TEN FIOLETOWY DRAŃ (JESSICA JONES: MARTWY PUNKT/FIOLETOWA CÓRKA)
A
A
A
Jak zapewne wiecie (a jeśli nie – czytajcie dalej), Jessica Jones była niegdyś superbohaterką znaną jako Jewel. Mimo że wciąż posiada nadludzkie zdolności, o wiele lepiej niż jako obrończyni ładu i porządku czuje się w roli śledczej, mówiąc dokładnie: właścicielki jednoosobowej agencji detektywistycznej Alias Investigations. Zadziorna bohaterka rozwiązuje sprawy kryminalne, w których niejednokrotnie łączą się losy zwykłych obywateli oraz meta-ludzi, jednocześnie odnajdując się w roli żony (wybranek jej serca to rosły Luke Cage) i mamy (oczkiem w głowie szczęśliwych rodziców jest rezolutna Danielle).
Dzięki wydawnictwu Mucha Comics mieliśmy okazję poznać rewelacyjną, zamkniętą w czterech tomach neo-noirową serię „Jessica Jones – Alias”, będącą owocem współpracy scenarzysty Briana Michaela Bendisa z rysownikiem Michaelem Gaydosem. Kolejne komiksy ukazujące perypetie tytułowej bohaterki (vide: albumy „Puls”, „Wyzwolona”, „Sekrety Marii Hill” oraz „Powrót Purple Mana”) również nie przynosiły rozczarowania, oferując zmyślnie zawiązane intrygi, z powodzeniem budowaną dramaturgię, niezłe dialogi i satysfakcjonujący poziom napięcia. Przede wszystkim zaś urzekały solidną narracją oraz nietuzinkowymi profilami psychologicznymi dramatis personae ze szczególnym uwzględnieniem Jones.
Wraz z „Martwym punktem” scenopisarskie stery przejęła amerykańska pisarka Kelly Thompson wikłająca Jessikę w nie lada kabałę. Otóż pewnego wieczoru protagonistka znajduje w swoim biurze zwłoki Dii Sloane, byłej klientki, której kilka lat wcześniej nie dała rady pomóc. Jakby tego było mało, przybywający na miejsce zbrodni policjanci jednoznacznie uznają bohaterkę za winną. Dzięki szybkiej interwencji ze strony zaprzyjaźnionego adwokata Matta Murdocka Jessica znów jest wolna i czym prędzej wraca do biura, co okazuje się nie najlepszym pomysłem. O dziwo, kula w głowie nie kończy barwnego żywota pani Jones, lecz dodatkowo mobilizuje ją do rozwiązania zagadki i odkrycia tożsamości seryjnego mordercy biorącego na cel wyjątkowe (w każdym tego słowa rozumieniu) kobiety.
Gościnny występy Spider-Mana, Stephena Strange’a, Misty Knight oraz parającej się eksterminacją wszelkiej maści potworów Elsy Bloodstone zdecydowanie uatrakcyjniają lekturę wspomnianego tomu, zwieńczonego utrzymanym w nieco bardziej humorystycznej konwencji epizodem ukazującym przygotowania Jessiki i Luke’a do urodzinowego przyjęcia ich pociechy. Czy coś może pójść nie tak? Zdecydowanie – ale prawdziwy problem zaczyna się w chwili, gdy pewnego dnia Danielle zyskuje niepokojący odcień skóry. Tym sposobem płynnie przechodzimy do kolejnej odsłony cyklu pisanego przez Thompson, czyli tomu „Fioletowa córka”, w którym protagonistka będzie musiała uporać się z mrocznym dziedzictwem pozostawionym przez jej największego adwersarza i osobiste nemezis, Zebediaha Killgrave’a – mistrza manipulacji lepiej znanego jako Purple Man.
Choć również w tym albumie pięści niejednokrotnie idą w ruch (a i bohaterka przyjmuje swoją porcję razów), na pierwszy plan wysuwa się tu wątek zaufania oraz walki o utrzymanie jedności rodziny. Thompson w przekonujący sposób łączy w swojej opowieści wątki obyczajowe, sensacyjne i kryminalne, doprawiając wszystko sporą szczyptą ironicznego humoru. Podobnie jak w poprzednich odsłonach cyklu także w recenzowanym albumie wiele rozgrywa się na płaszczyźnie dialogowej, kapitalnie dookreślającej relacje między postaciami, chociażby między Lukiem i Jessiką, ale także między protagonistką a Emmą Frost, która we „Fioletowej córce” występuje w roli dość specyficznej sojuszniczki.
Niewątpliwą wizytówką serii są realistyczne, połyskliwe prace włoskiego ilustratora Mattii De Iulisa (Jones w jego interpretacji wygląda wprost znakomicie), który doskonale modeluje postacie oraz dookreśla relacje przestrzenne za pomocą efektów światłocieniowych. Statyczne, zwielokrotnione kadry (vide: we „Fioletowej córce” utrzymana w sepii scena rozmowy małżonków rozrysowana została na osiem niemalże identycznych paneli symetrycznie rozłożonych na sąsiadujących ze sobą stronach komiksu) idą tutaj w parze dynamicznymi sekwencjami wysokooktanowej akcji. We wspomnianym powyżej albumie na uwagę zasługują także (utrzymane w karykaturalnym stylu) sceny ukazujące odmienne stany świadomości tytułowej bohaterki: portugalski rysownik Filipe Andrade bez problemu wywiązał się z powierzonego mu zadania.
Słowem podsumowania: rodzinno-kryminalne perypetie Jessiki Jones wciąż stanowią nietuzinkową ofertę dla czytelników ceniących sobie dobrze napisane i zilustrowane neo-noirowe historie. Polecam!
Dzięki wydawnictwu Mucha Comics mieliśmy okazję poznać rewelacyjną, zamkniętą w czterech tomach neo-noirową serię „Jessica Jones – Alias”, będącą owocem współpracy scenarzysty Briana Michaela Bendisa z rysownikiem Michaelem Gaydosem. Kolejne komiksy ukazujące perypetie tytułowej bohaterki (vide: albumy „Puls”, „Wyzwolona”, „Sekrety Marii Hill” oraz „Powrót Purple Mana”) również nie przynosiły rozczarowania, oferując zmyślnie zawiązane intrygi, z powodzeniem budowaną dramaturgię, niezłe dialogi i satysfakcjonujący poziom napięcia. Przede wszystkim zaś urzekały solidną narracją oraz nietuzinkowymi profilami psychologicznymi dramatis personae ze szczególnym uwzględnieniem Jones.
Wraz z „Martwym punktem” scenopisarskie stery przejęła amerykańska pisarka Kelly Thompson wikłająca Jessikę w nie lada kabałę. Otóż pewnego wieczoru protagonistka znajduje w swoim biurze zwłoki Dii Sloane, byłej klientki, której kilka lat wcześniej nie dała rady pomóc. Jakby tego było mało, przybywający na miejsce zbrodni policjanci jednoznacznie uznają bohaterkę za winną. Dzięki szybkiej interwencji ze strony zaprzyjaźnionego adwokata Matta Murdocka Jessica znów jest wolna i czym prędzej wraca do biura, co okazuje się nie najlepszym pomysłem. O dziwo, kula w głowie nie kończy barwnego żywota pani Jones, lecz dodatkowo mobilizuje ją do rozwiązania zagadki i odkrycia tożsamości seryjnego mordercy biorącego na cel wyjątkowe (w każdym tego słowa rozumieniu) kobiety.
Gościnny występy Spider-Mana, Stephena Strange’a, Misty Knight oraz parającej się eksterminacją wszelkiej maści potworów Elsy Bloodstone zdecydowanie uatrakcyjniają lekturę wspomnianego tomu, zwieńczonego utrzymanym w nieco bardziej humorystycznej konwencji epizodem ukazującym przygotowania Jessiki i Luke’a do urodzinowego przyjęcia ich pociechy. Czy coś może pójść nie tak? Zdecydowanie – ale prawdziwy problem zaczyna się w chwili, gdy pewnego dnia Danielle zyskuje niepokojący odcień skóry. Tym sposobem płynnie przechodzimy do kolejnej odsłony cyklu pisanego przez Thompson, czyli tomu „Fioletowa córka”, w którym protagonistka będzie musiała uporać się z mrocznym dziedzictwem pozostawionym przez jej największego adwersarza i osobiste nemezis, Zebediaha Killgrave’a – mistrza manipulacji lepiej znanego jako Purple Man.
Choć również w tym albumie pięści niejednokrotnie idą w ruch (a i bohaterka przyjmuje swoją porcję razów), na pierwszy plan wysuwa się tu wątek zaufania oraz walki o utrzymanie jedności rodziny. Thompson w przekonujący sposób łączy w swojej opowieści wątki obyczajowe, sensacyjne i kryminalne, doprawiając wszystko sporą szczyptą ironicznego humoru. Podobnie jak w poprzednich odsłonach cyklu także w recenzowanym albumie wiele rozgrywa się na płaszczyźnie dialogowej, kapitalnie dookreślającej relacje między postaciami, chociażby między Lukiem i Jessiką, ale także między protagonistką a Emmą Frost, która we „Fioletowej córce” występuje w roli dość specyficznej sojuszniczki.
Niewątpliwą wizytówką serii są realistyczne, połyskliwe prace włoskiego ilustratora Mattii De Iulisa (Jones w jego interpretacji wygląda wprost znakomicie), który doskonale modeluje postacie oraz dookreśla relacje przestrzenne za pomocą efektów światłocieniowych. Statyczne, zwielokrotnione kadry (vide: we „Fioletowej córce” utrzymana w sepii scena rozmowy małżonków rozrysowana została na osiem niemalże identycznych paneli symetrycznie rozłożonych na sąsiadujących ze sobą stronach komiksu) idą tutaj w parze dynamicznymi sekwencjami wysokooktanowej akcji. We wspomnianym powyżej albumie na uwagę zasługują także (utrzymane w karykaturalnym stylu) sceny ukazujące odmienne stany świadomości tytułowej bohaterki: portugalski rysownik Filipe Andrade bez problemu wywiązał się z powierzonego mu zadania.
Słowem podsumowania: rodzinno-kryminalne perypetie Jessiki Jones wciąż stanowią nietuzinkową ofertę dla czytelników ceniących sobie dobrze napisane i zilustrowane neo-noirowe historie. Polecam!
Kelly Thompson, Mattia De Iulis: „Jessica Jones: Martwy punkt/Fioletowa córka” („Jessica Jones: Blind Spot/Purple Daughter”). Tłumaczenie: Marek Starosta. Mucha Comics. Warszawa 2020.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |