ODZYSKAĆ ŚPIĄCEGO PROSIAKA (CZERWONY PINGWIN MUSI UMRZEĆ! CZĘŚĆ II)
A
A
A
Gwoli przypomnienia: mikry posturą, lecz posiadający megatwardą łepetynę kapitan Budo, imponujący (nie tylko) owłosieniem kucharz pokładowy Momo de Momos, opanowany Bebetto, niedający sobie w kaszę dmuchać Wisień plus gadająca fuzja zwana Wypluchem w wyniku nieudanej misji zostali więźniami międzygwiezdnego pirata Papugaty. W pierzaste łapy ptakoida (rekwirującego statek bohaterów zwany Śpiącym Prosiakiem) wpadła także nadobna panna Donna, której Budo obiecał pomoc w uwolnieniu brata.
Starcie z Papugatą doprowadziło do tego, że załoganci wspomnianego statku zostali wystrzeleni z armat w bezkresną przestrzeń Systemu. Momo i Budo trafiają na niewielką planetę, z której udaje im się uciec za pośrednictwem Megakarpia. Po drodze bohaterowie spotykają Dziadka i Wnusię, docierając z ich pomocą na księżyc Daimyo. A o tym, że (wszech)świat jest mały, wędrowcy przekonują się w trakcie wizyty w miejscowej karczmie, gdzie natrafiają na pozostałych członków załogi Śpiącego Prosiaka. Teraz dzielna ekipa przymierza się do odzyskania rzeczonej jednostki latającej, uwalniając przy okazji płomiennowłosą Donnę. Problem w tym, że obiekt westchnień kapitana Budo wcale nie jest typem „piękności w opałach”.
Michał „Śledziu” Śledziński („Osiedle Swoboda”, „Na szybko spisane”) powraca z przebojową kontynuacją autorskiej serii, która sporo radości dostarczy starszym, ale także nieco młodszym czytelnikom. Przemyślana wizja świata przedstawionego, bogata galeria protagonistów i antagonistów, komizm słowny, sytuacyjny i postaci (choć nie brakuje poważniejszych akcentów wybrzmiewających w finalnej części komiksu) oraz nieźle budowana dramaturgia (ważna rola reminiscencji rzucających nieco więcej światła na to, co tak NAPRAWDĘ stało się z rodzicami kapitana Budo): druga część serii „Czerwony Pingwin musi umrzeć!” w niczym nie ustępuje poprzedniemu epizodowi.
Podobnie jak w debiutanckim tomiku Śledziu oferuje bardzo filmowy styl narracji oraz przyjemną dla oka szatę graficzną (świetne wykorzystanie panoramicznych paneli), będącej wyrazem fascynacji autora zachodnimi komiksami, mangą, twórczością Tadeusza Baranowskiego i poetyką gier wideo. Nie muszę dodawać, że to bardzo smakowita mieszanka, w dodatku mieniąca się nienagannie dobraną paletą barw. Ot, zwięzły, lecz pełen żaru list miłosny do popkultury zwieńczony intrygującym epilogiem sugerującym mnogość atrakcji w kolejnych odsłonach cyklu.
Starcie z Papugatą doprowadziło do tego, że załoganci wspomnianego statku zostali wystrzeleni z armat w bezkresną przestrzeń Systemu. Momo i Budo trafiają na niewielką planetę, z której udaje im się uciec za pośrednictwem Megakarpia. Po drodze bohaterowie spotykają Dziadka i Wnusię, docierając z ich pomocą na księżyc Daimyo. A o tym, że (wszech)świat jest mały, wędrowcy przekonują się w trakcie wizyty w miejscowej karczmie, gdzie natrafiają na pozostałych członków załogi Śpiącego Prosiaka. Teraz dzielna ekipa przymierza się do odzyskania rzeczonej jednostki latającej, uwalniając przy okazji płomiennowłosą Donnę. Problem w tym, że obiekt westchnień kapitana Budo wcale nie jest typem „piękności w opałach”.
Michał „Śledziu” Śledziński („Osiedle Swoboda”, „Na szybko spisane”) powraca z przebojową kontynuacją autorskiej serii, która sporo radości dostarczy starszym, ale także nieco młodszym czytelnikom. Przemyślana wizja świata przedstawionego, bogata galeria protagonistów i antagonistów, komizm słowny, sytuacyjny i postaci (choć nie brakuje poważniejszych akcentów wybrzmiewających w finalnej części komiksu) oraz nieźle budowana dramaturgia (ważna rola reminiscencji rzucających nieco więcej światła na to, co tak NAPRAWDĘ stało się z rodzicami kapitana Budo): druga część serii „Czerwony Pingwin musi umrzeć!” w niczym nie ustępuje poprzedniemu epizodowi.
Podobnie jak w debiutanckim tomiku Śledziu oferuje bardzo filmowy styl narracji oraz przyjemną dla oka szatę graficzną (świetne wykorzystanie panoramicznych paneli), będącej wyrazem fascynacji autora zachodnimi komiksami, mangą, twórczością Tadeusza Baranowskiego i poetyką gier wideo. Nie muszę dodawać, że to bardzo smakowita mieszanka, w dodatku mieniąca się nienagannie dobraną paletą barw. Ot, zwięzły, lecz pełen żaru list miłosny do popkultury zwieńczony intrygującym epilogiem sugerującym mnogość atrakcji w kolejnych odsłonach cyklu.
Śledziu: „Czerwony Pingwin musi umrzeć! Część II”. Kultura Gniewu. Warszawa 2020.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |