
CO W MIEJSKIEJ TRAWIE PISZCZY (MICHAŁ KSIĄŻEK: 'ATLAS DZIUR I SZCZELIN')
A
A
A
„Pęd samochodów, sprinty tramwajów, podziemne galopady pociągów. Ciała ludzi sunące w poprzek wektorów głównych nurtów na zielony sygnał, ciała gołębi nad nimi, też na sygnał, choć dla nas niewidoczny. Pewien potencjał zdarzenia jest częścią tego centrum, które nie dość, że polimorficzne, to jeszcze wydarza się w różnych miejscach. Przy Dworcu Centralnym, pod Salą Kongresową, na placu Defilad albo na „Patelni”, czyli placyku przy metrze Centrum. Postanawiam wziąć w nim udział i dotrzeć tam pieszo i powoli” (s. 179).
Michał Książek jest kulturoznawcą, przewodnikiem syberyjskim, autorem tomów poetyckich i publikacji prozatorskich, wielokrotnie wyróżnianym i nominowanym do prestiżowych nagród literackich, współpracującym m.in. z kwartalnikiem „Przekrój” (zob. instytutksiazki.pl). To przyrodnik z wykształcenia (posiada tytuł inżyniera leśnika) i, chyba mogę zaryzykować to stwierdzenie, z zamiłowania. Literackie propozycje Książka są – w mojej opinii – jednymi z najciekawszych współczesnych tekstów, jakie możemy interpretować w duchu krytyki ekologicznej i nature writing. Mając w pamięci poprzednie artystyczne dokonania pisarza, szczególnie świetny debiut poetycki zatytułowany „Nauka o ptakach” z 2015 roku, do lektury jego najnowszej publikacji, czyli „Atlasu dziur i szczelin”, zasiadłam z wielkim zainteresowaniem i oczekiwaniem – doświadczenia kolejnego intrygującego spotkania człowieka ze światem roślin i zwierząt. I nie zawiodłam się, bo eseje Książka czyta się znakomicie.
„Atlas dziur i szczelin” to zbiór krótkich form prozatorskich, w których autor ukazuje przyrodę stanowiącą nieodłączną część warszawskich placów, przystanków czy kamienic. To swoiste postantropocentryczne mindfulness, zaproszenie do przyjęcia, za pisarzem, odmiennej perspektywy. Na spacerze z Książkiem warto być czujnym. Warto też angażować zmysły: zobaczymy wówczas królestwo owadów zamieszkujących trawniki, usłyszymy uderzenia kropli deszczówki i gromady ptaków zasiedlających dachy budynków, dotkniemy faktury kory wiekowych drzew, poczujemy niezwykle charakterystyczny zapach zwany fachowo petrichorem.
Książek to wytrawny wędrowiec dostrzegający najmniejsze nawet formy życia w miejscach na pozór ich pozbawionych, czy też, dla postronnych, niezaangażowanych obserwatorów i obserwatorek, sprawiających wrażenie niewłaściwego środowiska dla ich rozwoju (zaglądniemy bowiem do miejsc pozornie wykluczających obecność ożywionej natury, na przykład do bombowca z Muzeum Lotnictwa, gdzie gniazdo uwił szpak). Moja lektura esejów przypadła na czas fali wakacyjnych upałów, podczas których co rusz na terenie śląskiej aglomeracji słyszałam stwierdzenia o wszechobecnej betonozie, nagrzewających się zabudowaniach, trwających remontach oraz braku naturalnego schronienia przed uciążliwymi promieniami słońca. Proza Książka przekonuje, że nawet w ulicznym zgiełku, mimo wielu przeciwności i katastroficznych dla wielu gatunków skutków urbanizacji, przyroda tętni życiem – i wcale nie chodzi tu wyłącznie o powstające w centrach miast łąki kwietne, klomby czy skwerki. Jak trafnie zauważył Piotr Paziński: „Przecież »Atlas dziur i szczelin« to opowieść tyleż o przyrodzie, ile o jej kiełznaniu i zamknięciu. W parkowych alejkach, w betonowych donicach, w schludnych, od linijki wymierzonych rabatach, małych, żeby nie zabierały cennych miejsc parkingowych. A w konsekwencji – o wypieraniu przyrody przez człowieka, jedynego jakoby prawowitego gospodarza metropolii” (Paziński 2023). Książek jest jednak prawdziwym „rzecznikiem mchów i porostów” (takie określenie widnieje przy jego nazwisku na stronie internetowej „Przekroju”). Prowadzi, przewodzi, opowiada, wskazuje czytelnikom i czytelniczkom – niemalże palcem – obszary, gdzie należy zatrzymać się i powiedzieć, czasem szeptem, aby nie przeszkodzić małym mieszkańcom tych terenów: „To tutaj”. A „tutaj” oznacza dziurę w chodniku, wyrwę w elewacji blokowiska, pozostałości na placach budowy, rynny przymocowane do budynków, korony drzew…
O Książku mówi się, że jest przyrodnikiem czułym. I rzeczywiście, owa czułość ujawnia się także w kolejnych esejach „Atlasu dziur i szczelin”, co zaznaczył już we fragmencie recenzji zamieszczonej na okładce Filip Springer. Książek obdarzony jest darem szczególnej narracji: zwraca uwagę na powszechność pewnych zjawisk, podkreślając przy tym jednostkowość, wręcz intymność dialogu z naturą. Autor tak komentuje na przykład spotkania z mikroobywatelami Warszawy: „Pod kamieniem w centrum parku śpi liczna rodzina stonogi murowej. Cieszę się jak dziecko, dostrzegając duże różnice w wielkości, a więc wielopokoleniową familię” (s. 274). Podglądając, nie odziera przyrody z jej tajemnicy, choć oczywiście rozjaśnia odbiorcom i odbiorczyniom zawiłości nauk przyrodniczych: „Za pustym kioskiem między pawilonami dworca Warszawa Śródmieście rośnie samotna cykoria podróżnik. Kwiat cykorii to kręgi fioletowych płatków, pomiędzy którymi ciemnieją dość głębokie pochewki. Podchodzę bliżej, żeby powąchać, czy pachnie jakoś gorzej niż »polimerowe« dzielżany i portulaki, i wtedy to dostrzegam. Głęboko pośród płatków śpi ktoś, mały, czarny, z przezroczystymi skrzydłami. Dziki, choć miejski zarazem” (s. 200).
Bardzo podoba mi się forma narracji, jaką przyjął Książek – publikacja jest podzielona na krótkie, tytułowane, czasem nawet jednoakapitowe szkice. Dzięki temu zabiegowi myśli czytelników i czytelniczek nie zdążą umknąć, a refleksje po zapoznaniu się z danym fragmentem mogą być „przerabiane na bieżąco”. To też świetna lektura miejska, idealna do czytania na przystanku, w autobusie czy ławce w parku. A więc wszędzie tam, gdzie Książek mówi: „Zatrzymaj się i spójrz”.
LITERATURA:
„Michał Książek” [indeks autorów], https://instytutksiazki.pl/literatura,8,indeks-autorow,26,michal-ksiazek,853.html?filter=K.
Paziński P.: „Miękkie miasto”. „Dwutygodnik” 2023, nr 7. https://www.dwutygodnik.com/artykul/10839-miekkie-miasto.html.
Michał Książek jest kulturoznawcą, przewodnikiem syberyjskim, autorem tomów poetyckich i publikacji prozatorskich, wielokrotnie wyróżnianym i nominowanym do prestiżowych nagród literackich, współpracującym m.in. z kwartalnikiem „Przekrój” (zob. instytutksiazki.pl). To przyrodnik z wykształcenia (posiada tytuł inżyniera leśnika) i, chyba mogę zaryzykować to stwierdzenie, z zamiłowania. Literackie propozycje Książka są – w mojej opinii – jednymi z najciekawszych współczesnych tekstów, jakie możemy interpretować w duchu krytyki ekologicznej i nature writing. Mając w pamięci poprzednie artystyczne dokonania pisarza, szczególnie świetny debiut poetycki zatytułowany „Nauka o ptakach” z 2015 roku, do lektury jego najnowszej publikacji, czyli „Atlasu dziur i szczelin”, zasiadłam z wielkim zainteresowaniem i oczekiwaniem – doświadczenia kolejnego intrygującego spotkania człowieka ze światem roślin i zwierząt. I nie zawiodłam się, bo eseje Książka czyta się znakomicie.
„Atlas dziur i szczelin” to zbiór krótkich form prozatorskich, w których autor ukazuje przyrodę stanowiącą nieodłączną część warszawskich placów, przystanków czy kamienic. To swoiste postantropocentryczne mindfulness, zaproszenie do przyjęcia, za pisarzem, odmiennej perspektywy. Na spacerze z Książkiem warto być czujnym. Warto też angażować zmysły: zobaczymy wówczas królestwo owadów zamieszkujących trawniki, usłyszymy uderzenia kropli deszczówki i gromady ptaków zasiedlających dachy budynków, dotkniemy faktury kory wiekowych drzew, poczujemy niezwykle charakterystyczny zapach zwany fachowo petrichorem.
Książek to wytrawny wędrowiec dostrzegający najmniejsze nawet formy życia w miejscach na pozór ich pozbawionych, czy też, dla postronnych, niezaangażowanych obserwatorów i obserwatorek, sprawiających wrażenie niewłaściwego środowiska dla ich rozwoju (zaglądniemy bowiem do miejsc pozornie wykluczających obecność ożywionej natury, na przykład do bombowca z Muzeum Lotnictwa, gdzie gniazdo uwił szpak). Moja lektura esejów przypadła na czas fali wakacyjnych upałów, podczas których co rusz na terenie śląskiej aglomeracji słyszałam stwierdzenia o wszechobecnej betonozie, nagrzewających się zabudowaniach, trwających remontach oraz braku naturalnego schronienia przed uciążliwymi promieniami słońca. Proza Książka przekonuje, że nawet w ulicznym zgiełku, mimo wielu przeciwności i katastroficznych dla wielu gatunków skutków urbanizacji, przyroda tętni życiem – i wcale nie chodzi tu wyłącznie o powstające w centrach miast łąki kwietne, klomby czy skwerki. Jak trafnie zauważył Piotr Paziński: „Przecież »Atlas dziur i szczelin« to opowieść tyleż o przyrodzie, ile o jej kiełznaniu i zamknięciu. W parkowych alejkach, w betonowych donicach, w schludnych, od linijki wymierzonych rabatach, małych, żeby nie zabierały cennych miejsc parkingowych. A w konsekwencji – o wypieraniu przyrody przez człowieka, jedynego jakoby prawowitego gospodarza metropolii” (Paziński 2023). Książek jest jednak prawdziwym „rzecznikiem mchów i porostów” (takie określenie widnieje przy jego nazwisku na stronie internetowej „Przekroju”). Prowadzi, przewodzi, opowiada, wskazuje czytelnikom i czytelniczkom – niemalże palcem – obszary, gdzie należy zatrzymać się i powiedzieć, czasem szeptem, aby nie przeszkodzić małym mieszkańcom tych terenów: „To tutaj”. A „tutaj” oznacza dziurę w chodniku, wyrwę w elewacji blokowiska, pozostałości na placach budowy, rynny przymocowane do budynków, korony drzew…
O Książku mówi się, że jest przyrodnikiem czułym. I rzeczywiście, owa czułość ujawnia się także w kolejnych esejach „Atlasu dziur i szczelin”, co zaznaczył już we fragmencie recenzji zamieszczonej na okładce Filip Springer. Książek obdarzony jest darem szczególnej narracji: zwraca uwagę na powszechność pewnych zjawisk, podkreślając przy tym jednostkowość, wręcz intymność dialogu z naturą. Autor tak komentuje na przykład spotkania z mikroobywatelami Warszawy: „Pod kamieniem w centrum parku śpi liczna rodzina stonogi murowej. Cieszę się jak dziecko, dostrzegając duże różnice w wielkości, a więc wielopokoleniową familię” (s. 274). Podglądając, nie odziera przyrody z jej tajemnicy, choć oczywiście rozjaśnia odbiorcom i odbiorczyniom zawiłości nauk przyrodniczych: „Za pustym kioskiem między pawilonami dworca Warszawa Śródmieście rośnie samotna cykoria podróżnik. Kwiat cykorii to kręgi fioletowych płatków, pomiędzy którymi ciemnieją dość głębokie pochewki. Podchodzę bliżej, żeby powąchać, czy pachnie jakoś gorzej niż »polimerowe« dzielżany i portulaki, i wtedy to dostrzegam. Głęboko pośród płatków śpi ktoś, mały, czarny, z przezroczystymi skrzydłami. Dziki, choć miejski zarazem” (s. 200).
Bardzo podoba mi się forma narracji, jaką przyjął Książek – publikacja jest podzielona na krótkie, tytułowane, czasem nawet jednoakapitowe szkice. Dzięki temu zabiegowi myśli czytelników i czytelniczek nie zdążą umknąć, a refleksje po zapoznaniu się z danym fragmentem mogą być „przerabiane na bieżąco”. To też świetna lektura miejska, idealna do czytania na przystanku, w autobusie czy ławce w parku. A więc wszędzie tam, gdzie Książek mówi: „Zatrzymaj się i spójrz”.
LITERATURA:
„Michał Książek” [indeks autorów], https://instytutksiazki.pl/literatura,8,indeks-autorow,26,michal-ksiazek,853.html?filter=K.
Paziński P.: „Miękkie miasto”. „Dwutygodnik” 2023, nr 7. https://www.dwutygodnik.com/artykul/10839-miekkie-miasto.html.
Michał Książek: „Atlas dziur i szczelin”. Znak Literanova. Kraków 2023.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |