ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 lipca 14 (398) / 2020

Barbara Orzeł,

KRÓTKA OPOWIEŚĆ O MĄDRYCH ALGORYTMACH (MARGARET A. BODEN: 'SZTUCZNA INTELIGENCJA')

A A A
19 lat temu miała miejsce premiera filmu Stevena Spielberga „A.I. Artificial Intelligence” (2001), opowiadającego historię chłopca-robota, „wyposażonego” w ludzką emocjonalność, kilkanaście lat później mogliśmy zaś zobaczyć „Ex Machinę” (2015) Alexa Garlanda i serial „Westworld” (2016-) Jonathana Nolana. Wymienione produkcje łączy niewątpliwie humanoidalne wyobrażenie sztucznej inteligencji: czy to pod postacią „dziecka”, pragnącego miłości, młodej „kobiety”, której głównym celem jest wolność, czy przebudzonych hostów, które nie zgadzają się na życie w parku rozrywki i służbę ludziom. Wizualizacje „mądrych maszyn” nie mają jednak nic wspólnego z rzeczywistością – sztuczna inteligencja, która od kilku dobrych lat funkcjonuje w naszym świecie, to m.in. asystenci głosowi, boty, algorytmy tworzące rekomendacje (w mediach strumieniowych czy społecznościowych), mechanizmy image recognition. Nie ma mowy o komputerach „w ludzkiej skórze”, choć to właśnie „imitacja” działania mózgu człowieka, możliwość samouczenia, decyduje o wyjątkowości tej technologii.

Książka, którą miałam przyjemność przeczytać, stanowi transdycyplinarną podróż poprzez ten niełatwy dla przeciętnego użytkownika nowych mediów dział informatyki. Autorką publikacji jest profesor kognitywistyki, tłumaczem – filozof, zaś redakcji podjął się informatyk. Wydawać by się mogło, że mamy do czynienia z naukową „mieszanką wybuchową” – nic bardziej mylnego, SI jest właśnie tak dyscyplinarnie różnorodna. Warto również podkreślić w tym miejscu, że niniejsza publikacja to część interdyscyplinarnej serii stworzonej oryginalnie przez ekspertów skupionych wokół Uniwersytetu Oksfordzkiego, w Polsce przetłumaczonej i opublikowanej przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego. Okładka książki Boden zachęca, że w tomie znajdziemy „wszystko, co trzeba wiedzieć!”: „jak działa sztuczna inteligencja?”, „czy zastąpi człowieka?”, „jakie stwarza zagrożenie?” (jeśli na pierwsze z pytań dostaniemy odpowiedź, tak dwa kolejne pozostawiłabym pod osobistą rozwagę każdego czytelnika). Mimo że otrzymujemy „krótkie wprowadzenie”, niewielki tomik to tekst, z którym musimy się zmierzyć: jest gęsty i nieco „ciężkawy”, często naszpikowany techniczną, specjalistyczną terminologią i faktami z historii informatyki. Książka składa się z siedmiu rozdziałów. Bardzo przejrzysta redakcja jest niewątpliwym ułatwieniem w lekturze (świetnie dobrane śródtytuły!).

Pierwszy rozdział stanowi drobiazgowe wprowadzenie do historii (począwszy od koncepcji proponowanych przez Adę Lovelace w latach 40. XIX wieku) i pojęć związanych ze sztuczną inteligencją. Coś, co bardzo podoba się mi się w książce, to balans pomiędzy aspektem technologicznym i humanistycznym (to jasne, że są one nierozłączne związane z SI, jednak wielu badaczy często zapomina o tych „subtelnościach”). Jak podkreśla badaczka: „Sztuczna inteligencja ma dwa główne cele. Pierwszy ma charakter technologiczny – sprawienie, by komputery robiły pożyteczne rzeczy (często przy wykorzystaniu metod mających niewiele wspólnego z działaniem umysłów). Drugi ma charakter naukowy – polega na wykorzystaniu pojęć i modeli sztucznej inteligencji w taki sposób, by pomogły one odpowiedzieć na pytania dotyczące ludzi i innych żywych istot” (s. 14).

W drugiej części trzeba włączyć maksymalne skupienie, gdyż autorka wyciągnęła solidny, informatyczny „kaliber”: m.in. zagadnienia związane z maszyną wirtualną, algorytmem czy siecią semantyczną. W trzecim rozdziale podjęła się z kolei analizy „ludzkich” obszarów SI: języka, kreatywności i emocji. W przypadku „mowy” tym bardziej interesujące są „przykłady tego, co wygląda jak rozumienie całych zdań”, które obejmują: „tłumaczenie maszynowe, eksplorację danych z wielkich zbiorów tekstów w językach naturalnych, streszczanie artykułów z gazet i czasopism, swobodne odpowiadanie na pytania (w coraz większym stopniu stosowane w wyszukiwaniach Google i w aplikacji Siri na iPhone’a)” (s. 73). Wydaje się, że trudno w tym miejscu mówić o „rozumieniu” zasad składni czy gramatyki (jednak program SHRDLU, o którym pisze Boden, udowadnia, że jest to „nieidealnie” możliwe). Znów może się wydawać, że kreatywność i emocje w przypadku sztucznej inteligencji to dość „twardy orzech do zgryzienia”, tym bardziej, że „nie jest oczywiste, w jaki sposób nowe idee mogą powstawać u ludzi, nie wspominając o komputerach” (s. 81), zaś w „poza intuicyjnym nieprawdopodobieństwem, sam fakt, że nastroje i emocje zależą od neuromodulatorów w naszym mózgu, zdaje się wykluczać modele uczucia dla systemów sztucznej inteligencji” (s. 86). W praktyce rozwój tej technologii coraz lepiej radzi sobie z tworzeniem nowych idei (również analizą ludzkiej kreatywności) oraz odczytywaniem ludzkich emocji i adekwatną na nie reakcją (roboty do towarzystwa?).

Aspekt sztucznych sieci neuronowych (swoistej „infrastruktury” SI „zasilanej” algorytmami) został z kolei szeroko opisany w rozdziale czwartym. Jak wspomniałam na początku tej recenzji, sztuczna inteligencja nieodłącznie związana jest robotyką, jednak nie możemy (jeszcze!) oczekiwać, że przybierze ona ciało znanej hollywoodzkiej aktorki (zamiast tego testowane są roboty-owady). Naukowcy znów odnoszą podwójną korzyść z tego rozwiązania: możliwość zgłębienia mechanizmów rządzących światem natury oraz nowych rozwiązań technologicznych (więcej na ten temat możemy przeczytać w części piątej). Dwa ostatnie rozdziały stanowią „otwarcie” dla filozoficznej dyskusji nad znaczeniem i swoistą „autentycznością” sztucznej inteligencji. Na początku szóstej części badaczka zadaje cykl pytań, które może zadać sobie każdy użytkownik współczesnej kultury (i na które odpowiedzi próbują również odnaleźć twórcy współczesnych produkcji science fiction): „Załóżmy, że przyszłe systemy ogólnej sztucznej inteligencji (ekranowe lub roboty) dorównają ludziom. Czy będą one dysponowały prawdziwą inteligencją, prawdziwym rozumieniem, prawdziwą kreatywnością? Czy będą miały jaźnie, status moralny, wolny wybór? Czy będą świadome? A jeśli nie będą miały świadomości, to czy będą posiadać którąkolwiek z tych pozostałych własności?” (s. 135). Autorka nie udziela tu jednoznacznych odpowiedzi – po raz kolejny prezentuje rzetelny stan badań, a być może z biegiem ewolucji technologii uda nam się poznać rozwiązanie tych dylematów. Ostatni rozdział książki musiał dotyczyć – nie inaczej – Osobliwości, która byłaby „proponowanym punktem czasu, w którym maszyny staną się inteligentniejsze niż ludzie” (s. 161). Konkretne analizy prowadzone w tym rozdziale przez Boden doprowadziły do konkluzji: „(…) niemal apokaliptyczne wizje przyszłości sztucznej inteligencji są iluzją. Częściowo jednak z powodu tych właśnie wizji społeczność związana ze sztuczną inteligencją – a także prawodawcy i opinia publiczna – uświadamiają bardzo realne zagrożenia” (s. 183).

Zapewne większość czytelników dobrze pamięta słowa Sławomira Mrożka, „Jutro to dziś – tyle że jutro”, którymi rozpoczyna się kultowa „Seksmisja”. Mogą one stanowić doskonałe motto dla tematu sztucznej inteligencji: zaskakującego, ciekawego, „futurystycznego” (choć osadzonego w teraźniejszości). Książka Margaret M. Boden stanowi ciekawą (choć nie zawsze łatwą), niewątpliwie godną polecenia pozycję, poświęconą przyszłości, która rozpoczyna się już teraz. Z przyjemnością sięgnę po inne publikacje autorki, jak i pozostałe książki z serii Krótkie wprowadzenie, do których recenzowany tom zdecydowanie mnie zachęcił.
Margaret M. Boden: „Sztuczna inteligencja. Jej natura i przyszłość”. Przeł. Tomasz Sieczkowski. Red. naukowa Piotr Fulmański. Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego. Łódź 2020 [seria: Krótkie Wprowadzenie].