DIABEŁ NIE JEST CZARNYM PSEM (SANDOR JASZBERENYI: 'DIABEŁ TO CZARNY PIES')
A
A
A
[…] przez dwanaście godzin człowiek w tym miejscu może umrzeć tysiąc razy.
A nawet więcej, jeśli jest obcokrajowcem.
(Sándor Jászberényi: „Diabeł to czarny pies”)
A nawet więcej, jeśli jest obcokrajowcem.
(Sándor Jászberényi: „Diabeł to czarny pies”)
Afryka i Bliski Wschód. Wojny, konflikty, pustynny żar, choroby, krew, gnijące ciała, głód. W tym nieustającym chaosie, świecie pochłaniającym rzesze żołnierzy oraz ludności cywilnej czuwa Maros, węgierski korespondent wojenny, fotoreporter, który w zamian za kontrowersyjny i brutalny materiał gotów jest oddać swoje lub czyjeś życie.
Główny bohater quasi-reportażowej książki, na którą składa się piętnaście opowiadań, to być może alter ego czy doppelgänger Sándora Jászberényiego. Z całym przekonaniem mogę jednak stwierdzić, iż jest to postać, którą niełatwo jest darzyć sympatią. Charakteryzujący się nihilistyczną postawą, stopniowo popadający w coraz głębsze poczucie bezsensu narrator nawet nie próbuje nadać choćby odrobiny wartości swojej pracy, przez co nie pozostawia żadnych złudzeń – świat to istne piekło, mieszanina niedorzeczności i agresji. Swój pogląd wyraża w opowiadaniu zatytułowanym „Coś o zawodzie”: „W dzisiejszych czasach zwłoki mają konkretną cenę […] Za zastrzelonego mężczyznę płaci się pięćdziesiąt dolarów, za dziecko – sto, pomiędzy nimi plasuje się stawka za kobietę. Świat nie stanie się ani odrobinę lepszy, jeśli odsłonimy jego okropieństwo, co najwyżej ludzie przy śniadaniu będą z niedowierzaniem kręcić głowami tak długo, aż nie dopiją soku pomarańczowego” (s. 83-84) – tłumaczy początkującym dziennikarzom. Zdaje się, że pogląd Marosa na pracę reporterską pozbawiony jest etosu, który widoczny był u ojców gatunku, choćby u Ernsta Hemingwaya. Noblista bowiem wierzył w to, że brutalna i okrutna prawda może mieć jakiś zbawienny wpływ na ludzi, czego w prozie Jászberényiego nie sposób odnaleźć. Możliwe jednak, że książka węgierskiego pisarza spodoba się czytelniczkom oraz czytelnikom lubującym się w tradycyjnych reportażach, choćby ze względu na brutalną dosadność i oszczędność językową.
Warto jednak doprecyzować, że „Diabeł to czarny pies” jest reportażem z gatunku gonzo, co w dużym uproszczeniu oznacza, że jest on subiektywnym zapisem podróży, który polega na eksponowaniu autorskiego „ja”. To dlatego Maros nieustannie opowiada o swoich doświadczeniach, również tych z lat dzieciństwa (jak w historii „Zawodowi mordercy”, w której wspomina strzelanie dla zabawy z wiatrówki do ptaków), a dopiero później koncentruje się na osobach, które poznaje podczas swej włóczęgi po Bliskim Wschodzie oraz Afryce. Oznacza to, że paradoksalnie węgierski fotoreporter staje w centrum historii. To właśnie on jest świadkiem ludobójstwa, masowych egzekucji, to on poznaje muzułmańskiego lekarza, który wyrzeka się Boga, to on sprząta rozkładające się ciała, to wreszcie on poluje na tytułowego „diabła” – ogromnego psa, który z głodu zaczyna atakować ludzi.
Rejestrowanie brutalnych wydarzeń połączonych z dygresjami i powrotami do przeszłości umożliwia odbiorcom tekstu dostrzeżenie nie tylko okrucieństwa i sadyzmu, które mogą zrodzić się wśród społeczeństw żyjących w krajach objętych konfliktem militarnym. To, nade wszystko, opowieść o człowieku zdegenerowanym, wycieńczonym fizycznie oraz psychicznie. Maros wszak nie stroni od alkoholu, regularnie korzysta z usług lokalnych prostytutek, a jego głównym powodem do dumy jest to, że „wyciska 130 kg”. Do swojego kraju powraca jako wrak człowieka, który nie potrafi już żyć w świecie nieobjętym wojną. Nie sprawdza się jako ojciec, mąż i nie jest w stanie żyć bez używek takich jak amfetamina czy morfina. Świetnie natomiast odnajduje się w świecie pogwałconych wartości, fascynując się złem i brzydotą, które stają się dla niego niczym innym jak skomercjalizowanym materiałem wysyłanym do mediów, dobrym kontentem stanowiącym źródło jego dochodu…
„Diabeł to czarny pies” jest zbiorem opowiadań, w których odbijają się skłonności sadystyczno-destrukcyjne drzemiące gdzieś głęboko w ludzkiej jednostce, w namacalnym człowieku, nie abstrakcyjnych społeczeństwach. Wszystko to wzmocnione obrazami mordów, gnijących ciał, wszechobecnego rozlewu krwi. I wreszcie – to opowieść o tym, że do tego, aby narodziło się zło, wojna nie jest potrzebna…
Główny bohater quasi-reportażowej książki, na którą składa się piętnaście opowiadań, to być może alter ego czy doppelgänger Sándora Jászberényiego. Z całym przekonaniem mogę jednak stwierdzić, iż jest to postać, którą niełatwo jest darzyć sympatią. Charakteryzujący się nihilistyczną postawą, stopniowo popadający w coraz głębsze poczucie bezsensu narrator nawet nie próbuje nadać choćby odrobiny wartości swojej pracy, przez co nie pozostawia żadnych złudzeń – świat to istne piekło, mieszanina niedorzeczności i agresji. Swój pogląd wyraża w opowiadaniu zatytułowanym „Coś o zawodzie”: „W dzisiejszych czasach zwłoki mają konkretną cenę […] Za zastrzelonego mężczyznę płaci się pięćdziesiąt dolarów, za dziecko – sto, pomiędzy nimi plasuje się stawka za kobietę. Świat nie stanie się ani odrobinę lepszy, jeśli odsłonimy jego okropieństwo, co najwyżej ludzie przy śniadaniu będą z niedowierzaniem kręcić głowami tak długo, aż nie dopiją soku pomarańczowego” (s. 83-84) – tłumaczy początkującym dziennikarzom. Zdaje się, że pogląd Marosa na pracę reporterską pozbawiony jest etosu, który widoczny był u ojców gatunku, choćby u Ernsta Hemingwaya. Noblista bowiem wierzył w to, że brutalna i okrutna prawda może mieć jakiś zbawienny wpływ na ludzi, czego w prozie Jászberényiego nie sposób odnaleźć. Możliwe jednak, że książka węgierskiego pisarza spodoba się czytelniczkom oraz czytelnikom lubującym się w tradycyjnych reportażach, choćby ze względu na brutalną dosadność i oszczędność językową.
Warto jednak doprecyzować, że „Diabeł to czarny pies” jest reportażem z gatunku gonzo, co w dużym uproszczeniu oznacza, że jest on subiektywnym zapisem podróży, który polega na eksponowaniu autorskiego „ja”. To dlatego Maros nieustannie opowiada o swoich doświadczeniach, również tych z lat dzieciństwa (jak w historii „Zawodowi mordercy”, w której wspomina strzelanie dla zabawy z wiatrówki do ptaków), a dopiero później koncentruje się na osobach, które poznaje podczas swej włóczęgi po Bliskim Wschodzie oraz Afryce. Oznacza to, że paradoksalnie węgierski fotoreporter staje w centrum historii. To właśnie on jest świadkiem ludobójstwa, masowych egzekucji, to on poznaje muzułmańskiego lekarza, który wyrzeka się Boga, to on sprząta rozkładające się ciała, to wreszcie on poluje na tytułowego „diabła” – ogromnego psa, który z głodu zaczyna atakować ludzi.
Rejestrowanie brutalnych wydarzeń połączonych z dygresjami i powrotami do przeszłości umożliwia odbiorcom tekstu dostrzeżenie nie tylko okrucieństwa i sadyzmu, które mogą zrodzić się wśród społeczeństw żyjących w krajach objętych konfliktem militarnym. To, nade wszystko, opowieść o człowieku zdegenerowanym, wycieńczonym fizycznie oraz psychicznie. Maros wszak nie stroni od alkoholu, regularnie korzysta z usług lokalnych prostytutek, a jego głównym powodem do dumy jest to, że „wyciska 130 kg”. Do swojego kraju powraca jako wrak człowieka, który nie potrafi już żyć w świecie nieobjętym wojną. Nie sprawdza się jako ojciec, mąż i nie jest w stanie żyć bez używek takich jak amfetamina czy morfina. Świetnie natomiast odnajduje się w świecie pogwałconych wartości, fascynując się złem i brzydotą, które stają się dla niego niczym innym jak skomercjalizowanym materiałem wysyłanym do mediów, dobrym kontentem stanowiącym źródło jego dochodu…
„Diabeł to czarny pies” jest zbiorem opowiadań, w których odbijają się skłonności sadystyczno-destrukcyjne drzemiące gdzieś głęboko w ludzkiej jednostce, w namacalnym człowieku, nie abstrakcyjnych społeczeństwach. Wszystko to wzmocnione obrazami mordów, gnijących ciał, wszechobecnego rozlewu krwi. I wreszcie – to opowieść o tym, że do tego, aby narodziło się zło, wojna nie jest potrzebna…
Sándor Jászberényi: „Diabeł to czarny pies”. Przeł. Karolina Wilamowska. Wydawnictwo Ha!art. Kraków 2023.
| Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |










ISSN 2658-1086

