
GDY DUCH LEDWO DYCHA (KLUB SMUTNYCH DUCHÓW 3)
A
A
A
Takie tempo wydawnicze to ja rozumiem. Skoro już nie odwiedzaliśmy Klubu Smutnych Duchów równo z ukazywaniem się wersji oryginalnej (od 2021 roku), to dobrze, że przynajmniej możemy błyskawicznie nadrobić zaległości. W ciągu zaledwie sześciu miesięcy W.A.B. wypuściło wszystkie trzy tomy serii Lize Meddings, po lekturze świeżutko wydanej „trójki” jesteśmy więc na bieżąco.
Tym razem dedykacja brzmi: „Dla wszystkich tych, którzy próbują udowodnić swoją wartość. Jesteście wystarczająco wartościowi”. Najnowszymi przygodami SD, Skarpetki i Rue autorka w przemyślany sposób dowodzi słuszności tego przekonania. I co istotne: nie, nie chodzi o „rozpieszczanie” medialnie demonizowanych „płatków śniegu”, że są takie wyjątkowe i wszystko „im się po prostu należy” za samo istnienie. Meddings w swoich poruszających kwestię zdrowia psychicznego komiksach przypomina, że jak najbardziej trzeba działać i pracować (w dużej mierze – nad sobą), tyle że mądrze, pamiętając o psychice, nie poddając się niepotrzebnej presji wewnętrznej i zewnętrznej.
O ile wcześniej towarzyszyliśmy głównie SD i Skarpetce, którzy – co widać już na pierwszych stronach nowego tomu – coraz lepiej się już znają i wzajemnie akceptują swoje słabości, o tyle w nowym tomie dowiadujemy się więcej o Rue. Gdy spotykający się nad Cytrynowym Jeziorem Klub Smutnych Duchów nabiera coraz wyraźniejszych kształtów, ale trzeba wymyślić dla niego zadania, okazuje się, że jeden z nowych członków, Benji, ma wystąpić na koncercie, czym się mocno stresuje. Wszyscy chętnie angażują się więc we wspieranie utalentowanego muzyka i promocję wydarzenia. A Rue najbardziej, wręcz za bardzo. „Kto potrzebuje snu, kiedy zmienia świat!” (s. 51) – oznajmia, gdy zatroskani przyjaciele martwią się, czy nie wzięła na siebie za dużo. Z czasem na tyle skutecznie sprawia pozory dawania sobie rady z nadmiarem obowiązków, że ludzie zaczynają jej wierzyć i dokładać jej kolejne zadania. Tymczasem powody, dla których Rue wikła się w natłok pracy, a w efekcie – w spiralę negatywnych emocji i lęków – okazują się złożone. Zmaga się z wypieraną żałobą, a na dodatek wciąż sobie powtarza: „Udowodnij, że warto się z tobą przyjaźnić” (s. 95), tylko ryzykując przez to przyjaźnie, a nie je umacniając.
Temat nastoletniej żałoby tu nie dominuje, ale zostaje subtelnie wprowadzony. W centrum jest natomiast szersze nieradzenie sobie z emocjami, zagłuszanie ich zadaniami, aż nie da się już udźwignąć ani kumulacji obowiązków, ani tłumionych trudnych myśli i uczuć. I ponownie „Klub Smutnych Duchów”, po zarysowaniu problemu, proponuje mądre rozwiązania. Warto odnotować podkreślenie w trzecim tomie, że czasem wsparcie i lojalność polegają na powiedzeniu komuś dorosłemu, że z młodą osobą dzieje się coś złego. Nie jest to żaden „donos”, tylko prawdziwa, wręcz nad wiek tu dojrzała troska. Po raz kolejny zostaje też zaakcentowana waga profesjonalnej pomocy psychologicznej – wsparcie ze strony grupy rówieśniczej i rodziny jest bardzo istotne, ale nie załatwi wszystkiego. W kwestii terapii uroczo zresztą wypada fragment, gdy Skarpetka cieszy się: „Rany, nie mogę się doczekać aż powiem mojej terapeutce, że cała ta wiedza, którą mnie zarzuca w końcu się przydała” (s. 154) – przy czym, choć może to wina mojego próbnego jeszcze egzemplarza, przydałoby się do tego całego uroku dorzucić dwa brakujące przecinki.
Ujmujący jest koncept okładkowy – od jednego ducha w tomie pierwszym przez dwa w kolejnym po trzy w najnowszym, zgodnie z powiększaniem się paczki. Pod względem wizualnym „Klub Smutnych Duchów” to konsekwentnie raczej prosty komiks, co wobec nacisku na też prosty, ale wciąż wymagający artykulacji, edukacyjno-wpierający przekaz, dobrze współgra z samą historią. Zdarzają się „wypełniacze” (cztery strony tego, jak Skarpetka i SD idą [zob. s. 80-83]), ale trafiają się i wyjątkowo piękne krajobrazowe plansze (zob. np. s. 118-119). Tom trzeci, przy całej fabularnej jasności i wyrazistości płynących z lektury porad, porusza temat nawet mniej oswojony niż nerwica i depresja – a przecież wiele osób odnajdzie się w problemach Rue lub uważniej zacznie obserwować bliskich, (pozornie) „ogarniających” w życiu „wszystko wszędzie naraz”.
Tym razem dedykacja brzmi: „Dla wszystkich tych, którzy próbują udowodnić swoją wartość. Jesteście wystarczająco wartościowi”. Najnowszymi przygodami SD, Skarpetki i Rue autorka w przemyślany sposób dowodzi słuszności tego przekonania. I co istotne: nie, nie chodzi o „rozpieszczanie” medialnie demonizowanych „płatków śniegu”, że są takie wyjątkowe i wszystko „im się po prostu należy” za samo istnienie. Meddings w swoich poruszających kwestię zdrowia psychicznego komiksach przypomina, że jak najbardziej trzeba działać i pracować (w dużej mierze – nad sobą), tyle że mądrze, pamiętając o psychice, nie poddając się niepotrzebnej presji wewnętrznej i zewnętrznej.
O ile wcześniej towarzyszyliśmy głównie SD i Skarpetce, którzy – co widać już na pierwszych stronach nowego tomu – coraz lepiej się już znają i wzajemnie akceptują swoje słabości, o tyle w nowym tomie dowiadujemy się więcej o Rue. Gdy spotykający się nad Cytrynowym Jeziorem Klub Smutnych Duchów nabiera coraz wyraźniejszych kształtów, ale trzeba wymyślić dla niego zadania, okazuje się, że jeden z nowych członków, Benji, ma wystąpić na koncercie, czym się mocno stresuje. Wszyscy chętnie angażują się więc we wspieranie utalentowanego muzyka i promocję wydarzenia. A Rue najbardziej, wręcz za bardzo. „Kto potrzebuje snu, kiedy zmienia świat!” (s. 51) – oznajmia, gdy zatroskani przyjaciele martwią się, czy nie wzięła na siebie za dużo. Z czasem na tyle skutecznie sprawia pozory dawania sobie rady z nadmiarem obowiązków, że ludzie zaczynają jej wierzyć i dokładać jej kolejne zadania. Tymczasem powody, dla których Rue wikła się w natłok pracy, a w efekcie – w spiralę negatywnych emocji i lęków – okazują się złożone. Zmaga się z wypieraną żałobą, a na dodatek wciąż sobie powtarza: „Udowodnij, że warto się z tobą przyjaźnić” (s. 95), tylko ryzykując przez to przyjaźnie, a nie je umacniając.
Temat nastoletniej żałoby tu nie dominuje, ale zostaje subtelnie wprowadzony. W centrum jest natomiast szersze nieradzenie sobie z emocjami, zagłuszanie ich zadaniami, aż nie da się już udźwignąć ani kumulacji obowiązków, ani tłumionych trudnych myśli i uczuć. I ponownie „Klub Smutnych Duchów”, po zarysowaniu problemu, proponuje mądre rozwiązania. Warto odnotować podkreślenie w trzecim tomie, że czasem wsparcie i lojalność polegają na powiedzeniu komuś dorosłemu, że z młodą osobą dzieje się coś złego. Nie jest to żaden „donos”, tylko prawdziwa, wręcz nad wiek tu dojrzała troska. Po raz kolejny zostaje też zaakcentowana waga profesjonalnej pomocy psychologicznej – wsparcie ze strony grupy rówieśniczej i rodziny jest bardzo istotne, ale nie załatwi wszystkiego. W kwestii terapii uroczo zresztą wypada fragment, gdy Skarpetka cieszy się: „Rany, nie mogę się doczekać aż powiem mojej terapeutce, że cała ta wiedza, którą mnie zarzuca w końcu się przydała” (s. 154) – przy czym, choć może to wina mojego próbnego jeszcze egzemplarza, przydałoby się do tego całego uroku dorzucić dwa brakujące przecinki.
Ujmujący jest koncept okładkowy – od jednego ducha w tomie pierwszym przez dwa w kolejnym po trzy w najnowszym, zgodnie z powiększaniem się paczki. Pod względem wizualnym „Klub Smutnych Duchów” to konsekwentnie raczej prosty komiks, co wobec nacisku na też prosty, ale wciąż wymagający artykulacji, edukacyjno-wpierający przekaz, dobrze współgra z samą historią. Zdarzają się „wypełniacze” (cztery strony tego, jak Skarpetka i SD idą [zob. s. 80-83]), ale trafiają się i wyjątkowo piękne krajobrazowe plansze (zob. np. s. 118-119). Tom trzeci, przy całej fabularnej jasności i wyrazistości płynących z lektury porad, porusza temat nawet mniej oswojony niż nerwica i depresja – a przecież wiele osób odnajdzie się w problemach Rue lub uważniej zacznie obserwować bliskich, (pozornie) „ogarniających” w życiu „wszystko wszędzie naraz”.
Lize Meddings: „Klub Smutnych Duchów 3” („The Sad Ghost Club 3”). Tłum. Agnieszka Kalus. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2023 [seria: Neony].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |