SYMPATHY FOR THE ALIEN (ALIENS: LABIRYNT)
A
A
A
Pułkownik doktor Anthony Crespi to świetny analityk, który ma nadzieję zostać partnerem naukowym doktora Paula Churcha przeprowadzającego przełomowe badania na pokładzie stacji kosmicznej Innominata. Choć protagonista od samego początku traktowany jest niczym piąte koło u wozu, nie daje się zbić z pantałyku. Nic dziwnego – wszak bohater otrzymał od swych zwierzchników prerogatywę, by przejąć, w razie konieczności siłą, dowodzenie nad stacją, na której (jak wieść gminna niesie) członkowie załogi wykorzystywani są w tajnych eksperymentach z udziałem obcych. Dziewięć lat temu, podczas militarnej akcji na księżycu Solano, Crespi na własnej skórze poznał, jak niebezpiecznym gatunkiem są ksenomorfy. Teraz wraz z towarzyszącą mu porucznik Sharon McGuinness odkrywa, że bezokie bestie można sprowadzić do poziomu posłusznej ofiary, a na miano króla potworów niezmiennie zasługuje człowiek.
Ukazująca się na przełomie lat 1993-1994 miniseria „Aliens: Labirynt” to trzymająca w napięciu, posiadająca wartkie tempo akcji opowieść o manipulacji i desperackiej walce o przetrwanie podejmowanej zarówno przez ludzi, jak i krwawiących kwasem obcych. Amerykański scenarzysta Jim Woodring (ostatnio mieliśmy okazję zapoznać się z jego w pełni autorskim projektem, czyli oniryczno-groteskowymi „Podróżami Franka”) w niebanalny sposób podszedł do tematu cyklu rozwojowego ksenomorfów, rzucając przy okazji nieco więcej światła na ich najróżniejsze zdolności oraz stadny żywot (wykorzystując do tego dość makabryczne retrospekcje serwowane przez doktora Churcha).
Za oprawę wizualną „Labiryntu” odpowiada Kilian Plunkett („Superman: Czerwony Syn”), irlandzki rysownik mający na swoim koncie zlecenia od 2000 AD, Marvela, DC oraz, rzecz jasna, Dark Horse. Ekspresyjna kreska Plunketta świetnie sprawdza się w wysokooktanowych scenach walk z obcymi – werystycznych scen przemocy w tym komiksie zdecydowanie nie brakuje – ale także nieźle oddaje emocje malujące się na twarzach mocno ambiwalentnych bohaterów. Od siebie dodam, że postać Churcha byłaby idealną rolą dla aktora charakterystycznego Brada Dourifa, który skądinąd wcielił się w postać złowieszczego naukowca doktora Jonathana Gedimana w filmie „Obcy: Przebudzenie” (1997) w reżyserii Jean-Pierre’a Jeuneta. Recenzowany komiks swoją ponurą aurę zawdzięcza także stonowanej palecie barw przygotowanych przez amerykańskiego kolorystę Matta Hollingswortha („Aliens: Colonial Marines”). Mówiąc krótko: „Labirynt” to nietuzinkowa, przewrotna w treści opowieść z uniwersum ksenomorfów, która mimo upływu lat nie traci ani pazura, ani zęba.
Ukazująca się na przełomie lat 1993-1994 miniseria „Aliens: Labirynt” to trzymająca w napięciu, posiadająca wartkie tempo akcji opowieść o manipulacji i desperackiej walce o przetrwanie podejmowanej zarówno przez ludzi, jak i krwawiących kwasem obcych. Amerykański scenarzysta Jim Woodring (ostatnio mieliśmy okazję zapoznać się z jego w pełni autorskim projektem, czyli oniryczno-groteskowymi „Podróżami Franka”) w niebanalny sposób podszedł do tematu cyklu rozwojowego ksenomorfów, rzucając przy okazji nieco więcej światła na ich najróżniejsze zdolności oraz stadny żywot (wykorzystując do tego dość makabryczne retrospekcje serwowane przez doktora Churcha).
Za oprawę wizualną „Labiryntu” odpowiada Kilian Plunkett („Superman: Czerwony Syn”), irlandzki rysownik mający na swoim koncie zlecenia od 2000 AD, Marvela, DC oraz, rzecz jasna, Dark Horse. Ekspresyjna kreska Plunketta świetnie sprawdza się w wysokooktanowych scenach walk z obcymi – werystycznych scen przemocy w tym komiksie zdecydowanie nie brakuje – ale także nieźle oddaje emocje malujące się na twarzach mocno ambiwalentnych bohaterów. Od siebie dodam, że postać Churcha byłaby idealną rolą dla aktora charakterystycznego Brada Dourifa, który skądinąd wcielił się w postać złowieszczego naukowca doktora Jonathana Gedimana w filmie „Obcy: Przebudzenie” (1997) w reżyserii Jean-Pierre’a Jeuneta. Recenzowany komiks swoją ponurą aurę zawdzięcza także stonowanej palecie barw przygotowanych przez amerykańskiego kolorystę Matta Hollingswortha („Aliens: Colonial Marines”). Mówiąc krótko: „Labirynt” to nietuzinkowa, przewrotna w treści opowieść z uniwersum ksenomorfów, która mimo upływu lat nie traci ani pazura, ani zęba.
Jim Woodring, Killian Plunkett: „Aliens: Labirynt” („Aliens: Labyrinth”). Tłumaczenie: Robert Lipski. Scream Comics. Łódź 2020.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |