ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 grudnia 23 (407) / 2020

Grzegorz Marcinkowski,

SEKRETNE ŻYCIE ATRAPY (PIOTR PAZIŃSKI: 'ATRAPY STWORZENIA')

A A A
Jedną z przyczyn niesamowitości obrazu „Czerwony autobus” Bronisława Wojciecha Linkego jest obecność lalki. Oprócz tego, że wszyscy pasażerowie feralnego autobusu mają nienaturalny, lalkowaty wygląd, to w samym centrum sceny widzimy rozebrany, lalkowaty twór o kobiecych kształtach z perwersyjnie owiniętym wokół niego starcem. Jest tak, jakby rozpędzona machina nowoczesności nakładała na widza stały obowiązek konfrontacji z jej odrzuconymi, wypartymi tworami, bytującymi stale w podziemiach znanego świata. Odwrotnością postępu technicznego będzie w takim rozumieniu ciągła obecność tworów tylko połowicznie udanych, dysfunkcjonalnych, niebędących niczym więcej jak nędzną symulacją życia. Zarazem wydaje się nieunikniony wniosek, iż po to mamy kulturę, aby wystawiała nas nieustannie na wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwa i pomagała w symbolicznym radzeniu sobie z nimi. Tak więc fenomen lalki na obrazie Linkego tylko potwierdza jej zastanawiającą bliskość wobec naszego, ludzkiego świata.

Esej Piotra Pazińskiego jest próbą nakreślenia fantazmatycznej mapy nowoczesności, marszruty wyznaczanej przez obsesje wielkich modernistów na temat granicy między życiem sztucznym a naturalnym, pomiędzy kopią a oryginałem. „Atrapy stworzenia” są w istocie pracą o granicach demiurgii, o ludzkiej hybris ważącej się na gest wypowiedzenia posłuszeństwa przedustawnej hierarchii bytów. Do pełnej introjekcji aktu stworzenia droga wiedzie bowiem przez kontemplację atrapy, manekina, lalki, woskowej figury; sekret stworzenia zdaje się tkwić w sferze tego, co najbardziej wydziedziczone, kalekie i nieudane. Nie da się inaczej dosięgnąć samego fenomenu życia niż poprzez twory zawieszone pomiędzy imitacją życia a ewokacją śmierci. Stąd teologiczny wydźwięk tytułu, jakim opatrzył swoje rozważania Paziński. Osobliwy patos gestu demiurga zawieszony jest w rejonie tego, co najbardziej pokracznie imituje życie, nigdy życia nie dosięgając; tego, co widzie żywot fantomatyczny, zależny od życzliwości kontemplującej go jaźni. Właśnie to napięcie, czyniące z lalek, manekinów i woskowych figur widmowe reprezentacje istot ludzkich, ukazuje życie w osobliwym zakleszczeniu: w łudzącej, hiperrealistycznej formie lalki i manekiny wizualizują tragedię przemijania i nieodwracalności.

Paziński powtarza zawołanie Tadeusza Kantora, jednego z bohaterów swoich rozważań, iż do kontemplacji fenomenu życia można dojść tylko przez śmierć. Związek lalki z figurą nagrobną, rola lalki w ceremoniach pogrzebowych, stosunek pomiędzy martwotą imitującą życie a życiem zreifikowanym, poddanym uniformizującym urządzeniom (szczególnie w wypadku traumy Wielkiej Wojny, eksplorowanej w sztuce „Wielopole, Wielopole” Kantora) będą główną nicią rozważań przeprowadzonych w „Atrapach stworzenia”. Autor wychodzi od „Traktatu o manekinach” Brunona Schulza, postępuje poprzez zainspirowaną Schulzem teorię „teatru śmierci” Kantora, analizuje twórczość Josepha Rotha i „Akademię pana Kleksa” Jana Brzechwy, by dojść do błyskotliwej egzegezy prozy Stanisława Lema. Lalka, manekin, pałuba odsyłają bowiem nieuchronnie do androida, późnego spadkobiercy schulzowskiej drugiej generacji stworzeń. Idzie w tym wypadku Paziński drogą wyznaczoną przez „Sekretne życie lalek” Victorii Nelson, acz autora nie interesuje w takim samym stopniu psychotypografia popkultury. Badacz wyciąga dość radykalne wnioski, każąc nam zapomnieć o tradycyjnym, oswojonym podziale na naturę i kulturę, na żywy organizm i artefakt. Lalka, figura woskowa czy manekin jako fenomeny graniczne niweczą naszą wolę czystości i nieprzepuszczalności stereotypowych dychotomii. Ślady, jakie kłopotliwa obecność atrapy pozostawiła w sztuce i literaturze, świadczą o tym, że kultura z trudem wchłonęła lęk, nieodłączny spotkaniom z sobowtórem.

Spotkanie z lalką przypomina odwrócone „stadium zwierciadła”. Według lacanowskiej ortodoksji spotkanie z własnym odbiciem służy konstytucji podmiotu, wykształceniu się „ideału ja”, wyobrażeniowej mapy własnego ciała. Widok lalki natomiast, realistycznie imitującej życie, aczkolwiek w osobliwy sposób kalekiej i niedokończonej, zawieszonej pomiędzy wiernością mimesis a umownością, wzbudza uczucie traumatycznego oderwania i derealizacji. Śladem tego poczucia podąża Paziński, rysując konstelację historyczną, która widzie od panoptykonu, którego największe sukcesy wiążą się z początkiem nowoczesności, poprzez lalki i manekiny krawieckie po wyobrażenia dotyczące powołania do życia sztucznego człowieka. Autora interesuje splot opozycji i wyobrażeń, oplatający atrapę i czyniący zeń tak ważny motyw nowoczesności. Zarazem rozważania kierują się w kierunku pogranicza pomiędzy życiem a imitacją życia, w sferę półcienia, która sprawia, że magazyn figur woskowych jest tak celną metaforą przemijania i historii. Poszczególne rozdziały pracy Pazińskiego prowadzą nas przez projekcje i fantazje nadbudowujące się nad problematyką atrapiczności i sztuczności: autor wychodzi od panoptykonu, aby przestudiować kolejno lalki, manekiny i magazyn figur woskowych. Atrapa jest na wskroś dwuznaczna – odsyła z jednej strony do przedłużenia, protezy i suplementu życia, z drugiej strony do czegoś wytworzonego, sfabrykowanego naprędce, oszukańczego. Pazińskiemu nieobce są gnostyckie konotacje tej dwuznaczności: idea stworzenia jako czegoś uczynionego naprędce i koślawo, do czego odsyła manekin w całej swojej pałubicznej nieporadności.

Wdaje się, że atrapa jest karykaturalnym produktem wtórnej demiurgii, za Schulzem można rzec, że jest czymś programowo nijako nieudanym. Zarazem jest ona aparatem symulacyjnym, sobowtórem, z którym spotkanie wzbudza freudowską niesamowitość. Epifenomen lalki, manekina i figury woskowej, tworu człekopodobnego i pokracznego, przedstawia stworzenie w jego najbardziej bezbronnym wydaniu; jest czymś, co ukazuje jednostce kontemplującej atrapę jej własną niezborność i niedokończenie. Fenomen pałuby rozgrywa się według Pazińskiego na przecięciu dwóch opozycji: naturalne – sztuczne, życie – śmierć, zarazem nie pozwalając się sprowadzić do któregoś z członów tych binarności. Poznając życie od strony tego, co mu zaprzecza, dopuszczamy się zamachu na ontologiczną prawomyślność. Konieczna wydaje się tu obecność chiazmu, w ramach którego życie i śmierć stale zamieniają się miejscami. Piotr Paziński poświęcił temu migotaniu sensów ważną, świetnie napisaną i błyskotliwą książkę, którą powinien przeczytać każdy, nie tylko zainteresowany fantazmatyczną genealogią motywu sztucznego człowieka.
Piotr Paziński: „Atrapy stworzenia”. Wydawnictwo Austeria. Kraków–Budapeszt–Syrakuzy 2020.