KRÓTKIE WPROWADZENIE DO FASCYNUJĄCEJ PODRÓŻY DO LUDZKIM MÓZGU (RICHARD PASSINGHAM: 'NEURONAUKA POZNAWCZA')
A
A
A
„Neuronauka poznawcza” Richarda Passignhama to nie tylko erudycyjna, a jednocześnie klarowna analiza kluczowych tematów z medycyny i kognitywistyki, ale także świadectwo rozwoju nauk o psychice człowieka. Passingham otwiera i wieńczy swe krótkie wprowadzenie autobiograficznym nawiązaniem do programu studiów psychologicznych, w którym – za czasów studenckich autora – dominowało podejście behawiorystyczne. Nawiązanie to jest o tyle „gorzkie”, że to, co w behawioryzmie miało pozostać na zawsze „czarną skrzynką” niekoniecznie wartą uwagi badaczy, we współczesnej psychologii staje się coraz bardziej odkryte. Rozumienie procesów poznawczych wraz z ich neuronalną bazą to nie tylko interesujący dodatek do podręczników dla psychiatrów lub psychologów, ale podłoże rozumienia codziennego roztargnienia, ograniczoności uwagi czy czytania w umysłach innych osób oraz poważniejszych stanów chorobowych, jak zespół nieuwagi stronnej, stany po lezjach lub udarach w płatach czołowych lub ciemieniowych. To także wkład w zagadnienia zarezerwowane do tej pory dla filozofii, jak istnienie i status wolnej woli. O tym wszystkim, krótko i na tyle prosto, na ile to możliwe, jest książka Passinghama.
Modele perswazji, jak model szans rozpracowania przekazu, sugerują, iż w sytuacji braku możliwości poznawczego rozpracowania przekazu (np. wskutek niewiedzy w konkretnym temacie) wzrasta niebezpieczeństwo kierowania się tzw. peryferycznymi przesłankami, np. sygnałami autorytetu. Te sygnały nie zawsze będą rzeczywistym dowodem erudycji autora przekazu perswazyjnego. Książka, także akademicka, pełni do pewnego stopnia rolę przekazu perswazyjnego. Oto autor usiłuje przekonać nas do pewnej wiedzy i swojej interpretacji. W wypadku Richarda Passinghama oznaki autorytetu, widoczne także w jego pisarskim stylu, nie wodzą na manowce. Najpopularniejsze serwisy analizujące obieg tekstów naukowych przy jego nazwisku notują niebotyczne 54 tysiące cytowań. Mamy zatem do czytania tekst uznanego specjalisty. Autor stwierdza wprost, dla kogo została napisana ta książka i czym ona nie jest. Nie jest ona podręcznikiem akademickim. Pokazuje jednak, jak rozumieć metodologię, którą wykorzystuje do argumentacji w tekście. Znajdziemy u Passignhama dokładną analizę procedur neuroobrazowania. Dokładną na tyle, by znaleźć miarę dla analizy przytaczanych przez autora argumentów. W wielu miejscach książki Passingham pokazuje także, jak naukę odbierać w ogóle, np. przestrzega przed argumentami z korelacji pozornej lub przed myleniem wyników korelacji z ustaleniem relacji przyczynowości. Autor nie męczy nas także odniesieniami do literatury, choć wynotowuje ważniejsze pozycje w aneksie.
„Nauronauka poznawcza” zawiera siedem tematów, tożsamych z podstawowymi procesami poznawczymi. Passingham analizuje percepcję, uwagę, pamięć, rozumowanie, podejmowanie decyzji, kontrolę poznawczą oraz działanie. W ostatnim rozdziale podejmuje też temat rozwoju neuronauki, upatrując go nie tylko w doskonaleniu metod neuroobrazowania, ale i w technikach komputacyjnych, za pomocą których możliwe będzie symulowanie pracy mózgu.
Każdy z rozdziałów jest zbudowany na stelażu: trzy węzłowe zagadnienia w postaci pytań, wprowadzenie teorii koniecznej do udzielenia odpowiedzi wzbogacone o liczne ryciny, pokazujące układy i szlaki przetwarzania informacji w mózgu, by wreszcie w końcowej części udzielić odpowiedzi. Nie zajmujemy się zatem ogólnym wprowadzeniem do anatomii i funkcjonalności określonych struktur układu nerwowego, choć liczne istotne koncepcje, np. przetwarzania epizodycznego i semantycznego, kodowania lokalizacji, specjalizacji w zakresie funkcji związanych z językiem czy ośrodków określonych funkcji, u Passinghama znajdziemy. A przy tym solidną dawkę przykładów, jak czytać neuronaukowe eksperymenty. Badacz stawia sobie za cel pokazanie czytelnikowi, jak zniuansowane metodologie badań neuroobrazowych można (a jak nie należy) syntezować i interpretować. Niech za dobry przykład posłuży tzw. zadanie Libeta pozwalające na przyjrzenie się wolicjonalnemu sterowaniu prostymi ruchami, np. palców. Dokładna analiza metodologii i modyfikacji oryginalnego eksperymentu pokazuje nam, że nie zawsze świadomość decyzji o ruchu jest powodem ruchu. Kilkaset milisekund przed zasygnalizowaniem przez badanego, że podjął decyzję o ruszeniu palcem, w pomiarze aktywizacji przedruchowych struktur korowych pojawia się aktywizacja świadcząca o zaplanowaniu ruchu… Czy jesteśmy zatem wolni w decyzjach? Czy decyzję podejmuje mózg czy „ja”? Passingham pokazuje, że kluczowe w tym zakresie jest to jak zdefiniujemy „ja”.
Pozycja Richarda Passinghama nie jest literaturą lekką, choć ma w zamyśle krótkie wprowadzenie czytelnika w tematykę neuronauki. Zainteresowanych pozostawi z niedosytem – i doskonale. To punkt wyjścia do własnych dociekań i poważnych studiów. Przygodnych czytelników może zachwycić zwinnością wywodu, ale w niektórych miejscach może pozostawić z pytaniami i poczuciem niejasności, co wynika choćby z tego, że czytając Passinghama, trzeba być uważnym i „uczyć się, czytając”. Autor swobodnie nawiązuje do poprzednio wprowadzonych koncepcji i nazewnictwa. Zatem otwierając „Neuronaukę poznawczą”, lepiej być przygotowanym na wymagającą podróż. Wymagającą, ale niezmiernie nagradzającą. Choć książka nie daje w wielu miejscach konkluzywnych rozwiązań i pokazuje granice wiedzy neuronaukowej, wskazuje jednocześnie, jak niezwykle skomponowanym narzędziem poznawania świata jest mózg. Jak wspaniałe, że ten sam mózg pozwala nam na wyobrażenie sobie tej złożoności.
Modele perswazji, jak model szans rozpracowania przekazu, sugerują, iż w sytuacji braku możliwości poznawczego rozpracowania przekazu (np. wskutek niewiedzy w konkretnym temacie) wzrasta niebezpieczeństwo kierowania się tzw. peryferycznymi przesłankami, np. sygnałami autorytetu. Te sygnały nie zawsze będą rzeczywistym dowodem erudycji autora przekazu perswazyjnego. Książka, także akademicka, pełni do pewnego stopnia rolę przekazu perswazyjnego. Oto autor usiłuje przekonać nas do pewnej wiedzy i swojej interpretacji. W wypadku Richarda Passinghama oznaki autorytetu, widoczne także w jego pisarskim stylu, nie wodzą na manowce. Najpopularniejsze serwisy analizujące obieg tekstów naukowych przy jego nazwisku notują niebotyczne 54 tysiące cytowań. Mamy zatem do czytania tekst uznanego specjalisty. Autor stwierdza wprost, dla kogo została napisana ta książka i czym ona nie jest. Nie jest ona podręcznikiem akademickim. Pokazuje jednak, jak rozumieć metodologię, którą wykorzystuje do argumentacji w tekście. Znajdziemy u Passignhama dokładną analizę procedur neuroobrazowania. Dokładną na tyle, by znaleźć miarę dla analizy przytaczanych przez autora argumentów. W wielu miejscach książki Passingham pokazuje także, jak naukę odbierać w ogóle, np. przestrzega przed argumentami z korelacji pozornej lub przed myleniem wyników korelacji z ustaleniem relacji przyczynowości. Autor nie męczy nas także odniesieniami do literatury, choć wynotowuje ważniejsze pozycje w aneksie.
„Nauronauka poznawcza” zawiera siedem tematów, tożsamych z podstawowymi procesami poznawczymi. Passingham analizuje percepcję, uwagę, pamięć, rozumowanie, podejmowanie decyzji, kontrolę poznawczą oraz działanie. W ostatnim rozdziale podejmuje też temat rozwoju neuronauki, upatrując go nie tylko w doskonaleniu metod neuroobrazowania, ale i w technikach komputacyjnych, za pomocą których możliwe będzie symulowanie pracy mózgu.
Każdy z rozdziałów jest zbudowany na stelażu: trzy węzłowe zagadnienia w postaci pytań, wprowadzenie teorii koniecznej do udzielenia odpowiedzi wzbogacone o liczne ryciny, pokazujące układy i szlaki przetwarzania informacji w mózgu, by wreszcie w końcowej części udzielić odpowiedzi. Nie zajmujemy się zatem ogólnym wprowadzeniem do anatomii i funkcjonalności określonych struktur układu nerwowego, choć liczne istotne koncepcje, np. przetwarzania epizodycznego i semantycznego, kodowania lokalizacji, specjalizacji w zakresie funkcji związanych z językiem czy ośrodków określonych funkcji, u Passinghama znajdziemy. A przy tym solidną dawkę przykładów, jak czytać neuronaukowe eksperymenty. Badacz stawia sobie za cel pokazanie czytelnikowi, jak zniuansowane metodologie badań neuroobrazowych można (a jak nie należy) syntezować i interpretować. Niech za dobry przykład posłuży tzw. zadanie Libeta pozwalające na przyjrzenie się wolicjonalnemu sterowaniu prostymi ruchami, np. palców. Dokładna analiza metodologii i modyfikacji oryginalnego eksperymentu pokazuje nam, że nie zawsze świadomość decyzji o ruchu jest powodem ruchu. Kilkaset milisekund przed zasygnalizowaniem przez badanego, że podjął decyzję o ruszeniu palcem, w pomiarze aktywizacji przedruchowych struktur korowych pojawia się aktywizacja świadcząca o zaplanowaniu ruchu… Czy jesteśmy zatem wolni w decyzjach? Czy decyzję podejmuje mózg czy „ja”? Passingham pokazuje, że kluczowe w tym zakresie jest to jak zdefiniujemy „ja”.
Pozycja Richarda Passinghama nie jest literaturą lekką, choć ma w zamyśle krótkie wprowadzenie czytelnika w tematykę neuronauki. Zainteresowanych pozostawi z niedosytem – i doskonale. To punkt wyjścia do własnych dociekań i poważnych studiów. Przygodnych czytelników może zachwycić zwinnością wywodu, ale w niektórych miejscach może pozostawić z pytaniami i poczuciem niejasności, co wynika choćby z tego, że czytając Passinghama, trzeba być uważnym i „uczyć się, czytając”. Autor swobodnie nawiązuje do poprzednio wprowadzonych koncepcji i nazewnictwa. Zatem otwierając „Neuronaukę poznawczą”, lepiej być przygotowanym na wymagającą podróż. Wymagającą, ale niezmiernie nagradzającą. Choć książka nie daje w wielu miejscach konkluzywnych rozwiązań i pokazuje granice wiedzy neuronaukowej, wskazuje jednocześnie, jak niezwykle skomponowanym narzędziem poznawania świata jest mózg. Jak wspaniałe, że ten sam mózg pozwala nam na wyobrażenie sobie tej złożoności.
Richard Passingham: „Neuronauka poznawcza”. Red. Katarzyna Nowakowska-Domagała. Przeł. Konrad Rudnicki. Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego. Łódź 2021 [seria: Krótkie Wprowadzenie, t. 27].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |