RUNO GEDEONA (TATIANA KRYNICKA: 'DE ORTU ET OBITU PATRUM: IZYDORA Z SEWILLI ENCYKLOPEDIA SŁAWNYCH POSTACI BIBLIJNYCH')
A
A
A
Izydor z Sewilli nie należy dziś do autorów powszechnie czytanych. Nawet wśród zapalonych miłośników i profesjonalnych badaczy literatury starochrześcijańskiej autor ten nie był do niedawna szczególnie popularny. Tymczasem jego „Etymologie”, encyklopedyczna summa wiedzy, są uznawane za drugą najczęściej czytaną i przepisywaną książkę w średniowieczu, zaraz po Biblii, a sam Izydor zasłużył sobie na godność patrona internetu (co ogłosiła w 1999 roku Papieska Rada do Spraw Środków Społecznego Przekazu).
W ostatnich latach przekłady dzieł Izydora na język polski oraz prace naukowe na temat tego autora pojawiają się jednak regularnie. Autorka recenzowanej tu książeczki, Tatiana Krynicka, bez wątpienia jest dla badań i tłumaczeń spuścizny Izydora najbardziej zasłużona. Nie pozostaje jednak osamotniona. Jeśli idzie o same przekłady, to ich wykaz do 2016 roku zamieszcza w swej bibliografii Wojciech Stawiszyński (zob. Stawiszyński 2017), wymienię tu więc tylko przekłady późniejsze. Elwira Kaczyńska przełożyła partię „O rzekach” z księgi trzynastej „Etymologii” (Izydor z Sewilli 2019), a w zeszłym roku ukazał się pod tytułem „O prawach” fragment księgi piątej tychże (Izydor z Sewilli 2021). Do tego trzeba dodać ważną dla mediewistów „Historię Gotów, Wandalów i Swebów” (Izydor z Sewilli 2017) – niestety przełożoną i opracowaną z licznymi mankamentami. Przekład na język polski całości „Etymologii” (dostępnych jedynie w trzech czy czterech nowożytnych językach) pozostaje desideratum, niemniej trzeba uznać, że Izydor wraca na swoje miejsce. Tłumaczenie „O narodzinach i śmierci świętych ojców” na pewno jest kolejnym ważnym etapem tego powrotu.
„De ortu et obitu patrum” to, podobnie jak „Etymologie”, dzieło encyklopedyczne, tyle że wczesne i o skromniejszych aspiracjach. Święci Starego i Nowego Testamentu (tytułowi ojcowie) mają swoje miejsce również w „Etymologiach” (w księdze siódmej), które traktują o ich imionach, „De ortu et obitu patrum” daje nam natomiast notki biograficzne. Jest to jednak encyklopedia o tyle ciekawa, że jej pełne wykorzystanie wymaga dobrej znajomości tekstu źródłowego. Izydor tyle bowiem wyjaśnia, ile ukrywa.
Przyznaje zresztą wprost, że książeczka jest tylko pomocą dla tych, którzy Biblię i tak znają – „Są to rzeczy znane osobom, które podejmują się lektury Pisma w całej jego rozciągłości” (s. 47). Niemniej nie jest to po prostu „bryk”. Prawda, że Izydor podaje szczegółowe informacje na temat rodowodów oraz miejsca narodzin i pochówku postaci biblijnych, ale do samych żywotów podchodzi często w sposób wybiórczy i aluzyjny. Pisał oczywiście do wąskiego grona intelektualistów, których w siódmowiecznej wizygockiej Hiszpanii nie było wielu, a niemal wszyscy byli duchownymi, nie znaczy to jednak, że pobieżność Izydorowych haseł wynika jedynie z pominięcia tego, co powszechnie wiadome. I właśnie dlatego książeczka ta nie pozostaje tylko świadectwem dawno minionej kultury, ciekawostką dla garstki patrologów i mediewistów, ale może być atrakcyjna również dla współczesnego czytelnika zainteresowanego Biblią.
Sądzę, że Izydorowe hasła to po części intelektualna zabawa, która każe rozpoznawać w pojedynczych zdaniach i słowach epizody biblijne. Wydaje mi się jednak, że to również ćwiczenie religijne. Czytelnikowi książeczki nieraz przyjdzie konfrontować swą znajomość świętego tekstu z relacją Izydora, który zdaje się wystawiać na próbę biblijną erudycję adresatów swego dziełka. Jego celem było doprowadzenie czytelnika do punktu, w którym poda on w wątpliwość swoją znajomość Pisma „w całej jego rozciągłości” i samodzielnie sięgnie do źródła. Jako takie pobożne wyzwanie „De ortu et obitu patrum” doskonale sprawdzi się i dzisiaj.
Dajmy przykład. Rozdział dwudziesty dziewiąty poświęcony został Gedeonowi. Postać to w historii biblijnej niepoślednia, trudno jednak powiedzieć, że pierwszorzędna. Czytamy u Izydora: „Dzielny w czynie, mocny w radzie, w znakach odkrył dowody przyszłego zwycięstwa oraz dostrzegł moc Bożą w owczym runie” (s. 60; w oryginale mamy: „manu fortis, consilio strenuus, signis explorans futura documenta victoriae potentiamque Dei in vellere cognovit”, Isidoro de Sevilla, oprac. Gómez 1985: 147). W uszach dzwoni mi dwuwiersz z dawno już niesłyszanych „Godzinek o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny”: „Brama rajska zamkniona, runo Gedeona, / Tyś niezwyciężonego plastr miodu Samsona.
Plaster miodu ma również swoje miejsce w „De ortu et obitu patrum” (zob. s. 61), pozostańmy jednak przy runie. Zastanawiam się, czy popularny (przynajmniej do niedawna) charakter „Godzinek” przekłada się na pełne i powszechne zrozumienie biblijnych metafor w nich zawartych. Czy może wystarczał ich monotonny rytm i obracanie w ustach niejasnych, często archaicznych słów (mnisze ruminatio – „przeżuwanie” Pisma nie wymagało jego intelektualnego zrozumienia), za którymi kryło się jeszcze mniej jasne misterium boskiej opatrzności. Po wielokroć obracane za młodu biblijne frazy zapadają w pamięć i przyprawiają o drżenie nawet po latach. Nawet jeśli wówczas rozumie się już ich znaczenie („amoryckiego króla Sichona i Oga, króla Baszanu” – wiem, że ten werset psalmu 135 w brewiarzowej adaptacji powoduje ciarki nie tylko u mnie). Runo Gedeona grało mi znajomą nutą, musiałem jednak sięgnąć do źródła (Sdz 6,36-40), aby się upewnić. Izydor osiągnął, co zamierzył. Podobnie kiedy wspomniał w haśle o Mojżeszu, że ów „Datana i Abirama wrzucił do głębokiej przepaści” (s. 58, zob. Lb 16-17), wymusił na mnie sprawdzenie, czymże owi zawinili, nie pamiętałem bowiem ich winy. Usprawiedliwić może mnie to, że Izydor nie wspomina głównego antagonisty Mojżesza w tym epizodzie, mianowicie Koracha. Biskup Sewilli ewidentnie nie chce, aby czytelnik miał zbyt łatwo.
Warto jednak zadać kolejne pytanie. Czy jeśli ktoś pierwszy raz słyszy o Gedeonie i jego runie albo nie ma pojęcia o Datanie i Abiramie, to faktycznie jedynym słusznym krokiem powinno być sięgnięcie po Biblię? Czy nadal chcemy grać w grę Izydora? Zresztą, co tu mówić o Datanie i Abiramie. W zeszłym semestrze w dwudziestoosobowej grupie studenckiej nikt nie był mi w stanie powiedzieć, z czego zasłynął Noe – oczywiście można zasadnie przypuszczać, że ignorancja nie była tu jedyną przyczyną (na pewno jest jednak coraz powszechniejsza); może być jednak i tak, że to biblijna erudycja staje się czymś publicznie wstydliwym. Czy nadal potrzebujemy grać w grę Izydora?
Tym, którzy jednak by chcieli, gra Izydora z czytelnikiem proponuje również poziom zaawansowany. Choć autor zapewnia, że mieści w swoim dziełku streszczenie Biblii, to znajdziemy w licznych biografiach elementy, których w Piśmie szukać na próżno. Co więcej, Izydor wplata je w żywoty świętych tu i ówdzie bez ostrzeżenia. Więcej nawet, znajdziemy biografię postaci, której Biblia wcale nie wymienia, niejakiego proroka Jaddo (zob. s. 76). Owe „bonusy” pochodzą z apokryfów, które Izydor stanowczo potępia i których ochoczo używa (na ten temat zob. Starowieyski 1992). Wyłuskiwanie takich dodatków może być zabawą bardzo pobudzającą (przypisy Krynickiej nieco w tym zresztą pomagają) – o ile potrzebujemy grać jeszcze w grę Izydora.
Przekład „De ortu et obitu patrum” nie jest zatem jedynie ciekawostką dla miłośników literackich kuriozów. Został on sporządzony giętką polszczyzną, starającą się oddać język Izydora w składni, stylu (liczne wyliczenia i paralelizmy), a nawet figurach retorycznych. Czyta się wyśmienicie. Opatrzony jest obszernym (być może nawet zbyt obszernym – jeśli wziąć pod uwagę niewielką objętość samego utworu) wstępem. Streszcza nam on samo dzieło chyba aż nadto – jego lektura nie jest nam potrzebna, by cieszyć się tekstem.
Jeśli tylko czytelnik potrzebuje jeszcze gry Izydora, to ucieszy go ona na pewno.
LITERATURA:
Isidoro de Sevilla: „De ortu et obitu patrum: Vida y muerte de los santos”. Oprac. C. Ch. Gómez. Paris 1985.
Izydor z Sewilli: „Historia Gotów, Wandalów i Swebów”. W: „Historia Gotów, Wandalów i Swebów oraz kroniki wczesnośredniowiecznej Hiszpanii: Kronika po Hieronimie, Kronika saragoska, Kronika królów Wizygotów, Chronologia królów Gotów, Kronika »do Sebastiana«”. Przeł. i oprac. A. Foryt. Kraków 2017.
Izydor z Sewilli: „O rzekach (Etymologiae, XIII, 21: De fluminibus, CPL 1186)”. Przeł. E. Kaczyńska. „Vox Patrum” 2019, nr 71.
Izydor z Sewilli: „O prawach”. Przeł. i oprac. A. Dębiński, M. Jońca. Lublin 2021.
Starowieyski M.: „Izydor z Sewilli i apokryfy”. „Acta Universitatis Nicolai Copernici. Historia” 1992, nr 27.
Stawiszyński W.: „Bibliografia patrystyczna 1901-2016. Polskie tłumaczenia tekstów starochrześcijańskich pierwszego tysiąclecia”. Kraków 2017.
W ostatnich latach przekłady dzieł Izydora na język polski oraz prace naukowe na temat tego autora pojawiają się jednak regularnie. Autorka recenzowanej tu książeczki, Tatiana Krynicka, bez wątpienia jest dla badań i tłumaczeń spuścizny Izydora najbardziej zasłużona. Nie pozostaje jednak osamotniona. Jeśli idzie o same przekłady, to ich wykaz do 2016 roku zamieszcza w swej bibliografii Wojciech Stawiszyński (zob. Stawiszyński 2017), wymienię tu więc tylko przekłady późniejsze. Elwira Kaczyńska przełożyła partię „O rzekach” z księgi trzynastej „Etymologii” (Izydor z Sewilli 2019), a w zeszłym roku ukazał się pod tytułem „O prawach” fragment księgi piątej tychże (Izydor z Sewilli 2021). Do tego trzeba dodać ważną dla mediewistów „Historię Gotów, Wandalów i Swebów” (Izydor z Sewilli 2017) – niestety przełożoną i opracowaną z licznymi mankamentami. Przekład na język polski całości „Etymologii” (dostępnych jedynie w trzech czy czterech nowożytnych językach) pozostaje desideratum, niemniej trzeba uznać, że Izydor wraca na swoje miejsce. Tłumaczenie „O narodzinach i śmierci świętych ojców” na pewno jest kolejnym ważnym etapem tego powrotu.
„De ortu et obitu patrum” to, podobnie jak „Etymologie”, dzieło encyklopedyczne, tyle że wczesne i o skromniejszych aspiracjach. Święci Starego i Nowego Testamentu (tytułowi ojcowie) mają swoje miejsce również w „Etymologiach” (w księdze siódmej), które traktują o ich imionach, „De ortu et obitu patrum” daje nam natomiast notki biograficzne. Jest to jednak encyklopedia o tyle ciekawa, że jej pełne wykorzystanie wymaga dobrej znajomości tekstu źródłowego. Izydor tyle bowiem wyjaśnia, ile ukrywa.
Przyznaje zresztą wprost, że książeczka jest tylko pomocą dla tych, którzy Biblię i tak znają – „Są to rzeczy znane osobom, które podejmują się lektury Pisma w całej jego rozciągłości” (s. 47). Niemniej nie jest to po prostu „bryk”. Prawda, że Izydor podaje szczegółowe informacje na temat rodowodów oraz miejsca narodzin i pochówku postaci biblijnych, ale do samych żywotów podchodzi często w sposób wybiórczy i aluzyjny. Pisał oczywiście do wąskiego grona intelektualistów, których w siódmowiecznej wizygockiej Hiszpanii nie było wielu, a niemal wszyscy byli duchownymi, nie znaczy to jednak, że pobieżność Izydorowych haseł wynika jedynie z pominięcia tego, co powszechnie wiadome. I właśnie dlatego książeczka ta nie pozostaje tylko świadectwem dawno minionej kultury, ciekawostką dla garstki patrologów i mediewistów, ale może być atrakcyjna również dla współczesnego czytelnika zainteresowanego Biblią.
Sądzę, że Izydorowe hasła to po części intelektualna zabawa, która każe rozpoznawać w pojedynczych zdaniach i słowach epizody biblijne. Wydaje mi się jednak, że to również ćwiczenie religijne. Czytelnikowi książeczki nieraz przyjdzie konfrontować swą znajomość świętego tekstu z relacją Izydora, który zdaje się wystawiać na próbę biblijną erudycję adresatów swego dziełka. Jego celem było doprowadzenie czytelnika do punktu, w którym poda on w wątpliwość swoją znajomość Pisma „w całej jego rozciągłości” i samodzielnie sięgnie do źródła. Jako takie pobożne wyzwanie „De ortu et obitu patrum” doskonale sprawdzi się i dzisiaj.
Dajmy przykład. Rozdział dwudziesty dziewiąty poświęcony został Gedeonowi. Postać to w historii biblijnej niepoślednia, trudno jednak powiedzieć, że pierwszorzędna. Czytamy u Izydora: „Dzielny w czynie, mocny w radzie, w znakach odkrył dowody przyszłego zwycięstwa oraz dostrzegł moc Bożą w owczym runie” (s. 60; w oryginale mamy: „manu fortis, consilio strenuus, signis explorans futura documenta victoriae potentiamque Dei in vellere cognovit”, Isidoro de Sevilla, oprac. Gómez 1985: 147). W uszach dzwoni mi dwuwiersz z dawno już niesłyszanych „Godzinek o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny”: „Brama rajska zamkniona, runo Gedeona, / Tyś niezwyciężonego plastr miodu Samsona.
Plaster miodu ma również swoje miejsce w „De ortu et obitu patrum” (zob. s. 61), pozostańmy jednak przy runie. Zastanawiam się, czy popularny (przynajmniej do niedawna) charakter „Godzinek” przekłada się na pełne i powszechne zrozumienie biblijnych metafor w nich zawartych. Czy może wystarczał ich monotonny rytm i obracanie w ustach niejasnych, często archaicznych słów (mnisze ruminatio – „przeżuwanie” Pisma nie wymagało jego intelektualnego zrozumienia), za którymi kryło się jeszcze mniej jasne misterium boskiej opatrzności. Po wielokroć obracane za młodu biblijne frazy zapadają w pamięć i przyprawiają o drżenie nawet po latach. Nawet jeśli wówczas rozumie się już ich znaczenie („amoryckiego króla Sichona i Oga, króla Baszanu” – wiem, że ten werset psalmu 135 w brewiarzowej adaptacji powoduje ciarki nie tylko u mnie). Runo Gedeona grało mi znajomą nutą, musiałem jednak sięgnąć do źródła (Sdz 6,36-40), aby się upewnić. Izydor osiągnął, co zamierzył. Podobnie kiedy wspomniał w haśle o Mojżeszu, że ów „Datana i Abirama wrzucił do głębokiej przepaści” (s. 58, zob. Lb 16-17), wymusił na mnie sprawdzenie, czymże owi zawinili, nie pamiętałem bowiem ich winy. Usprawiedliwić może mnie to, że Izydor nie wspomina głównego antagonisty Mojżesza w tym epizodzie, mianowicie Koracha. Biskup Sewilli ewidentnie nie chce, aby czytelnik miał zbyt łatwo.
Warto jednak zadać kolejne pytanie. Czy jeśli ktoś pierwszy raz słyszy o Gedeonie i jego runie albo nie ma pojęcia o Datanie i Abiramie, to faktycznie jedynym słusznym krokiem powinno być sięgnięcie po Biblię? Czy nadal chcemy grać w grę Izydora? Zresztą, co tu mówić o Datanie i Abiramie. W zeszłym semestrze w dwudziestoosobowej grupie studenckiej nikt nie był mi w stanie powiedzieć, z czego zasłynął Noe – oczywiście można zasadnie przypuszczać, że ignorancja nie była tu jedyną przyczyną (na pewno jest jednak coraz powszechniejsza); może być jednak i tak, że to biblijna erudycja staje się czymś publicznie wstydliwym. Czy nadal potrzebujemy grać w grę Izydora?
Tym, którzy jednak by chcieli, gra Izydora z czytelnikiem proponuje również poziom zaawansowany. Choć autor zapewnia, że mieści w swoim dziełku streszczenie Biblii, to znajdziemy w licznych biografiach elementy, których w Piśmie szukać na próżno. Co więcej, Izydor wplata je w żywoty świętych tu i ówdzie bez ostrzeżenia. Więcej nawet, znajdziemy biografię postaci, której Biblia wcale nie wymienia, niejakiego proroka Jaddo (zob. s. 76). Owe „bonusy” pochodzą z apokryfów, które Izydor stanowczo potępia i których ochoczo używa (na ten temat zob. Starowieyski 1992). Wyłuskiwanie takich dodatków może być zabawą bardzo pobudzającą (przypisy Krynickiej nieco w tym zresztą pomagają) – o ile potrzebujemy grać jeszcze w grę Izydora.
Przekład „De ortu et obitu patrum” nie jest zatem jedynie ciekawostką dla miłośników literackich kuriozów. Został on sporządzony giętką polszczyzną, starającą się oddać język Izydora w składni, stylu (liczne wyliczenia i paralelizmy), a nawet figurach retorycznych. Czyta się wyśmienicie. Opatrzony jest obszernym (być może nawet zbyt obszernym – jeśli wziąć pod uwagę niewielką objętość samego utworu) wstępem. Streszcza nam on samo dzieło chyba aż nadto – jego lektura nie jest nam potrzebna, by cieszyć się tekstem.
Jeśli tylko czytelnik potrzebuje jeszcze gry Izydora, to ucieszy go ona na pewno.
LITERATURA:
Isidoro de Sevilla: „De ortu et obitu patrum: Vida y muerte de los santos”. Oprac. C. Ch. Gómez. Paris 1985.
Izydor z Sewilli: „Historia Gotów, Wandalów i Swebów”. W: „Historia Gotów, Wandalów i Swebów oraz kroniki wczesnośredniowiecznej Hiszpanii: Kronika po Hieronimie, Kronika saragoska, Kronika królów Wizygotów, Chronologia królów Gotów, Kronika »do Sebastiana«”. Przeł. i oprac. A. Foryt. Kraków 2017.
Izydor z Sewilli: „O rzekach (Etymologiae, XIII, 21: De fluminibus, CPL 1186)”. Przeł. E. Kaczyńska. „Vox Patrum” 2019, nr 71.
Izydor z Sewilli: „O prawach”. Przeł. i oprac. A. Dębiński, M. Jońca. Lublin 2021.
Starowieyski M.: „Izydor z Sewilli i apokryfy”. „Acta Universitatis Nicolai Copernici. Historia” 1992, nr 27.
Stawiszyński W.: „Bibliografia patrystyczna 1901-2016. Polskie tłumaczenia tekstów starochrześcijańskich pierwszego tysiąclecia”. Kraków 2017.
Tatiana Krynicka: „De ortu et obitu patrum: Izydora z Sewilli encyklopedia sławnych postaci biblijnych”. Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego. Gdańsk 2021.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |