IN (BIG) DATA WE TRUST (SETH STEPHENS-DAVIDOWITZ: 'NIE UFAJ SWOJEJ INTUICJI. JAK KORZYSTAĆ Z DANYCH, BY OSIĄGNĄĆ SUKCES I CIESZYĆ SIĘ ŻYCIEM')
A
A
A
To już moje drugie spotkanie z twórczością Setha Sephensa-Davidowitza i… przyznaję, że na początku nie było „różowo”. Za to złe pierwsze wrażenie winiłam m.in. dosyć „poradnikowy” tytuł i tematykę poszczególnych rozdziałów, ale wbrew tytułowi publikacji moja intuicja miała w pewnym sensie rację. Zamieszczona na skrzydełku okładki opinia Daniela H. Pinka („Seth Stephens Davidowitz jest kimś więcej niż analitykiem danych. Jest prorokiem, który podpowiada nam jak wykorzystać rewolucję big data…”) nieco na wyrost emanuje zachwytem. Publikacja jest dobra, ciekawa, napisana lekkim i przyjemnym językiem. Pamiętacie Moneyball? (A ten głośny film z Bradem Pittem?) Autor określa swoją książkę właśnie, że to „Moneyball na miarę naszych potrzeb!” (s. 18). Zauważa: „Reguły opisane w Moneyball i kryjąca się za nimi idea – że dane empiryczne mogą skutecznie skorygować nasze błędne przekonania – odmieniły także wiele innych dziedzin życia i wiele innych dziedzin sportu” (s. 13).
Badacz pokazuje, że umiejętna analiza dużych, zmiennych i różnorodnych danych może ułatwić nam życie i sprawić, że będziemy dokonywać „lepszych” wyborów. Jak zauważa Stephens-Davidowitz, „Big data są realną alternatywą dla »wsłuchiwania się w siebie«. O ile nasza intuicja i rady naszych bliźnich mogły wydawać się kiedyś jedynym wiarygodnym źródłem wiedzy w świecie pozbawionym Boga, o tyle dzisiaj analitycy potrafią tworzyć i wykorzystywać potężne bazy danych zdolne wyzwolić nas spod władzy i błędnych przekonań, którym ulegamy w swoim przekonaniu” (s. 29). Brzmi to całkiem przekonująco. Ale kontynuujmy misję „Change my mind”…
Książka składa się z dziewięciu rozdziałów, które poprzedza wprowadzenie, wieńczą – zakończenie, podziękowania i dodatek (tabelaryczne zestawienia aktywności „uszczęśliwiających”). Pierwsza część, intrygująco zatytułowana „Małżeństwo z SI”, poświęcona została randkowaniu (zapośredniczonemu przez aplikacje mobilne), atrakcyjności fizycznej (związanej z podobieństwem czy chociażby posiadaniem „seksownego imienia”), generalnie zapewnieniu sobie szczęścia w miłości. Ciekawostka: do zdecydowanie niedowartościowanych na rynku randkowym należą: „niscy mężczyźni, wyjątkowo wysokie kobiety, Azjaci, Afroamerykanki” (s. 62). Skoro poznaliśmy już naszą wymarzoną drugą połówkę i założyliśmy rodzinę, przejdźmy do kolejnego etapu w rozdziale o długim tytule „Po pierwsze: miejsce zamieszkania, po drugie: miejsce zamieszkania, po trzecie: miejsce zamieszkania, czyli tajemnica dobrego rodzicielstwa”, który oprócz tajemnicy wyboru najlepszego miejsca do życia na świecie, podejmuje również problemy wpływu środowiska czy wzorców osobowych na wychowanie pociech i zapewnienia im wymarzonego życia w przyszłości.
Kolejne części związane są z odkrywaniem i rozwijaniem sportowych pasji („Najprostsza droga do sukcesów, kiedy brak ci talentów), bogactwem i bogaczami („Kto w Ameryce jest bogaty, ale nie obnosi się ze swoim majątkiem”) oraz sukcesem zawodowym („Długa, nudna i mozolna droga do sukcesu”) – w ostatnim z wymienionych badacz rozprawia się z mitami dotyczącymi przedsiębiorczości (atutem młodości, przewagą outsidera i siłą marginesu). Rozdział szósty – „Jak pomóc własnemu szczęściu” – zdejmuje „różowe okulary” (w które wielu z nas wierzy) zatytułowane w sposób następujący: „Miałem szczęście znaleźć się we właściwym czasie we właściwym miejscu”. Autor pisze o szczęściu: „Niektóre dane sugerują, że nie odgrywa ono w życiu aż tak dużej roli, jaką jesteśmy skłonni mu przypisywać. Liczne badania pokazują pewne powtarzające się modele zachowań, które z zastanawiającą regularnością wydają się prowokować szczęśliwe zbiegi okoliczności” (s. 186). W tym miejscu Stephens-Davidowitz pisze o „efekcie Mony Lisy”, „efekcie da Vinci”, „zasadzie Springsteena” oraz „strategii Picassa”.
Po „kursie podstawowym” w dziedzinie powodzenia, bogactwa i szczęścia czas na „Totalną metamorfozę. Wersję dla nerdów” (w rozdziale siódmym), gdzie odpowiednie aplikacje pomogą nam stać się „najatrakcyjniejszą wersją siebie”, i na historię „O wstawaniu z kanapy, które w magiczny sposób odmienia nasze życie” (w rozdziale ósmym) oraz – by nie było zbyt idealnie – rzecz o „Udrękach i pułapkach współczesnego życia” (co najczęściej wyszukujemy?: „szukam pokoju do wynajęcia”, „potrzebuję pracy”, „seniorzy”, ale także jeszcze bardziej pesymistycznie: „czy warto żyć po sześćdziesiątce”, „depresja” czy „jak popełnić samobójstwo” [s. 266]). W tej części analityk opisuje pułapki stojące na drodze do szczęścia, jak np. praca, media społecznościowe czy – paradoksalnie – sport. Na tej liście powinny znaleźć się spoilery, więc jedyne, co mogę zrobić, to zaprosić do lektury tej publikacji.
„Nie ufaj swojej intuicji” to przyjemna lektura na długie, zimowe wieczory. Jeśli ktoś lubi „unaukowione” poradniki z cyklu „jak żyć?”, wówczas będzie to ciekawe doświadczenie. Tym bardziej, że „jak żyć?” (skuteczniej) możemy wyczytać z dużych zbiorów danych. W ramach autopromocji analityk pisze: „Czytelnikom mojej poprzedniej książki, »Wszyscy kłamią«, należy się bowiem kilka słów wyjaśnienia. Część z was sięgnęła pewnie po tę publikację, ponieważ spodobała wam się tamta. A jeśli tak nie było, to może uda mi się przekonać do kupna tych, którzy jej nie znają W każdym razie spróbuję” (s. 21). Stephens-Davidowitz z niezwykłą gracją i popularnonaukowym sznytem „udomawia” big datę i algorytmy, wciągająco prezentuje też możliwości praktycznego ich zastosowania. „Nie ufaj intuicji” może więc być ciekawą propozycją „pod choinkę” dla fana czy fanki obecnych trendów: AI, algorytmów i big data.
Badacz pokazuje, że umiejętna analiza dużych, zmiennych i różnorodnych danych może ułatwić nam życie i sprawić, że będziemy dokonywać „lepszych” wyborów. Jak zauważa Stephens-Davidowitz, „Big data są realną alternatywą dla »wsłuchiwania się w siebie«. O ile nasza intuicja i rady naszych bliźnich mogły wydawać się kiedyś jedynym wiarygodnym źródłem wiedzy w świecie pozbawionym Boga, o tyle dzisiaj analitycy potrafią tworzyć i wykorzystywać potężne bazy danych zdolne wyzwolić nas spod władzy i błędnych przekonań, którym ulegamy w swoim przekonaniu” (s. 29). Brzmi to całkiem przekonująco. Ale kontynuujmy misję „Change my mind”…
Książka składa się z dziewięciu rozdziałów, które poprzedza wprowadzenie, wieńczą – zakończenie, podziękowania i dodatek (tabelaryczne zestawienia aktywności „uszczęśliwiających”). Pierwsza część, intrygująco zatytułowana „Małżeństwo z SI”, poświęcona została randkowaniu (zapośredniczonemu przez aplikacje mobilne), atrakcyjności fizycznej (związanej z podobieństwem czy chociażby posiadaniem „seksownego imienia”), generalnie zapewnieniu sobie szczęścia w miłości. Ciekawostka: do zdecydowanie niedowartościowanych na rynku randkowym należą: „niscy mężczyźni, wyjątkowo wysokie kobiety, Azjaci, Afroamerykanki” (s. 62). Skoro poznaliśmy już naszą wymarzoną drugą połówkę i założyliśmy rodzinę, przejdźmy do kolejnego etapu w rozdziale o długim tytule „Po pierwsze: miejsce zamieszkania, po drugie: miejsce zamieszkania, po trzecie: miejsce zamieszkania, czyli tajemnica dobrego rodzicielstwa”, który oprócz tajemnicy wyboru najlepszego miejsca do życia na świecie, podejmuje również problemy wpływu środowiska czy wzorców osobowych na wychowanie pociech i zapewnienia im wymarzonego życia w przyszłości.
Kolejne części związane są z odkrywaniem i rozwijaniem sportowych pasji („Najprostsza droga do sukcesów, kiedy brak ci talentów), bogactwem i bogaczami („Kto w Ameryce jest bogaty, ale nie obnosi się ze swoim majątkiem”) oraz sukcesem zawodowym („Długa, nudna i mozolna droga do sukcesu”) – w ostatnim z wymienionych badacz rozprawia się z mitami dotyczącymi przedsiębiorczości (atutem młodości, przewagą outsidera i siłą marginesu). Rozdział szósty – „Jak pomóc własnemu szczęściu” – zdejmuje „różowe okulary” (w które wielu z nas wierzy) zatytułowane w sposób następujący: „Miałem szczęście znaleźć się we właściwym czasie we właściwym miejscu”. Autor pisze o szczęściu: „Niektóre dane sugerują, że nie odgrywa ono w życiu aż tak dużej roli, jaką jesteśmy skłonni mu przypisywać. Liczne badania pokazują pewne powtarzające się modele zachowań, które z zastanawiającą regularnością wydają się prowokować szczęśliwe zbiegi okoliczności” (s. 186). W tym miejscu Stephens-Davidowitz pisze o „efekcie Mony Lisy”, „efekcie da Vinci”, „zasadzie Springsteena” oraz „strategii Picassa”.
Po „kursie podstawowym” w dziedzinie powodzenia, bogactwa i szczęścia czas na „Totalną metamorfozę. Wersję dla nerdów” (w rozdziale siódmym), gdzie odpowiednie aplikacje pomogą nam stać się „najatrakcyjniejszą wersją siebie”, i na historię „O wstawaniu z kanapy, które w magiczny sposób odmienia nasze życie” (w rozdziale ósmym) oraz – by nie było zbyt idealnie – rzecz o „Udrękach i pułapkach współczesnego życia” (co najczęściej wyszukujemy?: „szukam pokoju do wynajęcia”, „potrzebuję pracy”, „seniorzy”, ale także jeszcze bardziej pesymistycznie: „czy warto żyć po sześćdziesiątce”, „depresja” czy „jak popełnić samobójstwo” [s. 266]). W tej części analityk opisuje pułapki stojące na drodze do szczęścia, jak np. praca, media społecznościowe czy – paradoksalnie – sport. Na tej liście powinny znaleźć się spoilery, więc jedyne, co mogę zrobić, to zaprosić do lektury tej publikacji.
„Nie ufaj swojej intuicji” to przyjemna lektura na długie, zimowe wieczory. Jeśli ktoś lubi „unaukowione” poradniki z cyklu „jak żyć?”, wówczas będzie to ciekawe doświadczenie. Tym bardziej, że „jak żyć?” (skuteczniej) możemy wyczytać z dużych zbiorów danych. W ramach autopromocji analityk pisze: „Czytelnikom mojej poprzedniej książki, »Wszyscy kłamią«, należy się bowiem kilka słów wyjaśnienia. Część z was sięgnęła pewnie po tę publikację, ponieważ spodobała wam się tamta. A jeśli tak nie było, to może uda mi się przekonać do kupna tych, którzy jej nie znają W każdym razie spróbuję” (s. 21). Stephens-Davidowitz z niezwykłą gracją i popularnonaukowym sznytem „udomawia” big datę i algorytmy, wciągająco prezentuje też możliwości praktycznego ich zastosowania. „Nie ufaj intuicji” może więc być ciekawą propozycją „pod choinkę” dla fana czy fanki obecnych trendów: AI, algorytmów i big data.
Seth Stephens-Davidowitz: „Nie ufaj swojej intuicji. Jak korzystać z danych, by osiągnąć sukces i cieszyć się życiem”. Przeł. Tomasz Kunz. Wydawnictwo Literackie. Kraków 2023.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |