
LICZCIE SIĘ Z KOBIETAMI (CAROLINE CRIADO PEREZ: 'NIEWIDZIALNE KOBIETY. JAK DANE TWORZĄ ŚWIAT SKROJONY POD MĘŻCZYZN')
A
A
A
Człowiek jest rodzaju męskiego, nie tylko w sensie gramatycznym. Nie rodzimy się kobietami, stajemy się nimi. Kobieta to Inny. Wydawać by się mogło, że takie slogany, ukute przez kolejne fale feminizmu, inspirowane silnie „Drugą płcią” Simone de Beuvoir, przyjęły się już całkiem nieźle, przynajmniej częściowo odrobiliśmy lekcję z różnorodności i inkluzywności, a sprawy generalnie zmierzają ku lepszemu. Zanim jednak rozsiądziemy się wygodnie w poczuciu, że żyjemy na najlepszym ze światów, warto sięgnąć po „Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn” Caroline Criado Perez. Jest to lektura prawdziwie wstrząsająca, nawet dla kogoś, kto nieźle orientuje się w teoriach i postulatach różnych prądów feministycznych.
Criado Perez wie, jak mocno zacząć – pierwszy rozdział o życiu codziennym otwiera podrozdział „Czy odśnieżanie może być seksistowskie?”. Tak postawione pytanie może wywołać różne reakcje, od „że jak?!” po rechot z tzw. „feminazistek”, szukających przejawów dyskryminacji głównie tam, gdzie ich nie ma. Bo cóż może być seksistowskiego w odśnieżaniu? Śnieg pada równomiernie na całą przestrzeń i trzeba go odgarnąć dla bezpieczeństwa i wygody mieszkańców, do czego tu dorabiać dyskryminacyjny aspekt? Jak wskazuje Criado Perez, nawet tak pozornie neutralne dziedziny jak zarządzanie odśnieżaniem miasta mogą uderzać w kobiety. Podaje przykład miasteczka Karlskoga w Szwecji, gdzie zauważono, że porządek odśnieżania – najpierw ulice i drogi dojazdowe, w drugiej kolejności chodniki – uderza w kobiety. Taka decyzja o kolejności odśnieżania uderza z kolei w budżet miasta. W jaki sposób? Otóż kobiety częściej przemieszczają się pieszo, korzystając z chodników, podczas wykonywania prac opiekuńczych nad najmłodszymi i najstarszymi członkami rodziny oraz podczas załatwiania różnych drobnych spraw. Jeśli chodniki nie są odśnieżane w pierwszej kolejności, kobiety częściej ulegają wypadkom na zaśnieżonych traktach pieszych, lądują w szpitalu z urazami i skutkuje to większymi kosztami opieki zdrowotnej. Łatwiej też przez kilkucentymetrową warstwę śniegu przedostać się samochodem niż przejechać przez nią wózkiem dziecięcym lub dla osoby niepełnosprawnej. Jasne jest, że celem miasta nie było utrudnienie życia mieszkankom. Po prostu podejmowali decyzję w zgodzie ze swoim doświadczeniem i potrzebami – a dla nich było ważne, aby z mieszkania komfortowo dostać się samochodem do pracy w centrum miasta. Po takim wstępie robi się tylko ciekawiej.
Autorka nie dowodzi, że mężczyźni sprzysięgli się przeciwko kobietom i celowo utrudniają i uprzykrzają im życie. Wręcz przeciwnie – wiele opisywanych przez nią przypadków nie wynika ze złej woli czy świadomej chęci dyskryminowania kobiet. Bierze się z opierania decyzji na perspektywie jednego typu człowieka – mężczyzny (najczęściej białego i w średnim wieku). Czy jednak nasza cywilizacja nie poradziła sobie już z takim podejmowaniem decyzji w kluczowych sprawach „po uważaniu” kilku osób w zarządzie? Przecież decyzje są podejmowane w oparciu o badania, a liczby nie kłamią. Wystarczy rzetelnie przeprowadzić badanie, a liczby odpowiedzą, jaką decyzję należy podjąć. I tu właśnie zaczyna się prawdziwa „jatka” w „Niewidzialnych kobietach”. Bo statystyki i badania bardzo często nie widzą kobiet, za miarę człowieka przyjmując mężczyznę. Criado Perez przygląda się kilku obszarom – życiu codziennemu, środowisku pracy, projektowaniu, medycynie, życiu publicznemu oraz kataklizmom i katastrofom. Z jej książki wyłania się wstrząsający obraz świata skrajnie nieprzyjaznego kobietom.
Od drobnych niedogodności dnia codziennego, jak odśnieżane w drugiej kolejności chodniki i systemy komunikacji miejskiej nieprzystosowane do kobiecych sposobów podróżowania (uwzględniających wiele przystanków na trasie, co z kolei wynika z przypisania kobietom prac opiekuńczych), po poważne zagrożenia życia, jak brak bezpiecznych toalet czy ryzyko złej diagnozy medycznej. Systemy bezpieczeństwa w samochodach testowane są na manekinach o męskiej budowie ciała, w efekcie czego kobiety ulegające wypadkom są narażone na znacznie poważniejsze obrażenia, ponieważ testy nie uwzględniały specyfiki ich budowy ciała. Podręczniki dla studentów medycyny za standard przyjmują objawy charakterystyczne dla mężczyzn, w związku z czym objawy charakterystyczne dla kobiet zostają sklasyfikowane jako „nietypowe”. Badania medyczne prowadzi się na mężczyznach, ponieważ są „prostsi”, a cykl miesiączkowy nie zaburza jasnych wyników. W efekcie niektóre leki okazują się nieskuteczne lub bardziej szkodliwe dla kobiet, badania nad innymi porzuca się, ponieważ nie przynosiły pożądanych skutków na męskiej próbie badawczej – i nikt nie zadaje sobie trudu sprawdzenia, czy przypadkiem nie byłyby doskonałym rozwiązaniem dla kobiet. Systemy rozpoznawania mowy gorzej reagują na mowę kobiecą, nie dlatego, że sztuczne inteligencje są pełne uprzedzeń czy kobiet mówią mniej wyraźnie. Algorytmy uczą się na bazach tekstowych, w których występuje nadreprezentacja męskich próbek, więc szybciej i lepiej przystosowują się do męskich głosów i sposobów mówienia. Programy pomocowe nie uwzględniają potrzeb kobiet, w efekcie są więc nieskuteczne. To tylko luźny wybór – przykłady na podstawie publikacji Criado Perez można mnożyć.
„Niewidzialne kobiety” są przede wszystkim książką o liczbach i statystyce. Autorka wnikliwie analizuje, jak prowadzi się badania, jakie aspekty bierze się w nich brane pod uwagę, a jakie pomija. Statystyki rządzą naszym światem, uwielbiamy się na nie powoływać, są ostatecznym argumentem w dyskusji, jednak problem z nimi nie polega wyłącznie na medialnych manipulacjach czy braku wiedzy przeciętnych odbiorców, jak je prawidłowo odczytywać (na tym polu dzielnie walczy Janina Bąk, znana z bloga „Janina Daily” propagatorka i miłośniczka statystyki, która potrafi przekonać niespecjalistyczne i szerokie grono odbiorców do czytania o świecie liczb i wykresów). Problem, jak wskazuje Criado Perez, polega przede wszystkim na tym, że dane, którymi dysponujemy, są bardzo, bardzo niekompletne. Tak niekompletne, że nie uwzględniają połowy ludzkości. W efekcie kobiety żyją w bardzo nieprzyjaznym świecie i dotyczy to kobiet w każdej szerokości geograficznej. Autorka opisuje przypadki z Europy, USA, Azji i Afryki. I choć życie kobiet w różnych częściach świata nie jest tak samo trudne czy niebezpieczne, to wciąż żyjemy w świecie, który stworzono i przystosowano do jego męskich mieszkańców.
Warto także zauważyć, że autorka wskazuje na różne trudności, z jakimi borykają się kobiety. Część wynika z nieuwzględniania różnic biologicznych i specyfiki kobiecego ciała w badaniach, projektowaniu i zarządzaniu. Poza różnicami na poziomie biologicznym Criado Perez wskazuje także na różnice wynikające z płci kulturowej. Są one doskonale widoczne przy analizach kobiecych stylów przemieszczania się w miastach, ale także, a może przede wszystkim, przy analizie ryzyka śmierci w przypadku kataklizmów i katastrof. Kobiety są częściej ofiarami powodzi, ponieważ nie uczy się ich pływać, z powodów kulturowych i obyczajowych. Częściej niż mężczyźni padają ofiarami katastrof naturalnych, ponieważ nie dociera do nich informacja o zagrożeniu lub nie opuszczają domu, czekając, aż przyjdzie po nie męski opiekun, co wynika z norm kulturowych. Rzadziej też angażują się w politykę i częściej z niej rezygnują, ponieważ nie są traktowane poważnie, częściej im się przerywa, a także częściej spotykają się z agresją i otrzymują pogróżki w związku ze swoją działalnością publiczną. To z kolei prowadzi do nieobecności kobiecej perspektywy przy podejmowaniu decyzji i zarządzaniu. I tak koło się zamyka.
Przy lekturze „Niewidzialnych kobiet” trudno się nie wściec. Sama autorka także nie pozostaje zdystansowana wobec prezentowanego materiału. Widać, że gniew był nie tylko inspiracją, ale i motorem do pisania. Criado Perez pozwala sobie na ironiczne uwagi, osobistą narrację i duże zaangażowanie w sprawę, co stanowi zaletę tej książki. Nie odbiera jej za to rzetelności i poziomu merytorycznego. Trudno powiedzieć, żeby „Niewidzialne kobiety” były przyjemne w lekturze, bo i dostarczanie przyjemności raczej nie było celem przyświecającym autorce. Mając to na uwadze, należy zauważyć, że to świetnie napisana książka. Kolejne strony same przewracają się pod palcami, a oczy czytelniczki otwierają się coraz szerzej ze zdumienia. Nawet jeżeli czytelniczka jeszcze przed przystąpieniem do lektury uważała, że świat nie jest najbardziej przyjaznym miejscem dla kobiet.
„Niewidzialne kobiety” Caroline Criado Perez to wyjątkowa pozycja. Pokazuje, jak bardzo nasz oparty na rzekomej merytokracji świat jest wadliwy, jak iluzoryczna jest obiektywność danych i jak wiele jest jeszcze do zrobienia, aby świat był nieco przyjaźniejszym miejscem. Nawet jeśli oznacza to przeprojektowanie publicznych toalet lub wprowadzenie dodatkowych testów bezpieczeństwa pojazdów.
Criado Perez wie, jak mocno zacząć – pierwszy rozdział o życiu codziennym otwiera podrozdział „Czy odśnieżanie może być seksistowskie?”. Tak postawione pytanie może wywołać różne reakcje, od „że jak?!” po rechot z tzw. „feminazistek”, szukających przejawów dyskryminacji głównie tam, gdzie ich nie ma. Bo cóż może być seksistowskiego w odśnieżaniu? Śnieg pada równomiernie na całą przestrzeń i trzeba go odgarnąć dla bezpieczeństwa i wygody mieszkańców, do czego tu dorabiać dyskryminacyjny aspekt? Jak wskazuje Criado Perez, nawet tak pozornie neutralne dziedziny jak zarządzanie odśnieżaniem miasta mogą uderzać w kobiety. Podaje przykład miasteczka Karlskoga w Szwecji, gdzie zauważono, że porządek odśnieżania – najpierw ulice i drogi dojazdowe, w drugiej kolejności chodniki – uderza w kobiety. Taka decyzja o kolejności odśnieżania uderza z kolei w budżet miasta. W jaki sposób? Otóż kobiety częściej przemieszczają się pieszo, korzystając z chodników, podczas wykonywania prac opiekuńczych nad najmłodszymi i najstarszymi członkami rodziny oraz podczas załatwiania różnych drobnych spraw. Jeśli chodniki nie są odśnieżane w pierwszej kolejności, kobiety częściej ulegają wypadkom na zaśnieżonych traktach pieszych, lądują w szpitalu z urazami i skutkuje to większymi kosztami opieki zdrowotnej. Łatwiej też przez kilkucentymetrową warstwę śniegu przedostać się samochodem niż przejechać przez nią wózkiem dziecięcym lub dla osoby niepełnosprawnej. Jasne jest, że celem miasta nie było utrudnienie życia mieszkankom. Po prostu podejmowali decyzję w zgodzie ze swoim doświadczeniem i potrzebami – a dla nich było ważne, aby z mieszkania komfortowo dostać się samochodem do pracy w centrum miasta. Po takim wstępie robi się tylko ciekawiej.
Autorka nie dowodzi, że mężczyźni sprzysięgli się przeciwko kobietom i celowo utrudniają i uprzykrzają im życie. Wręcz przeciwnie – wiele opisywanych przez nią przypadków nie wynika ze złej woli czy świadomej chęci dyskryminowania kobiet. Bierze się z opierania decyzji na perspektywie jednego typu człowieka – mężczyzny (najczęściej białego i w średnim wieku). Czy jednak nasza cywilizacja nie poradziła sobie już z takim podejmowaniem decyzji w kluczowych sprawach „po uważaniu” kilku osób w zarządzie? Przecież decyzje są podejmowane w oparciu o badania, a liczby nie kłamią. Wystarczy rzetelnie przeprowadzić badanie, a liczby odpowiedzą, jaką decyzję należy podjąć. I tu właśnie zaczyna się prawdziwa „jatka” w „Niewidzialnych kobietach”. Bo statystyki i badania bardzo często nie widzą kobiet, za miarę człowieka przyjmując mężczyznę. Criado Perez przygląda się kilku obszarom – życiu codziennemu, środowisku pracy, projektowaniu, medycynie, życiu publicznemu oraz kataklizmom i katastrofom. Z jej książki wyłania się wstrząsający obraz świata skrajnie nieprzyjaznego kobietom.
Od drobnych niedogodności dnia codziennego, jak odśnieżane w drugiej kolejności chodniki i systemy komunikacji miejskiej nieprzystosowane do kobiecych sposobów podróżowania (uwzględniających wiele przystanków na trasie, co z kolei wynika z przypisania kobietom prac opiekuńczych), po poważne zagrożenia życia, jak brak bezpiecznych toalet czy ryzyko złej diagnozy medycznej. Systemy bezpieczeństwa w samochodach testowane są na manekinach o męskiej budowie ciała, w efekcie czego kobiety ulegające wypadkom są narażone na znacznie poważniejsze obrażenia, ponieważ testy nie uwzględniały specyfiki ich budowy ciała. Podręczniki dla studentów medycyny za standard przyjmują objawy charakterystyczne dla mężczyzn, w związku z czym objawy charakterystyczne dla kobiet zostają sklasyfikowane jako „nietypowe”. Badania medyczne prowadzi się na mężczyznach, ponieważ są „prostsi”, a cykl miesiączkowy nie zaburza jasnych wyników. W efekcie niektóre leki okazują się nieskuteczne lub bardziej szkodliwe dla kobiet, badania nad innymi porzuca się, ponieważ nie przynosiły pożądanych skutków na męskiej próbie badawczej – i nikt nie zadaje sobie trudu sprawdzenia, czy przypadkiem nie byłyby doskonałym rozwiązaniem dla kobiet. Systemy rozpoznawania mowy gorzej reagują na mowę kobiecą, nie dlatego, że sztuczne inteligencje są pełne uprzedzeń czy kobiet mówią mniej wyraźnie. Algorytmy uczą się na bazach tekstowych, w których występuje nadreprezentacja męskich próbek, więc szybciej i lepiej przystosowują się do męskich głosów i sposobów mówienia. Programy pomocowe nie uwzględniają potrzeb kobiet, w efekcie są więc nieskuteczne. To tylko luźny wybór – przykłady na podstawie publikacji Criado Perez można mnożyć.
„Niewidzialne kobiety” są przede wszystkim książką o liczbach i statystyce. Autorka wnikliwie analizuje, jak prowadzi się badania, jakie aspekty bierze się w nich brane pod uwagę, a jakie pomija. Statystyki rządzą naszym światem, uwielbiamy się na nie powoływać, są ostatecznym argumentem w dyskusji, jednak problem z nimi nie polega wyłącznie na medialnych manipulacjach czy braku wiedzy przeciętnych odbiorców, jak je prawidłowo odczytywać (na tym polu dzielnie walczy Janina Bąk, znana z bloga „Janina Daily” propagatorka i miłośniczka statystyki, która potrafi przekonać niespecjalistyczne i szerokie grono odbiorców do czytania o świecie liczb i wykresów). Problem, jak wskazuje Criado Perez, polega przede wszystkim na tym, że dane, którymi dysponujemy, są bardzo, bardzo niekompletne. Tak niekompletne, że nie uwzględniają połowy ludzkości. W efekcie kobiety żyją w bardzo nieprzyjaznym świecie i dotyczy to kobiet w każdej szerokości geograficznej. Autorka opisuje przypadki z Europy, USA, Azji i Afryki. I choć życie kobiet w różnych częściach świata nie jest tak samo trudne czy niebezpieczne, to wciąż żyjemy w świecie, który stworzono i przystosowano do jego męskich mieszkańców.
Warto także zauważyć, że autorka wskazuje na różne trudności, z jakimi borykają się kobiety. Część wynika z nieuwzględniania różnic biologicznych i specyfiki kobiecego ciała w badaniach, projektowaniu i zarządzaniu. Poza różnicami na poziomie biologicznym Criado Perez wskazuje także na różnice wynikające z płci kulturowej. Są one doskonale widoczne przy analizach kobiecych stylów przemieszczania się w miastach, ale także, a może przede wszystkim, przy analizie ryzyka śmierci w przypadku kataklizmów i katastrof. Kobiety są częściej ofiarami powodzi, ponieważ nie uczy się ich pływać, z powodów kulturowych i obyczajowych. Częściej niż mężczyźni padają ofiarami katastrof naturalnych, ponieważ nie dociera do nich informacja o zagrożeniu lub nie opuszczają domu, czekając, aż przyjdzie po nie męski opiekun, co wynika z norm kulturowych. Rzadziej też angażują się w politykę i częściej z niej rezygnują, ponieważ nie są traktowane poważnie, częściej im się przerywa, a także częściej spotykają się z agresją i otrzymują pogróżki w związku ze swoją działalnością publiczną. To z kolei prowadzi do nieobecności kobiecej perspektywy przy podejmowaniu decyzji i zarządzaniu. I tak koło się zamyka.
Przy lekturze „Niewidzialnych kobiet” trudno się nie wściec. Sama autorka także nie pozostaje zdystansowana wobec prezentowanego materiału. Widać, że gniew był nie tylko inspiracją, ale i motorem do pisania. Criado Perez pozwala sobie na ironiczne uwagi, osobistą narrację i duże zaangażowanie w sprawę, co stanowi zaletę tej książki. Nie odbiera jej za to rzetelności i poziomu merytorycznego. Trudno powiedzieć, żeby „Niewidzialne kobiety” były przyjemne w lekturze, bo i dostarczanie przyjemności raczej nie było celem przyświecającym autorce. Mając to na uwadze, należy zauważyć, że to świetnie napisana książka. Kolejne strony same przewracają się pod palcami, a oczy czytelniczki otwierają się coraz szerzej ze zdumienia. Nawet jeżeli czytelniczka jeszcze przed przystąpieniem do lektury uważała, że świat nie jest najbardziej przyjaznym miejscem dla kobiet.
„Niewidzialne kobiety” Caroline Criado Perez to wyjątkowa pozycja. Pokazuje, jak bardzo nasz oparty na rzekomej merytokracji świat jest wadliwy, jak iluzoryczna jest obiektywność danych i jak wiele jest jeszcze do zrobienia, aby świat był nieco przyjaźniejszym miejscem. Nawet jeśli oznacza to przeprojektowanie publicznych toalet lub wprowadzenie dodatkowych testów bezpieczeństwa pojazdów.
Caroline Criado Perez: „Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn”. Przeł. Anna Sak. Wydawnictwo Karakter. Kraków 2020.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |