ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lutego 3 (411) / 2021

Magdalena Urbańska,

SEKSIZMU NASZEGO POWSZEDNIEGO (OBIECUJĄCA. MŁODA. KOBIETA)

A A A
Najnowsze dzieło Emerald Fennell jest absolutnie zaskakujące. Film dla masowej widowni, zdobywający uznanie na festiwalach kina niezależnego, mainstreamowy i z gwiazdorską obsadą, a jednocześnie poza wszystkimi schematami i… wykorzystujący wszelkie filmowe schematy. „Obiecująca. Młoda. Kobieta” mogłaby być nowym filmowym manifestem Strajku Kobiet – niedającym się łatwo zaklasyfikować, feministycznym, emancypującym, łamiącym schematy i ustanawiającym nowy ład. Główna bohaterka, Cassie (Carrey Mulligan) – odważna, bezczelna, bezkompromisowa – z pewnością obiema rękoma i nogami podpisałaby się pod hasłem „Wypierdalać!”.

Cassie poznajemy na imprezie w nocnym klubie. Pijana, samotna, bełkocze i z trudem utrzymuje pion. A przy tym jest seksowna i pociągająca. Jak rozumuje wielu mężczyzn: w sam raz do zaciągnięcia do łóżka, póki krążący w żyłach alkohol pozwoli łatwo przekraczać kolejne granice i zdobyć ją bez wysiłku. Jak się okazuje – niesłusznie: trzeźwa, pewna siebie bohaterka demaskuje mechanizmy przemocy drzemiące w zdobywających ją mężczyznach. Bezkrwawo obnaża społeczne standardy, kierujące światem zdominowanym przez męskie ego i poczucie władzy. W trzymanym pod łóżkiem zeszycie skreśla kolejną ofiarę.

W ten sam sposób widz daje się łatwo uwieść Mulligan i filmowi Fennell. Cassie rzuciła szkołę medyczną po incydencie, w którym została skrzywdzona jej najbliższa przyjaciółka. Postanawia wziąć odwet na wszystkich zaangażowanych w sytuację, która doprowadziła do śmierci Niny, a ją – do życiowej apatii. Podążając tropem zemsty, odkrywamy kolejne części układanki tego, co stało się w przeszłości bohaterki. Cassie odtwarza traumatyczne doświadczenia, aby odbyć pracę żałoby – i rozpocząć nowe życie u boku mężczyzny, który staje się nadzieją na akceptację otaczającego ją świata. Ryan jest ciepły, troskliwy, dowcipny – jeden z tych mężczyzn, który z pewnością nie wykorzystałby pijanej dziewczyny na imprezie. Czy w dzisiejszym świecie to dużo? Odpowiedź na to retoryczne pytanie jest najbardziej dojmująca w dziele Fennell. W pozornie nowoczesnej, wyzwolonej rzeczywistości w czasach po #metoo nie ma miejsca na seksizm, molestowanie, seksualną przemoc. Ale czy seksualny drapieżnik nie może być przykładowym mężem lub kryć się w mężczyźnie, który przecież „nigdy nie skrzywdziłby kobiety”? „Obiecująca. Młoda. Kobieta” jest kolejnym, w ostatnim czasie dziełem – obok choćby eksponujących takie wątki seriali „Mogę cię zniszczyć” czy „The Morning Show” – pokazującym, że temat przemocy seksualnej wobec kobiet okazuje się niejednoznaczny, niedomknięty i ta sfera społecznego funkcjonowania nadal domaga się wiwisekcji, dyskusji oraz głośnego sprzeciwu. Film Fennell prowadzi nas przez kolejne etapy zrozumienia tego, że werbalne przekraczanie granic, brak wsparcia, kwestionowanie kobiecej niezgody obciąża, podobnie jak seksualne nadużycie.

Robi to jednak w okrutnie przewrotny sposób, bawiąc się kliszami kina gatunkowego, a przy tym na fabularnym poziomie pozostając niezwykle wciągającą historią i niebanalnym studium psychologicznym. Zdarza się, że humor czy efektowność dominuje nad treściowym prawdopodobieństwem, a pojedyncze sytuacje – w szczególności anegdotyczne sceny dotyczące kontaktów damsko-męskich – pozostają zarysowane bardzo grubymi kreskami, ale każdorazowo te zabiegi bronią się odwołaniem do konwencji czarnej komedii i są szybko kontrowane przekonującymi, błyskotliwymi scenami w poważnym tonie. Wodzeni przez bohaterkę – niczym jej „nocne ofiary” – myślimy, że wiemy, w jakim kierunku zmierzamy i jaki będzie finał tej opowieści. Gdy jesteśmy blisko osiągnięcia wraz z bohaterką – wydawałoby się – założonego celu, Cassie po raz kolejny zmienia swoje oblicze. Końcowa sekwencja bawi w swojej (nie)konwencjonalności, a jednocześnie przeraża. Upragniona zemsta się dokonuje, ale jej koszt uświadamia, że zmiana społeczna musi mieć swoją cenę.

Film jest zabawny do momentu, w którym… nie jest. Nie tylko zmienia kilkukrotnie radykalnie nastrój, jak Cassie stroje – i skacze od dowcipnego retro lolitkowego klimatu lat 90. do świadomej kampowej zabawy konwencją rodem z kina dla dorosłych – ale także pokazuje taką szarżę w psychologii bohaterki. Przemiana bezbłędnie poprowadzonej przez Carrey Mulligan postaci odbywa się nie tylko pomiędzy jej obliczem dziennym i nocnym, ale jej wieczorowa postać także ma dwie twarze: wszak proceder z mężczyznami opiera się na twiście: „ja – nie ja”. Trauma Cassie staje się przy tym jej wewnętrzną tajemnicą, która trzyma ją na dystans od innych, do granic zarzucenia jej socjopatycznych skłonności. Jak się okazuje – taki skryty sekret ma niemal każda z postaci, drugą twarz, którą niekoniecznie chce na co dzień dzielić się ze światem.

W podobny sposób zbudowana jest rzeczywistość wizualna w „Obiecującej. Młodej. Kobiecie” – estetycznie wysmakowana, wysublimowana, bezbłędnie skadrowana, jakby każda scena składała się z ujęć precyzyjnie zaplanowanych na artystycznych moodboardach. A przy tym – mimo błyskotliwego humoru – ma swój ciężar i niesie ze sobą niebagatelną dawkę emocji. Jeśli na pierwszy rzut oka estetycznie można by ją nazwać cukierkową, to w trakcie seansu orientujemy się, że to słodkość z gatunku gumy Shock – w pewnym momencie wykrzywi nam twarz w wyjątkowo cierpkim i niespodziewanym grymasie.
„Obiecująca. Młoda. Kobieta” („Promising Young Woman”). Scenariusz i reżyseria: Emerald Fennell. Obsada: Carey Mulligan, Bo Burnham, Laverne Cox, Alison Brie i in. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania 2020, 113 min.