BO TO GRZECH... (ZABIĆ DROZDA)
A
A
A
Wydana po raz pierwszy sześćdziesiąt lat temu powieść „Zabić drozda” oferuje czytelnikom przejmujący obraz Południa Stanów Zjednoczonych doby trzeciej dekady XX wieku. Amerykańska pisarka i publicystka Harper Lee (1926-2016) akcję swojego utworu – uhonorowanego Nagrodą Pulitzera – osadziła w prowincjonalnym miasteczku Maycomb w stanie Alabama. Autorka obowiązki narratorki przekazała rezolutnej sześciolatce Jean Louise (ze względu na swój zadziorny charakter zwanej także Smykiem), córce miejscowego adwokata Atticusa Fincha, będącego niekwestionowanym autorytetem moralnym dla wielu osób, choć należy wspomnieć, że jego nader bliskie relacje z ciemnoskórymi obywatelami Maycomb budzą także (nie zawsze) otwartą krytykę. Gdy ojciec protagonistki decyduje się wziąć sprawę młodego Afroamerykanina Toma Robinsona – oskarżonego o gwałt na białej dziewczynie Mayelli Ewell wywodzącej się z patologicznej rodziny – życie Finchów zaczyna stawać na głowie, a rezolutna Smyk oraz jej starszy brat Jeremy przekonują się, że świat dorosłych bywa naprawdę podstępnym, niebezpiecznym miejscem.
Osadzona w czasach Wielkiego Kryzysu, wzbogacona o autobiograficzny pierwiastek (ojciec autorki, urodzonej w położonym na południu USA miasteczku Monroeville, również był adwokatem) książka Harper Lee wnikliwie, a przy tym w niepozbawiony dystansu sposób podejmuje wątek klasowo-rasowych podziałów, ukazując próby walki o równouprawnienie i sprawiedliwość w rzeczywistości zdominowanej przez skostniałe konwenanse, uprzedzenia, nietolerancję oraz hipokryzję. Tym, którym przypadła do gustu datowana na rok 1962 ekranizacja dokonana przez Roberta Mulligana (z oscarową kreacją Gregory’ego Pecka w roli Atticusa), z dużą dozą prawdopodobieństwa zaimponuje debiutująca przed dwoma laty (a w tym roku ukazująca się na polskim rynku dzięki oficynie Jaguar) komiksowa adaptacja „Zabić drozda” przygotowana przez Freda Fordhama.
Brytyjski ilustrator, malarz i storyboardzista dochował wierności literackiej kanwie (w miarę możliwości wykorzystując także oryginalne brzmienie dialogów i partii pierwszoosobowej narracji), bez problemu zyskując uznanie krytyków i czytelników, w tym – spadkobierców zmarłej pisarki. Nienaganne kadrowanie, pomysłowe rozwiązania wizualne (zabawa punktami widzenia), a do tego pastelowa kolorystyka oraz lekka, realistyczna kreska, dzięki której autor doskonale oddaje realia i klimat epoki (nie mówiąc już o szerokim spektrum emocji malujących się na obliczach bohaterów): prace urodzonego w Londynie artysty ujmują swoją kameralnością, w odpowiednich miejscach wzbudzając uśmiech i wzruszenie, a kiedy trzeba – trzymają w napięciu.
Opowieść o końcu niewinności i kryzysie sumienia, koncertowo rozegrany dramat sądowy oraz studium małomiasteczkowego tygla, w którym zawsze znajdzie się idealny kandydat na kozła ofiarnego: miło mi stwierdzić, że blisko trzystustronicowa powieść graficzna Freda Fordhama w niczym nie ustępuje klasycznemu dziełu Harper Lee, biorąc z niego to, co najlepsze, dając jednocześnie wiele w zamian. Warto!
Osadzona w czasach Wielkiego Kryzysu, wzbogacona o autobiograficzny pierwiastek (ojciec autorki, urodzonej w położonym na południu USA miasteczku Monroeville, również był adwokatem) książka Harper Lee wnikliwie, a przy tym w niepozbawiony dystansu sposób podejmuje wątek klasowo-rasowych podziałów, ukazując próby walki o równouprawnienie i sprawiedliwość w rzeczywistości zdominowanej przez skostniałe konwenanse, uprzedzenia, nietolerancję oraz hipokryzję. Tym, którym przypadła do gustu datowana na rok 1962 ekranizacja dokonana przez Roberta Mulligana (z oscarową kreacją Gregory’ego Pecka w roli Atticusa), z dużą dozą prawdopodobieństwa zaimponuje debiutująca przed dwoma laty (a w tym roku ukazująca się na polskim rynku dzięki oficynie Jaguar) komiksowa adaptacja „Zabić drozda” przygotowana przez Freda Fordhama.
Brytyjski ilustrator, malarz i storyboardzista dochował wierności literackiej kanwie (w miarę możliwości wykorzystując także oryginalne brzmienie dialogów i partii pierwszoosobowej narracji), bez problemu zyskując uznanie krytyków i czytelników, w tym – spadkobierców zmarłej pisarki. Nienaganne kadrowanie, pomysłowe rozwiązania wizualne (zabawa punktami widzenia), a do tego pastelowa kolorystyka oraz lekka, realistyczna kreska, dzięki której autor doskonale oddaje realia i klimat epoki (nie mówiąc już o szerokim spektrum emocji malujących się na obliczach bohaterów): prace urodzonego w Londynie artysty ujmują swoją kameralnością, w odpowiednich miejscach wzbudzając uśmiech i wzruszenie, a kiedy trzeba – trzymają w napięciu.
Opowieść o końcu niewinności i kryzysie sumienia, koncertowo rozegrany dramat sądowy oraz studium małomiasteczkowego tygla, w którym zawsze znajdzie się idealny kandydat na kozła ofiarnego: miło mi stwierdzić, że blisko trzystustronicowa powieść graficzna Freda Fordhama w niczym nie ustępuje klasycznemu dziełu Harper Lee, biorąc z niego to, co najlepsze, dając jednocześnie wiele w zamian. Warto!
Harper Lee, Fred Fordham: „Zabić drozda” („To Kill a Mockingbird”). Tłumaczenie: Stanisław Kroszczyński. Jaguar. Warszawa 2020.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |