ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 stycznia 1 (433) / 2022

Kamila Czaja,

GARFIELD: PRZEJEDZONE LATA (GARFIELD. TŁUSTY KOCI TRÓJPAK. TOM 9-10)

A A A
Wprawdzie w 2020 roku ukazały się trzy tomy „Garfielda” w trójpakowym wydaniu, ale ze względu na zaburzony cykl wydawniczy (w 2019 roku tylko tom 7) odsłonę numer 8 omówiłam już z poprzednią. Powoli wszystko wraca do normy, a tom 11 trafi w czytelnicze ręce podobno w styczniu. I niby mogłabym na niego zaczekać, postanowiłam jednak wrócić do tradycji noworocznych doniesień ze świata kota z lazanią, zwłaszcza że ten tekst zamknie się na okrągłym – niczym sam Garfield! – wolumenie 10.

Ledwie przekroczyliśmy połowę lat 90., więc jeszcze sporo komiksowej radości przed wiernymi fanami i kolekcjonerami serii. Sporo też za nami, ale na zmęczenie materiału narzekać nie ma powodu. Garfield jest wciąż ten sam, czego dowód znajdziemy choćby w pasku, gdy z apatyczną miną oznajamia: „Postanowiłem od teraz być bardziej słodkim i milusim”, po czym dokładnie z tym samym wyrazem… twarzy? mordki?… pyta: „Jak mi idzie?” (t. 9, s. 30). Jednak Jim Davis znajduje wciąż nowe sposoby, by ten niezmienny, niepoprawny charakter Garfielda w rozbrajający sposób pokazać. Nadal świetnie sprawdzają się konfrontacje kota i jego pana (choć wiadomo, że układ ról jest tu tak naprawdę odwrotny), choćby sugestia Jona, by Garfield gonił kłębek włóczki, i reakcja: „A co mnie motywuje?” (t. 9, s. 111). Relacja bohaterów, jakkolwiek silna i w gruncie rzeczy – co widać często w urodzinowych czy świątecznych paskach – wierna i pełna miłości, na co dzień opiera się na dającym pole do popisu następującym modelu: Jon: „Kiedy widzę, że jesteś zadowolony, robię się podejrzliwy” – Garfield: „Kiedy widzę, że robi się podejrzliwy, jestem zadowolony” (t. 9, s. 183).

Poza ciągłymi docinkami, wśród których są doprawdy rewelacyjne (reakcja Garfielda na zwierzenia Jona: „Próbuję napisać autobiografię. Nie idzie mi dobrze” brzmi: „To chyba jest wierna” [t. 9, s. 230], a na refleksję właściciela, czy przeżył jakieś wcześniejsze życia, odzew to: „Wątpię. Nawet tego nie przeżywasz” [t. 10, s. 55]), bohaterowie mają swoje niewielkie, codzienne przygody albo nurzają się we własnej bierności. Tej są zresztą mocno świadomi: gdy szeroko ziewają, co stanowi całość wydarzeń odcinka, Garfield autoironizuje: „Sami kręcimy numery kaskaderskie” (t. 10, s. 163), a gdy kończący szesnaście lat kot zastanawia się, gdzie się te lata podziały, sam trzeźwo diagnozuje: „Chyba wszystkie przejadłem” (t. 10, s. 7). Po dwóch obrazkach znudzenia w finale pada pytanie: „Czy to ja cię nudzę, czy ty nudzisz mnie?” (t. 9, s. 17). Następuje wręcz kumulacja sześciu pasków leżenia (zob. t. 9, s. 283-284 – aż trudno nie pomyśleć tu o twórczości Mirona Białoszewskiego).

Momentami Davis rozbija tę spójną wizję monotonii. Gdy spanikowany Jon obwieści: „Kanalizacja wybiła i piranie tysiącami roją się w toalecie!”, Garfield zareaguje zbulwersowanym… „Znowu?!” (t. 10, s. 108). Ale nawet jeśli – chociaż nie na naszych oczach – dosłownie wszystko już w tym domostwie było i to nie jeden raz, my widzimy głównie lenistwo. Takie, które według słynnego kota stanowi cnotę. Można by rzec, że tylko ten, kto nic nie robi, żyje naprawdę. „Duża pizza ze wszystkim” jest lepsza od władzy nad światem (zob. t. 10, s. 8), Garfield ma zamknięte oko, gdyż odechciało mu się w połowie mrugnięcia (zob. t. 10, s.14), a prawdziwa historia „Lessie, wróć!” to ta, w której Lessie na tytułowe zawołanie odpowiada: „Nie chce mi się” (t. 10, s. 275).



Wydaje mi się, że jest w tych tomach, zwłaszcza w najnowszym, nieco więcej makabrycznego humoru. Niby już wcześniej, zwłaszcza w scenach z pająkami (nadal obecnymi – i uśmiercanymi), na kartach komiksu Davisa bywało brutalnie, ale tym razem, chociaż myszy mają „standardową umowę najmu” (t. 10, s. 109), to kończą nieraz bardzo marnie. Garfielda nawiedzają duchy zjedzonych stworzeń (zob. t. 10, s. 66), co go oczywiście nie powstrzymuje przed dalszym polowaniem. Tak jak biednego Harolda, papugi Jona, nie ratuje nagranie taśmy w poczuciu zagrożenia (zob. t. 10, s. 282). Makabryczne są nawet przeróbki naklejek na auta w jednym z komiksowych dodatków (zob. t. 10, s. 98). Dobrze, że czasem dla równowagi pojawiają się wspomniane ciepłe świąteczne wątki czy ukochany pluszowy miś Garfielda, Pooky.

Nieustająco zachwyca absurd. Gdy Jon oznajmi, że chmura wygląda „całkiem jak chmura”, Garfield zapyta: „Która to?” (t. 9, s. 12). Odie natomiast dokonał niemożliwego i „sam siebie zmerdał ze stołu” (t. 1, s. 190). Cudowny jest też charakterystyczny dla tych pasków wariant egzystencjalizmu (np. kot oznajmi: „Wróciłem!”, by natychmiast wejść w tryb refleksji: „Oczywiście nigdzie nie odchodziłem, więc chyba nie wróciłem. To gdzie ja jestem?” [t. 10, s. 56]). Pointy po dziesięciu tomach nadal bawią i zaskakują – jedna z moich ulubionych to mleko stojące bez szklanki (t. 10, s. 242). Davis wciąż rozwija formalne eksperymenty rozsiane po całych tomach. Bawi się typografią (odwrócone „KAP” [zob. t. 9, s. 91]), kadrami (wyprostowanie przekrzywionego wiszącego na ścianie obrazka w komiksie skutkuje przekrzywieniem podłogi [zob. t. 9, s. 142]), perspektywą (ujęcie z góry [zob. t. 9, s. 220] czy zaskakujący pasek rysowany z perspektywy… ostatniego pączka [t. 10, s. 264]), burzy czwartą ścianę (np. Odie liżący czytelnika [zob. t. 9, s. 88]), rewelacyjnie ukazuje dynamikę (choćby kichanie [zob. t. 10, s. 58] czy turbulencje [zob. t. 10, s. 131]). Ze starych znajomych wraca moja ukochana „senna” literka – i to spektakularnie, bo gdy Jon uznaje, że czuje się bezpiecznie, gdy Garfield śpi, mocno obrywa dymkiem zawierającym właśnie „Z” (zob. t. 10, s. 152).

Tradycyjnie nie do przecenienia są translatorskie talenty Piotra W. Cholewy. Ograniczę się do dwóch przykładów. Tytuł jednego z zeszytów tomu 9 brzmi „Garfield pulls his weight”, co świetnie przetłumaczono jako „Garfield nikomu nie ciąży”. A przeżywający egzystencjalny kryzys budzik w oryginale przemycający wyznanie: „I’m sick of this tick tick” po polsku tyka rytmiczne: „Sensu brak w tym tyk tak” (t. 9, s. 178).

Garfield obchodzi kolejne urodziny – w 2021 skończył 43 lata, w polskiej edycji trójpaków zaraz będzie jak na nasze lokalne warunki pełnoletnim obywatelem (osiemnastka wszak w czerwcu 1996, a 10 tom kończy się w marcu tego roku). Tymczasem paski z jego udziałem nie starzeją się ani trochę. Gdyby nie rekwizyty, jak faks w jednym z odcinków (zob. t. 9, s. 110), można by spokojnie zapomnieć, że upłynęły dekady. Zwłaszcza że w epoce FOMO potrzebujemy Garfielda jak nigdy, by przypomniał nam, iż na uwagę, że wiele rzeczy go omija, jedyną słuszną reakcją jest pytanie: „A to źle?” (s. t. 10, s. 73).
Jim Davis: „Garfield. Tłusty koci trójpak. Tom 9” („Garfield. Fat Cat 3-Pack. Vol. 9”): („Garfield zostaje gwiazdą” („Garfield hits the big time”), „Garfield nikomu nie ciąży” („Garfield pulls his weight”), „Garfield sprząta do czysta” („Garfield dishes it out”). Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa. Wydawnictwo Egmont Polska. Warszawa 2021.

Jim Davis: „Garfield. Tłusty koci trójpak. Tom 10” („Garfield. Fat Cat 3-Pack. Vol. 10”): „Garfield żyje tłustą piersią” („Garfield life in the fat line”), „Garfield. Tony śmiechu” („Garfield tons of fun”), „Garfield większy i lepszy” („Garfield bigger and better”). Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa. Wydawnictwo Egmont Polska. Warszawa 2021.