
PRAKTYKI SF DLA ZIEMSKIEGO PRZETRWANIA ('HAKOWANIE ANTROPOCENU. NOWE KONCEPCJE WSPÓLNOT WIĘCEJ-NIŻ-LUDZKICH W EKOLOGICZNYCH FABULACJACH SPEKULATYWNYCH')
A
A
A
„Hakowanie antropocenu” pod redakcją Małgorzaty Sugiery już samym tytułem nawiązuje do wcześniejszej o dwa lata książki zbiorowej „Feminist, Queer, Anticolonial Propositions for Hacking the Anthropocene: Archive”. Wychodzi też z podobnych przesłanek i kieruje się analogicznymi celami. Diagnozując niewystarczalność i uproszczenia znormalizowanej opowieści o antropocenie, próbuje przeciwdziałać jej dyskursywnej przemocy, spluralizować sposoby myślenia o kryzysie ekologiczno-klimatycznym, wykroczyć poza oświeceniową figurę antroposa, a także otworzyć możliwość więcej-niż-ludzkich przyszłości. Podobnie jak autorzy i autorki książki z 2021 roku czyni to nie poprzez mnożenie alternatywnych nazw epoki, w której żyjemy (choć, jak przekonuje we wstępie Małgorzata Sugiera, tej inwencji terminologicznej nie należy odmawiać pewnej przydatności), ale poprzez tytułowe „hakowanie” antropocenu.
Hakowanie, czyli zgodnie ze słowami Astridy Neimanis z wprowadzenia do tomu „Feminist, Queer, Anticolonial Propositions…” „wykorzystanie nieautoryzowanych aktantów, żeby przerwać działanie systemu, czy choćby podjąć skuteczną interwencję, obrócić system przeciwko niemu samemu. Na tyle zmienić metodę, żeby zaczęła przynosić wyniki, które posłużą innym ciałom i innym celom” (Neimanis 2021: 10). Jak dopowiada redaktorka polskiej książki, nie polega to na prostym odrzuceniu myślenia antropocenowego, ale raczej na nieustannych próbach „wyobrażania sobie antropocenu na nowo i wciąż inaczej, (…) wychodzeni[a] poza fundacyjne dlań dychotomie i binaryzmy” (s. 17). Sugiera przekonująco podkreśla, że tego rodzaju hakowanie może zmierzać zarówno „wstecz” (odsłaniając pomijane w dominującym dyskursie źródła kryzysu antropocenowego), jak i „w przód” (projektując inne przyszłości i wizje wspólnoty).
Myślę, że właściwą stawką „Hakowania antropocenu” jest ten drugi ruch. Autorzy i autorki tomu skupiają się przede wszystkim, jak dopowiada podtytuł, na „nowych koncepcjach wspólnot więcej-niż-ludzkich w ekologicznych fabulacjach spekulatywnych”. Pojęcie spekulatywnych fabulacji najczęściej kojarzone jest z Donną Haraway. Autorka „Staying with the Trouble” używa go w powiązaniu z innymi „praktykami SF”: science fiction, spekulatywnym feminizmem, scjentyficznym faktem [science fact], sznurkowymi figurami [string figures] czy trudnym do oddania po polsku „so far” (zob. Haraway 2016: 2). Chodzi o takie opowieści, które łącząc praktyki naukowe i fikcjonalne, odsłaniają rozmaite splątania, w jakich staje się świat, a jednocześnie same powstają w splątaniu: jako sympoietyczna, współwytwórcza praca kreowania innych, niespodziewanych, wykraczających poza determinizm antropocenu wizji przyszłości.
Trzeba przyznać, że teksty zamieszczone w „Hakowaniu antropocenu” doskonale odpowiadają na to wezwanie. Otrzymaliśmy bowiem tom transdyscyplinarny, który nie tylko omawia rozmaite „ekologiczne fabulacje spekulatywne”. Same artykuły są tu małymi ćwiczeniami w więcej-niż-ludzkiej, przyszłościowej spekulacji. Przyjrzyjmy się pokrótce każdemu z nich.
Mateusz Chaberski oferuje bardzo ciekawą interpretację powieści science fiction „Semiosis” Sue Burke, zastanawiając się przy okazji nad zagadnieniem relacyjności wykraczającej poza popularny w nowej humanistyce model „kinship” (pokrewieństwa). Jak dowodzi, myśląc o relacjach, powinniśmy uwzględniać nie tylko ich pozytywne aspekty, ale także wszelkiego rodzaju „tarcia” pomiędzy uczestniczącymi w nich aktorami. Tak też dzieje się w powieści Burke, gdzie ludzcy mieszkańcy planety Pax tworzą trudną wspólnotę z innymi istotami, takimi jak przypominający modliszki Szklarze czy superinteligentny tęczowy bambus Stevland.
Dorota Sajewska być może najbardziej ze wszystkich osób autorskich zbliża się do queerowych strategii hakowania antropocenu. Analizuje figurę monstrum, traktowaną jako granica wspólnoty (za Haraway), nierozstrzygalność (za Derridą) oraz figuracja (za Neimanis), która „dekonstruuje normę i performuje zmianę” (s. 73). Następnie omawia działania queerowych performerek i artystów (Madame Nielsen, Juliana Snapper, Julia Ducournau, Ron Athey), czerpiąc z nich lekcję monstrualności (nie-normalności) jako warunku dynamicznej, niebinarnej, różnorodnej wspólnoty.
Mateusz Borowski powraca do spekulatywnych fabulacji z gatunku cli-fi: „Termination Shock” Neala Stephensona oraz „The Ministry for the Future” Kima Stanleya Robinsona. Pierwsza z nich przewiduje negatywne konsekwencje poszczenia w ruch machiny geoinżynierii, druga z kolei stara się zaprojektować „utopię, w którą da się uwierzyć” (s. 122), czyli świat, który za sprawą tytułowego międzynarodowego Ministerstwa Przyszłości odchodzi od ekstraktywistycznych praktyk późnego kapitalizmu.
Aleksandra Brylska podejmuje intrygującą próbę pomyślenia ludzkiego ciała jako części nekrowspólnoty, przyglądając się próbom współumierania z grzybami, takim jak projekt „The Bodies of Change” kolektywu Officina Corpuscoli. Chodzi w nim o stworzenie całunu, który umożliwia rozwój grzybni, „pracującej” następnie na rzecz rozkładu ludzkiej tkanki, a także neutralizowania toksyn zawartych w ludzkim ciele. Brylska zadaje projektowi krytyczne pytania (np. o ciągłe usytuowanie człowieka w centrum rozważań), ale jednocześnie dostrzega, że ujawnia on „złożone okoliczności wielogatunkowych spotkań” (s. 143).
Od Aleksandry Goral otrzymujemy opowieść o niezwykłej relacji między cierpiącą na zespół chronicznego zmęczenia Elizabeth Tovy Bailey a ślimakiem z gatunku Neohelix albolabris, który staje się towarzyszem choroby autorki „The Sound of a Wild Snail Eating”. Choć Goral podkreśla brutalność pierwotnego aktu przeniesienia ślimaka w zupełnie obce mu środowisko, to jego obecność doskonale wpisuje się w spowolnioną czasowość przewlekłej choroby, udanie określanej przez autorkę artykułu jako dis-ease, czyli dosłownie odłatwienie. Owo odłatwienie, rozwarstwienie czasu, utrata kontroli nad własnym życiem, niemal programowe „pozbawienie się luzu” (s. 170) warunkuje możliwość „wspólnocenia się” z resztą żyjącego świata. Okazuje się, że dopiero wypadnięcie z norm społecznych pozwala uwspólnić ludzkie rytmy i percepcję z aktorami pozaludzkimi.
Prawdziwie sympoietyczny tekst wyszedł spod rąk Michała Pałasza, Kingi Czowickiej, Tomasza Kulińskiego, Joanny Siwek i Alicji Wydmańskiej – nie tylko ze względu na jego wieloautorstwo. Przeświadczeni, że powrót do przedpandemicznej „normalności” jest niepożądany, potraktowali oni pandemię COVID-19 jako ostrzeżenie przed nowym reżimem klimatycznym. Za Brunonem Latourem zadali więc osobom studenckim pytanie, jak powinien wyglądać świat po pandemicznym kryzysie. W rezultacie powstała spekulatywna fabulacja przedstawiająca „świat po pandemii, który nie wraca do tak zwanej normalności, lecz wykorzystuje szansę na proklimatyczną zmianę” (s. 181). Jednym z podstawowych wyznaczników tego nowego porządku jest podążanie za aktorami, czyli respektowanie sprawczości więcej-niż-ludzkiej.
Katarzyna Trzeciak przygląda się poezji eksperymentalnej, która konceptualizuje nowoczesne uzależnienie od ropy i ropopochodnego plastiku. Od „The Polymers” Adama Dickinsona, traktującego ropę jako formę pisania, przez „The History of Plastic” Stephena Collinsa, które swą formą przypomina polimerowy łańcuch wiążący różne skale czasoprzestrzenne, po „skolonizowane dyskursem syntetycznego tworzywa” (s. 231) „Wiersze organiczne” Kacpra Bartczaka – wszystkie wybrane przez autorkę utwory traktują plastik nie jako substancję, lecz jako paradygmat epistemologiczny. Zależność od ropy okazuje się tu przymusem poznawczym blokującym alternatywne urządzenie świata. „Krok poza teraźniejszy stan rzeczy” (s. 216) pozwalają natomiast wykonać eksperymenty wierszowe, w których splata się to, co dyskursywne, i to, co materialne.
Artykuł Małgorzaty Ćwikły podejmuje – na przykładzie muzeów paryskich – namysł nad rolą i przyszłością instytucji kultury w obliczu pandemii COVID-19 oraz przyspieszającego kryzysu klimatycznego. Wykorzystując metodologię dyfrakcyjną (Karen Barad), autorka dokonuje udanej reinterpretacji określenia „miasto światła”, jakim chlubi się Paryż. To, co u zarania nowoczesności miało przynosić prestiż, dziś – ze względu na zanieczyszczenie światłem, kapitalistyczną ucieczkę od snu czy uzależnienie od paliw kopalnych – zmienia się w powód do wstydu. Projektowanym zadaniem instytucji kultury stają się wobec tego „gry ze światłem, dyskusje o konieczności jego zgaszenia, budowanie relacji z odbiorcami na odległość, w tym poza internetem, zarządzanie w mroku” (s. 255).
Maria Wodzińska przywołuje rozmaite eksperymenty z pogranicza prawa i sztuki mające na celu adaptację do wyzwań klimatycznych. Wskazuje np. na pojęcie ekobójstwa i próby wpisania go do Statutu Rzymskiego, podkreśla rolę praw lokalnych, w ramach których nadaje się status osoby prawnej istotom pozaludzkim, czy też na eksperymenty z formułą trybunału (powołanie trybunału opinii przeciw korporacji Monstanto, Trybunał ds. Międzypokoleniowych Zbrodni Klimatycznych czy Climate Tribunal). Co ważne, autorka odnotowuje zasadnicze ograniczenia formuły przedstawicielstwa, która wciąż dochodzi do głosu w każdym z przywoływanych projektów. Wprowadzenie skutecznych praw uwzględniających aktorów pozaludzkich wymagałoby więc głębszej zmiany paradygmatycznej: odejścia od idei reprezentacji, w której człowiek staje się rzecznikiem nie-ludzi, być może na rzecz podkreślania międzypokoleniowych, międzygatunkowych i systemowych relacyjności.
Szkice pomieszczone w tomie „Hakowanie antropocenu” stanowią – każdy z osobna, ale też jako specyficzny asamblaż – doskonałe przykłady „myślenia inaczej”, o które upominają się filozofki nowomaterialistyczne (zob. np. Rogowska-Stangret 2022). Dowodzą przy tym, że podstawowe zadanie spekulatywnych fabulacji nie polega na urzeczywistnianiu nowych światów (przekuwaniu potencji w akt). Część praktyk spekulatywnych – co podkreślają same osoby autorskie – wiedzie ku ślepym uliczkom, ale bynajmniej nie odbiera im to wartości. Mówiąc językiem Haraway: są one mackami wysuniętymi w przyszłość, nawet jeśli nie udaje im się o nic w owej przyszłości zaczepić. To także ważny element spekulatywnych fabulacji: swego rodzaju ćwiczenie w wyobraźni, które daje możliwość wypróbowania różnych ścieżek myślenia, zanim wcieli się je w życie.
Wpuszczanie wirusa w praktyki materialno-dyskursywne („hakowanie”) antropocenu niekoniecznie musi przy tym oznaczać dążenie do eliminacji „nosiciela”. Humanistyka środowiskowa niesie bowiem i tę lekcję, że obraz wirusa jako najeźdźcy atakującego układ immunologiczny mija się z prawdą – relacja między wirusem a organizmem przypomina raczej próby wzajemnej komunikacji, konsultowania obszarów „ja” i „innego” (zob. Haraway 1991). W tym sensie „Hakowanie antropocenu” nie jest wymierzone w samą koncepcję antropocenu, raczej ujawnia jej ślepe plamki i otwiera możliwości, które nierzadko tkwią w niej implicite. Chodzi o, jak to ujmuje we wstępie Małgorzata Sugiera, częściowe lub całkowite nakładanie się na siebie, wzajemne uzupełnianie się alternatywnych ujęć. Teksty pomieszczone w tomie bardzo dobrze realizują to wezwanie, dlatego też w moim przekonaniu wyłania się z nich coś, co sam proponowałem niedawno nazwać „antropocenem dyfrakcyjnym” (zob. Szaj 2023).
Dyfrakcje to, jak tłumaczy Karen Barad (2007), wzory dodatnich (wzmacniających się nawzajem) lub ujemnych (znoszących się wzajemnie) interferencji. Nakładające się na siebie fale każdorazowo wytwarzają coś nowego: falę wynikową będącą sumą ich amplitud. Analogicznie rozmaite praktyki materialno-dyskursywne antropocenu czytane przez siebie nawzajem mogą ujawniać nowe jakości. Wydaje się, że podstawowym efektem dyfrakcyjnym „Hakowania antropocenu” jest posthumanistyczna korekta dyskursu „epoki człowieka”. Uobecnia się ona w mniejszym lub większym stopniu we wszystkich tekstach, a wprost wyraża ją szkic Mateusza Borowskiego: antropocen nastał nie – jak chce standardowa narracja – na skutek ludzkiej działalności, która „przekracza wielkie siły natury” (zob. Steffen, Crutzen, McNeill 2007), ale jako „emergentny efekt relacji łączących człowieka z nie-ludźmi w ramach naturokulturowych asamblaży” (s. 103). Dopóki nie uwzględnimy splątań z aktorami pozaludzkimi, dopóty nasze odpowiedzi na antropocen będą nieskuteczne.
Także poszczególne szkice wchodzą ze sobą w bardzo fortunne – nie zawsze oczywiste – interferencje. Teksty Chaberskiego i Borowskiego spotykają się w zainteresowaniu praktykami science fiction, Sajewska i Goral wskazują na odejście od „normalności” jako warunek otwarcia na wspólnotę więcej-niż-ludzką, z kolei Pałasz, Czowicka, Kuliński, Siwek i Wydmańska – z innej perspektywy – diagnozują nie-normalność obowiązującego status quo. Ci ostatni w swym „podążaniu za aktorami” zbliżają się także do propozycji Ćwikły. I tak dalej. Wzory dyfrakcyjne, jakie powstają dzięki nakładaniu się na siebie kolejnych szkiców, są dodatkową wartością książki.
Miałbym rzecz jasna do „Hakowania antropocenu” parę krytycznych pytań. Przywoływane w tomie przekonanie Astridy Neimanis, że antropocen jest epoką, która „niemal już dobiegła końca” (zob. Neimanis 2021), budzi mój sceptycyzm, wydaje mi się bowiem zaklinać ustalenia geologii. Multiplikowanie dyskursywnych ujęć antropocenu niepokojąco łatwo wpisuje się też w neoliberalną logikę nadprodukcji (im więcej, tym lepiej), na co niedawno zwróciła uwagę Agnieszka Kluba (2023), i choć absolutnie nie przekreśla to dokonań osób autorskich, to chciałbym dowiedzieć się, jak ustosunkowałyby się one do tego problemu. Chętnie pospierałbym się również z Mateuszem Chaberskim o jego krytyczną interpretację koncepcji relacyjności/kinship proponowanej przez Haraway. Nawet te wątpliwości świadczą jednak o sile oddziaływania tomu zredagowanego przez Małgorzatę Sugierę. Z pewnością nie jest on bowiem zamkniętym projektem – skłania raczej do tego, by wchodzić z nim w kolejne produktywne interferencje.
LITERATURA:
Barad K.: „Meeting the Universe Halfway: Quantum Physics and the Entanglement of Matter and Meaning”. Durham 2007.
Haraway D.: „The Biopolitics of Postmodern Bodies: Constitutions of Self in Immune System Discourse”. W: Tejże: „Simians, Cyborgs, and Women: Reinvention of Nature”. New York 1991.
Haraway D.: „Staying with the Trouble: Making Kin in the Chthulucene”. Durham and London 2016.
Kluba A.: „Antropocen dyskursywizowany czyli jak nie mówić o katastrofie klimatycznej”. „AUPC. Studia Poetica” 2023, t. 11.
Neimanis A.: „An Archive of an Epoch that Almost Was”. W: „Feminist, Queer, Anticolonial Propositions for Hacking the Anthropocene”. Red. J.M. Hamilton, S. Reid, P. van Gelder, A. Neimanis, London 2021.
Rogowska-Stangret M.: „Być ze świata: Cztery eseje o etyce posthumanistycznej”. Gdańsk 2022.
Steffen W., Crutzen P., McNeill J.: „The Anthropocene: Are Humans Now Overwhelming the Great Forces of Nature?”. „Ambio” 2007, t. 36, nr 8.
Szaj P.: „O językach antropocenu – uwagi wstępne”. „AUPC. Studia Poetica” 2023, t. 11.
Hakowanie, czyli zgodnie ze słowami Astridy Neimanis z wprowadzenia do tomu „Feminist, Queer, Anticolonial Propositions…” „wykorzystanie nieautoryzowanych aktantów, żeby przerwać działanie systemu, czy choćby podjąć skuteczną interwencję, obrócić system przeciwko niemu samemu. Na tyle zmienić metodę, żeby zaczęła przynosić wyniki, które posłużą innym ciałom i innym celom” (Neimanis 2021: 10). Jak dopowiada redaktorka polskiej książki, nie polega to na prostym odrzuceniu myślenia antropocenowego, ale raczej na nieustannych próbach „wyobrażania sobie antropocenu na nowo i wciąż inaczej, (…) wychodzeni[a] poza fundacyjne dlań dychotomie i binaryzmy” (s. 17). Sugiera przekonująco podkreśla, że tego rodzaju hakowanie może zmierzać zarówno „wstecz” (odsłaniając pomijane w dominującym dyskursie źródła kryzysu antropocenowego), jak i „w przód” (projektując inne przyszłości i wizje wspólnoty).
Myślę, że właściwą stawką „Hakowania antropocenu” jest ten drugi ruch. Autorzy i autorki tomu skupiają się przede wszystkim, jak dopowiada podtytuł, na „nowych koncepcjach wspólnot więcej-niż-ludzkich w ekologicznych fabulacjach spekulatywnych”. Pojęcie spekulatywnych fabulacji najczęściej kojarzone jest z Donną Haraway. Autorka „Staying with the Trouble” używa go w powiązaniu z innymi „praktykami SF”: science fiction, spekulatywnym feminizmem, scjentyficznym faktem [science fact], sznurkowymi figurami [string figures] czy trudnym do oddania po polsku „so far” (zob. Haraway 2016: 2). Chodzi o takie opowieści, które łącząc praktyki naukowe i fikcjonalne, odsłaniają rozmaite splątania, w jakich staje się świat, a jednocześnie same powstają w splątaniu: jako sympoietyczna, współwytwórcza praca kreowania innych, niespodziewanych, wykraczających poza determinizm antropocenu wizji przyszłości.
Trzeba przyznać, że teksty zamieszczone w „Hakowaniu antropocenu” doskonale odpowiadają na to wezwanie. Otrzymaliśmy bowiem tom transdyscyplinarny, który nie tylko omawia rozmaite „ekologiczne fabulacje spekulatywne”. Same artykuły są tu małymi ćwiczeniami w więcej-niż-ludzkiej, przyszłościowej spekulacji. Przyjrzyjmy się pokrótce każdemu z nich.
Mateusz Chaberski oferuje bardzo ciekawą interpretację powieści science fiction „Semiosis” Sue Burke, zastanawiając się przy okazji nad zagadnieniem relacyjności wykraczającej poza popularny w nowej humanistyce model „kinship” (pokrewieństwa). Jak dowodzi, myśląc o relacjach, powinniśmy uwzględniać nie tylko ich pozytywne aspekty, ale także wszelkiego rodzaju „tarcia” pomiędzy uczestniczącymi w nich aktorami. Tak też dzieje się w powieści Burke, gdzie ludzcy mieszkańcy planety Pax tworzą trudną wspólnotę z innymi istotami, takimi jak przypominający modliszki Szklarze czy superinteligentny tęczowy bambus Stevland.
Dorota Sajewska być może najbardziej ze wszystkich osób autorskich zbliża się do queerowych strategii hakowania antropocenu. Analizuje figurę monstrum, traktowaną jako granica wspólnoty (za Haraway), nierozstrzygalność (za Derridą) oraz figuracja (za Neimanis), która „dekonstruuje normę i performuje zmianę” (s. 73). Następnie omawia działania queerowych performerek i artystów (Madame Nielsen, Juliana Snapper, Julia Ducournau, Ron Athey), czerpiąc z nich lekcję monstrualności (nie-normalności) jako warunku dynamicznej, niebinarnej, różnorodnej wspólnoty.
Mateusz Borowski powraca do spekulatywnych fabulacji z gatunku cli-fi: „Termination Shock” Neala Stephensona oraz „The Ministry for the Future” Kima Stanleya Robinsona. Pierwsza z nich przewiduje negatywne konsekwencje poszczenia w ruch machiny geoinżynierii, druga z kolei stara się zaprojektować „utopię, w którą da się uwierzyć” (s. 122), czyli świat, który za sprawą tytułowego międzynarodowego Ministerstwa Przyszłości odchodzi od ekstraktywistycznych praktyk późnego kapitalizmu.
Aleksandra Brylska podejmuje intrygującą próbę pomyślenia ludzkiego ciała jako części nekrowspólnoty, przyglądając się próbom współumierania z grzybami, takim jak projekt „The Bodies of Change” kolektywu Officina Corpuscoli. Chodzi w nim o stworzenie całunu, który umożliwia rozwój grzybni, „pracującej” następnie na rzecz rozkładu ludzkiej tkanki, a także neutralizowania toksyn zawartych w ludzkim ciele. Brylska zadaje projektowi krytyczne pytania (np. o ciągłe usytuowanie człowieka w centrum rozważań), ale jednocześnie dostrzega, że ujawnia on „złożone okoliczności wielogatunkowych spotkań” (s. 143).
Od Aleksandry Goral otrzymujemy opowieść o niezwykłej relacji między cierpiącą na zespół chronicznego zmęczenia Elizabeth Tovy Bailey a ślimakiem z gatunku Neohelix albolabris, który staje się towarzyszem choroby autorki „The Sound of a Wild Snail Eating”. Choć Goral podkreśla brutalność pierwotnego aktu przeniesienia ślimaka w zupełnie obce mu środowisko, to jego obecność doskonale wpisuje się w spowolnioną czasowość przewlekłej choroby, udanie określanej przez autorkę artykułu jako dis-ease, czyli dosłownie odłatwienie. Owo odłatwienie, rozwarstwienie czasu, utrata kontroli nad własnym życiem, niemal programowe „pozbawienie się luzu” (s. 170) warunkuje możliwość „wspólnocenia się” z resztą żyjącego świata. Okazuje się, że dopiero wypadnięcie z norm społecznych pozwala uwspólnić ludzkie rytmy i percepcję z aktorami pozaludzkimi.
Prawdziwie sympoietyczny tekst wyszedł spod rąk Michała Pałasza, Kingi Czowickiej, Tomasza Kulińskiego, Joanny Siwek i Alicji Wydmańskiej – nie tylko ze względu na jego wieloautorstwo. Przeświadczeni, że powrót do przedpandemicznej „normalności” jest niepożądany, potraktowali oni pandemię COVID-19 jako ostrzeżenie przed nowym reżimem klimatycznym. Za Brunonem Latourem zadali więc osobom studenckim pytanie, jak powinien wyglądać świat po pandemicznym kryzysie. W rezultacie powstała spekulatywna fabulacja przedstawiająca „świat po pandemii, który nie wraca do tak zwanej normalności, lecz wykorzystuje szansę na proklimatyczną zmianę” (s. 181). Jednym z podstawowych wyznaczników tego nowego porządku jest podążanie za aktorami, czyli respektowanie sprawczości więcej-niż-ludzkiej.
Katarzyna Trzeciak przygląda się poezji eksperymentalnej, która konceptualizuje nowoczesne uzależnienie od ropy i ropopochodnego plastiku. Od „The Polymers” Adama Dickinsona, traktującego ropę jako formę pisania, przez „The History of Plastic” Stephena Collinsa, które swą formą przypomina polimerowy łańcuch wiążący różne skale czasoprzestrzenne, po „skolonizowane dyskursem syntetycznego tworzywa” (s. 231) „Wiersze organiczne” Kacpra Bartczaka – wszystkie wybrane przez autorkę utwory traktują plastik nie jako substancję, lecz jako paradygmat epistemologiczny. Zależność od ropy okazuje się tu przymusem poznawczym blokującym alternatywne urządzenie świata. „Krok poza teraźniejszy stan rzeczy” (s. 216) pozwalają natomiast wykonać eksperymenty wierszowe, w których splata się to, co dyskursywne, i to, co materialne.
Artykuł Małgorzaty Ćwikły podejmuje – na przykładzie muzeów paryskich – namysł nad rolą i przyszłością instytucji kultury w obliczu pandemii COVID-19 oraz przyspieszającego kryzysu klimatycznego. Wykorzystując metodologię dyfrakcyjną (Karen Barad), autorka dokonuje udanej reinterpretacji określenia „miasto światła”, jakim chlubi się Paryż. To, co u zarania nowoczesności miało przynosić prestiż, dziś – ze względu na zanieczyszczenie światłem, kapitalistyczną ucieczkę od snu czy uzależnienie od paliw kopalnych – zmienia się w powód do wstydu. Projektowanym zadaniem instytucji kultury stają się wobec tego „gry ze światłem, dyskusje o konieczności jego zgaszenia, budowanie relacji z odbiorcami na odległość, w tym poza internetem, zarządzanie w mroku” (s. 255).
Maria Wodzińska przywołuje rozmaite eksperymenty z pogranicza prawa i sztuki mające na celu adaptację do wyzwań klimatycznych. Wskazuje np. na pojęcie ekobójstwa i próby wpisania go do Statutu Rzymskiego, podkreśla rolę praw lokalnych, w ramach których nadaje się status osoby prawnej istotom pozaludzkim, czy też na eksperymenty z formułą trybunału (powołanie trybunału opinii przeciw korporacji Monstanto, Trybunał ds. Międzypokoleniowych Zbrodni Klimatycznych czy Climate Tribunal). Co ważne, autorka odnotowuje zasadnicze ograniczenia formuły przedstawicielstwa, która wciąż dochodzi do głosu w każdym z przywoływanych projektów. Wprowadzenie skutecznych praw uwzględniających aktorów pozaludzkich wymagałoby więc głębszej zmiany paradygmatycznej: odejścia od idei reprezentacji, w której człowiek staje się rzecznikiem nie-ludzi, być może na rzecz podkreślania międzypokoleniowych, międzygatunkowych i systemowych relacyjności.
Szkice pomieszczone w tomie „Hakowanie antropocenu” stanowią – każdy z osobna, ale też jako specyficzny asamblaż – doskonałe przykłady „myślenia inaczej”, o które upominają się filozofki nowomaterialistyczne (zob. np. Rogowska-Stangret 2022). Dowodzą przy tym, że podstawowe zadanie spekulatywnych fabulacji nie polega na urzeczywistnianiu nowych światów (przekuwaniu potencji w akt). Część praktyk spekulatywnych – co podkreślają same osoby autorskie – wiedzie ku ślepym uliczkom, ale bynajmniej nie odbiera im to wartości. Mówiąc językiem Haraway: są one mackami wysuniętymi w przyszłość, nawet jeśli nie udaje im się o nic w owej przyszłości zaczepić. To także ważny element spekulatywnych fabulacji: swego rodzaju ćwiczenie w wyobraźni, które daje możliwość wypróbowania różnych ścieżek myślenia, zanim wcieli się je w życie.
Wpuszczanie wirusa w praktyki materialno-dyskursywne („hakowanie”) antropocenu niekoniecznie musi przy tym oznaczać dążenie do eliminacji „nosiciela”. Humanistyka środowiskowa niesie bowiem i tę lekcję, że obraz wirusa jako najeźdźcy atakującego układ immunologiczny mija się z prawdą – relacja między wirusem a organizmem przypomina raczej próby wzajemnej komunikacji, konsultowania obszarów „ja” i „innego” (zob. Haraway 1991). W tym sensie „Hakowanie antropocenu” nie jest wymierzone w samą koncepcję antropocenu, raczej ujawnia jej ślepe plamki i otwiera możliwości, które nierzadko tkwią w niej implicite. Chodzi o, jak to ujmuje we wstępie Małgorzata Sugiera, częściowe lub całkowite nakładanie się na siebie, wzajemne uzupełnianie się alternatywnych ujęć. Teksty pomieszczone w tomie bardzo dobrze realizują to wezwanie, dlatego też w moim przekonaniu wyłania się z nich coś, co sam proponowałem niedawno nazwać „antropocenem dyfrakcyjnym” (zob. Szaj 2023).
Dyfrakcje to, jak tłumaczy Karen Barad (2007), wzory dodatnich (wzmacniających się nawzajem) lub ujemnych (znoszących się wzajemnie) interferencji. Nakładające się na siebie fale każdorazowo wytwarzają coś nowego: falę wynikową będącą sumą ich amplitud. Analogicznie rozmaite praktyki materialno-dyskursywne antropocenu czytane przez siebie nawzajem mogą ujawniać nowe jakości. Wydaje się, że podstawowym efektem dyfrakcyjnym „Hakowania antropocenu” jest posthumanistyczna korekta dyskursu „epoki człowieka”. Uobecnia się ona w mniejszym lub większym stopniu we wszystkich tekstach, a wprost wyraża ją szkic Mateusza Borowskiego: antropocen nastał nie – jak chce standardowa narracja – na skutek ludzkiej działalności, która „przekracza wielkie siły natury” (zob. Steffen, Crutzen, McNeill 2007), ale jako „emergentny efekt relacji łączących człowieka z nie-ludźmi w ramach naturokulturowych asamblaży” (s. 103). Dopóki nie uwzględnimy splątań z aktorami pozaludzkimi, dopóty nasze odpowiedzi na antropocen będą nieskuteczne.
Także poszczególne szkice wchodzą ze sobą w bardzo fortunne – nie zawsze oczywiste – interferencje. Teksty Chaberskiego i Borowskiego spotykają się w zainteresowaniu praktykami science fiction, Sajewska i Goral wskazują na odejście od „normalności” jako warunek otwarcia na wspólnotę więcej-niż-ludzką, z kolei Pałasz, Czowicka, Kuliński, Siwek i Wydmańska – z innej perspektywy – diagnozują nie-normalność obowiązującego status quo. Ci ostatni w swym „podążaniu za aktorami” zbliżają się także do propozycji Ćwikły. I tak dalej. Wzory dyfrakcyjne, jakie powstają dzięki nakładaniu się na siebie kolejnych szkiców, są dodatkową wartością książki.
Miałbym rzecz jasna do „Hakowania antropocenu” parę krytycznych pytań. Przywoływane w tomie przekonanie Astridy Neimanis, że antropocen jest epoką, która „niemal już dobiegła końca” (zob. Neimanis 2021), budzi mój sceptycyzm, wydaje mi się bowiem zaklinać ustalenia geologii. Multiplikowanie dyskursywnych ujęć antropocenu niepokojąco łatwo wpisuje się też w neoliberalną logikę nadprodukcji (im więcej, tym lepiej), na co niedawno zwróciła uwagę Agnieszka Kluba (2023), i choć absolutnie nie przekreśla to dokonań osób autorskich, to chciałbym dowiedzieć się, jak ustosunkowałyby się one do tego problemu. Chętnie pospierałbym się również z Mateuszem Chaberskim o jego krytyczną interpretację koncepcji relacyjności/kinship proponowanej przez Haraway. Nawet te wątpliwości świadczą jednak o sile oddziaływania tomu zredagowanego przez Małgorzatę Sugierę. Z pewnością nie jest on bowiem zamkniętym projektem – skłania raczej do tego, by wchodzić z nim w kolejne produktywne interferencje.
LITERATURA:
Barad K.: „Meeting the Universe Halfway: Quantum Physics and the Entanglement of Matter and Meaning”. Durham 2007.
Haraway D.: „The Biopolitics of Postmodern Bodies: Constitutions of Self in Immune System Discourse”. W: Tejże: „Simians, Cyborgs, and Women: Reinvention of Nature”. New York 1991.
Haraway D.: „Staying with the Trouble: Making Kin in the Chthulucene”. Durham and London 2016.
Kluba A.: „Antropocen dyskursywizowany czyli jak nie mówić o katastrofie klimatycznej”. „AUPC. Studia Poetica” 2023, t. 11.
Neimanis A.: „An Archive of an Epoch that Almost Was”. W: „Feminist, Queer, Anticolonial Propositions for Hacking the Anthropocene”. Red. J.M. Hamilton, S. Reid, P. van Gelder, A. Neimanis, London 2021.
Rogowska-Stangret M.: „Być ze świata: Cztery eseje o etyce posthumanistycznej”. Gdańsk 2022.
Steffen W., Crutzen P., McNeill J.: „The Anthropocene: Are Humans Now Overwhelming the Great Forces of Nature?”. „Ambio” 2007, t. 36, nr 8.
Szaj P.: „O językach antropocenu – uwagi wstępne”. „AUPC. Studia Poetica” 2023, t. 11.
„Hakowanie antropocenu. Nowe koncepcje wspólnot więcej-niż-ludzkich w ekologicznych fabulacjach spekulatywnych”. Red. Małgorzata Sugiera. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 2023 [seria: Hermeneia].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |