ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 stycznia 2 (482) / 2024

Jakub Michał Pawłowski,

NAPOWIETRZNE PODRÓŻE CONRADA FELIXMÜLLERA

A A A
ZŁOTY STRZAŁ 

Najczęściej przywoływanym obrazem Conrada Felixmüllera (1897-1977) jest „Śmierć poety Waltera Rheinera” (1925, il. 1). Otwarte okno, zielone kotary, niczym kurtyna, mężczyzna w garniturze lewituje nad pokrytym doniczkami parapetem; twarz ma ożywioną, prawą ręką trzyma się kotary. Poeta. Piotruś Pan unoszący się nad miastem… uciekający… Pożegnalny gest, nim opadnie kurtyna, ostatni lot, złoty... Za oknem kubistyczny rysunek metropolii, psychodeliczny Berlin z majaczącym w tle dachem dworca (Alexanderplatz?), charakterystycznymi wieżami kościoła (Nikolaikirche?). W oknach okolicznych domów przeważa czerwone światło. Felixmüller uwiecznia poetę Waltera Rheinera, autora nowatorskiej „Kokainy” (1918), nazwanego później „Alanem Ginsbergiem Republiki Weimarskiej” (amerykański poeta, był jednym z liderów „Beat Generation”, słynął z obyczajowej swobody i poglądów opowiadających się za powszechnym używaniem narkotyków). Malarz był zafascynowany twórczością prozaika i poety, pochodzącego z Kolonii, tuż po publikacji wspomnianej powieści wykonał ekspresjonistyczny drzeworyt przedstawiający jego twarz, a który umieszczono później na okładce wydania z 1985 r. (edycja RECLAM, il. 2). Rheiner opisywał przeżycia narkotykowe długo po Baudelairze, ale przez Antoninem Artaudem czy Witkacym. Używki aplikowano wówczas dość powszechnie, nie tylko zresztą w ramach artystycznych „eksperymentów z percepcją”, ale w związku z wojną, podczas której rekruci przechodzili nierzadko drogę... od morfiny do kokainy (uzależnienie było przyczyną śmierci m.in. Georga Trakla, wschodzącej gwiazdy ekspresjonistycznej poezji, który zmarł w krakowskim lazarecie). Kiedy Felixmüller tworzył swoje dzieło, ekspresjonizm był już w odwrocie (w malarstwie złoty okres nurtu przypadał na lata 1905-1915, data zamykająca wskazany period otwiera także aktywność II generacji nurtu, do których bywa właśnie zaliczany Felixmüller, a poza nim również m.in.: Carl Lohse, Walter Gramatté, Peter August Böckstiegel, Max Kaus). Wystawa Nowej Rzeczowości (Neue Sachlichkeit) w Mannheim (1925) i poniekąd rodzące się także wówczas Art Deco ostatecznie zdeklasowały pionierski kierunek. Inaczej niżeli w kinie, gdzie ekspresjoniści są w szczytowej formie. Felixmüller sięga jednak do „starych technik”, dokonuje  retrospekcji własnego malarskiego języka, to łabędzi śpiew ekspresjonizmu, ostatnie wielkie dzieło. Na obrazie zdumiewa demoniczny rysunek miasta i ekstatyczno-melancholijna figura poety. W surrealnym miejskim krajobrazie na plan pierwszy wysuwa się hotel, i tylko on został oznaczony. Między palcami lewej ręki poety istotny detal – strzykawka. 12 czerwca 1925 r. w tanim hoteliku na Kantstrasse róg Joachimsthaler Strasse, w dzielnicy Charlottenburg (nieopodal kin, gdzie odbyły się premiery „Gabinetu doktora Caligari” czy „Błękitnego Anioła”) Walter Rheiner przyjął śmiertelną dawkę morfiny. Felixmüller uwiecznił więc „złoty strzał”, a miasto z wyeksponowanym hotelem, zyskało nową metaforę. „Góry Berlina! Wasze kaniony domów /przecinają oblicze obłąkane, biednie zapłakane. /Unoszą się ponuro czarne zatoki dachów /niczym odludne jezioro, oświetlone zimnym światłem” – napisze w jednym z wierszy Walter Rheiner.. W „Kokainie” opisuje przede wszystkim Banhof ZOO (w dworcowej toalecie szprycuje się bohater powieści, ukazano także sugestywne i nowatorskie momenty, gdy tenże wpada „na głodzie” pomiędzy stoliki jednej z okolicznych kafejek), którego czarny mit, jako centrum młodocianej prostytucji i narkomanii, wzmocni oparta na faktach powieść „Wir Kinder vom Bahnhof Zoo” (1978) Kaia Hermanna i Horsta Riecka, zekranizowana w 1981 (w filmie wykorzystano kultową muzykę Davida Bowiego). Na obrazie Felixmüllera widzimy poetę lewitującego w przestrzeni, malarz portretuje ostatni refleks życia, pożegnalne spotkanie w miastem. Trudno oprzeć się także wrażeniu, że na obrazie wymalowany jest duch Rheinera. Przyglądając się twarzy napowietrznego bohatera (oddanej przecież nierealistycznie) uderza jeszcze jeden detal: portretowana facjata jest podobna nie tylko do twarzy Rheinera (il. 3), ale i samego Felixmüllera (il. 4). 

ARTYSTA ZAPOMNIANY? 

W domach aukcyjnych na Fasenstrasse w Berlinie pojedyncze prace Conrada Felixmüllera można nabyć za cenę wywoławczą ok. 25 tys. EUR. Nie jest kwota imponująca, ale dzieła tego nieco zapomnianego artysty wciąż stanowią przedmiot westchnień wielu miłośników późnego ekspresjonizmu. Zapomnianego, a przecież niebywale płodnego, David Riedel, jeden z najwybitniejszych znawców twórczości tzw. II generacji ekspresjonistów, szacuje, że artysta mógł namalować nawet 1600 obrazów oraz blisko 700 grafik, mamy zatem do czynienia ze sporym dorobkiem artystycznym. Pokaźny zbiór jego grafik skupiła prestiżowa nowojorska MoMa (Museum of Modern Art), angielska Leicester's German Expressionist Collection, Thyssen-Boremisza w Madrycie, w Niemczech jego twórczość zgromadzono w pałacu w Altenburgu (Lindenau-Museum), pojedyncze dzieła można zobaczyć w Berlinie, Dreźnie, Dortmundzie, Düsseldorfie, Lipsku, Chemnitz, Hamburgu. Podobnie jak członkowie prominentnej grupy „Die Brücke”, do Berlina przybył z Drezna (wspomniany kolektyw ukonstytuowano oficjalnie 7 czerwca 1905, w 1911 r. wszyscy jego członkowie byli już w Berlinie). Był Sasem, jego pierwsze dzieła powstały w Nadrenii, zmarł w berlińskiej dzielnicy Zehlendorf (co ciekawe, nieopodal ostatniego adresu Franza Kafki)... Studia malarskie Felixmüller odbywał w czasie pierwszej wojny światowej, początkowo związany był z „Drezdeńską Secesją”, przedmiotem jego zainteresowań było tak malarstwo, jak i techniki graficzne, od zawsze także fascynowała go polityka, przez kilkanaście lat był aktywnym działaczem licznych formacji lewicowych, w tym Komunistycznej Partii Niemiec. Po przybyciu do Berlina związał się z „Novembergruppe”, stanowiącej pomost między lewicującą inteligencją, robotnikami i światem sztuki. Felixmüller inicjował masowe wystawy przeznaczone przede wszystkim dla ludzi pracy, którzy, jak dotychczas, rzadko kiedy byli czynnymi uczestnikami wielkomiejskiej kultury. Jaskrawo lewicowe przekonania przekładały się na jego twórczość, w 1921 r. maluje „Robotników w drodze do domu”, w 1928 r. „Gazecierza” (il. 5) i „Zakochanych” (w skromnych, robotniczych ubraniach, il. 6), w 1946 r. – „Agitatora”  (il. 7), co ciekawe on komunista poślubił przedstawicielkę jednej z najstarszych niemieckich rodzin arystokratycznych – baronównę Londę von Berg... 

Po dojściu nazistów do władzy aż 151 prac artysty zakwalifikowano jako tzw. „sztukę zdegenerowaną”, przeczącą ideałom „nowej kultury niemieckiej”, usunięto je z wszystkich publicznych i prywatnych galerii. Proces uszczuplania jego intrygującej spuścizny dopełnił pożar atelier podczas nalotów na Berlin w 1944 r. Po II wojnie światowej Felixmüller, człowiek przedwojennej lewicy, zamieszkał w Berlinie Wschodnim, jednak w 1967 r. uciekł do zachodniej części podzielonej metropolii. 

W 1919 r. wykonał drzeworytowy autoportret (il. 8). Dzieła tego rodzaju stanowiły rodzaj ekspresjonistycznego rytuału. Litografia, zapomniany przez wieki drzeworyt oraz inne „odświeżone” techniki graficzne (np. akwatinta) stanowiły znak rozpoznawczy rewolucyjnego nurtu. Wykonywali je nie tylko artyści wprost związani z „Die Brücke”. Poza źródłami ekspresjonistycznymi, Felixmüller przyznawał się do fascynacji futuryzmem i kubizmem (sam określał swój styl mianem „kubizmu syntetycznego”, por. Elger 1998: 225). Najchętniej łączył nurty, niekiedy także techniki. Chętnie portretował także  współczesnych, obok  zwyczajnych robotników (nazywał wtedy dzieła „Robotnik... ” i podawał jego nazwisko, „Mechanik... ”, „Tkaczka... ”) uwiecznił m.in. reformatora muzyki współczesnej, twórcę dodekafonii Arnolda Schönberga (1914), malarzy: dadaistę Raula Hausmanna (1920), postimpresjonistę, twórcę „Berlińskiej Secesji” Maksa Liebermanna (1926), kontrowersyjnego publicystę Maximiliana Hardena (1921). Kilkukrotnie ukazuje Franza Pfmerta, wydawcę „Die Aktion”, malarkę Marianne Britze Maksa Johna, drezdeńskiego publicystę i działacza politycznego (również malarza), a także ilustratora Aloisa Erbacha, jednym z najbardziej znanych i intrygujących portretów Felixmüllera jest dzieło przedstawiające malującego Otto Diksa (1920), z którego przez mocne rysy, solidną, niemal kamienną głowę, i pozę, wydobywa niezwykłą siłę, tak, że ten wybitny artysta wygląda bardziej jak bokser przed walką... Jedną z najbardziej udanych prac artysty jest portret Ernsta Bucholtza (1921), swojego ucznia, jedną z najbardziej kontrowersyjnych i nowatorskich – akwaforta z 1920 roku, przedstawiająca kompletny akt kobiety w ciąży...

PIERWSZE LOTY... 

„Śmierć poety Waltera Rheinera”, od którego to dzieła zaczęliśmy naszą podróż przez twórczość Felixmüllera, to nie jedyna praca tego artysty, posługująca się motywem lotu. Od „Fausta” Goethego nośny znaczeniowo fantazmat zyskuje kulturową obudowę i pogłębiony sens. Dostrzec w nim możemy zarówno pierwiastki demoniczne (ów „wylot” na beczce z lipskiej winiarni Auerbacha, czy powietrzna podróż z Mefistofelesem na Górę Czarownic – Brocken), jak i wprost sakralne. 5 lipca 1919 r. na okładce prestiżowego ekspresjonistycznego pisma  „Die Aktion” ukazał się drzeworyt Felixmüllera zatytułowany tajemniczo „Menschen über der Welt” (Ludzie nad światem, il. 9). Przedstawia parę lewitującą ku górze w stronę połyskującej gwiazdy, i jakkolwiek dzieło może być odczytywane jako alegoria ludzkiego przeznaczenia, portretowało konkretne postaci: Różę Luksemburg i Karla Liebknechta. Intrygującym drzeworytem-epitafium Felixmüller znów usiłuje przekroczyć granice śmierci, każdorazowo lot jest dlań podróżą w zaświaty. Luksemburg i Liebknechta zamordowano w lutym 1919 r. Co ciekawe, miejsce ich kaźni ulokowane było ok. 500 metrów od hoteliku, w którym przedawkował Walter Rheiner. Jednym z mitów założycielskich Republiki Weimarskiej były zatem mordy polityczne, których ofiarami padali przede wszystkim ludzie lewicy, a pogrzeb pary aktywistów zamienił się w wielką manifestację polityczną, przybyły tysiące berlińczyków (uściślijmy: Różę Luksemburg „chowano” dwukrotnie, raz w pustej trumnie, drugi raz po wyłowieniu jej zwłok z kanału w okolicach Tiergarten).  Wydarzenie upamiętnili m.in. Käthe Kollwitz i Bertold Brecht. Felixmüller wyraźnie sakralizuje parę bohaterów, ich idee (duchy) unosić się będą nad światem, który nieuchronnie czeka Wielka Przemiana... Badacze dopatrywali się w dziele reinterpretacji motywu Wniebowstąpienia, a wątki religijne, zmiksowane z lewicową wizją świata, a więc mieszanka tyleż fascynująca, co wybuchowa, to jeden z istotniejszych rysów jego twórczości. W 1952 r. w St. Jakobi-Kirche w Tautenhain (Turyngia) odsłonięto na emporze obraz Felixmüllera przedstawiający moment narodzin Chrystusa (il. 10). Dojrzały już wówczas artysta wziął na warsztat jeden z największych toposów europejskiej kultury. Wokół Matki Boskiej miast pasterzy i Trzech Króli artysta umieścił robotników, to oni przynoszą swoje dary Dzieciątku. To zwykli ludzie Anno Domini 1952...

LITERATURA: 

Elger D.: „Expressionism. A Revolution in German Art”. Taschen. Kolonia 1998. 

Lionel R., Armin A., Bablet D., Dube W. B., Guiomar M., Mitry J., Steffens W.:  „Encyklopedia ekspresjonizmu”. Przeł. D. Górna, Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe. Wydawnictwo Naukowe PWN. Warszawa 1996. 

Conrad Felixmüller: Werke und Dokumente”. Gemanisches Nationalmuseum und Ritter Verlag. Nürnberg 1981. 

Conrad Felixmüller”. Oprac. David Riedel. Hirmer. München 2021 

Conrad Felixmüller. Die Dresnder Jahre 1913-1933”. Galerie Remmert und Barth. Düsseldorf 1987. 

Dulewicz A.: „Encyklopedia sztuki niemieckiej”. Wydawnictwo naukowe PWN.  Warszawa 2002.

„Expressionismus. Die zweite Generation 1915 - 1925. Der Katalog erschien anlässlich der Ausstellung <Expressionismus, die Zweite Generation 1915 - 1925> im Kunstmuseum Düsseldorf, BRD, vom 20. Mai bis 9. Juli 1989 und in der Staatlichen Galerie Moritzburg Halle, DDR, vom 8. August bis 30. September 1989”. Oprac. S. Baron. Prestel. München 1989. 



Opis ilustracji: 

il. 1: 

Conrad Felixmüller, „Śmierć poety Waltera Rheinera”, obraz olejny, 1925, Los Angeles County Museum, Los Angeles 

http://rijksmuseumamsterdam.blogspot.com/2013/02/conrad-felixmuller-death-of-poet-walter.html

il. 2: 

Okładka „Kokainy” Waltera Rheinera z drzeworytowym  portretem Autora Conrad Felixmüller, wydanie z 1985 (RECLAM) 

http://www.pirckheimer.org/blog/rheiner.jpg

il. 3: 

Zdjęcie Waltera Rheinera na okładce „Kokainy”, wydanie z 2017 r. (HOFENBERG) 

https://www.buecher.de/shop/buecher/kokain/rheiner-walter/products_products/detail/prod_id/47862479

il. 4: 

Conrad Felixmüller, „Autoportret z piórem”, drzeworyt, 1927, Uniwersytet Chicago, Chicago 

https://smartcollection.uchicago.edu/objects/444/selfportrait-with-a-drawing-pen-selbstbildnis-mit-zeichens?ctx=95ee54eb-214b-47f1-95bf-03da2ad8d099&idx=3

il. 5: 

Conrad Felixmüller, „Gazeciarz”, obraz olejny, 1928, Lindenau-Museum, Altenburg 

https://www.kollwitz.de/berliner-realismus#fancybox-Main_InhaltsseiteMain_ImageGalleryThumbsc32f47d2837ff4f6f8045d90a59d96f31-9

il. 6: 

Conrad Felixmüller, „Zakochani”, obraz olejny, 1928, Galerie Naue Meister, Drezno 

https://skd-online-collection.skd.museum/Details/Index/241761

il. 7: 

Conrad Felixmüller, „Agitator”, obraz olejny, 1946, Staatliche Museen zu Berlin, Berlin 

https://www.bildindex.de/document/obj02510748/ng2623_031/?part=0

il. 8: 

Conrad Felixmüller, „Autoportret”, drzeworyt, 1919, Museum of Modern Art, Nowy Jork 

https://www.moma.org/s/ge/collection_ge/artist/artist_id-1841_role-1_sov_page-27.html

il. 9: 

Conrad Felixmüller, „Menschen über der Welt”, drzeworyt, 1919, Museum of Modern Art, Nowy Jork 

albo oryginalnie z okładki Die Aktion: 

https://www.moma.org/s/ge/collection_ge/artist/artist_id-1841_role-1_sov_page-21.html

albo inne przykładowe źródło: 

http://www.artnet.com/artists/conrad-felixm%C3%BCller/menschen-%C3%BCber-der-welt-hVLOVRO9osUAhWQKOtZzmw2

https://www.bildindex.de/document/obj20471643/mi09180g09/?part=0

il. 10: 

Obraz Conrad Felixmüllera na emporze St. Jakobi-Kirche, Tuatenhain, 1952 

https://www.sonntag-sachsen.de/2020/51/gott-uns