OBŁĘDNE SZACHY (PAWEŁ ŁYŻWIŃSKI: '(NIE)POJEDNANE OPOZYCJE. SZACHOWE TROPY W TEKSTACH KULTURY NOWOCZESNEJ')
A
A
A
Paweł Łyżwiński ze swoją monografią o szachach wstrzela się w odpowiedni czas. Może kurz po „Gambicie królowej” (2020) już opadł, ale i tak, jak przypuszczam, obecnie znacznie więcej osób niż przed 2020 rokiem interesuje się królewską grą.
„(Nie)pojednane opozycje” Łyżwińskiego, co warto podkreślić na wstępie, to poszerzona wersja pracy magisterskiej, która w 2020 roku otrzymała I Nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Prac Magisterskich im. Czesława Zgorzelskiego. Dość szczęśliwa koincydencja: praca powstawała w tym samym czasie, co słynny serial i stoi na wysokim poziomie. To wyjątkowo udana monografia, która, jak przypuszczam, w tym kształcie z powodzeniem spełniałaby wymogi rozprawy doktorskiej. Dobrze zatem, że została wydana jako książka, w przeciwnym bowiem razie zasiliłaby pewnie martwe szeregi prac magisterskich zdeponowanych w archiwum, do których, przy odrobinie szczęścia, sięgnęliby tylko najbardziej zdesperowani studenci (pod warunkiem, że uzyskaliby dostęp).
To zatem pierwsza w Polsce monografia literaturoznawcza dotycząca motywów szachowych. Nie ma charakteru syntetycznego, bo nie ma jeszcze co syntezować, nakierowana zostaje zatem na analizę i interpretację tropów szachowych w konkretnych dziełach. Jej celem jest odpowiedzenie na pytanie: „co mówią (…) o sobie nowocześni, gdy używają szachowych metafor?” (s. 17). Autor podkreśla, że bierze na warsztat te utwory, w których królewska gra nie pojawia się incydentalnie. Stąd nie zamieszczono tu analiz „Ziemi jałowej” T.S. Eliota czy partii z pierwszej części „Harry’ego Pottera”. Łyżwiński wybiera zatem: „Zwycięstwo” i „Futuryzm a szachy” Karola Irzykowskiego, „Białych braci” Michała Choromańskiego, „Murphy’ego” Samuela Becketta, „Obronę Łużyna” Vladimira Nabokova, „Nowele szachowe” Stefana Zweiga, twórczość Marcela Duchampa i wreszcie „Szachy” Zbigniewa Herberta.
Książkę otwiera omówienie historii królewskiej gry i jej związków z nowoczesnością oraz krótka interpretacja „Alicji po drugiej stronie lustra”, której fabuła oparta jest na konkretnej szachowej rozgrywce (kluczowy okazuje się awans pionka – Alicji – na królową nieokazujący się wcale momentem wyzwolenia). Historyczne opowieści na temat wynalezienia szachów – jak twierdzi Łyżwiński – mają jedną część wspólną: „gra została wynaleziona, żeby przekazać jakąś informację” (s. 23), stanowi „nośnik znaczeń, które z jakichś powodów nie mogą zostać przekazane inaczej” (s. 23). Właśnie to jest najmocniejszym argumentem za dokonaniem analizy obecności szachów w literaturze.
Podstawowe założenie pracy, odnoszące się do funkcji szachów w nowoczesnych dziełach, dotyczy wywoływania przez nie napięcia między nowoczesną ratio a irracjonalnością, między „modelową domeną ścisłej logiki, w której (…) każdy element i ruch, ma (lub może mieć) racjonalne uzasadnienie” (s. 206), a wszystkim tym, co się jej wymyka: chaosowi, zmysłom, aż po transgresję racjonalności, kiedy, w związku z utratą świadomości (obłęd) i możliwości samoodniesienia, ta obraca się we własne przeciwieństwo (casus Deep Blue).
Najlepsza część pracy poświęcona jest „Murphy’emu” Becketta. Łyżwiński w swojej brawurowej interpretacji proponuje, by, inaczej niż robiono to dotychczas, pogodzić kartezjanizm bohatera, który fantazjuje o swojej niezależności od świata zewnętrznego, z jego narcyzmem. Murphy zmuszony do konfrontacji z rzeczywistością znajduje pracę jako pielęgniarz w szpitalu psychiatrycznym. Pracuje mu się tam zaskakująco dobrze: „pacjenci Magdalen Mental Mercyseat są dla Murphy’ego ucieleśnieniem jego największego marzenia o kompletnym zamknięciu ja w umyśle i uwolnieniu go w ten sposób od wszystkich żądań i mechanizmów zewnętrznej rzeczywistości” (s. 101). Właśnie tam, „w psychiatryku”, bohater rozgrywać będzie najosobliwszą partię szachów, jaką można sobie wyobrazić. „Pojedynek” toczy z psychotycznym Endonem. Gra polega na tym, by na tyle, na ile to możliwe, unikać bezpośredniej konfrontacji i naśladować ruchy przeciwnika. Jak tłumaczy Łyżwiński, tylko naśladując Endona, Murphy, który utracił bezpośredni kontakt z narcystycznym obrazem siebie, będzie go w stanie podtrzymywać, projektując „ja idealne” na pacjenta. Fascynująco opisany przebieg partii zilustrowany został na licznych rycinach przedstawiających układ figur. Endon grał tak, jakby jego przeciwnik nie istniał: robił wszystko, by ustawić figury w idealnej symetrii, najlepiej tak, by po kilkudziesięciu ruchach wrócić do początkowego ustawienia. Tymczasem gra Murphy’ego, który chciał go za wszelką cenę naśladować, załamuje się, powtórzenie tych samych posunięć okazuje się niemożliwe, wykonywane ruchy są ledwie „podobne”, przez co układ białych rozsypuje się w chaos. Murphy ostatecznie poddaje się, próbując uniknąć w ten sposób druzgoczącej dla niego prawdy, że jego „więź z Endonem stanowi jedynie wytwór wyobraźni, a dzieląca ich przepaść jest definitywna i nieodwracalna” (s. 115). Łyżwiński zauważa, że analogiczna sytuacja jak w partii znajduje przedłużenie w rzeczywistości: Murphy, zrozumiawszy, że zgodnie z berkeleyowską formułą: niepostrzegany nie istnieje, ostatecznie (wraz z narcystyczną identyfikacją z własnym obrazem) traci podmiotowość, wszelki kontakt z rzeczywistością.
Krótkie streszczenie powieści i interpretacji Łyżwińskiego dobitnie pokazuje, jak ważne są tropy szachowe dla przekonującego odczytania utworu (we fragmentach i w całości). W kolejnym rozdziale autor konsekwentnie rozwija wątek szachowego szaleństwa, omawiając biografie słynnych szachistów (Steinitz i Morphy) oraz przykłady literackie: „Obronę Łużyna” Nabokova oraz „Nowelę szachową” Zweiga. Wnioski płynące z analizy życiorysów arcymistrzów można podłączyć pod szerszą XIX-wieczną tendencję do łączenia geniuszu z obłąkaniem (tu zwłaszcza pisma Cesare’a Lombroso). Oczywiście, jak można się spodziewać, szachy są co najwyżej pośrednią przyczyną szaleństwa. Łyżwiński sugeruje jednak, że królewską grę warto rozważyć jako skuteczne narzędzie sublimacji. Szachy wydają się grą niebezpieczną o tyle, o ile zapominający się w nich gracze tracą zdolność do odróżnienia abstrakcji od rzeczywistości.
Interesująco w tym kontekście wypada analiza „przypowieści” Zweiga, w której ścierają się ze sobą dwa przedziwne indywidua: Czentović, zaskakujący talent szachowy, do tego stopnia pozbawiony zdolności abstrakcyjnego myślenia, że nie potrafi zagrać partii „na ślepo”, czyli bez obecności szachownicy, i dr. B, arcymistrz szachowej abstrakcji, którego od paranoi spowodowanej przymusową bezczynnością w areszcie ratuje zbiór stu pięćdziesięciu partii szachowych, których się tam uczy i które odtwarza z pamięci. Ich pojedynek jestem wydarzeniem tragikomicznym. Gra w szachy staje się nie tylko starciem zupełnie różnych stylów gry, ale także zupełnie różnych osobowości. To starcie absolutnej abstrakcji z absolutną immersją, które obu bohaterów doprowadza na granice obłędu.
Choć patrzę na studium Łyżwińskiego z wielkim podziwem, muszę stwierdzić, że przy znakomitych rozdziałach o Becketcie czy Duchampie, te poświęcone polskim autorom wypadają stosunkowo blado (w mniejszym stopniu dotyczy to części o Choromańskim). Teksty poświęcone Irzykowskiemu i Herbertowi wydają się wysilone, niepotrzebnie rozdmuchane. Przyczyna takiego stanu rzeczy tylko pośrednio dotyczy decyzji podjętych przez badacza. Powierzchowność opracowań odbija się w płytkości analizowanych materiałów. „Szachy” Herberta są okolicznościową lamentacją nad przegraną człowieka (ciało, wyobraźnia, limity) z potwornością jego własnego wytworu (Deep Blue) i niezależnie od tego, ile by Łyżwiński dumał nad „arlekinowymi szatami” i „poematami z Andaluzji”, to, co chciał wyrazić, wpisze się w katastrofizującą refleksję, dotyczącą napięcia między ludzkim światem kultury a technologiczną rzeczywistością automatów. Co koniecznie trzeba nadmuchać przywołaniem dobrze już zapoznanej pracy Martina Heideggera „Pytanie o technikę”… Przepis na balon w szachową kratkę – gotowy. Ale balony mają to do siebie, że albo pękają z hukiem, albo flaczeją cicho sycząc. Ostatni rozdział odpowiada zdecydowanie temu drugiemu przypadkowi.
A Irzykowski? Na początku „Zwycięstwo” zapowiada się obiecująco: jest to utwór „w eksperymentatorskim geście niemal w całości oparty na przebiegu szachowej partii” (s. 40). Cały ambaras w tym, że w istocie „jest to dzieło, co podkreślał zresztą sam autor, schematyczne i konwencjonalne, a ponadto, jako że duża część akcji rozgrywa się na szachownicy i jest zapisana profesjonalną notacją szachową, dla większości czytelników niewątpliwie niezrozumiałe” (s. 46). Ciekawi mnie zwłaszcza zakończenie cytowanego fragmentu. Może jednak potencjał tego dramatu nie został dobrze interpretacyjnie wyzyskany? Łyżwiński nie omawia dokładnie przebiegu tej partii, a dla kogokolwiek, kto zna szachowe podstawy, mogłoby to być interesujące. Z pewnością uczyniłoby ten wczesny utwór bardziej przyjaznym w odbiorze.
Na koniec chciałbym podkreślić, że Łyżwiński zadbał o bardzo przejrzysty układ książki. Dotyczy to wstępu, „końcówki” oraz podsumowań po każdym rozdziale. Znamionuje też pokorę badacza, dla którego cel stanowi przede wszystkim możliwie jasne, precyzyjne zaprezentowanie koncepcji. Nie oznacza to wcale, że styl Łyżwińskiego jest suchy i pozbawiony życia. Monografia napisana została dynamicznie, a co najważniejsze: autorowi udało się uniknąć uciążliwej hiperinflacji przypisów, a jednocześnie nie wpaść w pułapkę nieumiejętnego eseizowania, które często kamufluje niedostatek myśli, brak odpowiedniego szlifu i pośpiech.
„(Nie)pojednane opozycje” Łyżwińskiego, co warto podkreślić na wstępie, to poszerzona wersja pracy magisterskiej, która w 2020 roku otrzymała I Nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Prac Magisterskich im. Czesława Zgorzelskiego. Dość szczęśliwa koincydencja: praca powstawała w tym samym czasie, co słynny serial i stoi na wysokim poziomie. To wyjątkowo udana monografia, która, jak przypuszczam, w tym kształcie z powodzeniem spełniałaby wymogi rozprawy doktorskiej. Dobrze zatem, że została wydana jako książka, w przeciwnym bowiem razie zasiliłaby pewnie martwe szeregi prac magisterskich zdeponowanych w archiwum, do których, przy odrobinie szczęścia, sięgnęliby tylko najbardziej zdesperowani studenci (pod warunkiem, że uzyskaliby dostęp).
To zatem pierwsza w Polsce monografia literaturoznawcza dotycząca motywów szachowych. Nie ma charakteru syntetycznego, bo nie ma jeszcze co syntezować, nakierowana zostaje zatem na analizę i interpretację tropów szachowych w konkretnych dziełach. Jej celem jest odpowiedzenie na pytanie: „co mówią (…) o sobie nowocześni, gdy używają szachowych metafor?” (s. 17). Autor podkreśla, że bierze na warsztat te utwory, w których królewska gra nie pojawia się incydentalnie. Stąd nie zamieszczono tu analiz „Ziemi jałowej” T.S. Eliota czy partii z pierwszej części „Harry’ego Pottera”. Łyżwiński wybiera zatem: „Zwycięstwo” i „Futuryzm a szachy” Karola Irzykowskiego, „Białych braci” Michała Choromańskiego, „Murphy’ego” Samuela Becketta, „Obronę Łużyna” Vladimira Nabokova, „Nowele szachowe” Stefana Zweiga, twórczość Marcela Duchampa i wreszcie „Szachy” Zbigniewa Herberta.
Książkę otwiera omówienie historii królewskiej gry i jej związków z nowoczesnością oraz krótka interpretacja „Alicji po drugiej stronie lustra”, której fabuła oparta jest na konkretnej szachowej rozgrywce (kluczowy okazuje się awans pionka – Alicji – na królową nieokazujący się wcale momentem wyzwolenia). Historyczne opowieści na temat wynalezienia szachów – jak twierdzi Łyżwiński – mają jedną część wspólną: „gra została wynaleziona, żeby przekazać jakąś informację” (s. 23), stanowi „nośnik znaczeń, które z jakichś powodów nie mogą zostać przekazane inaczej” (s. 23). Właśnie to jest najmocniejszym argumentem za dokonaniem analizy obecności szachów w literaturze.
Podstawowe założenie pracy, odnoszące się do funkcji szachów w nowoczesnych dziełach, dotyczy wywoływania przez nie napięcia między nowoczesną ratio a irracjonalnością, między „modelową domeną ścisłej logiki, w której (…) każdy element i ruch, ma (lub może mieć) racjonalne uzasadnienie” (s. 206), a wszystkim tym, co się jej wymyka: chaosowi, zmysłom, aż po transgresję racjonalności, kiedy, w związku z utratą świadomości (obłęd) i możliwości samoodniesienia, ta obraca się we własne przeciwieństwo (casus Deep Blue).
Najlepsza część pracy poświęcona jest „Murphy’emu” Becketta. Łyżwiński w swojej brawurowej interpretacji proponuje, by, inaczej niż robiono to dotychczas, pogodzić kartezjanizm bohatera, który fantazjuje o swojej niezależności od świata zewnętrznego, z jego narcyzmem. Murphy zmuszony do konfrontacji z rzeczywistością znajduje pracę jako pielęgniarz w szpitalu psychiatrycznym. Pracuje mu się tam zaskakująco dobrze: „pacjenci Magdalen Mental Mercyseat są dla Murphy’ego ucieleśnieniem jego największego marzenia o kompletnym zamknięciu ja w umyśle i uwolnieniu go w ten sposób od wszystkich żądań i mechanizmów zewnętrznej rzeczywistości” (s. 101). Właśnie tam, „w psychiatryku”, bohater rozgrywać będzie najosobliwszą partię szachów, jaką można sobie wyobrazić. „Pojedynek” toczy z psychotycznym Endonem. Gra polega na tym, by na tyle, na ile to możliwe, unikać bezpośredniej konfrontacji i naśladować ruchy przeciwnika. Jak tłumaczy Łyżwiński, tylko naśladując Endona, Murphy, który utracił bezpośredni kontakt z narcystycznym obrazem siebie, będzie go w stanie podtrzymywać, projektując „ja idealne” na pacjenta. Fascynująco opisany przebieg partii zilustrowany został na licznych rycinach przedstawiających układ figur. Endon grał tak, jakby jego przeciwnik nie istniał: robił wszystko, by ustawić figury w idealnej symetrii, najlepiej tak, by po kilkudziesięciu ruchach wrócić do początkowego ustawienia. Tymczasem gra Murphy’ego, który chciał go za wszelką cenę naśladować, załamuje się, powtórzenie tych samych posunięć okazuje się niemożliwe, wykonywane ruchy są ledwie „podobne”, przez co układ białych rozsypuje się w chaos. Murphy ostatecznie poddaje się, próbując uniknąć w ten sposób druzgoczącej dla niego prawdy, że jego „więź z Endonem stanowi jedynie wytwór wyobraźni, a dzieląca ich przepaść jest definitywna i nieodwracalna” (s. 115). Łyżwiński zauważa, że analogiczna sytuacja jak w partii znajduje przedłużenie w rzeczywistości: Murphy, zrozumiawszy, że zgodnie z berkeleyowską formułą: niepostrzegany nie istnieje, ostatecznie (wraz z narcystyczną identyfikacją z własnym obrazem) traci podmiotowość, wszelki kontakt z rzeczywistością.
Krótkie streszczenie powieści i interpretacji Łyżwińskiego dobitnie pokazuje, jak ważne są tropy szachowe dla przekonującego odczytania utworu (we fragmentach i w całości). W kolejnym rozdziale autor konsekwentnie rozwija wątek szachowego szaleństwa, omawiając biografie słynnych szachistów (Steinitz i Morphy) oraz przykłady literackie: „Obronę Łużyna” Nabokova oraz „Nowelę szachową” Zweiga. Wnioski płynące z analizy życiorysów arcymistrzów można podłączyć pod szerszą XIX-wieczną tendencję do łączenia geniuszu z obłąkaniem (tu zwłaszcza pisma Cesare’a Lombroso). Oczywiście, jak można się spodziewać, szachy są co najwyżej pośrednią przyczyną szaleństwa. Łyżwiński sugeruje jednak, że królewską grę warto rozważyć jako skuteczne narzędzie sublimacji. Szachy wydają się grą niebezpieczną o tyle, o ile zapominający się w nich gracze tracą zdolność do odróżnienia abstrakcji od rzeczywistości.
Interesująco w tym kontekście wypada analiza „przypowieści” Zweiga, w której ścierają się ze sobą dwa przedziwne indywidua: Czentović, zaskakujący talent szachowy, do tego stopnia pozbawiony zdolności abstrakcyjnego myślenia, że nie potrafi zagrać partii „na ślepo”, czyli bez obecności szachownicy, i dr. B, arcymistrz szachowej abstrakcji, którego od paranoi spowodowanej przymusową bezczynnością w areszcie ratuje zbiór stu pięćdziesięciu partii szachowych, których się tam uczy i które odtwarza z pamięci. Ich pojedynek jestem wydarzeniem tragikomicznym. Gra w szachy staje się nie tylko starciem zupełnie różnych stylów gry, ale także zupełnie różnych osobowości. To starcie absolutnej abstrakcji z absolutną immersją, które obu bohaterów doprowadza na granice obłędu.
Choć patrzę na studium Łyżwińskiego z wielkim podziwem, muszę stwierdzić, że przy znakomitych rozdziałach o Becketcie czy Duchampie, te poświęcone polskim autorom wypadają stosunkowo blado (w mniejszym stopniu dotyczy to części o Choromańskim). Teksty poświęcone Irzykowskiemu i Herbertowi wydają się wysilone, niepotrzebnie rozdmuchane. Przyczyna takiego stanu rzeczy tylko pośrednio dotyczy decyzji podjętych przez badacza. Powierzchowność opracowań odbija się w płytkości analizowanych materiałów. „Szachy” Herberta są okolicznościową lamentacją nad przegraną człowieka (ciało, wyobraźnia, limity) z potwornością jego własnego wytworu (Deep Blue) i niezależnie od tego, ile by Łyżwiński dumał nad „arlekinowymi szatami” i „poematami z Andaluzji”, to, co chciał wyrazić, wpisze się w katastrofizującą refleksję, dotyczącą napięcia między ludzkim światem kultury a technologiczną rzeczywistością automatów. Co koniecznie trzeba nadmuchać przywołaniem dobrze już zapoznanej pracy Martina Heideggera „Pytanie o technikę”… Przepis na balon w szachową kratkę – gotowy. Ale balony mają to do siebie, że albo pękają z hukiem, albo flaczeją cicho sycząc. Ostatni rozdział odpowiada zdecydowanie temu drugiemu przypadkowi.
A Irzykowski? Na początku „Zwycięstwo” zapowiada się obiecująco: jest to utwór „w eksperymentatorskim geście niemal w całości oparty na przebiegu szachowej partii” (s. 40). Cały ambaras w tym, że w istocie „jest to dzieło, co podkreślał zresztą sam autor, schematyczne i konwencjonalne, a ponadto, jako że duża część akcji rozgrywa się na szachownicy i jest zapisana profesjonalną notacją szachową, dla większości czytelników niewątpliwie niezrozumiałe” (s. 46). Ciekawi mnie zwłaszcza zakończenie cytowanego fragmentu. Może jednak potencjał tego dramatu nie został dobrze interpretacyjnie wyzyskany? Łyżwiński nie omawia dokładnie przebiegu tej partii, a dla kogokolwiek, kto zna szachowe podstawy, mogłoby to być interesujące. Z pewnością uczyniłoby ten wczesny utwór bardziej przyjaznym w odbiorze.
Na koniec chciałbym podkreślić, że Łyżwiński zadbał o bardzo przejrzysty układ książki. Dotyczy to wstępu, „końcówki” oraz podsumowań po każdym rozdziale. Znamionuje też pokorę badacza, dla którego cel stanowi przede wszystkim możliwie jasne, precyzyjne zaprezentowanie koncepcji. Nie oznacza to wcale, że styl Łyżwińskiego jest suchy i pozbawiony życia. Monografia napisana została dynamicznie, a co najważniejsze: autorowi udało się uniknąć uciążliwej hiperinflacji przypisów, a jednocześnie nie wpaść w pułapkę nieumiejętnego eseizowania, które często kamufluje niedostatek myśli, brak odpowiedniego szlifu i pośpiech.
Paweł Łyżwiński: „(Nie)pojednane opozycje. Szachowe tropy w tekstach kultury nowoczesnej”. Wydawnictwo Universitas. Kraków 2022 [seria: Modernizm w Polsce].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |