ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 sierpnia 15-16 (447-448) / 2022

Mirella Siedlaczek-Mikoda,

NARRARE NECESSE EST, CZYLI WSZYSCY OPOWIADAJĄ (LUB SŁUCHAJĄ) I CZĘSTO KŁAMIĄ (AMOR TOWLES: 'LINCOLN HIGHWAY')

A A A
Szukając odpowiedniego klucza do opisu najnowszej powieści Amora Towlesa „Lincoln Highway”, odwołam się do sztuczki iluzjonisty, który odwraca uwagę publiczności zazwyczaj przecież skupionej na jego gestach, bo każdy chce posiąść tajemnicę i obnażyć jego warsztat. Tymczasem to, co istotne, umyka uwadze oglądających rozproszonych na przykład ponętną asystentką. Jak napisał Georges Saunders w „Kąpieli w stawie podczas deszczu” – „Tutaj my jesteśmy publicznością, a zgodziliśmy się uczestniczyć w zabawie, ponieważ z jakiejś przyczyny lubimy patrzeć, jak któryś z naszych ludzkich współbraci całkiem nieźle odstawia Boga i przy okazji opowiada nam, jak Bóg nas widzi, jeśli istnieje, i co myśli o naszym zachowaniu”.

„Lincoln Highway” samym tytułem sugeruje opowieść o podróży wszerz Ameryki, tytułową autostradą łączącą Nowy Jork i San Francisco. Co więcej, schemat tejże autostrady zdobi wklejkę i nawet fragmenty recenzji przytoczone na zewnętrznej i wewnętrznych częściach okładki skupiają się na klasyfikacji powieści jako powieść drogi, przywołuje się nazwiska Salingera i Kerouaca. Być może czytałam inną książkę niż szanowni recenzenci, lecz moim zdaniem nie należy dać się zwieść zapowiedziom, że oto przewędrujemy z bohaterami Stany Zjednoczone, bo po pierwsze liczba odwiedzonych miejsc nie jest oszałamiająca, nie jest to bedeker, po drugie to powieść o tym, że ludzie żyją opowiadaniem i opowieściami. Starożytność pozostawiła nam sentencję: Navigare necesse est, vivere non est necesse – żeglowanie jest koniecznością, życie koniecznością nie jest. Towles mówi: narrare necesse est – opowiadanie jest koniecznością.

Powieść została napisana z wielu perspektyw – poszczególne podrozdziały sygnują: Emmet, Duchess, Wooly, Sally, Billy, Ulisses, Pastor John, Abacus – a to nie są wszyscy bohaterowie. Im daje się głos w narracji pierwszoosobowej lub częściej z ich perspektywy wszechwiedzący narrator tworzy opowieść, której pretekstem jest podróż po Ameryce w celu odnalezienia matki i rozpoczęcia nowego życia w nowym środowisku. Zrazu zdaje się, że głównym bohaterem jest Emmet Watson, który właśnie opuścił poprawczak, wrócił do rodzinnego domu, żeby dowiedzieć się, że tenże został przejęty przez bank, planuje zabrać brata, samochód i ruszyć do San Francisco w poszukiwaniu matki. Ale jak to z planami bywa, weryfikuje je los, tym razem uosobiony w postaciach dwóch kumpli z poprawczaka, którzy potrzebują samochodu, żeby dotrzeć do Nowego Jorku, a potem do domku letniskowego Wooly’ego, żeby wykraść zawartość sejfu. Emmetowi w narracji trzecioosobowej poświęcono 16 podrozdziałów, a Duchessowi – 17 i to jeszcze z narratorem pierwszoosobowym. Zatem autorzy stwierdzeń, że głównym bohaterem jest Emmet, nazwijmy to – lekko zniekształcają rzeczywistość. Duchess – ten blagier, trochę młodsze wydanie Falstaffa (czytaj w polskich realiach – Zagłoby), socjo- i psychopata – o ileż jest ciekawszy od Emmeta. Zaskakująco istotną postacią dla finału okazuje się również młodszy brat Emmeta – Billy, przejmujący dosłownie kontrolę nad wydarzeniami w ostatniej części.

Czytelnik mógłby posłużyć się frazą doktora House’a – wszyscy kłamią, bo do relacji wyznań, bajdurzenia, wspominek postaci trzeba podejść z dystansem i podejrzliwością. Podrozdziały dotyczą zazębiających się wydarzeń, czasem jeden fakt jest opowiedziany z perspektywy dwóch osób, a i to nie gwarantuje prawdziwości relacji. Żywiołem „Lincoln Highway” jest opowiadanie o Ameryce – tej uprzywilejowanych WASP, jak rodzina Wooly’ego, farmerów jak ojciec Sally, rzezimieszków jak Pastor John i wielu innych. To, co sprawia, że z zaciekawieniem przewracałam kolejne strony, to byli właśnie arcyciekawi bohaterowie i intrygujące mnie pytanie, w jaki sposób autor wybrnie z tej sytuacji, którą stworzył. Jeszcze raz odwołajmy się do opinii Georgesa Saundersa: „w dobrym scenariuszu każda jednostka kompozycyjna musi spełniać dwa warunki: (1) być zajmująca sama w sobie i (2) w niebanalny sposób posuwać opowieść do przodu” (s. 62). I ta recepta znakomicie się sprawdza w „Lincoln Highway”powieści atrakcyjnej fabularnie i otwierającej czytelnikowi szereg kontekstów. Najważniejszą książką dla Billy’ego jest „Kompendium bohaterów, podróżników i innych poszukiwaczy przygód” Abacusa Abernathe’a, książka podarowana przez bibliotekarkę i czytana tak wiele razy, że fragmenty zna na pamięć. Dla Billy’ego bardziej rzeczywistym jest Ulisses, król Itaki niż na przykład kolega z klasy. Billy niczym Don Kichote chce podążać za ideą – odnalezienia matki, która na pewno chce połączenia z synami skoro wysyłała pocztówki z zaszyfrowanymi wskazówkami co do swojego pobytu.

Kontekstem dla powieści Towlesa, który przyszedł mi na myśl, szczególnie w podrozdziałach kończących się czarnym paskiem/prostokątem, był „Tristrama Shandy” Laurence’a Sterne’a – genialna książka o tym, że właśnie oto zaczyna się opowieść – oczywiście jedynie prawdziwa, bo autobiograficzna. Sterne już w XVIII wieku podważył możliwość obiektywizmu autora i narratora pierwszoosobowego, mówiąc kolokwialnie po prostu wkręcał swoich czytelników, że tutaj, w tym właśnie miejscu opowie, jak było naprawdę, po czym pogrążał siebie i jego w kilkudziesięciostronicowej dygresji, urywał opowieść, sugerował, że jest ona w dalszej części niecenzuralna i w rezultacie, o życiu tytułowego bohatera niewiele się dowiadujemy. Inaczej jest u Towlesa – wątki poboczne zgrabnie zostały splecione z poczynaniami głównych bohaterów. Ciekawym kontekstem jest wywiad z autorem, który przeprowadził Michał Nogaś („Wysokie Obcasy”, 23 lipca 2022), w którym Amor Towles wskazuje na powody, dla których wybrał właśnie lata 50 XX wieku i odpowiada na pytanie, czy przeniósłby się w czasie właśnie do tej dekady. Okazuje się, że nie. Przynajmniej nie na dłużej niż przejażdżka studebakerem, ale fantastycznie nam o tej Ameryce u progu wielkich przemian opowiedział. Może istnieje tylko wtedy gdy opowiadamy? Narreo, ergo sum?
Amor Towles: „Lincoln Highway”. Przeł. Anna Gralak. Wydawnictwo Znak. Kraków 2022.