SEZON KOZŁÓW OFIARNYCH (DO OSTATNIEGO)
A
A
A
Russell i Kirby są konwojentami zajmującymi się spędem była. Niegdyś przetrwanie Dzikiego Zachodu zależało od ludzi takich jak oni. Ale wraz z ekspansją kolei żelaznej stają się przedstawicielami wymierającego zawodu – ot, to nie już kraj dla poganiaczy. Godząc się z nieubłaganą (nomen omen) koleją rzeczy, Kirby, Russell oraz znajdujący się pod jego opieką Bennett (nieco ograniczony umysłowo dwudziestolatek) postanawiają zostać ranczerami. Wcześniej jednak zatrzymują się w celach rekreacyjnych w miasteczku Sundance. I to okazuje się największą pomyłką w ich życiu.
Otóż miejscowy burmistrz zawiera pakt z niejakim panem Cliftonem (reprezentantem Union Pacific) poszukującym miasta, które docelowo stanie się stacją załadunkową dla całego Wyoming. Włodarz Sundance widzi w tym doskonałą szansę na rozwój lokalnej infrastruktury – przynajmniej do momentu, kiedy Bennett zostaje znaleziony martwy. Śmierć młodziana (skądinąd skrzętnie upozorowana na nieszczęśliwy wypadek pod wpływem alkoholu) może przekreślić realizację lukratywnego kontraktu, stąd mer przepędza z miasta Kirby’ego i Russella wierząc, że nikt po martwym przybyszu nie uroni łzy. Nikt za wyjątkiem wspomnianego duetu pragnącego dostać w swoje ręce osobę odpowiedzialną za śmierć ich druha. Bo musicie wiedzieć, że Russell to niezły zabijaka, aktualnie wchodzący w tryb „bez przebaczenia”. Werbując grasujących w okolicy bandytów, stawia burmistrzowi ultimatum: albo mieszkańcy wydadzą sprawcę, albo Sundance obróci się w perzynę.
„Do ostatniego” to kolejny smakowity owoc współpracy dwóch francuskich autorów, mających na koncie przygodową serię „L’Héritage du Diable”. Scenarzysta Jérôme Félix serwuje czytelnikom opowieść nawiązującą do najlepszych wzorców gatunkowych (choć myślę tu raczej o tradycji antywesternu), oferując przy tym nienagannie skomponowaną perypetię i świetnie budowaną dramaturgię. Jednocześnie twórca zwraca uwagę na realistyczne ukazanie społeczno-obyczajowego aspektu codziennego życia na – przechodzącym poważne zmiany – Dzikim Zachodzie.
Osią utworu jest jednak konflikt racji zogniskowany wokół takich zagadnień jak odpowiedzialność za drugiego człowieka (żywego bądź martwego) oraz poświęcenie jednostki/jednostek w imię przetrwania zbiorowości. W rzeczonym konflikcie główne role przypadają burmistrzowi, Russellowi, Kirby’emu oraz miejscowej nauczycielce pannie Collins (wszyscy reprezentują różne postawy światopoglądowe i korespondujące z nimi metody działań), choć nie są oni jedynymi uczestnikami tej chwytającej za serce historii, wbrew pozorom mającej wiele wspólnego z powieścią „Myszy i ludzie” Johna Steinbecka.
Ale scenariusz Félixa jest tylko jednym z komponentów stojącym za wysoką oceną tego komiksu. Drugi to wysmakowana oprawa wizualna, za którą odpowiada Paul Gastine. Pieczołowicie oddana sceneria wydarzeń (topografia miasta oraz plenerów ukazana z realizmem pocztówek z Dzikiego Zachodu), dynamika postaci (nie mówiąc już o gamie emocji malujących się na ich obliczach – bardzo dużo wyrażone zostaje za pomocą samych spojrzeń) oraz bardzo przyjemna dla oka kolorystyka sprawiają, że do tego albumu (zwieńczonego galerią szkiców i alternatywnych okładek) będziecie chcieli wracać, choćby po to, by raz jeszcze nasycić spojrzenie feerią barw.
„Do ostatniego” jest mocną, poruszającą opowieścią, którą (w jakieś alternatywnej rzeczywistości) z powodzeniem mógłby zekranizować Sam Peckinpah. Komiks duetu Félix-Gastine to gorzka narracja, choć szczęśliwie przebija z niej także promyk nadziei na to, że nie wszystkie ofiary idą na marne. Gorąco polecam!
Otóż miejscowy burmistrz zawiera pakt z niejakim panem Cliftonem (reprezentantem Union Pacific) poszukującym miasta, które docelowo stanie się stacją załadunkową dla całego Wyoming. Włodarz Sundance widzi w tym doskonałą szansę na rozwój lokalnej infrastruktury – przynajmniej do momentu, kiedy Bennett zostaje znaleziony martwy. Śmierć młodziana (skądinąd skrzętnie upozorowana na nieszczęśliwy wypadek pod wpływem alkoholu) może przekreślić realizację lukratywnego kontraktu, stąd mer przepędza z miasta Kirby’ego i Russella wierząc, że nikt po martwym przybyszu nie uroni łzy. Nikt za wyjątkiem wspomnianego duetu pragnącego dostać w swoje ręce osobę odpowiedzialną za śmierć ich druha. Bo musicie wiedzieć, że Russell to niezły zabijaka, aktualnie wchodzący w tryb „bez przebaczenia”. Werbując grasujących w okolicy bandytów, stawia burmistrzowi ultimatum: albo mieszkańcy wydadzą sprawcę, albo Sundance obróci się w perzynę.
„Do ostatniego” to kolejny smakowity owoc współpracy dwóch francuskich autorów, mających na koncie przygodową serię „L’Héritage du Diable”. Scenarzysta Jérôme Félix serwuje czytelnikom opowieść nawiązującą do najlepszych wzorców gatunkowych (choć myślę tu raczej o tradycji antywesternu), oferując przy tym nienagannie skomponowaną perypetię i świetnie budowaną dramaturgię. Jednocześnie twórca zwraca uwagę na realistyczne ukazanie społeczno-obyczajowego aspektu codziennego życia na – przechodzącym poważne zmiany – Dzikim Zachodzie.
Osią utworu jest jednak konflikt racji zogniskowany wokół takich zagadnień jak odpowiedzialność za drugiego człowieka (żywego bądź martwego) oraz poświęcenie jednostki/jednostek w imię przetrwania zbiorowości. W rzeczonym konflikcie główne role przypadają burmistrzowi, Russellowi, Kirby’emu oraz miejscowej nauczycielce pannie Collins (wszyscy reprezentują różne postawy światopoglądowe i korespondujące z nimi metody działań), choć nie są oni jedynymi uczestnikami tej chwytającej za serce historii, wbrew pozorom mającej wiele wspólnego z powieścią „Myszy i ludzie” Johna Steinbecka.
Ale scenariusz Félixa jest tylko jednym z komponentów stojącym za wysoką oceną tego komiksu. Drugi to wysmakowana oprawa wizualna, za którą odpowiada Paul Gastine. Pieczołowicie oddana sceneria wydarzeń (topografia miasta oraz plenerów ukazana z realizmem pocztówek z Dzikiego Zachodu), dynamika postaci (nie mówiąc już o gamie emocji malujących się na ich obliczach – bardzo dużo wyrażone zostaje za pomocą samych spojrzeń) oraz bardzo przyjemna dla oka kolorystyka sprawiają, że do tego albumu (zwieńczonego galerią szkiców i alternatywnych okładek) będziecie chcieli wracać, choćby po to, by raz jeszcze nasycić spojrzenie feerią barw.
„Do ostatniego” jest mocną, poruszającą opowieścią, którą (w jakieś alternatywnej rzeczywistości) z powodzeniem mógłby zekranizować Sam Peckinpah. Komiks duetu Félix-Gastine to gorzka narracja, choć szczęśliwie przebija z niej także promyk nadziei na to, że nie wszystkie ofiary idą na marne. Gorąco polecam!
Jérôme Félix, Paul Gastine: „Do ostatniego” („Jusqu’au dernier”). Tłumaczenie: Jakub Syty. Taurus Media. Piaseczno 2021.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |