
NAJLEPIEJ TO ZA MAŁO (PETRA SOUKUPOVA: 'NAJLEPIEJ DLA WSZYSTKICH')
A
A
A
Petra Soukupová jest już dość dobrze znana polskim czytelnikom dzięki opublikowanym przez Wydawnictwo Afera powieściom „Zniknąć” (2012) i „Pod śniegiem” (2016). Nieporównywalnie popularniejsza jest jednak w Czechach – nie tylko jako autorka powieści dla dzieci i dorosłych („Zmizet”, pol. „Zniknąć”, zostało uhonorowane w 2010 r. najważniejszą czeską nagrodą literacką – Magnesia Litera), ale także jako scenarzystka współpracująca przy popularnych produkcjach („Comeback”, „Kosmo”, „Ulice”). I to właśnie doświadczenie scenopisarskie, język filmu i serialu przebija się tu i ówdzie w jej powieściach, najczęściej i najwyraźniej w „Najlepiej dla wszystkich” (szybki montaż, czasem ujęcia z ukrycia, zbliżenia, narracja miejscami przypominająca ruch kamery zależny od narratora danej części powieści). Do produkcji telewizyjnych książkę Soukupovej zbliża także zastosowana na rynku czeskim strategia marketingowa – niemal równocześnie z „Najlepiej dla wszystkich” wydano książkę dla dzieci „Kdo zabil Snížka? / Kto zabił Śnieżka?”, której akcja rozgrywa się w tym samym czasie i miejscu, a główny wątek kryminału dla najmłodszych jest także obecny w powieści dla dorosłych. Mamy tu więc do czynienia ze swoistym „spin offem”. Czytelnik czeski, dzięki lepszej znajomości perspektywy dziecięcych bohaterów oraz poznaniu miejsc i postaci pojawiających się w nieco później wydanej powieści, może dużo głębiej wejść w świat przedstawiony, znajdując smaczki niestety niedostępne dla polskojęzycznego odbiorcy.
Soukupová jest mistrzynią pisania o zwyczajnym życiu i zwyczajnych problemach, o tym, co można nazwać „istotnym niczym”. Świetnie odnajduje się w etiudach rodzinnych, dokonuje, jakby od niechcenia, przypadkiem, wiwisekcji więzi, sięgając przy tym po surowy, pełny potocyzmów, styl, doskonale oddany w przekładzie Julii Różewicz. Nie inaczej jest w przypadku jej najnowszej powieści. I tutaj, podobnie jak w „Pod śniegiem”, dominuje wielogłosowa narracja – opowiadaną historię poznajemy z trzech perspektyw: Vikiego, 10-letniego chłopca, jego mamy – Hany oraz babci – Evy. Ich głosy się przeplatają, konfrontują nieustannie, dając dzięki temu pełny obraz rodzinnych relacji. Co ważne – pełny tylko dla czytelnika, obserwatora z zewnątrz. Każdy z głównych bohaterów jest uwięziony we własnych schematach myślowych, przekonaniach i wyobrażeniach, nie próbując nawet odrobinę się od nich zdystansować.
Powieść skupia się na jednym roku życia tej rodziny – roku jednocześnie przełomowym i zupełnie zwyczajnym. Oto Hana, samotna matka i podrzędna praska aktorka, dostaje propozycję zagrania w serialu, co jednak wiąże się z koniecznością ważnych życiowych decyzji, a przede wszystkim z zostawieniem pod opieką babci swojego wciąż wpadającego w kłopoty syna. Takie rozwiązanie wydaje się Hanie „najlepsze dla wszystkich” – ona sama zyska czas na rozwijanie kariery i zdobycie upragnionej sławy, jej syn zmieni środowisko i być może w końcu przestanie rozrabiać, a jej niedawno owdowiała mama będzie miała się kim zająć. Problem w tym, że Viki nie chce się przeprowadzać, porzucać kolegów i rezygnować ze spędzania całych dni przed komputerem; z kolei Eva, choć cieszy się na wnuka, boryka się z własnymi demonami, a i sama Hana wikła się w coraz bardziej skomplikowane związki z mężczyznami, skutecznie utrudniające jej i tak niełatwe relacje z rodziną.
Jak zwykle u Soukupovej główni bohaterowie są świetnie napisani, pełnokrwiści i przez to nieraz niesamowicie irytujący. Denerwować może niedojrzałość Hany i jej relacji z bliskimi. Aktorka wymaga ciągłej atencji, jej niestabilna emocjonalnie, czym obciąża przede wszystkim syna, a po jego przeprowadzce – także matkę. Nie można jej jednak odmówić pewnej szczerości w tym życiowym i uczuciowym zagubieniu. Irytować może także zacietrzewienie Evy i jej przywiązanie do mało istotnych rytuałów, ukrywanie emocji i słabości za ciągłą gotowością dogadzania wszystkim, oczywiście według własnego widzimisię. Bohaterka jest też typową babcią – wciąż piecze i gotuje potrawy, które mają na siłę uszczęśliwić jej bliskich, choć zwykle nikt nie ma nie ochoty. Najwięcej sympatii budzi Viki – rozdarty między miłością do matki a złością na nią; dojrzewający zdecydowanie zbyt szybko, coraz więcej rozumiejący ze świata dorosłych. Chłopiec zaczyna zauważać wciąż powtarzane przez swoją matkę błędy, odgrzewane wymówki, kłamstwa i skazane na niespełnienie obietnice, a także coraz większą bezsilność i zagubienie babci. Ucieka w znajomość z „dziwnymi dziećmi”, stara się wejść w rolę głowy rodziny, zaopiekować się wszystkimi. Jest jednak bezradny. I to właśnie bezradność wydaje się clue tej książki. Dotyka ona także matki i babci Vikiego – Hana tonie w bezradności wobec wymagań środowiska aktorskiego i rodzinnego, oczekiwań kolejnych kochanków, a także wobec potrzeb swojego syna. Eva z kolei traci dzień po dniu wigor i sprawność, zanurzając się coraz bardziej w tęsknotach za minionym i w paraliżującym ją lęku przed utratą samodzielności, w pomocy własnych dzieci widząc przede wszystkim próby ubezwłasnowolnienia.
Tę bezradność i związany z nią lęk bohaterowie ukrywają, grając, wchodząc w kolejne źle skrojone role, by od czasu do czasu dać upust emocjom w kłótniach, jako oręż stosując krzyk, oskarżenia i wymówki. Najpełniej ich lęki widać podczas rodzinnych obiadów (na które bywa zapraszany także brat Hany, zagęszczając jeszcze bardziej atmosferę). Zarzucanie, zakrywanie trudnych i ważnych tematów codziennymi schematami, nawykami, uciekanie w to, co nieistotne, byleby tylko nie dotknąć sedna problemu – wspomnianych lęków przed bezradnością, porzuceniem, brakiem miłości. Bohaterowie, wydaje się, budują wokół siebie „świat ersatzu”, wygodną dla siebie fikcję, byle tylko umacniać się we własnej wizji tego, co najlepsze dla wszystkich.
Soukupová z uwagą opisuje najmniejsze nawet przejawy napięcia, narastającej frustracji i złości, ale – choć tak by się mogło wydawać – nie dominują one narracji ani nie przytłaczają czytelnika. Jest miejsce w tej opowieści na miłość, czułość (piękne słowa Vikiego o tym, że „mama pachnie mamą”) i ciepło, dzięki czemu rodzinne relacje wydają się pełne i niezafałszowane. Są też takie, jakie znamy z własnych doświadczeń. I to chyba najbardziej przyciąga uwagę, nie pozwala odłożyć książki. Oglądamy się w cudzym zwierciadle, zauważając, jak bardzo jesteśmy podobni do bohaterów powieści, przypominamy sobie nasze spotkania w gronie bliskich, niezręczne pytania, kłótnie i (często bezsensowne) decyzje podejmowane dla dobra innych.
Szybki, sprawny „montaż” (zwłaszcza w przypadku zmiany narratora), wieloperspektywiczne ujęcie opisywanych wydarzeń i problemów, nawet sięganie po wątki humorystyczne nie sprawią, że „Najlepiej dla wszystkich” będzie się czytać łatwo. Raz po razie trzeba wracać do argumentów poszczególnych bohaterów-narratorów, do ich punktów widzenia, by dobrze zrozumieć, co i dlaczego się dzieje. Ale właśnie coraz głębsze wchodzenie w świat powieściowy, współodczuwanie i współprzeżywanie sprawia, że jest to lektura nad wyraz satysfakcjonująca.
Soukupová jest mistrzynią pisania o zwyczajnym życiu i zwyczajnych problemach, o tym, co można nazwać „istotnym niczym”. Świetnie odnajduje się w etiudach rodzinnych, dokonuje, jakby od niechcenia, przypadkiem, wiwisekcji więzi, sięgając przy tym po surowy, pełny potocyzmów, styl, doskonale oddany w przekładzie Julii Różewicz. Nie inaczej jest w przypadku jej najnowszej powieści. I tutaj, podobnie jak w „Pod śniegiem”, dominuje wielogłosowa narracja – opowiadaną historię poznajemy z trzech perspektyw: Vikiego, 10-letniego chłopca, jego mamy – Hany oraz babci – Evy. Ich głosy się przeplatają, konfrontują nieustannie, dając dzięki temu pełny obraz rodzinnych relacji. Co ważne – pełny tylko dla czytelnika, obserwatora z zewnątrz. Każdy z głównych bohaterów jest uwięziony we własnych schematach myślowych, przekonaniach i wyobrażeniach, nie próbując nawet odrobinę się od nich zdystansować.
Powieść skupia się na jednym roku życia tej rodziny – roku jednocześnie przełomowym i zupełnie zwyczajnym. Oto Hana, samotna matka i podrzędna praska aktorka, dostaje propozycję zagrania w serialu, co jednak wiąże się z koniecznością ważnych życiowych decyzji, a przede wszystkim z zostawieniem pod opieką babci swojego wciąż wpadającego w kłopoty syna. Takie rozwiązanie wydaje się Hanie „najlepsze dla wszystkich” – ona sama zyska czas na rozwijanie kariery i zdobycie upragnionej sławy, jej syn zmieni środowisko i być może w końcu przestanie rozrabiać, a jej niedawno owdowiała mama będzie miała się kim zająć. Problem w tym, że Viki nie chce się przeprowadzać, porzucać kolegów i rezygnować ze spędzania całych dni przed komputerem; z kolei Eva, choć cieszy się na wnuka, boryka się z własnymi demonami, a i sama Hana wikła się w coraz bardziej skomplikowane związki z mężczyznami, skutecznie utrudniające jej i tak niełatwe relacje z rodziną.
Jak zwykle u Soukupovej główni bohaterowie są świetnie napisani, pełnokrwiści i przez to nieraz niesamowicie irytujący. Denerwować może niedojrzałość Hany i jej relacji z bliskimi. Aktorka wymaga ciągłej atencji, jej niestabilna emocjonalnie, czym obciąża przede wszystkim syna, a po jego przeprowadzce – także matkę. Nie można jej jednak odmówić pewnej szczerości w tym życiowym i uczuciowym zagubieniu. Irytować może także zacietrzewienie Evy i jej przywiązanie do mało istotnych rytuałów, ukrywanie emocji i słabości za ciągłą gotowością dogadzania wszystkim, oczywiście według własnego widzimisię. Bohaterka jest też typową babcią – wciąż piecze i gotuje potrawy, które mają na siłę uszczęśliwić jej bliskich, choć zwykle nikt nie ma nie ochoty. Najwięcej sympatii budzi Viki – rozdarty między miłością do matki a złością na nią; dojrzewający zdecydowanie zbyt szybko, coraz więcej rozumiejący ze świata dorosłych. Chłopiec zaczyna zauważać wciąż powtarzane przez swoją matkę błędy, odgrzewane wymówki, kłamstwa i skazane na niespełnienie obietnice, a także coraz większą bezsilność i zagubienie babci. Ucieka w znajomość z „dziwnymi dziećmi”, stara się wejść w rolę głowy rodziny, zaopiekować się wszystkimi. Jest jednak bezradny. I to właśnie bezradność wydaje się clue tej książki. Dotyka ona także matki i babci Vikiego – Hana tonie w bezradności wobec wymagań środowiska aktorskiego i rodzinnego, oczekiwań kolejnych kochanków, a także wobec potrzeb swojego syna. Eva z kolei traci dzień po dniu wigor i sprawność, zanurzając się coraz bardziej w tęsknotach za minionym i w paraliżującym ją lęku przed utratą samodzielności, w pomocy własnych dzieci widząc przede wszystkim próby ubezwłasnowolnienia.
Tę bezradność i związany z nią lęk bohaterowie ukrywają, grając, wchodząc w kolejne źle skrojone role, by od czasu do czasu dać upust emocjom w kłótniach, jako oręż stosując krzyk, oskarżenia i wymówki. Najpełniej ich lęki widać podczas rodzinnych obiadów (na które bywa zapraszany także brat Hany, zagęszczając jeszcze bardziej atmosferę). Zarzucanie, zakrywanie trudnych i ważnych tematów codziennymi schematami, nawykami, uciekanie w to, co nieistotne, byleby tylko nie dotknąć sedna problemu – wspomnianych lęków przed bezradnością, porzuceniem, brakiem miłości. Bohaterowie, wydaje się, budują wokół siebie „świat ersatzu”, wygodną dla siebie fikcję, byle tylko umacniać się we własnej wizji tego, co najlepsze dla wszystkich.
Soukupová z uwagą opisuje najmniejsze nawet przejawy napięcia, narastającej frustracji i złości, ale – choć tak by się mogło wydawać – nie dominują one narracji ani nie przytłaczają czytelnika. Jest miejsce w tej opowieści na miłość, czułość (piękne słowa Vikiego o tym, że „mama pachnie mamą”) i ciepło, dzięki czemu rodzinne relacje wydają się pełne i niezafałszowane. Są też takie, jakie znamy z własnych doświadczeń. I to chyba najbardziej przyciąga uwagę, nie pozwala odłożyć książki. Oglądamy się w cudzym zwierciadle, zauważając, jak bardzo jesteśmy podobni do bohaterów powieści, przypominamy sobie nasze spotkania w gronie bliskich, niezręczne pytania, kłótnie i (często bezsensowne) decyzje podejmowane dla dobra innych.
Szybki, sprawny „montaż” (zwłaszcza w przypadku zmiany narratora), wieloperspektywiczne ujęcie opisywanych wydarzeń i problemów, nawet sięganie po wątki humorystyczne nie sprawią, że „Najlepiej dla wszystkich” będzie się czytać łatwo. Raz po razie trzeba wracać do argumentów poszczególnych bohaterów-narratorów, do ich punktów widzenia, by dobrze zrozumieć, co i dlaczego się dzieje. Ale właśnie coraz głębsze wchodzenie w świat powieściowy, współodczuwanie i współprzeżywanie sprawia, że jest to lektura nad wyraz satysfakcjonująca.
Petra Soukupová: „Najlepiej dla wszystkich”. Przeł. Julia Różewicz. Wydawnictwo Afera. Wrocław 2019.
Książka ukazała się pod patronatem medialnym "artPapieru".
Książka ukazała się pod patronatem medialnym "artPapieru".
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |