
BADAWCZE PERPETUUM MOBILE ('STULECIE POETEK POLSKICH. PRZEKROJE, TEMATY, INTERPRETACJE')
A
A
A
Biorąc do ręki kompendium, jakim w gruncie rzeczy jest książka „Stulecie poetek polskich. Przekroje, tematy, interpretacje”, należy przygotować się na bolesną konfrontację z drzemiącymi w każdej i każdym z nas stereotypami. Nie chodzi mi o dość podstawowe i prymitywne obiekcje wobec literatury kobiecej, przyzwyczajenie do przytwierdzanych jej przez lata etykiet liryczności, codzienności i krzątaniny, feministycznej aktywności (aktywizmu) czy przełamującej tabu, wyostrzonej erotyczności, pisania ciałem (przez niektórych wciąż przeciwstawianemu zimnemu intelektowi mędrca). Nie chodzi nawet o źle czy w sposób nie do końca świadomy, przez co niejednokrotnie błędnie, stosowane terminy „literatura kobieca” (przez autorki opracowania, o czym za chwilę, zamienionej na kategorię literatury kobiet) czy „podmiotka”. Przede wszystkim w czasie lektury przyjdzie nam się zmierzyć ze stereotypem feministycznego dyskursu czy figurą badaczki, badacza twórczości kobiet.
Zanim jednak napiszę o specyficznej tonacji i badawczej strategii przyjętej w omawianej książce, należy rozliczyć się z pierwszą reakcją, które mogą w odbiorcy wywołać rozmiary tej ogromnej monografii. Wielość tomów pokonferencyjnych i, do niedawna, niezwykle popularnych „zbiorówek”, które, jak każde masowe zjawisko, szybko zaczęły reprezentować sobą wątpliwą wartość poznawczą, sprawiła, że nauczyliśmy się do prac zbiorowych, zwłaszcza obszernych i szeroko zakrojonych tematycznie, podchodzić ze sporym dystansem. Opasłe tomy dziś kojarzą nam się z całkowitym brakiem selekcji lub nieumiejętnością jej przeprowadzenia, a co za tym idzie – złą jakością merytoryczną i stylistyczną prezentowanych treści.
Nie twierdzę, że każdy artykuł zamieszczony w poszczególnych częściach monografii jest tak samo wartościowy i że nie ma wśród nich takich, bez których książka nie mogłaby się obyć. Na pewno jednak żaden nie zaburza koncepcji całości, nie prowadzi do niespójności, nie odstaje drastycznie poziomem od pozostałych. Trudno powiedzieć właściwie, z których należałoby zrezygnować. Prześledźmy zatem koncepcję całości.
Skrojone (na miarę?)
Jak pisze Joanna Grądziel-Wójcik, jednym z zadań, jakie wypełnić chciały redaktorki omawianej książki, jest: „przyjrzenie się twórczości poetyckiej kobiet (…) w celu stworzenia jej, w miarę możliwości, szerokiego obrazu, łączącego perspektywę historycznoliteracką z przekrojem tematologicznym, z wykorzystaniem kontekstów socjologiczno-kulturowych” (s. 5). Całości przyświecają właściwie trzy obszary.
Pierwszy, niejako modelujący całość książki, to analiza obecności poezji kobiet w narracji historycznoliterackiej, w tym także „twórczości niepozornej” [Grądziel-Wójcik, Kwiatkowska, Marzec 2015] – pod tym mianem autorki omawianego zbioru sytuują przede wszystkim poezję adresowaną do dzieci, choć oczywiście używają tej kategorii także szerzej.
Drugim są tematy poruszane przez poetki, przekrojowe prześledzenie najistotniejszych zagadnień poezji kobiet. Omawiane przekroje tematyczne skonstruowano tak, aby zaprezentować ich różnorodność, ale także, wynikającą z niej potrzebę uruchomienia wielu metod i narzędzi lektury. Ta część książki stanowi przegląd poezji kobiet i ewolucji poruszanych przez nie tematów, unaoczniając ciągłą zmianę wymuszaną lub umożliwianą przez świat zewnętrzny i kontekst społeczno-polityczny czy poetycką koniunkturę. W tym obszarze najwyraźniej pojawia się także bardzo istotne zagadnienie – tłumaczek i szeroko pojętej translatoryki (w wykonaniu kobiet tłumaczek, ale także w zakresie polskich przekładów poetek zagranicznych).
Trzecia część książki to interpretacje i mikroanalizy utworów czy książek poetyckich lub zjawisk, chwytów charakterystycznych dla twórczości poszczególnych autorek Pojawiają się tu Urszula Kozioł, Julia Fiedorczuk, Zuzanna Ginczanka czy Elizabeth Bishop. Choć to bardzo dobre mikroanalizy, poszerzające konteksty lekturowe i odkrywające wiele nieporuszanych wcześniej wątków, to muszę przyznać, że lista nazwisk nieco mnie rozczarowała (choć w całej książce nazwisk i przykładów znajdziemy mnóstwo). Po rozmiarach tomu i obszernym przekroju czasowym spodziewałam się nawet nie większej może liczby, ile może pewnej oryginalności samego doboru. Interpretacje to właśnie ta aktywność w ramach badań nad twórczością kobiet, której zdaje się najbardziej brakować. Nie brakuje teorii, walki o równorzędne miejsce twórczyń i samych badaczek, wciąż dostarczane są nam nowe metody opisu tekstów kobiet i lekturowe narzędzia, interpretacji zaś, rzetelnych, odkrywczych, odczytujących na nowo, wdrażających te narzędzia, jest zdecydowanie (by nie powiedzieć: zbyt) mało. Wybrane przez autorki artykułów nazwiska to dobre i bardzo obrazowe materiały do przeprowadzenia tych interpretacji, ale jednocześnie pozostawiają w czytelniku pewien niedosyt.
Zagadka języka
Podsumowując tę kompozycyjną strukturę książki, powrócę do tekstów wprowadzających, czyli „Przekrojów”. Każda z redaktorek uruchomiła dzięki nim swoją perspektywę badawczą, ale przede wszystkim dokonana została istotna rewizja. Otrzymujemy nie tylko informację o podręcznikach, periodyzacjach czy całych szkołach lekturowych, które dotychczas rugowały lub marginalizowały twórczość kobiet w literackim obiegu, ale przede wszystkim jesteśmy skonfrontowani z serią rozważań na temat źródeł tego typu decyzji badaczy i badaczek literatury.
Istotny jest także dyskurs, którym posługują się autorki – pozbawiony walki, krzyku, spokojny, wyważony, wyłuskujący argumenty, bez odrywania ich od, warunkującego pewne decyzje, kontekstu; choć w książce nie brakuje stwierdzeń mocnych, obnażających upraszczające mechanizmy i zgubne przyzwyczajenia. W rezultacie stajemy nie tylko wobec kolejnej rozprawy, która destabilizuje wiarę czytelnika w obiektywność ustaleń historyków literatury, ale przede wszystkim konfrontujemy się z potrzebą intensywnej i dynamicznej zmiany kulturowo-społecznej, skoro: „Drugorzędność poezji kobiet wiąże się więc ściśle z określoną tematyką, uprawianą przez autorki i uznawaną konwencjonalnie za mniej istotną, banalną, infantylną, decydującą jednocześnie o kierunku o kierunku odczytania. Obowiązująca narracja została ustawiona w dwudziestoleciu i od tego czasu ewoluowała w niewielkim stopniu” (s. 81). Choć autorki nie skupiają się jedynie na „poetyce braku” i wskazują także pozytywny aspekt zmian, które, choć nie zawsze tak intensywnie i radykalnie, jak można sobie tego życzyć, zachodzą jednak w naszym społeczeństwie i zmieniają narrację o literaturze – niegdyś kobiecej, dziś kobiet (choć przyznać trzeba, iż te pozytywne aspekty dotyczą właściwie prozy, zaś poezji w zdecydowanie mniejszym stopniu) – to trudno nie zauważyć, jak wiele pracy należy jeszcze wykonać i jak wiele lekcji odrobić musi polskie literaturoznawstwo.
Jedno z najistotniejszych początkowych ustaleń to kwestia kategoryzacji. Literatura kobieca, co doskonale czujemy, implikuje określone pole semantyczne – jest ckliwa, delikatna, sentymentalna, niezaangażowana, odmienna (często w domyśle gorsza) nawet nie wobec literatury męskiej, tylko właśnie tej zuniwersalizowanej, pozbawionej płci. Rozważając te kwestie, Edyta Sołtys-Lewandowska przygląda się różnym próbom definiowania pisarstwa kobiet i spośród wielu nieidealnych opcji (literatura kobiet/kobieca, pisarki i kobiety piszące), które długo jeszcze generować będą potrzebę wyjaśniania i dookreślania, decyduje się właśnie na „literaturę/poezję kobiet” (co wcale nie jest określeniem nowym), upominając się nie o ustalenie jakiegoś klucza uwspólniającego, ale właśnie o oddanie głosu pojedynczym autorkom: „Zataczając więc historycznoliterackie koło, warto powrócić do »literatury/poezji kobiet«, uwalniając się od stereotypów i etykiet, nie pytając o upraszczające formuły jednoczące, poszukiwać indywidualnych idiomów i »miejsc literatury«. (…) Dziś, kiedy obecność kobiet w życiu literackim jest wyraźna i ważna, doskonale widać jej różnorodność i idiomatyczność” (s. 32-33).
Badaczki nie tylko podjęły prace archiwalne, ale przede wszystkim przyjrzały się ewoluującemu językowi polskich (i światowych) badań nad literaturą, przeczytały tę historię poniekąd retroaktywnie, śledząc przyczyny i skutki: „Sprawy nie ułatwia fakt, że status poetki wcale nie jest oczywisty: pisanie poezji bywa działalnością uboczną, podejmowaną na użytek własny, ewentualnie grona bliskich i przyjaciół…” (s. 157). Autorki poszczególnych tekstów to przede wszystkim, bardzo wyraźnie, badaczki świadome wyborów dokonywanych we własnym języku. Oczywiście, część odbiorców uzna, że książka jest zbyt spokojna i delikatna, że przeprowadzona w niej dekonstrukcja celowych pominięć i niezamierzonych pomyłek, rażących niedopatrzeń i wynikających z nich przyzwyczajeń kolejnych formacji badaczek i badaczy, czytelniczek i czytelników, wreszcie pisarek i pisarzy wymaga krzyku, emocji, większej aktywności, dosadniejszych narzędzi. Tymczasem „Stulecie poetek” to zwycięstwo wyważonego logosu – analizy, interpretacje, przytoczenia, wszystko widocznie poprzedzone rzetelnymi badaniami, dokonującymi oglądu całości procesu, jakim jest kiedyś marginalizowanie, a dziś przywracanie miejsca należnego i niesłusznie odbieranego poezji kobiet.
Tematyczny szach-mat
Choć trudno wyobrazić sobie tę książkę bez wprowadzenia, to najistotniejszą jej częścią zdecydowanie staje się ta poświęcona tematom. Nie tylko bowiem unaocznia pomyłki i pominięcia, ale przede wszystkim błędne postrzeganie części wielkich tematów poezji jako typowo męskich czy typowo kobiecych. Oczywiście – nie zabraknie tu rozważań o macierzyństwie czy projektach kobiecości, ale uwagę należy zwrócić przede wszystkim na te tematy i zagadnienia, które przez lata, mylnie, uznawano za nieobecne w twórczości kobiet czy należące do męskiej „specjalności”. Dotyczy to neoawangardy, teorii poezji, historii, techniki, mediów, społeczno-politycznego zaangażowania. Zarówno dla autorek omawianych artykułów, jak i ich czytelniczek i czytelników, ale, jak się okazuje samych poetek słowem kluczem staje się więc „przekroczenie”. Jak pisze Elżbieta Winiecka: „Podejmując rozważania o kobietach i technice, o technice w poezji kobiet i o kobiecej świadomości obecności techniki jako niezbywalnej sfery zapośredniczenia między człowiekiem i jego otoczeniem, ich punktem wyjścia uczynić trzeba wskazane wyżej tradycyjne symboliczne reprezentacje płci, ponieważ kulturowe wzorce i wyobrażenia, a także ich przemiany, dokonujące się dziś w tempie dużo większym niż kiedykolwiek wcześniej, stanowią istotną część omawianego zjawiska. Pojawiają się już na początku tych analiz przynajmniej dwa problemy, do pewnego momentu w historii skutecznie maskowane przez powszechne do niedawna utożsamienie kobiet z tradycyjnym (archetypicznym) modelem kobiecości” (s. 547).
Prowadzone przez autorki analizy, interpretacje i uzupełnienia periodyzacyjne unaoczniają, jak wiele jeszcze należy zweryfikować i uaktualnić we współczesnym literaturoznawstwie, nie tylko dlatego, że wciąż powstają nowe dzieła, a poetki wyraźnie zaktywizowały się na rynku wydawniczym, ale przede wszystkim dlatego, iż renowacji potrzebują podstawy, na których opierają się badacze i badaczki literatury. Ową zmienność, ale także potrzebę ciągłego poszukiwania udowadniają nie tylko badania dotyczące literatury kobiecej, ale także te związane z twórczością przeznaczoną dla dzieci, badania poezji awangardowej i każdego właściwie z poruszanych przez nas zagadnień. Zmianie nie ulega bowiem materiał, ale tło społeczno-kulturowe, a co za tym idzie – język i perspektywa. Literatura stanowi swego rodzaju badawcze perpetuum mobile – nie sposób wyczerpać tematu czy zamknąć raz rozpoczętej dyskusji.
***
„Stulecie poetek polskich” to książka, która, pomimo swojej objętości, raczej inicjuje dyskusję, niż ustala jakiś nowy porządek. Dyskusja ta może okazać się niezwykle emocjonującą debatą, niepozbawioną nieczystych zagrań. Upominając się o miejsce poetek w historii polskiej literatury, badaczki nie tylko unieważniają pewne kanoniczne ustalenia, ale także rozbijają pewne wygodne porządki, wymuszając tym samym zmianę w myśleniu, w dydaktyce akademickiej, niwelując odruch ufności wobec pewnych stabilnych podstaw. Dodatkowo jednak pozostaje lęk, czy na pewno książka i jej przekaz zostaną usłyszane. Czy wybór tej klasycznej metody – przeprowadzenie badań, medium, jakim jest książka, w końcu pozbawiona „krzyku” forma przekazu – nie zniweluje wysiłków, jakie zostały poczynione przez autorki i redaktorki? Na to pytanie nie mam właściwie odpowiedzi.
LITERATURA:
„Twórczość niepozorna. Szkice o literaturze” Red. J. Grądziel-Wójcik, A. Kwiatkowska, L. Marzec. Wydawnictwo Pasaże. Kraków 2015.
Zanim jednak napiszę o specyficznej tonacji i badawczej strategii przyjętej w omawianej książce, należy rozliczyć się z pierwszą reakcją, które mogą w odbiorcy wywołać rozmiary tej ogromnej monografii. Wielość tomów pokonferencyjnych i, do niedawna, niezwykle popularnych „zbiorówek”, które, jak każde masowe zjawisko, szybko zaczęły reprezentować sobą wątpliwą wartość poznawczą, sprawiła, że nauczyliśmy się do prac zbiorowych, zwłaszcza obszernych i szeroko zakrojonych tematycznie, podchodzić ze sporym dystansem. Opasłe tomy dziś kojarzą nam się z całkowitym brakiem selekcji lub nieumiejętnością jej przeprowadzenia, a co za tym idzie – złą jakością merytoryczną i stylistyczną prezentowanych treści.
Nie twierdzę, że każdy artykuł zamieszczony w poszczególnych częściach monografii jest tak samo wartościowy i że nie ma wśród nich takich, bez których książka nie mogłaby się obyć. Na pewno jednak żaden nie zaburza koncepcji całości, nie prowadzi do niespójności, nie odstaje drastycznie poziomem od pozostałych. Trudno powiedzieć właściwie, z których należałoby zrezygnować. Prześledźmy zatem koncepcję całości.
Skrojone (na miarę?)
Jak pisze Joanna Grądziel-Wójcik, jednym z zadań, jakie wypełnić chciały redaktorki omawianej książki, jest: „przyjrzenie się twórczości poetyckiej kobiet (…) w celu stworzenia jej, w miarę możliwości, szerokiego obrazu, łączącego perspektywę historycznoliteracką z przekrojem tematologicznym, z wykorzystaniem kontekstów socjologiczno-kulturowych” (s. 5). Całości przyświecają właściwie trzy obszary.
Pierwszy, niejako modelujący całość książki, to analiza obecności poezji kobiet w narracji historycznoliterackiej, w tym także „twórczości niepozornej” [Grądziel-Wójcik, Kwiatkowska, Marzec 2015] – pod tym mianem autorki omawianego zbioru sytuują przede wszystkim poezję adresowaną do dzieci, choć oczywiście używają tej kategorii także szerzej.
Drugim są tematy poruszane przez poetki, przekrojowe prześledzenie najistotniejszych zagadnień poezji kobiet. Omawiane przekroje tematyczne skonstruowano tak, aby zaprezentować ich różnorodność, ale także, wynikającą z niej potrzebę uruchomienia wielu metod i narzędzi lektury. Ta część książki stanowi przegląd poezji kobiet i ewolucji poruszanych przez nie tematów, unaoczniając ciągłą zmianę wymuszaną lub umożliwianą przez świat zewnętrzny i kontekst społeczno-polityczny czy poetycką koniunkturę. W tym obszarze najwyraźniej pojawia się także bardzo istotne zagadnienie – tłumaczek i szeroko pojętej translatoryki (w wykonaniu kobiet tłumaczek, ale także w zakresie polskich przekładów poetek zagranicznych).
Trzecia część książki to interpretacje i mikroanalizy utworów czy książek poetyckich lub zjawisk, chwytów charakterystycznych dla twórczości poszczególnych autorek Pojawiają się tu Urszula Kozioł, Julia Fiedorczuk, Zuzanna Ginczanka czy Elizabeth Bishop. Choć to bardzo dobre mikroanalizy, poszerzające konteksty lekturowe i odkrywające wiele nieporuszanych wcześniej wątków, to muszę przyznać, że lista nazwisk nieco mnie rozczarowała (choć w całej książce nazwisk i przykładów znajdziemy mnóstwo). Po rozmiarach tomu i obszernym przekroju czasowym spodziewałam się nawet nie większej może liczby, ile może pewnej oryginalności samego doboru. Interpretacje to właśnie ta aktywność w ramach badań nad twórczością kobiet, której zdaje się najbardziej brakować. Nie brakuje teorii, walki o równorzędne miejsce twórczyń i samych badaczek, wciąż dostarczane są nam nowe metody opisu tekstów kobiet i lekturowe narzędzia, interpretacji zaś, rzetelnych, odkrywczych, odczytujących na nowo, wdrażających te narzędzia, jest zdecydowanie (by nie powiedzieć: zbyt) mało. Wybrane przez autorki artykułów nazwiska to dobre i bardzo obrazowe materiały do przeprowadzenia tych interpretacji, ale jednocześnie pozostawiają w czytelniku pewien niedosyt.
Zagadka języka
Podsumowując tę kompozycyjną strukturę książki, powrócę do tekstów wprowadzających, czyli „Przekrojów”. Każda z redaktorek uruchomiła dzięki nim swoją perspektywę badawczą, ale przede wszystkim dokonana została istotna rewizja. Otrzymujemy nie tylko informację o podręcznikach, periodyzacjach czy całych szkołach lekturowych, które dotychczas rugowały lub marginalizowały twórczość kobiet w literackim obiegu, ale przede wszystkim jesteśmy skonfrontowani z serią rozważań na temat źródeł tego typu decyzji badaczy i badaczek literatury.
Istotny jest także dyskurs, którym posługują się autorki – pozbawiony walki, krzyku, spokojny, wyważony, wyłuskujący argumenty, bez odrywania ich od, warunkującego pewne decyzje, kontekstu; choć w książce nie brakuje stwierdzeń mocnych, obnażających upraszczające mechanizmy i zgubne przyzwyczajenia. W rezultacie stajemy nie tylko wobec kolejnej rozprawy, która destabilizuje wiarę czytelnika w obiektywność ustaleń historyków literatury, ale przede wszystkim konfrontujemy się z potrzebą intensywnej i dynamicznej zmiany kulturowo-społecznej, skoro: „Drugorzędność poezji kobiet wiąże się więc ściśle z określoną tematyką, uprawianą przez autorki i uznawaną konwencjonalnie za mniej istotną, banalną, infantylną, decydującą jednocześnie o kierunku o kierunku odczytania. Obowiązująca narracja została ustawiona w dwudziestoleciu i od tego czasu ewoluowała w niewielkim stopniu” (s. 81). Choć autorki nie skupiają się jedynie na „poetyce braku” i wskazują także pozytywny aspekt zmian, które, choć nie zawsze tak intensywnie i radykalnie, jak można sobie tego życzyć, zachodzą jednak w naszym społeczeństwie i zmieniają narrację o literaturze – niegdyś kobiecej, dziś kobiet (choć przyznać trzeba, iż te pozytywne aspekty dotyczą właściwie prozy, zaś poezji w zdecydowanie mniejszym stopniu) – to trudno nie zauważyć, jak wiele pracy należy jeszcze wykonać i jak wiele lekcji odrobić musi polskie literaturoznawstwo.
Jedno z najistotniejszych początkowych ustaleń to kwestia kategoryzacji. Literatura kobieca, co doskonale czujemy, implikuje określone pole semantyczne – jest ckliwa, delikatna, sentymentalna, niezaangażowana, odmienna (często w domyśle gorsza) nawet nie wobec literatury męskiej, tylko właśnie tej zuniwersalizowanej, pozbawionej płci. Rozważając te kwestie, Edyta Sołtys-Lewandowska przygląda się różnym próbom definiowania pisarstwa kobiet i spośród wielu nieidealnych opcji (literatura kobiet/kobieca, pisarki i kobiety piszące), które długo jeszcze generować będą potrzebę wyjaśniania i dookreślania, decyduje się właśnie na „literaturę/poezję kobiet” (co wcale nie jest określeniem nowym), upominając się nie o ustalenie jakiegoś klucza uwspólniającego, ale właśnie o oddanie głosu pojedynczym autorkom: „Zataczając więc historycznoliterackie koło, warto powrócić do »literatury/poezji kobiet«, uwalniając się od stereotypów i etykiet, nie pytając o upraszczające formuły jednoczące, poszukiwać indywidualnych idiomów i »miejsc literatury«. (…) Dziś, kiedy obecność kobiet w życiu literackim jest wyraźna i ważna, doskonale widać jej różnorodność i idiomatyczność” (s. 32-33).
Badaczki nie tylko podjęły prace archiwalne, ale przede wszystkim przyjrzały się ewoluującemu językowi polskich (i światowych) badań nad literaturą, przeczytały tę historię poniekąd retroaktywnie, śledząc przyczyny i skutki: „Sprawy nie ułatwia fakt, że status poetki wcale nie jest oczywisty: pisanie poezji bywa działalnością uboczną, podejmowaną na użytek własny, ewentualnie grona bliskich i przyjaciół…” (s. 157). Autorki poszczególnych tekstów to przede wszystkim, bardzo wyraźnie, badaczki świadome wyborów dokonywanych we własnym języku. Oczywiście, część odbiorców uzna, że książka jest zbyt spokojna i delikatna, że przeprowadzona w niej dekonstrukcja celowych pominięć i niezamierzonych pomyłek, rażących niedopatrzeń i wynikających z nich przyzwyczajeń kolejnych formacji badaczek i badaczy, czytelniczek i czytelników, wreszcie pisarek i pisarzy wymaga krzyku, emocji, większej aktywności, dosadniejszych narzędzi. Tymczasem „Stulecie poetek” to zwycięstwo wyważonego logosu – analizy, interpretacje, przytoczenia, wszystko widocznie poprzedzone rzetelnymi badaniami, dokonującymi oglądu całości procesu, jakim jest kiedyś marginalizowanie, a dziś przywracanie miejsca należnego i niesłusznie odbieranego poezji kobiet.
Tematyczny szach-mat
Choć trudno wyobrazić sobie tę książkę bez wprowadzenia, to najistotniejszą jej częścią zdecydowanie staje się ta poświęcona tematom. Nie tylko bowiem unaocznia pomyłki i pominięcia, ale przede wszystkim błędne postrzeganie części wielkich tematów poezji jako typowo męskich czy typowo kobiecych. Oczywiście – nie zabraknie tu rozważań o macierzyństwie czy projektach kobiecości, ale uwagę należy zwrócić przede wszystkim na te tematy i zagadnienia, które przez lata, mylnie, uznawano za nieobecne w twórczości kobiet czy należące do męskiej „specjalności”. Dotyczy to neoawangardy, teorii poezji, historii, techniki, mediów, społeczno-politycznego zaangażowania. Zarówno dla autorek omawianych artykułów, jak i ich czytelniczek i czytelników, ale, jak się okazuje samych poetek słowem kluczem staje się więc „przekroczenie”. Jak pisze Elżbieta Winiecka: „Podejmując rozważania o kobietach i technice, o technice w poezji kobiet i o kobiecej świadomości obecności techniki jako niezbywalnej sfery zapośredniczenia między człowiekiem i jego otoczeniem, ich punktem wyjścia uczynić trzeba wskazane wyżej tradycyjne symboliczne reprezentacje płci, ponieważ kulturowe wzorce i wyobrażenia, a także ich przemiany, dokonujące się dziś w tempie dużo większym niż kiedykolwiek wcześniej, stanowią istotną część omawianego zjawiska. Pojawiają się już na początku tych analiz przynajmniej dwa problemy, do pewnego momentu w historii skutecznie maskowane przez powszechne do niedawna utożsamienie kobiet z tradycyjnym (archetypicznym) modelem kobiecości” (s. 547).
Prowadzone przez autorki analizy, interpretacje i uzupełnienia periodyzacyjne unaoczniają, jak wiele jeszcze należy zweryfikować i uaktualnić we współczesnym literaturoznawstwie, nie tylko dlatego, że wciąż powstają nowe dzieła, a poetki wyraźnie zaktywizowały się na rynku wydawniczym, ale przede wszystkim dlatego, iż renowacji potrzebują podstawy, na których opierają się badacze i badaczki literatury. Ową zmienność, ale także potrzebę ciągłego poszukiwania udowadniają nie tylko badania dotyczące literatury kobiecej, ale także te związane z twórczością przeznaczoną dla dzieci, badania poezji awangardowej i każdego właściwie z poruszanych przez nas zagadnień. Zmianie nie ulega bowiem materiał, ale tło społeczno-kulturowe, a co za tym idzie – język i perspektywa. Literatura stanowi swego rodzaju badawcze perpetuum mobile – nie sposób wyczerpać tematu czy zamknąć raz rozpoczętej dyskusji.
***
„Stulecie poetek polskich” to książka, która, pomimo swojej objętości, raczej inicjuje dyskusję, niż ustala jakiś nowy porządek. Dyskusja ta może okazać się niezwykle emocjonującą debatą, niepozbawioną nieczystych zagrań. Upominając się o miejsce poetek w historii polskiej literatury, badaczki nie tylko unieważniają pewne kanoniczne ustalenia, ale także rozbijają pewne wygodne porządki, wymuszając tym samym zmianę w myśleniu, w dydaktyce akademickiej, niwelując odruch ufności wobec pewnych stabilnych podstaw. Dodatkowo jednak pozostaje lęk, czy na pewno książka i jej przekaz zostaną usłyszane. Czy wybór tej klasycznej metody – przeprowadzenie badań, medium, jakim jest książka, w końcu pozbawiona „krzyku” forma przekazu – nie zniweluje wysiłków, jakie zostały poczynione przez autorki i redaktorki? Na to pytanie nie mam właściwie odpowiedzi.
LITERATURA:
„Twórczość niepozorna. Szkice o literaturze” Red. J. Grądziel-Wójcik, A. Kwiatkowska, L. Marzec. Wydawnictwo Pasaże. Kraków 2015.
„Stulecie poetek. Przekroje, tematy, interpretacje” Red. Joanna Grądziel-Wójcik, Agnieszka Kwiatkowska, Ewa Rajewska, Edyta Sołtys-Lewandowska. Wydawnictwo Universitas. Kraków 2020.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |