Na pierwszy rzut oka Archer’s Peak to kolejne senne amerykańskie miasteczko. Problem w tym, że z każdym dniem przybywa zaginionych dzieci. Większość z nich ginie makabryczną śmiercią (dziewięć zgonów w przeciągu zaledwie dwóch tygodni). Te, które powróciły, opowiadają o przyczajonych w mroku przerażających istotach. Lokalne władze nie mają pojęcia, jak rozwiązać tę palącą kwestię – tym bardziej, że wedle wszelkich przesłanek zagadkowych morderców są w stanie zobaczyć wyłącznie młodzi ludzie. I wtedy na horyzoncie pojawia się tajemnicza nieznajoma, Erica Slaughter. Jej intrygujące nazwisko (gdyby pokusić się o polskie tłumaczenie: Eryka Rzeź) zobowiązuje, więc dzielna bohaterka – wspierana przez nastoletniego Jamesa – po raz kolejny spróbuje zrobić dobry użytek ze swojej maczety.

Amerykański scenarzysta James Tynion IV („The Woods”), mający na koncie mnóstwo opowieści z uniwersum Batmana, w pierwszym tomie „Coś zabija dzieciaki” wprowadza na scenę całkiem ciekawych bohaterów (prym oczywiście wiedzie enigmatyczna Erica), zgrabnie zawiązuje kolejne wątki i buduje napięcie, kreśląc przy tym przekonujący obraz małomiasteczkowego tygielka. Obfitujący w krwawe reminiscencje album przykuwa uwagę za sprawą uproszczonych, kiedy trzeba dynamicznych, w innych partiach odpowiednio wyciszonych ilustracji włoskiego ilustratora Werthera Dell’Edery („Dark Entries”), wspieranego przez hiszpańskiego kolorystę Miquela Muerto („Bleed Them Dry”) odpowiedzialnego za dobranie wyjątkowo nastrojowej palety barw.

Niepozbawione pazura (i pokaźnego zestawu szczęk) otwarcie nowej serii, którą powinni sobie upodobać fani nietuzinkowych opowieści grozy. Jeśli jesteście wiernymi widzami „Stranger Things” (2016-) braci Dufferów oraz przypadł wam do gustu komiksowy cykl „Hack/Slash” stworzony przez Tima Seeleya („Odrodzenie”), „Coś zabija dzieciaki” nie przyniesie wam rozczarowania.

James Tynion IV, Werther Dell’Edera, Miquel Muerto: „Coś zabija dzieciaki. Tom 1” („Something is Killing the Children”). Tłumaczenie: Paweł Bulski. Non Stop Comics. Katowice 2020.