na punkcie śmierci, żywiąc przekonanie, że niechybnie umrze z rąk… swoich rodziców.
Twórca „Seeing Things”, u którego zdiagnozowano prozopagnozję (zaburzenie widzenia sprawiające, że dana osoba nie rozpoznaje twarzy innych ludzi), skrupulatnie zapisywał treść swoich snów, które, obok wspomnianych przewidzeń, stanowiły źródło inspiracji dla wielu dzieł Amerykanina, w tym – dla powstających od 1996 roku, wielokrotnie nagradzanych Harveyami przygód antropomorficznego animka o imieniu Frank.
Ukazujące się pod szyldem Kultury Gniewu „Podróże Franka” są zbiorem mniej lub bardziej rozbudowanych, utrzymanych w czarno-białej tonacji niemych komiksów z udziałem tytułowego jedenastolatka, o którym sam autor zwykł mówić, że jest naiwny, ale z całą pewnością nie niewinny. Pełne czarnego humoru, wprost emanujące efektem obcości perypetie dwunożnego zwierzaka zamieszkującego surrealistyczny świat zwany Unifactorem oferują równie fascynującą i absurdalną, co chwilami mocno niepokojącą podróż przez zakamarki ludzkiej podświadomości.
Przypominająca krzyżówkę psa i budy rezolutna istota zwana Pupshaw, złośliwy kurczak Jerry Chickens, demoniczny Whim o głowie w kształcie półksiężyca z zastygłym nań sardonicznym uśmiechem czy plugawy, podstępny, lecz w sprzyjających okolicznościach objawiający zaskakujący poziom wrażliwości Manhog (człowiek z obliczem wieprza) to tylko niektóre z osobliwych postaci, na jakie natkniemy się w trakcie wędrówki po tym onirycznym, cartoonowym uniwersum.
Tajemnicze rytuały inicjacyjne, spektakularne metamorfozy (bohaterów, przedmiotów, obiektów oraz przestrzeni), bajkowość połączona ze slapstickiem, grozą i metafizycznym doświadczeniem: pozbawione słownego komentarza, posiadające charakter przypowieści perypetie Franka otwierają się na mnogość potencjalnych interpretacji, zaś sam autor „The Book of Jim” – od lat zgłębiający jeden z nurtów filozofii indyjskiej zwany wedantą – nasyca rysowane piórkiem kadry ornamentami oraz zagadkowymi bytami, spośród których na pierwszy plan wysuwają się dryfujące w powietrzu bączki symbolizujące dźiwę (duszę). Co do wyglądu protagonistów, źródeł inspiracji możemy szukać w animacjach rodem z (działającego w latach 1929-1942) nowojorskiego Fleischer Studios (którego wizytówką byli Betty Boop, Popeye czy Superman), ale i w pracach Roberta Crumba (sposób rysowania postaci Manhoga).
Komiksowe przypowiastki Woodringa – poruszające między innymi temat śmierci, moralności, poszukiwania prawdy o sensie egzystencji czy dobrych uczynków idących w parze z aktami bezinteresownego okrucieństwa względem bliźnich – to lektura absolutnie nieprzewidywalna, równie uduchowiona, co zaprawiona dozą szaleństwa. Mroczne, frapujące, zabawne i zdrowo mieszające w głowie. Jednym słowem: koniecznie!
Twórca „Seeing Things”, u którego zdiagnozowano prozopagnozję (zaburzenie widzenia sprawiające, że dana osoba nie rozpoznaje twarzy innych ludzi), skrupulatnie zapisywał treść swoich snów, które, obok wspomnianych przewidzeń, stanowiły źródło inspiracji dla wielu dzieł Amerykanina, w tym – dla powstających od 1996 roku, wielokrotnie nagradzanych Harveyami przygód antropomorficznego animka o imieniu Frank.
Ukazujące się pod szyldem Kultury Gniewu „Podróże Franka” są zbiorem mniej lub bardziej rozbudowanych, utrzymanych w czarno-białej tonacji niemych komiksów z udziałem tytułowego jedenastolatka, o którym sam autor zwykł mówić, że jest naiwny, ale z całą pewnością nie niewinny. Pełne czarnego humoru, wprost emanujące efektem obcości perypetie dwunożnego zwierzaka zamieszkującego surrealistyczny świat zwany Unifactorem oferują równie fascynującą i absurdalną, co chwilami mocno niepokojącą podróż przez zakamarki ludzkiej podświadomości.
Przypominająca krzyżówkę psa i budy rezolutna istota zwana Pupshaw, złośliwy kurczak Jerry Chickens, demoniczny Whim o głowie w kształcie półksiężyca z zastygłym nań sardonicznym uśmiechem czy plugawy, podstępny, lecz w sprzyjających okolicznościach objawiający zaskakujący poziom wrażliwości Manhog (człowiek z obliczem wieprza) to tylko niektóre z osobliwych postaci, na jakie natkniemy się w trakcie wędrówki po tym onirycznym, cartoonowym uniwersum.
Tajemnicze rytuały inicjacyjne, spektakularne metamorfozy (bohaterów, przedmiotów, obiektów oraz przestrzeni), bajkowość połączona ze slapstickiem, grozą i metafizycznym doświadczeniem: pozbawione słownego komentarza, posiadające charakter przypowieści perypetie Franka otwierają się na mnogość potencjalnych interpretacji, zaś sam autor „The Book of Jim” – od lat zgłębiający jeden z nurtów filozofii indyjskiej zwany wedantą – nasyca rysowane piórkiem kadry ornamentami oraz zagadkowymi bytami, spośród których na pierwszy plan wysuwają się dryfujące w powietrzu bączki symbolizujące dźiwę (duszę). Co do wyglądu protagonistów, źródeł inspiracji możemy szukać w animacjach rodem z (działającego w latach 1929-1942) nowojorskiego Fleischer Studios (którego wizytówką byli Betty Boop, Popeye czy Superman), ale i w pracach Roberta Crumba (sposób rysowania postaci Manhoga).
Komiksowe przypowiastki Woodringa – poruszające między innymi temat śmierci, moralności, poszukiwania prawdy o sensie egzystencji czy dobrych uczynków idących w parze z aktami bezinteresownego okrucieństwa względem bliźnich – to lektura absolutnie nieprzewidywalna, równie uduchowiona, co zaprawiona dozą szaleństwa. Mroczne, frapujące, zabawne i zdrowo mieszające w głowie. Jednym słowem: koniecznie!
Jim Woodring: „Podróże Franka” („Portable Frank”). Tłumaczenie: Wojciech Góralczyk. Wydawnictwo Kultura Gniewu. Warszawa 2020.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |