ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 września 18 (474) / 2023

Ewa Ogłoza,

PAMIĘĆ O UMARŁYCH NA WYSTAWIE KATARZYNY KARPOWICZ (KATARZYNA KARPOWICZ: 'NIEISTNIENIE')

A A A
Początki BWA Galerii Zamojskiej sięgają roku 1967. W instytucji kultury usytuowanej na dwu piętrach małej kamieniczki z wąskimi, drewnianymi schodami odbywało się wiele wspaniałych wystaw i spotkań. Dodam, że okna sal wystawienniczych wychodzą na Rynek Wielki, Ratusz i kolorowe kamieniczki z podcieniami.  Galeria specjalizuje się w ilustracjach, których ma bardzo bogate zbiory w trzydziestu grupach tematycznych. Organizuje plenery malarskie. Wydaje tomy poplenerowe i monografie ilustratorek oraz ilustratorów, a także pocztówki z ilustracjami do wybranych tekstów. Przed laty odkryłam tam na przykład tom z ilustracjami do opowieści Hansa Christiana Andersena; ilustracje powstawały na plenerze w Krasnobrodzie w 2005 roku.

W BWA Katarzyna Karpowicz debiutowała wystawą „Przemiany” w 2011 roku. Dyrektor Galerii Jerzy Tyburski trafnie wskazał na dominujące już wtedy cechy malarstwa artystki: melancholię, postaci jakby z sennych marzeń, wyraziste barwy, zmysł narracyjny, nastrój, elementy realizmu magicznego.

Katarzyna Karpowicz na swoim profilu FB zamieszcza między innymi pięknie sfotografowane  obrazy, które komentuje – jak się wydaje, z potrzeby serca i z chęci nawiązywania kontaktu z widzami – informując na przykład  o okolicznościach powstania obrazu, inspiracjach, procesie tworzenia, znaczeniach, cechach warsztatu malarskiego. Te wpisy czytam z zainteresowaniem i podziwem dla Artystki, czekając na złożoną z nich zwartą publikację. Artystka wyznała: „Żyję równolegle w nieistniejących światach moich bliskich, znajomych i nieznajomych, ważnych dla mnie umarłych”. Wierzy się jej, kiedy dedykuje wystawę dawnym mieszkańcom Szczebrzeszyna (wtedy Szebreszina) – „Dedykuję te obrazy tym, którzy już nie istnieją. Ich istnienie, pomimo nieistnienia wybrzmiewa mocno, naznacza mnie i towarzyszy mi od zawsze”.

Na wystawie, podziwiając piękno obrazów, osób, przedmiotów i natury, barwy oraz dopracowanie szczegółów każdego obrazu  czujemy się jednak nieswojo, przerażeni tym, że ludzie, jak z obrazów, byli, a od dawna już ich nie ma. Tematyka obrazów i wystawa zawierają w sobie wyobraźnię i wrażliwość artystki, poddanej działaniu genius loci niedużego roztoczańskiego miasteczka,  z którym łączą ją więzi rodzinne.

W wystawie widzę połączenie narracyjności czy literackości z teatralizacją (lub filmowością). Zauważam jakby odsłony, sceny lub kadry opowieści o losach żydowskich mieszkańców, ich codziennych doświadczeniach, świętach, zdarzeniach drobnych i wielkich.

Stojąc przed kolejnymi obrazami, reprezentującymi nurt malarstwa mono- i wielofiguratywnego, można by stawiać wiele pytań, na przykład: co portret mówi? co mówią postaci z obrazu? a nawiązując do  wielozmysłowego odbioru: co widać  (to oczywiste)?  co słychać? co gra dziecko na skrzypcach, co mogłaby grać orkiestra ? i inne: co czuć – jakie zapachy – zieleni, kwiatów, wody, ubrań, pokarmów itp.

Na obrazach przedstawione są pojedyncze osoby, ich portrety, czasem tylko twarz, a niekiedy cała sylwetka (np. kobieta wchodząca do  rzeki). Często artystka maluje grupy osób, z których na ogół ktoś się wyróżnia. Nie wszystkie postaci mają ze sobą kontakt wzrokowy; patrzą czasem na niebo, coś sobie pokazują, na coś wskazują. W namalowanych postaciach przejawia się piękno, czułość, delikatność, smutek i  zamyślenie.

Patrzymy na sylwetki osób, twarze, oczy, ubiór, pytamy, gdzie ludzie się znajdują, czym się zajmują, dokąd zmierzają, co grają, jaką muzykę, dlaczego wchodzą do wody, jak się odnoszą do siebie, dlaczego sięgają po bańki i szklane kulki, na co patrzą, dlaczego zatrzymują się, stojąc na ulicy lub wchodząc do wody.

Teatralizację przedstawianych scen można powiązać z przestrzenią, rekwizytami, gestami, kostiumami, fryzurami i maskami postaci. Na obrazach plenery miejskie i pozamiejskie tworzą jakby scenografię (drzewa – pinie i cyprysy, rzeka, wzgórza, las, sad –z rajskimi jabłuszkami, ulice, budynki mieszkalne, cukiernia, lodziarnia). Zwracają uwagę wszechobecne małe maski teatralne; postaci mają je na twarzy lub trzymają w dłoniach (zdjęły na chwilę? zaraz założą na twarz?). Częstym motywem są bańki mydlane, które sugerują dziecięcą zabawę, kruchość i delikatność ludzkich istnień, stanowią upamiętnienie twarzy; na niektórych bańkach – okrągłych plamkach jak medaliony – namalowane są dodatkowo twarze.  Innym motywem na obrazach Karpowicz są małe szklane kulki, które dzieci trzymają w ręku lub losują z dużej skrzyni z marzeniami. Są także inne obiekty, na przykład album fotograficzny, naręcze żółtych tulipanów, gałki lodów czy zaćmienie słońca.

Na wystawie zaprezentowano także poruszająca i piękną malarsko animację Katarzyny do żydowskiej kołysanki z 1940 roku. Tekst kołysanki ułożył w jidish Szaja Szpigel, którego mała córeczka zmarła z głodu w łódzkim getcie. Tango skomponował Dawid Bajgelman. Matka próbuje dziecko uspokoić, ale mówi o rzeczach strasznych – spalonym domu, wygnaniu w ciemną noc, wietrze, przepaści, dnie świata. 

W animacji Karpowicz rysowane czarną kredką popiersie matki, która trzyma na ręku córeczkę, zmienia barwy, podobnie jak tło. Dominują: czerń i ciemny błękit. Z czarnych oczu matki i oczek dziecka płyną łzy. W zakończeniu bukiet czerwonych kwiatów na łodyżkach z zielonymi listkami zakrywa dziecko, a w tle rozkwitają w sadzie drzewa. Być może, udało się uspokoić dziewczynkę, a scena jest projekcją i wizją lepszego świata, wbrew całej grozie wokół. (https://www.youtube.com/watch?v=Lc7_fLuEjxY)

W tej samej sali, w której oglądamy na ekranie animację, słuchając tanga, wisi bardzo poruszający obraz, jedyny wśród obrazów na wystawie w nowoczesnej ramie. Obraz „Strata”, a właściwie „Pieta” pokazuje osiem postaci;  jedna z nich leży nakryta całunem, a za dziewczyną podtrzymująca osobę zmarłą stoją postaci w maskach, najbliżej dziewczyny postać (śmierć) także trzyma całun, jakby chciała nakryć nim kobietę (matkę, kochankę) opłakującą stratę. Malarka snuje przez całą wystawę opowieść o życiu, dzieciństwie, miłości, sztuce i śmierci, chwilach radości i tragediach.

Na jednym  obrazie przedstawiona postać trzyma książkę, której autora i tytuł można odczytać: „Adele” Piotra Morgenbessera. Wydana w Austerii książka została, jak się wydaje, wybrana celowo. Bohater, który jako jedenastoletni chłopiec dowiaduje się, że jest Żydem, opowiada o tragicznych, wstrząsających losach żydowskich przodków, wywodzących się z niewielkiej miejscowości. Artystka, wskazując na książkę, zachęca do lektury, a jednocześnie podkreśla, być może, uniwersalny sens własnego malarstwa i wpisuje przedstawienia obrazowe w narrację o Zagładzie. Ma świadomość, że zawsze żyjemy z naszymi zmarłymi.

W katalogu, jak w każdym innym GaleriiArt, znajdują się dobrej jakości reprodukcje różnej wielkości, szczegółowo podpisane. Są także krótkie eseje o miasteczku i komentarze do malarstwa artystki. Można przeczytać fragment wspomnień Philipa Bibela, urodzonego w Szczebrzeszynie – o ciotce, która nie pozwoliła na obcięcie jej włosów przed ślubem i o jej tragicznej śmierci z córeczką i rodziną. Piotr Oczko napisał o żydowskich mieszkańcach miasteczka, ich tragicznych wojennych losach oraz o upamiętnieniu ofiar w różnych miejscach. Na tym tle opisał motywy z obrazów Katarzyny Karpowicz, które są malarską księgą wspomnień – „W geście przytulenia symbolicznie wydobywa Ona z Szeolu niepamięci umarłych i nieznajomych, ale mimo to kochanych, nadaje im twarze i zamienia nieistnienie w zaistnienie”. Małgorzata Czyńska opisała wciąż niedokończony obraz, na którym malarka sportretowała chłopca, nadając mu imię Akiwa. Słowo oznacza „schronienie”, a w Szczebrzeszynie mieszkało podobne dziecko, synek dentysty. Dziecko nie przeżyło wojny, a nikt już nie pamięta jego imienia.

Nie są to wszystkie teksty, które powstały z myślą o wystawie. Dwa teksty dotyczące wystawy „Nieistnienie” nie weszły do katalogu, ale można je przeczytać na stronie Galerii. Są to „Świat, którego nie ma”  Tomasza Pańczyka oraz  „Było i nie ma”  Thomasa Orchowskiego. Mieszkaniec Szczebrzeszyna, jeden z organizatorów – z Piotrem Dudą – wspaniałego festiwalu Szczebrzeszyn Stolica Języka Polskiego,  Tomasz Pańczyk w zakończeniu tekstu  dodał, że tekst powstaje w starym drewnianym domu, a on trzyma w ręku zniszczoną zabawkę, czworoboczny młynek drejdel.

Parafrazując zdanie z książki Tadeusza Sławka „Oczy to nie wszystko”, powiedziałabym, że malowanie Karpowicz to budowanie domów dla myśli i dla historii, na tej wystawie, niedokończonych, nagle przerwanych, nieopowiedzianych historii dawnych mieszkańców Szczebrzeszyna. Najbardziej interesują artystkę ludzie i ich przeżycia, przejawia wobec nich empatię, uważność i czułość.
Katarzyna Karpowicz „Nieistnienie”. Biuro Wystaw Artystycznych w Zamościu. 7 lipca – 13 sierpnia 2023. Kurator: Jerzy Tyburski.