ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 marca 5 (485) / 2024

Sławomir Iwasiów,

MIĘDZY CIAŁEM A UCIELEŚNIENIEM (MAŁGORZATA REJMER: 'CIĘŻAR SKÓRY')

A A A
Nowa książka Małgorzaty Rejmer to zbiór dziesięciu opowiadań. Poszczególne utwory charakteryzuje narracyjna różnorodność, przekonująco spojona wrażliwością na wszelkie przejawy posthumanizmu. Żyjący w XXI wieku człowiek dźwiga z trudem bagaż tożsamości posthumanistycznej. Z tym też kojarzyć się powinna tytułowa formuła – „skóra ciąży”, chciałoby się ją zrzucić, zgubić, zamienić. Dramat polega na tym, że człowiek ma do dyspozycji tylko jedną skórę; nie ma nic poza tym, co na zewnątrz, co okala, obleka, chroni, ale też uwiera, gniecie, przeszkadza.

Rozmaite warianty rozważań wokół problematyki tożsamości poznajemy dzięki barwnym bohaterom. Nie mniej ważne są światy przedstawione: albo współczesna Polska, albo Bałkany (przede wszystkim Albania). Zawsze to jakieś mniej lub bardziej dookreślone marginesy, obrzeża-wybrzeża, narożniki mapy, pobocza, krawędzie. W tych przestrzeniach – niejako zamierających, które opisują takie słowa, jak „nicość”, „zachód”, „pustość” – próbują odnaleźć się jakby na przekór tym światom-w-stanie-rozpadu ucieleśnione postaci.

Otwarcie tomu porusza: Enriko z „Serca syreny”, dręczony i bity przez ojca, szuka ukojenia w morskich falach. Czy znajdzie tam matkę, która „zamieniła się w syrenę” (s. 18)? Czy sam może stać się syreną...? Cielesność to, przypomnijmy, najważniejszy wątek „Ciężaru skóry” i może być odczytywana z punktu widzenia teorii feministycznych. Na miejscu byłyby w przypadku tej prozy porównania z twórczością Elfriede Jelinek czy Judith Butler – ciało, płeć, tożsamość są tutaj odmieniane przez wszystkie przypadki. Drugi tekst przynosi nagłą zmianę otoczenia i „klimatu”; polska szkoła, a w niej bohaterka, pogubiona nastolatka, która zakochuje się koleżance z klasy – Lunie, „[n]a oko trzy, cztery xanaxy zapite kawą” (s. 30), prowadzącej kanał streamingowy dla zainteresowanej mocną rozrywką młodzieży. Niespełnione zauroczenie rozgrywa się między dwoma światami: realnym i wirtualnym. W tym realnym (ale czy na pewno?) bohaterka nie nawiązuje z Luną kontaktu; w tym wirtualnym też nie znajduje zrozumienia dla swoich uczuć. „Rano zgięłam palce, a wnętrze dłoni stało się kołyską, w której bujałam tabletki na spokój, buju, buj. Bój się, bój” (s. 40). 

Dalej: „Lisica” to nośny nie tylko literacko, ale przede wszystkim inspirujący do społecznych refleksji motyw drogi. Eliza i Antek jadą za granicę samochodem, żeby dokonać aborcji. Czy ich związek ma jakiś sens w obliczu podjęcia radykalnej decyzji? Co do tej pory definiowało ich życie? Czy cokolwiek zostanie między nimi „po”? Gdzieś na drodze spotykają lisicę, która przypomina Elizie kogoś ważnego: „Stworzenie silne i sprytne jak ogień, odradzające się w nieskończonym rytmie natury” (s. 57). Na marginesie trzeba dodać, że bardzo ważnym wątkiem „Ciężaru skóry” są zwierzęta – jeśli czytać te opowiadania przez pryzmat teorii postantropocentrycznych, to człowiek, jako jedno z wielu zwierząt, traci dominację nad pozornie uporządkowanym światem. Kultura i cywilizacja zataczają koło, zostają wchłonięte przez naturę – morze, las, chmury.

Powyższe przykłady obrazują jedynie wycinek tego, co składa się na wciągającą i dającą do myślenia lekturę. Wspomnę jeszcze opowiadanie tytułowe. „Ciężar skóry” to historia młodego mężczyzny, który – dosłownie – zmaga się z cielesnością. Jego ciało pokrywają blizny, a on sam mocuje się ze swoim „ja”. Przypomina w tym trudzie bohatera powieści „Słońce też wschodzi” – poranionego, uwięzionego w sidłach niemocy żołnierza. „Może to wszystko jest snem” – mówi bohater (s. 153). „Senność” czy „baśniowość” nie będą dla czytających „Ciężar skóry” tropami przypadkowymi. Całość można porównać do „Sklepów cynamonowych” czy „Sanatorium pod Klepsydrą”; Schulzowski duch unosi się tutaj dzięki onirycznym fabułom. I mimo że nie znajdziemy tutaj narratora-bohatera, który przypominałby Józefa, to jego rolę – przewodnika po świecie na styku prawdy i fikcji – pełni w dwójnasób sama pisarka.

Wspomniałem debiut powieściowy Hemingwaya i mógłbym przejść do teoretyzowania wokół relacji literatury oraz dziennikarstwa. Należy przypomnieć, że Rejmer znana jest nie tylko jako autorka dobrze ocenianych książek reporterskich: „Bukareszt. Kurz i krew” (2013) oraz „Błoto słodsze niż miód” (2018), ale przecież debiutowała i poetycko – wierszami publikowanymi na łamach „Okolicy Poetów” (jeszcze w latach 90.), i prozatorsko, w krótkiej formie opowiadaniem „Poczekalnia” w „Lampie” (2006), a potem „warszawską” powieścią „Toksymia” (2009). To problem do rozważenia w pojemniejszej formie szkicu literaturoznawczego i tutaj chciałbym go jedynie zasygnalizować: na ile doświadczenia pisarskie autorki-reporterki wpływają na formowanie opowiadania jako gatunku literatury pięknej? I w drugą stronę: w jakim zakresie współczesny reportaż korzysta z repozytorium (języka, chwytów stylistycznych, metaforyzacji, ironiczności, autorefleksji) literackości? Związki reportażu z literaturą to moim zdaniem jeden z ważniejszych problemów współczesnego dziennikarstwa i w ogóle pisarstwa – ostatnio pisała o tym między innymi Bernadetta Darska w monografii „Czas reportażu. O tym, co działo się wokół gatunku po 2010 roku” (2023). Czy nie jest tak, że bardzo wiele różnych kompetencji mieści się w nieoczywistych określeniach „pisarka” czy „pisarz”?

Nieoczywistość to także cecha „Ciężaru skóry”; cecha, którą trzeba postrzegać jako niekwestionowaną zaletę pisarstwa Małgorzaty Rejmer. Mam taką myśl, że to jedna z tych książek, w której naprawdę każdy może znaleźć „coś” dla siebie – estetyczną atrakcyjność, tematyczne zróżnicowanie albo namysł nad aktualnymi kwestiami społecznymi. 
 

Małgorzata Rejmer: „Ciężar skóry”. Wydawnictwo Literackie. Kraków 2023.